13-06-2025

Piotr Sadłoń

Produkty duńskiego producenta wysokiej klasy mikrofonów, firmy DPA Microphones, znane są z „krystalicznego”, możliwie najbardziej wiernego odwzorowywania brzmienia nagłaśnianych czy nagrywanych instrumentów. Nie inaczej jest z dedykowanym do „zbierania” perkusji zestawem DDK 4000, który – dzięki uprzejmości dystrybutora produktów DPA w Polsce, firmy Skene – miałem okazję (i przyjemność) przetestować „w boju”.


ZESTAW

W skład zestawu – zapakowanego w wygodnej do przenoszenia i bezpiecznej dla samych przetworników walizeczce – wchodzi mikrofon do stopy 4055 Kick Drum, trzy mikrofony na gęsiej szyjce o obniżonej czułości 4099 (z uchwytami do zamocowania na tomach lub werblu), jeden „paluszkowy” mikrofon o charakterystyce kardioidalnej 2012 do hi-hatu oraz para stereo 2015, również „paluszków”, z tym że o charakterystyce szerokiej kardioidy. Do tego do mikrofonów 4099 dołączone są adaptery MicroDot służące do ich podłączenia do trójpinowego gniazda XLR. Oczywistą oczywistością jest – jak to w przetwornikach DPA – że wszystkie te mikrofony są przetwornikami pojemnościowymi.

DPA 4055

Mikrofon do stopy to dość kluczowy element nagłośnienia perkusji, szczególnie w tzw. „polskiej szkole nagłaśniania”, gdzie nierzadko stopa jest równie wyczuwalna (we wnętrznościach) co słyszalna, a nierzadko też konkuruje z głównym wokalem o palmę pierwszeństwa w miksie. Ale nie o tym mowa… Mikrofon DPA 4055 jest przygotowany do „zbierania” brzmienia bębna centralnego w całym paśmie, z lekkim podbiciem pasma wysokiego – co pozwala uzyskać wyrazistszy „klik”, jeśli nagłaśniamy stopę tylko jednym przetwornikiem. Jego asymetryczna konstrukcja ułatwia ustawienie go zarówno wewnątrz (więcej kilka), jak i na zewnątrz bębna (więcej membrany rezonansowej, a więc i więcej dołu w brzmieniu). Mikrofon ten, podobnie jak „paluszkowe” 2012 i 2015, dostarczany jest ze specjalnie zaprojektowanym uchwytem UA0961, który – dzięki zakręcanemu pierścieniowi – zapobiega przypadkowemu wypadnięciu mikrofonu z tegoż uchwytu. Mikrofon ma czułość 2 mV/Pa i jest w stanie wytrzymać 164 dB SPL (przy 10-procentowym THD), natomiast efektywny zakres częstotliwości, w którym pracuje przetwornik, to 40 Hz-18 kHz.


DPA 4099

Przetwornika 4099 chyba nie trzeba specjalnie reklamować, bowiem jest to dość popularne rozwiązanie w przypadku nagłaśniania (czy też nagrywania) różnorakiego rodzaju instrumentów. W przypadku zestawu DDK 4000 dołączone są trzy takie przetworniki, ale o obniżonej (w stosunku do tych używanych do skrzypiec, gitary czy kontrabasu) czułości – w tej opcji wynosi ona 6 mV/Pa, co pozwala na „wytrzymanie” przez niego poziomu ciśnienia akustycznego o wartości nawet 145 dB. Nawiasem mówiąc w IV kwartale tego roku ma się pojawić wersja 4099 z ekstremalnie obniżoną czułością (2 mV/Pa), pozwalającą na nagłośniania instrumentów o dużej dynamice.

Ten mikrofon, jako jedyny z całego zestawu, wymaga pewnego przygotowania do pracy. „Składa” się bowiem z 4 części, które przed zamontowaniem na werblu czy tomie, wymagają złożenia w jedną całość. Mikrofon 4099, dzięki stosunkowo długiej gęsiej szyjce, można ustawić w odpowiednim miejscu i kierunku, co pozwala uzyskać albo brzmienie bardziej jasne, albo z większą ilością dołu z toma czy werbla.


DPA 2012

2012 to jeden z trzech, z wyglądu identycznych, mikrofonów paluszkowych. 2012-tka charakteryzuje się czułością 8 mV/Pa i niemalże idealnie kariodidalną charakterystyką kierunkową – co ciekawe, w zasadzie niezmienną niezależnie od częstotliwości. Przetwornik ma w zasadzie płaską charakterystykę amplitudową, oprócz najwyższych częstotliwości (8-15 kHz), które są lekko podbite, o około 3 dB. Maksymalny SPL, jaki jest w stanie wytrzymać to aż 156 dB, dzięki czemu można wykorzystać go nie tylko do nagłaśniania hi-hatu, ale również werbla – i to zarówno z dołu, jak i z góry. Jak już wcześniej wspomniałem mikrofon ten dostarczany jest z uchwytem UA0961 pewnie utrzymującym go w ustawionej wcześniej pozycji.


