05-09-2016

Jakub Krzywak

Toya StudiosPrzyznam szczerze, że miejsce o którym dzisiaj sporo będziemy mówić jest magiczne. To miejsce, które łączy przeszłość z przyszłością gdzie pamięć o przeszłości łączy się z rozwojem i technologią. Mowa oczywiście o Toya Studios, które od początku swojej działalności zajmowało się udźwiękowianiem filmów, co nie powinno nikogo dziwić z racji miejsca w którym się znajduje… w Łodzi.

W miejscu, gdzie dawniej znajdowała się Wytwórnia Filmów Fabularnych dzisiaj mieści się profesjonalny kompleks studyjny, który pozwala na praktycznie całkowite odizolowanie się od dźwięków z zewnątrz. Udźwiękowiane są tutaj najważniejsze polskie produkcje filmowe, opracowuje się polskie wersje reklam na potrzeby kina i telewizji, a mniejsze studia realizują wszystko to, co związane jest z postprodukcją czyli: montaż, przygotowanie efektów, edycja dialogów czy nagrania postsynchronów. Warto także nadmienić możliwość zgrania w dźwięku 5.1, dzięki dwóm unikalnym salom (w tym jedna z cerfytikatem).

To jednak tylko wstęp do naszych dzisiejszych rozważań. Nasza redakcja zainteresowała się bowiem zbliżoną działalnością do tej pierwotnej czyli realizacjami koncertowymi (chociaż myślimy także o drugim materiale przedstawiającym studia postprodukcji filmowej). Powstały tutaj w międzyczasie trzy hale, które – jak możemy się domyślać – z początku były typowo zdjęciowymi. Dwie z nich zostały zaadaptowane do celów koncertowych i tak oto powstał nowy twór czyli Klub Wytwórnia. Dalej historię powstania, drogę rozwoju i aktualnych inwestycji w technologię przedstawi w formie wywiadu Maciej Mularczyk, jeden z czołowych realizatorów w Polsce, który na stałe pracuje w tym magicznym miejscu (notabene to również bardzo sympatyczny człowiek z ciekawym podejściem do życia, więc rozmowa przebiegała w bardzo przyjaznej atmosferze). Opowie Wam o początkach Toya Studios, działalności koncertowej i nowym nabytku jakim jest rewelacyjny „stół” SSL Live. Zapraszamy!

Realizator.pl: Pierwszy raz jestem w Toya Studios. Krążą legendy o tym miejscu…

Maciej Mularczyk [Toya Studios]: Mam nadzieję, że to legendy pozytywne… 🙂

Zdecydowanie tak. Początki studia to udźwiękowianie filmów?

Dokładnie. Zaczęło się od remontu tzw. pałacu dźwięku – dawnych studiów udźwiękowiania filmów. Kompleksowy remont objął duże studio do miksów filmowych, które otrzymało certyfikat THX, drugie studio do miksów filmowych z certyfikatem DOLBY PREMIERE oraz cztery studia postprodukcyjne. Niejako przy okazji powstało studio nagrań muzycznych, w którym początkowo pracował stół AMEK, pozostałość po dawnym ŁCF. Bardzo szybko stół AMEKA, zresztą nie w pełni sprawny, został wymieniony na  SSL AWS 900+.

Od ilu lat funkcjonuje?

Studia udźwiękowiania filmów pracują od 10 lat, nieco młodszym „dzieckiem” jest Klub Wytwórnia.

Maciej MularczykKto wpadł na pomysł na biznes?

Właścicielem Toya Studios jak i Klubu Wytwórnia jest Witold Krawczyk, który faktycznie jest pasjonatem dobrego dźwięku i nie szczędzi środków, aby nie tylko utrzymać istniejący poziom, ale również stara się podnosić ciągle poprzeczkę.

A jak Ty się tutaj znalazłeś?

Raczej z przypadku, a może raczej poprzez pewien zbieg okoliczności. Zanim pojawiłem się w Toya Studios od strony elektroakustycznej, remont studiów nagrań nadzorował Piotr Witkowski, który otrzymał propozycję pracy w powstających wówczas studiach w Alwerni. Piotr dostał pozwolenie na zerwanie kontraktu pod warunkiem, że znajdzie kogoś na swoje miejsce, ja w tym samym czasie z powodów osobistych przeprowadziłem się z Katowic do Łodzi… i w ten sposób pojawiłem się w Toya Studios.

Pamiętasz początki swojej pracy w Łodzi?

Oczywiście. Remont studiów, „walka” z adaptacją reżyserek, uruchamianie sprzętu i instalacji, następnie pierwsze nagrania na SSL-u, ale przede wszystkim bardzo miła współpraca z wieloma realizatorami (Rafał Paczkowski, Paweł Marciniak, Piotr Taraszkiewicz) i zespołami (Golden Life, Video, Riverside).

Wtedy było analogowo?

