05-11-2018

Jakub Krzywak

Od kiedy tzw. „ucho” zaczęło rządzić na plenerowych (i nie tylko) scenach, systemy monitorowe bardzo się zminiaturyzowały. Poza wielkimi scenami festiwalowymi, na których przemiał sięga nawet dziesięciu podmiotów dziennie, ciężko już spotkać komplet torów podłogowych. I w sumie gdyby nie „te duże paczki” przy perkusiście to już zupełnie system monitorowy byłby niewidoczny, choć i dla tych „najbardziej wymagających” opracowano już urządzenia do miejscowego stosowania – różnego typu wibrujące maty czy stołki.

Nie mniej jednak, bez względu na to jakich urządzeń użyjemy do monitoringu, zawsze gdzieś na scenie (zazwyczaj w miejscu niewidocznym dla publiczności) znajdziemy realizatora obsługującego te „wynalazki”. I wcale nie jest taka prosta sprawa jakby się mogło wydawać, bo artyści często są zdecydowanie bardziej wymagający niż publiczność. Nie chcę tu umniejszać roli frontowca, wszakże to on musi zadowolić kilkaset albo kilka tysięcy par uszu, ale na własne oczy widziałem jak wiele razy dochodziło do ostrych sytuacji pomiędzy realizatorem systemu monitorowego a wokalistą bądź gitarzystą czy klawiszowcem. Zazwyczaj dzieje się tak wtedy kiedy zespół nie jeździ ze swoim realizatorem i komunikacja w hałasie nie przebiega zupełnie bezproblemowo. Widywałem również sytuacje w których również realizator zespołu miewał problemy z wykonaniem swojego zadania. W obu wypadkach wynikało to nie z braku doświadczenia, ale raczej z problemów „sprzętowych”.

Podsumowując –  Realizator monitorowy dla zespołu jak i firmy nagłośnieniowej zawsze jest na wagę złota. Sasza czyli Aleksander Szoda pracuje na co dzień z Sarsą ogarniając właśnie dźwięk na scenie. Jak podchodzi do swojej pracy i co ceni w dobrym systemie monitorowym? Zapraszam na rozmowę.

Cześć Alek. Od kiedy współpracujesz jako monitorowiec z Sarsą?

Aleksander „Sasza” Szoda: Pierwszy koncert zagraliśmy razem w lipcu 2017.

Pamiętasz pierwszą realizację z wokalistką?

Niestety tak. To był fatalny „gruz” w jakimś amfiteatrze. Nic się nie zgadzało… nawet kable nie działały jak powinny, ale na szczęście jakoś to poszło i nawet dostałem podziękowania od Marty za szybkie ogarnięcie sytuacji 🙂

Czy Sarsa jest wymagająca jeśli chodzi o swój miks ?

Tak, i to bardzo! Przede wszystkim przez to, że dużo czasu spędza w studiu przy produkcji swojego materiału. To powoduje, że wie dokładnie jak powinny brzmieć jej numery i tego właśnie oczekuje również na koncercie. 

Jaki charakter brzmieniowy powinien mieć dobry miks monitorowy?

Prosty temat – musi być tak jak na płycie z tym że twój instrument czy wokal oczywiście na pierwszym planie. Zwykle wystarcza podbić o 3 dB 🙂 No i ambienty, tego nie ma na płycie, a jeśli już to w zupełnie innej aplikacji.

Czy zespół korzysta jedynie z systemów dousznych?

Cały zespół gra „na uszach” nie licząc perkusisty, który korzysta ze standardowego drumfilla. Najczęściej jest to oczywiście wedge w towarzystwie suba.

Czy wykorzystujesz czasami tradycyjne monitory podłogowe?

Mamy jeden tor podłogowy z przodu, dla Marty. Czasami korzysta z niego również gitarzysta – głównie w numerach akustycznych.

Jak ważna jest konsoleta w kontekście całego toru audio ?