DPA 2015

Ostatnie dwa elementy zestawu DDK 4000 to dwa mikrofony 2015, fabrycznie dobrane jako para stereo. To niejako z góry narzuca ich wykorzystanie jako overheady, co oczywiście nie oznacza, że nie można ich wykorzystać np. do zbierania werbla czy tomów. 2015-tki charakteryzują się nieco szerszą niż w 2012 charakterystyką kierunkową, stąd też określane są mianem „Wide Cardioid Microphones”. Mają też większą niż 2012-tka czułość (12 mV/Pa) i nieco niższy maksymalny SPL (153 dB). Tutaj również charakterystyka amplitudowa jest płaska, oprócz najwyższych częstotliwości, które są delikatnie podbite (ok. 9 kHz).

Jak już wspomniałem zarówno 2015, jak i 2012 wyglądają w zasadzie identycznie (kapsuła o średnicy 17 mm, średnica mikrofonu 19 mm, długość 94 mm i waga 83 g), stąd odróżnić można je tylko po napisie u dołu (warto spojrzeć, zanim zamontujemy na statywie).


WRAŻENIA

W ramach testu miałem możliwość nie tylko przetestować cały zestaw w warunkach scenicznych. Udało mi się również „podrzucić” zestaw DPA Pawłowi Zakrzewskiemu, a konkretnie perkusiście Maryli Rodowicz, której realizatorem FOH jest Paweł.

Jakie spostrzeżenia? Po pierwsze stopa – 4055 potrafi zejść w paśmie naprawdę nisko, dzięki czemu wydobywa z brzmienia bębna basowego wszystko „do samego spodu”, przy czym nie brakuje mu też góry. Pamiętać tylko trzeba, aby załączyć Phantom w kanale stopy, co nie jest raczej zjawiskiem powszechnym.

Tomy – bo do tychże wykorzystałem 4099 – zaskoczyły mnie praktycznie zerową wymaganą korekcją, aby uzyskać ładne, „okrągłe” brzmienie, również bez konieczności podbijania pasma wysokiego, aby tomy miały wyrazisty atak.
No i wreszcie „paluszki”, czyli modele 2015 i 2012 – jak przystało na „pojemniki” DPA dają krystaliczne wręcz brzmienie blach/zestawu perkusyjnego czy hi-hatu, również nie wymagając nadmiernego kręcenia korektorem.

Co natomiast powiedział Paweł Zakrzewski na temat mikrofonów DPA do perkusji?

„Mikrofony 4099 na tomach są ładne, transparentne w środku pasma, bez częstotliwości rezonansowej, która zawsze mnie drażni w tomach. Jeśli mamy dobry instrument, dobrze nastrojony to mikrofony te są „plug&play” – bez nadmiernego kręcenia korekcją można uzyskać ładne, wyraziste brzmienie bębnów”.


PODSUMOWUJĄC

Zestaw mikrofonów do bębnów od duńskiego specjalisty w tworzeniu wysokiej klasy przetworników mikrofonowych zachowuje się totalnie przewidywalnie – nie trzeba się „napocić” aby uzyskać ładne, wierne brzmienie bębnów. Cenowo – jak to DPA – również bez niespodzianek, ale jeśli ktoś szuka mikrofonów, które zrobią za niego większość roboty, a do tego są zaprojektowane i wykonane tak, aby wytrzymać trudy pracy na scenie, zestaw DDK 4000 będzie świetnym wyborem.

JESZCZE JEDNA RECENZJA

Oprócz Piotra i Pawła zestaw perkusyjny DDK4000 udostępniliśmy również Grzegorzowi Wełnie, który zabrał mikrofony do poznańskiej Sali Ziemi i nagłośnił orkiestrę symfoniczna (140 kanałów!):

Nagłośnienie zestawu perkusyjnego w orkiestrze symfonicznej wymaga trochę innego podejścia niż w rockowym bandzie. Musi być selektywnie, bo każdy dźwięk jest ważny, ale też bębny nie mogą przytłoczyć miksu. Set mikrofonów DPA totalnie zaskoczył mnie precyzją brzmienia, nie słyszałem jeszcze tak szczegółowych i selektywnych blach. Bardzo precyzyjnie oddają wszystkie dźwięki instrumentu, a EQ w ich przypadku przydaje się do ewentualnego lekkiego skorygowania barwy całości, a nie do maskowania niedostatków mikrofonu. Stopa odezwała się kompletnie inaczej niż typowe mikrofony dynamiczne, krótko, bez nadmiernego podmuchu w dole. W orkiestrze super, ale jak gralibyśmy inną muzykę to pewnie pokombinowałbym z innym ustawieniem mikrofonu względem bębna, ewentualnie użył korekcji, choć te mikrofony naprawdę dobrze grają już „na dzień dobry”. 4099 na tomach – bardzo naturalnie, bez problemów przyjmowały głośne transjenty. DPA są mocno kierunkowe, co na głośnej scenie ograniczyło przesłuchy z innych akustycznych instrumentów i pozwoliło trochę poluzować bramki, których standardowo używam. Cały set nie jest tanią zabawką, ale w poszukiwaniu naturalnego, akustycznego brzmienia zdecydowanie warto brać go pod uwagę