Oczywiście! SSL, sporo preampów, Avalon, Chandler Ltd, Focusrite… Próbowaliśmy również reanimować 24-ślad Studera, jednak został wykorzystany tylko przy jednej sesji. Sam proces rejestracji odbywa się już w domenie cyfrowej. Systemem rejestracji był Avid Pro Tools HD.

W jakim pierwotnym celu powstały hale?

Hala w której obecnie przebywamy jak i trzy pozostałe były pierwotnie halami zdjęciowymi. Po adaptacji dwóch z nich powstał Klub Wytwórnia, który prowadzi działalność koncertową. Hotel oraz adaptacje pozostałych dwóch hal to temat z ostatnich dwóch-trzech lat. W związku z tym, że jesteśmy połączeni z Hotelem Hilton coraz więcej jest również eventów, często z udziałem gwiazd.

Liczysz zrealizowane koncerty?

Myślę, że w czasie działalności Klubu Wytwórnia przygotowałem system dla innych realizatorów lub sam realizowałem front lub monitor na ponad 1000 imprezach. Oczywiście wszystkich nie pamiętam, ale kilka z nich utkwiło mi w pamięci. Jednak największym chyba wydarzeniem była nasza wspólna z Toya TV produkcja koncertu Placido Domingo nie w klubie, a w Teatrze Wielkim, transmitowana na placu Dąbrowskiego w Łodzi dla wielotysięcznej publiczności.

Od prawej: Maciej Mularczyk (Toya Studios) i Krzysztof Kowalewski (Audiotech)Na sali Meyer, DiGiCo, SSL, oraz świetne mikrofony. Spora inwestycja…

Każda inwestycja to raczej konieczność. Zmiany technologiczne i zwykła eksploatacja sprzętu, jego zużycie wymusza ciągłe zmiany, a co za tym idzie – inwestowanie. Wystartowaliśmy od razu z wysokiego poziomu. Zakup systemu Meyer’a i stołów DiGiCo D5 Live i D1 Live do klubu muzycznego 8 lat temu nie był raczej czymś oczywistym. Jak jednak widać z perspektywy czasu, inwestycja była „trafiona”, mimo pewnej niechęci realizatorów do niezbyt popularnych w tamtym czasie stołów, wielu z nich po koncertach w Wytwórni wpisało DiGiCo D5 w rider’y 🙂

Możemy powiedzieć, że to instalacja stała?

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że posiadamy instalację stałą. Już sam fakt, że posiadamy cztery sale koncertowe oraz to, że na sali, w której obecnie jesteśmy dzisiaj stoi widownia, a jutro lub za kilka dni może się w niej odbyć koncert na stojąco z zupełnie inaczej zaaranżowaną sceną świadczy o tym, że sprzęt jest stale w ruchu. Zarówno nagłośnienie frontowe jak i stoły mikserskie są zestawiane w jeden system pod wymogi konkretnej imprezy. Praktycznie sprzęt jest po każdej lub prawie każdej imprezie demontowany.

Twoje doświadczenie live’owe jest imponujące…

Myślę, że dosyć spore 🙂 Właściwie całe moje życie związane jest z dźwiękiem, a realizacją live zajmuję się praktycznie od około 30 lat. W tym czasie współpracowałem jako realizator z Kabaretem Rak, zespołami Universe, Kat, Sami, Formacja Nieżywych Schabuff, Feel. Poza tym setki realizacji na zlecenie, skrajnie różnych (od jazzu do hadrcore’a). Sporadycznie miewam też „przygody” studyjne… (Pierwsze płyty Frontside, Batalion D’Amour, Schizma, Darzamat – raczej „ciężkie” klimaty).

Obiektywnie dobry dźwięk koncertowy to jaki?

Zadajesz trudne pytania, ale moim zdaniem muzyka, zresztą jak każda chyba sztuka, jest z założenia subiektywna. Obiektywnie dobry może być samochód, wzmacniacz czy mikser ale muzyka, dźwięk – to wrażenia, emocje, tego się nie da zmierzyć i wystawić oceny. Nie ma takiego miksu, który zadowoliłby wszystkich słuchaczy, a z drugiej strony realizator live ma zadanie chyba trochę łatwiejsze od producenta lub autora utworu – powinien odwzorować jak najbardziej poprawnie zamysł artysty. Oczywiście, realizacja live jest też w jakimś sensie procesem twórczym i każdy realizator „podbarwi” swoją realizację własną wrażliwością i estetyką… i umiejętnościami.

Więc konsoleta to ważne narzędzie w pracy realizatora?

Ważne jak każdy inny element tworzenia muzyki, jest narzędziem jednym z wielu. Najważniejszy jest artysta, jego zamysł, wykonanie. To jakich narzędzi użyje realizator ma dla odbiorcy kolosalne znaczenie. Szczególnie możliwości stołu mikserskiego oraz jakość systemu nagłośnieniowego rozumianego jako łańcuch: od mikrofonu do głośnika decydują o końcowym brzmieniu.

