21-11-2012

Jakub Krzywak

Mody mają to do siebie że równie szybko odchodzą jak się pojawiają. Zachłystujemy się czymś, podziwiamy i po intensywnym używaniu zapominamy o tym. Czy z mikrofonami wstęgowymi sytuacja wygląda podobnie? Moim zdaniem nie. Już kiedyś zagościły w studiach nagrań i po jakimś czasie trochę o nich zapomniano. Teraz wracają do łask, a to dlatego że powszechnie panujący zapis audio w postaci cyfrowej niejako sam wymusza stosowanie tego typu mikrofonów. Wciąż mówi się o poszukiwaniu tego charakterystycznego ciepłego brzmienia wprowadzającego pierwiastek ludzki do odhumanizowanego cyfrowego świata. Większość mikrofonów wstęgowych tę własność posiada. Czy testowany Cloud Microphone JRS-34 wpisuje się w ten kanon? Przyjrzyjmy się z bliska.

Zanim wyjmiemy go z pudełka kilka słów historii. Skąd wziął się konkretnie ten model mikrofonu w produkcji? JRS-34 to współczesna inkarnacja kultowych już mikrofonów  RCA – BK11A oraz RCA 44BX. Konstruktor między innymi tych mikrofonów nieżyjący już Jon R. Sank dochował się potomka, który to wraz z firmą Cloud Microphones zaprojektował bohatera naszego testu.

Wygląd zewnętrzny

Mikrofon zapakowany jest w eleganckie drewniane pudełko malowane ciemno-brązowym lakierem. Od razu wiadomo że nie mamy do czynienia z byle czym. Wewnątrz znajduje się mikrofon dodatkowo owinięty w niebieski, miły w dotyku woreczek zaopatrzony w logo producenta. Do regulacji prostego uchwytu mikrofonowego służy klucz imbusowy stanowiący komplet z mikrofonem.

Testowany mikrofon jest naprawdę spooooorych rozmiarów. Zrobił wrażenie absolutnie na wszystkich. Wydawać by się mogło że takie gabaryty będą okupione nadmierną wagą. Nic bardziej mylnego. Dolna jak i górna część mikrofonu wykonane są z aluminium. Dzięki temu mikrofon nie przypomina wagą  przysłowiowej cegły. Dolna część obudowy jak i pas okalający obudowę pokryte są farba proszkową. Górna część mikrofonu skrywająca wstęgę to klasyczna blacha aluminiowa z owalnymi otworami. W roli pop filtra i osłony przeciwwietrznej zastosowano cienki materiał (prawdopodobnie bawełniany)umocowany bezpośrednio po wewnętrznej stronie aluminiowej osłony. Na spodzie mikrofonu znajduje się gniazdo wyjściowe XLR oraz prosty uchwyt umożliwiający zamontowanie mikrofonu na statywie.

Patrząc na JRS-34 możemy być pewni że mamy do czynienia z produktem najwyższej klasy. Estetyczny minimalizm połączony z najwyższą jakością wykonania. Ręczna produkcja jak i testy każdego egzemplarza mają miejsce na terenie USA. 100% części z jakich powstaje mikrofon pochodzi też z USA. Zero chińszczyzny to poważny atut.

Testowany egzemplarz to wersja pasywna pozbawiona transformatora wyjściowego. Wersje pasywne mikrofonów wstęgowych charakteryzuję się niewielką czułością wyjściową przez co najlepiej pracują z przedwzmacniaczami o dużym wzmocnieniu. Jakość samego preampu też ma niebagatelne znaczenie. Niski poziom szumów na wyjściu przedwzmacniacza – mile widziany.

Testujemy!