Konsoleta jest ważnym elementem dobrego koncertu, ale najważniejsze jest chyba jednak ucho realizatora 🙂  

Jakie cechy powinna posiadać dobra deska monitorowa?

Ze względu na charakter pracy monitorowca taki stół musi mieć bezwzględnie możliwość szybkiej konfiguracji od zera i obowiązkowo dobrze brzmiące preampy. Poza tym cały processing kanałowy-wszystkie  filtry, kompresory i bramki po włączeniu mają działać! Dobrze brzmiące reverby – to też bardzo istotny aspekt, szczególnie przy pracy „na uszach”.

Jak Ci się pracowało na PRO2C?

Na początku doznałem lekkiego załamania, bo nie ma co ukrywać, jest to trochę „inny” stół, ale to było na szczęście chwilowe uczucie. Po zapoznaniu się z topologią stołu i „nakręceniu pierwszego gainia” sprawa stała jasna i przejrzysta, a próba dobiegła do szczęśliwego końca w niespełna 10 minut. 

Analog w cyfrowej domenie. Czy faktycznie tak jest?

Nie do końca… Bez dotykowego ekranu bliżej jest mu na pewno do analogowej logiki, bo wszystko robimy kontrolerami na powierzchni roboczej. Nadal jest to jednak pełnoprawna cyfra. Trackball/myszka jest potrzebna w większości przypadków tylko do konfiguracji wstępnej, choć można kursorem zrobić wszystko.

Można spróbować określić charakter brzmieniowy tego stołu?

Spróbujmy 🙂 Pierwsze słowo które ciśnie się na usta to „czysty”. Jest co prawda lekko przybarwiony w „górze”, ale  na szczęście nie za jasny. No i tutaj kolejny symptom „analogowości” – prawdziwe brzmienie pojawia się na dosyć mocno nakręconym gainie 🙂

Jak zorganizowałeś sobie powierzchnię roboczą?

Zupełnie normalnie 🙂 Poważnie mówiąc, to na PRO2C wystarczy opisać wejścia i wyjścia. Potem konfigurujesz sobie grupy POP tak jak Ci wygodnie i to wystarcza do szybkiej pracy. Zaczyna grać zespół, otwieram wstępny miks w uszach, lekkie korekty oczywiście, odpalenie drumfilla i próba dobiega końca 🙂

Czyli grupy POP są ważne…

Zdecydowanie. To bardzo wygodne rozwiązanie – bardzo szybko konfigurujesz layout stołu bezpośrednio pod swoje potrzeby – pracujesz tak jak lubisz. Generalnie wystarczy przytrzymać danego POP’a i wybrać kanały, które chcesz w nim mieć. Puszczasz i już tam są 🙂

Czy patching i ogólna konfiguracja są wystarczająco intuicyjne?

Nie do końca, bo sposób w jaki zostało to rozwiązane w tym mikserze jest zupełnie unikatowy. Natomiast z „osobą towarzyszącą” łatwo się w tym wszystkim połapać – kwestia edukacji.

Jak oceniasz możliwości DSP i narzędzia audio dostępne na pokładzie?

Jest bardzo dobrze, bo wszystko działa bez zarzutu – generalnie kręcisz gałką i słyszysz różnicę. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

Jak dają sobie radę „plug-iny” ?

Nie zdążyłem wszystkiego wypróbować i przesłuchać, ale np. dynamic EQ działa tak jak powinno, co mnie akurat cieszy, ponieważ często korzystam z tego narzędzia.

Spróbujesz podsumować Pro2C?

Jest naprawdę bardzo spoko! Wszystkie funkcje i wysyłki na wierzchu, łatwy dostęp do miksów, doskonały sound . Myślę, że jest bardzo pozytywnie, również w kontekście pracy na monitorze, a to dosyć wymagające środowisko.

Czyli z chęcią zmiksujesz jeszcze coś ciekawego na Midasie?

Jasne! Z przyjemnością.

Dzięki za rozmowę.

Dzięki!

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk

fot. Maciej Szewczyk