Jakie cechy musi spełnić konsoleta, aby można ją było nazwać riderową?

Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia 🙂 Argumenty użytkowników konsolet są tak różnorakie i czasami zupełnie… nieracjonalne. Myślę, że często to po prostu przyzwyczajenie, czasem trochę lenistwo, a tak naprawdę istotne powinno być brzmienie. Znam tylko kilku realizatorów dla których argument jednej konkretnej konsolety jest całkowicie uzasadniony. Mają przygotowane sceny lub snapshot’y do konkretnych utworów, często wykorzystują time kody do sterowania urządzeń zewnętrznych, nawet elementów oświetlenia. To wszystko wiąże się z wykonaniem ogromnej pracy na etapie prób z zespołem. Osobiście jednak uważam, że w takim przypadku zespół powinien wozić ze sobą odpowiednio przygotowany stół i raczej powinno to być wliczone w cenę koncertu. To chyba bardziej uczciwe, niż wymaganie konkretnej deski na koncert. Czasami dochodzi do absurdalnych sytuacji gdy musimy jako klub wynajmować stół za np. 1000 złotych na koncert zespołu który „ściąga” do klubu 300-400 osób przy cenie biletu na poziomie 40-50 PLN!

Piotr Taraszkiewicz podczas realizacjiNiedawno zdecydowaliście się na zakup live’owej konsolety SSL-a. Jaką konfiguracją dysponujecie?

Wytwórnia posiada wersję L500 Plus, która pozwala na przyjęcie do 976 kanałów. 208 kanałów z pełnym processingiem, 48 kanałów DRY (bez eq, kompresji i płynnej regulacji polaryzacji), 60 stemów z pełnym processingiem, 12 stemów DRY, 144 auxy z pełnym processingiem, 48 auxów DRY, 24 sumy z pełnym processingiem, 6 sum DRY i dodatkowo 4 x 32 matryce. Potężne możliwości.

Jak wygląda proces projektowania scen i patchowania „deski”?

To trochę „zakręcona” deska. Na pewno wymaga pewnej zmiany w podejściu, ale odwdzięcza się nie tylko brzmieniem, ale również zaskakująco dużymi możliwościami. To co w niej fajne to możliwość zrobienia jednej funkcji na kilka sposobów. Dla przykładu patchowanie stołu może odbyć się w zakładce FAST ROUTING globalnie dla zaznaczonych kanałów, np. od 1 do 48 lub bezpośrednio w menu danego kanału w zakładce INPUT (każdy kanał ma możliwość przypisania 2 niezależnych wejść). Dodatkowo, zawsze możemy podejrzeć nasz PATCHING w zakładce I/O, wybierając dany stagebox lub wejścia/wyjścia wewnętrze na ekranie głównym wybierając podgląd na menu Quick Control. Wszystko odbywa się w szybki i przyjazny dla użytkownika sposób i przypomina pracę w programie DAW.

SSL słynie ze świetnych studyjnych efektów, kompresorów, eq…

Tak, to prawda. SSL słynie z niesamowitych algorytmów brzmieniowych. Chyba każdy realizator miał do czynienia z legendarnym Bus Compressorem SSL’a…

Ile w sumie efektów możemy zapiąć?

Wszystko zaczyna się od osobnej zakładki w MENU i zanim zaczniemy używać jakichkolwiek efektów musimy je uruchomić w rackach efektowych. Racków jest 6 i każdy z nich ma 16 slotów – to sporo. Na szczęście SSL tak zbudował konsoletę, że sekcja EFFECT ma zupełnie osobne DSP, które nie ma nic wspólnego z zasobami kanałowymi stołu. Jest w czym wybierać jeśli chodzi o efekty; pogłosy, delaye, kompresory pasmowe, znakomite symulacje klasyków SSL-owych takich jak VHD saturator czy Bus Compressor i ciekawe nowinki np. BASS AMP. Oprócz EFX mamy również mnóstwo narzędzi przydatnych w pracy takich jak generator, pluginy do analizy pasm itd. Łącznie 45 pluginów, których ilość rośnie z każdą aktualizacją softu.

Czy to naprawdę słychać?

Stoły Digico D5 i D1, na których nadal pracujemy w Klubie Wytwórnia są świetnie brzmiącymi stołami, ale SSL posiada jeszcze „coś”. To trudne do zdefiniowania, ale na bank odciska swoje pozytywne piętno w miksie.

Jakie są pierwsze wrażenia przyjezdnych realizatorów?

Live jest u nas stołem nowym. Dopiero sezon koncertowy jesienno-zimowy pokaże jak na tę konsoletę reagują realizatorzy. Wiem, nie będzie łatwo, ale sądzę, że wielu się przekona i wpisze Live’a w rider, a ci, którzy nie będą chcieli na nim pracować? Trudno! Niech żałują 😉

Po sezonie jesienno-zimowym wrócimy w takim razie do rozmowy?

Absolutnie!

Dzięki za rozmowę

Dziękuję