Bierzemy się do bezpośredniej konfrontacji mikrofonu ze studyjną codziennością. Na początek sprawdziliśmy jak Cloud zachowa się z gitarowym wzmacniaczem. Mikrofon ustawiłem około 50cm od paczki gitarowej naprzeciw kopułki głośnika. Natychmiast dało się odczuć że mikrofon ma charakter i to duży. Dźwięk wydobywający się ze studyjnych odsłuchów był bardzo bliski, ciepły i pomimo wyraźnego spadku w górnym zakresie częstotliwości, bogaty w szczegóły. Dźwięk gitary elektrycznej nie męczy. Jest miły dla ucha i co najważniejsze natychmiast wkleja się w miks. Zdarzyć się może że przy wyjątkowo ciemno brzmiącej gitarze będziemy musieli podeprzeć się drugim mikrofonem. Tradycyjny „esem” sprawdzi się w tej roli znakomicie. Gitara basowa ujęta z pieca basowego również zabrzmiała przyjemnie i bez tendencji do powstawania zdudnień w okolicy 150-500Hz. Prawdziwy pazur mikrofon pokazał przy rejestracji kontrabasu. Ustawiony naprzeciw mostka w odległości około 1,5m zagrał fantastycznie. Kompresja ze sprzętowego Urei 1176LN sprawiła, że na wszystkich słuchaczach wygenerował klasyczny opad szczęki! Cały zakres częstotliwości był wyraźnie słyszalny. Każdy dźwięk równo reprodukowany. Charakterystyczne „chlapnięcia” strun o podstrunicę stały się ciekawe i dodawały uroku zamiast kruszyć gałki oczne…:)

Zarejstrowany flet natychmiast odnalazł się w miksie. Ingerencja korektora okazała się zbyteczna. W całym paśmie brzmiał ciepło, czytelnie i przede wszystkim atrakcyjnie. Niestety ta rejestracja, obnażyła  niedoskonałości preampu, na którym ów flet był rejestrowany. Szumiał dość obficie wprowadzając niektórych w obawę o przyszłość partii w procesie miksu nagrania.

W szybkim porównaniu ze wstęgowym mikrofonem Sontronics Delta, Cloud okazał się bardziej spokojny brzmieniowo w środkowym paśmie i nieco bardziej otwarty w dole pasma, zaś najwyższe harmoniczne nie są już jego najmocniejszą stroną. W partiach wokali brakowało trochę blasku i powietrza. Nie zmienia to faktu że testowany JRS-34 to kawał dobrego wstęgowego mikrofonu. Niesamowicie ciepły i bliski dźwięk jaki wydobywał się ze studyjnych monitorów wywołał uśmiech i wrażenie na słuchających, że tak właśnie ma być! Zero nachalności i jazgotliwości. Próbując nadać mu ludzkich cech można być rzec, że jest miły, ciepły, wręcz misiowaty i wprowadzający słuchaczy w błogostan…:) Możliwość obcowania z prawdziwą klasyczną konstrukcją tkniętą duchem czasu to nieocenione u Cloud’a. Zakochałem się w nim bez pamięci…:) Z bólem oddałem mikrofon dystrybutorowi…;)

Na koniec

Do minusów zaliczyć można małą podatność na najwyższe pasmo, choć to cecha wspólna większości mikrofonów wstęgowych. Brak niestety dedykowanego uchwytu mikrofonowego. Ten dołączany w komplecie jest mało praktyczny.  Cena za wersję pasywną nieco odpycha, 6900pln za wersje pasywną to sporo, ale pamiętajmy że mamy do czynienia  z mikrofonem wyjątkowym. Jego pra-ojcowie to po dziś dzień obiekt westchnień wielu realizatorów na całym wiecie. Ta z pozoru wysoka cena, to ułamek kwoty jaka musielibyśmy zapłacić za „wstęgę” z logiem RCA.

Mikrofon testowany był podczas rejestracji materiału na EP’ke zespołu GRIBOJEDOW. Sprzęt wykorzystany do testu to preampy API A2D oraz SYTEK MPX-4Aii. Przetwornik AD pochodził z preampu API A2D. Interfejs audio RME-FF800 synchronizowany po word clock z API A2D

Partia kontrabasu została skompresowana sprzętowym UREI 1176LN z ustawieniami Attack – 3, Release – 7, Ratio – 4:1

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania