12-03-2009

Jakub Krzywak

No właśnie, i tak oto na mojej drodze po raz kolejny pojawiło się znajome nazwisko konstruktora kultowych narzędzi do obróbki dźwięku: Rupert Neve.

Tym razem dzięki Jakubowi Krzywakowi, który swojego czasu zaprosił mnie do współtworzenia portalu realizator.pl. Zadzwonił do mnie któregoś pięknego dnia i od razu powiada do mnie radosnym tonem: “Słuchaj stary, mam parę ‘gratów’ do przetestowania. Chcesz rzucić okiem?”. Odpowiedź była raczej oczywista i tak kilka dni później kurier zapukał do moich drzwi i wjechały paki z elektroniką [tutaj wielkie ukłony dla firmy MusicToolz, polskiego dystrybutora marki Rupert Neve Design, która udostępniła mi do testów m.in. to urządzenie!]

Tyle jeśli chodzi o intro do całego zajścia. Teraz do rzeczy:

Najpierw INTERNET

Zanim wogóle podłączyłem (bo wyjąłem z pudełka natychmiast!!!) to śliczne, małe cudo do napięcia, zacząłem swoją edukację od przeszukiwania w internecie informacji na temat Portico i konkretnie tegoż preampu z kompresorem. O dziwo nie znalazłem sterty opinii i wypowiedzi innych realizatorów akurat na temat tego modelu ze stajni Ruperta, ale pojawił się jeden bardzo poważny opis funkcji i zasady działania 5015

zobacz opis

A chwilę później znalazłem polski odpowiednik tamtej strony już na stronie samego dystrybutora – MusicToolz

zobacz opis

Czytając każde kolejne zdanie opisujące kolejną sekcję 5015 nie mogłem się nadziwić patrząc na to maleństwo, że to wszystko się tam mieści i jeszcze działa w sposób taki na jaki wskazuje (lub powinien) podpis Ruperta Neve.

Wydaje mi się, że na obydwu stronach, do których linki podałem wyżej, wystarczą każdemu realizatorowi do bardzo dokładnego zapoznania się z teoretyczną zasadą działania 5015 (z czego i ja korzystałem badając podczas testów oraz rutynowych nagrań). Nie będę zatem po raz kolejny pisał „INSTRUKCJI OBSŁUGI“ tylko postaram sie opowiedzieć o tym z czym ja sie spotkałem testując 5015 w konfrontacji z innymi urządzeniami oraz z danymi producenta, a także z informacjami zamieszczonymi w internecie.

Wygląd:

No i tu pierwsze miłe zaskoczenie: „NOWY DIZAJN“. Już nie taki plastikowy jak poprzednia seria. Eleganckie i przemiłe w dotyku gałki oraz dyskretne wskaźniki (wszystko w małym gabarycie bo urządzenie niewielkie, a przecież chodzi o czytelność i ergonomię). Wszystko wygląda już normalnie i profesjonalnie (a w szczególności dobrze wygląda to w opcji wielopreampowej jeden obok drugiego w racku). Egzemplarz, który ja dostałem do testowania jest wersją poziomą (ale jest też wersja pionowa 5015).

Potencjometry i przełączniki:

Przedwzmacniacz:

  • Gain od 0 do 66 dB (skok co 6 dB)
  • Trim  5 dB (płynna regulacja)
  • Filtr HPF (20-250 Hz, płynna regulacja + włącznik)
  • Włącznik zasilania PHANTOM +48V
  • Ø – przełącznik odwrócenia polaryzacji wejściowej
  • Mute – wyciszenie wyjścia (przy aktywnych wskaźnikach oraz wyjściu Buss)
  • SILK – włącznik układu o tej nazwie, redukującego negatywne sprzężenia.

Kompresor:

  • Treshlold (od -30dB do +20dB)
  • Attack (20-75 ms)
  • Release (100ms – 2.5s)
  • Gain Out (0-20 dB)
  • IN – włącznik kompresora
  • FF/FB – przełącznik FeedBack/FeedForward
  • S/C LINK – włącznik linkowania dwóch takich urządzeń w jedno STEREO

Gniazda:

Na tylnym panelu 5015 znajdziemy:

  • sekcja przedwzmacniacza: XLRM (Mic IN), XLRF (Line OUT)
  • sekcja kompresora: XLRM (Comp IN), XLRF (Comp OUT)
  • link: 2 x Jack TRS
  • buss: 2 x Jack TRS
  • zasilanie (DC 12V)

Funkcjonalność i ergonomia:

No i w końcu moment „odpalenia“! Jest. Wszystko się świeci co się miało zaświecić. Szybkie  podłączenie do DAW (ProTools LE – Apogee Rosetta 900 ADA), mikrofon w rękę i do dzieła! Sygnał wchodzi, miernik wskazuje mi poziom wysterowania i to samo w komputerze. Pierwszy krok za nami – sygnał wszedł i wyszedł tam gdzie miał trafić. Ok, więc teraz musimy to usłyszeć więc powoli kręcę gałką głośności w mikserze i słychać. Dobra – więc wszystko działa poprawnie.

I już na początku słychać, że sygnał wejściowy jest bardzo klarowny i niezniekształcony i co najważniejsze prawie bezszumowy. Szybkie rejestracje nic nie znaczących odgłosów rutyniarskich realizatorów („czik,czik“, „raz,dwa,trzy…trzy…trzy“, itd., itp.) i od razu ręka mi drgnęła w kierunku kompresora. Po włączeniu wszystko zadziałało zgodnie z planem. Kompresor pięknie kompresował zadany mu sygnał.

Każdy kto para się jakkolwiek realizacją dźwięku napewno szybko radzi sobie z obsługą zarówno urządzeń analogowych jak i cyfrowych – no to w przypadku tego urządzenia problemu z czytelnością i szybką obsługą nie powinien mieć nikt problemu! Wszystko jak na dłoni. Każdy przycisk można wygodnie włączyć i wyłączyć (konstruktorzy dobrze obmyślili dostęp do każdego elementu na tej małej płytce czołowej). No i wszystko działa tak jak wskazują opisy na każdej gałce czy przycisku. A to akurat miłe, gdyż niektóre urządzenia pomimo dokładnych opisów na swej obudowie dziwnie wskazują stopień sterowania czy kompresji. Tu jest wszystko BARDZO OK!

Wrażenia osłuchowe:

No i tu część chyba najistotniejsza. Przetestowałem na czym tylko mogłem i na ile miało to sens w przypadku monofonicznego sygnału. Zacząłem od nagrania wokalu bo pierwszy mi przyszedł do głowy. Najpierw nagrywałem wykorzystując tylko sekcję preampu 5015 i jasne było dla mnie, że mam doczynienia z bardzo dobrym i nie „dobarwiającym“ preampem – czyli bez zbędnych dosyceń któregokolwiek z pasm akustycznych (nie ukrywam, że w mojej subiektywnej ocenie bardzo mi się to spodobało bo dawało mi szansę na zapanowanie nad pobranym sygnałem w późniejszej fazie miksu). Ale w ramach testu zapiąłem kompresor i tu miłe zaskoczenie. Sygnał miło się wyrównał więc poszedłem dalej i zacząłem kompresować na różne sposoby: FF/FB.

FB czyli opcja Feed Back – do nagrań wokalu do piosenek, werbla, stopy, basu itp. (polecane przez producenta) sprawdził się wyśmienicie działając tak miło dla ucha. Przy odpowiednim ustawieniu kompletnie nie słyszało się działania kompresora a efekt był bardzo skuteczny.

FF czyli opcja Feed Forward – no tu realizatorzy w radio czy telewizji, a w szczególności studia lektorsko/dubbingowe miałyby tzw. „święty spokój“. Kompresor tak precyzyjnie wyłapuje wszystkie dynamiczne „śmieci“, że praca w jakimkolwiek systemie DAW (Logic, ProTools, Cubase/Nuendo itp.) nie sprawi nam problemu nawet z najbardziej rozkrzyczanym i szepczącym aktorem/lektorem.

W przypadku werbla (tu zastosowałem kilka mikrofonów – SM57, C-414 B-XLS, GrooveTube GT40, e904) kompresor po raz kolejny usłyszał ode mnie: „spoko!“ A po włączeniu funkcji SILK usłyszał pełne podziwu: „NO!!“. Kompresor w tym przypadku sprawdził się idealnie – atak i brzmienie bębna mamy tu pod pełną kontrolą.

„Stopa“ – (EV N/D 868, Beta91). Na stopie również zachowywał sie fajnie, konkretnie i skutecznie ale też nie zachwycił mnie tak jak w przypadku werbla. Za to funkcja SILK zmieniła moje zdanie na ten temat. Preamp nasyciłem mocniej a lekka kompresja wyregulowała atak i bęben nabrał wyrazu o jaki mi chodziło.

Bas – nagrany bezpośrednio w preamp 5015 (nie ukrywam, że instrumentalista i jego bas był wysokiej klasy) zachowywał się wiernie i kompresor „trzymał“ go bardzo równo.

Gitary – (C-414 XLS, SM57, Oktava 319). Szkoda, że nie miałem dwóch kompresorów ale tak czy siak 5015 pozwolił mi nagrać bardzo „bliskie“ gitary elektryczne (Crunch, Lead) dzięki użyciu kompresora pomimo, że zazwyczaj nie nagrywam gitar z kompresorem. Ale najmilej było z gitarą akustyczną gdzię gitary zabrzmiały bardzo dobrze, a lekka kompresja pozwoliła mi łatwo umieścić te gitary w miksie.

We wszystkich przypadkach najmilej dla ucha i potem dla miksu sprawdziła sie funkcja SILK – czyli redukcja negatywnego sprzężenia zwrotnego powodująca, że preamp przechodził w tryb pracy typu VINTAGE.

Pliki do pobrania