07-07-2010

Jakub Krzywak

Faktoria Lektorska Mikrofonika to pierwszy w Polsce internetowy bank głosów. Swoje usługi kieruje do rozgłośni radiowych, stacji telewizyjnych, agencji reklamowych, oraz odbiorców indywidualnych.

Założył je ponad 9 lat temu Tomek Bartos. Dzisiaj Mikrofonika.net to projekt internetowy, który pozwala praktycznie 24-godziny na  dobę w szybki i prosty sposób złożyć zamówienie na nagranie lektora dla potrzeb reklamy, multimediów czy nawet prostej usługi zarejestrownania głosu do automatu telefonicznego.
Jak sam właściciel przyznaje dzisiaj Mikrofonika rozwinęła się na tyle, aby można było myśleć spokojnie o nowych wyzwaniach. Tomek opowiedział nam o początkach swojej działalności, pasji do radia, oraz  wyposażeniu studia.

 

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Początki Twojej działalności to również początki polskiego internetu. Skąd pomysł na stworzenia internetowego banku głosów w czasach kiedy internet dopiero co raczkował?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Rzeczywiście, zaczynaliśmy w kwietniu 2001 roku, kiedy internet w Polsce był dosłownie w powijakach. Aby sobie wyobrazić tamte czasy z dzisiejszej perspektywy, wystarczy przypomnieć, że gadu gadu zaczęło w sierpniu 2000 czyli niecały rok wcześniej. Większość firm nie miała nawet własnego adresu email, nie mówiąc o stronie internetowej. Ale ja pracowalem wtedy w radiu, a to była branża, w którą internet wkroczył naprawdę błyskawicznie. Pamiętam, że wtedy modem z dostępem do linii telefonicznej to był u mnie w domu najwyższy standard (co miesiąc okupiony nerwówką przy odczytywaniu rachunku), a w radiu w tym czasie dostępne było coś, co od biedy można było nazwać stałym łączem. Miałem wtedy kilku kolegów, piętro wyżej, którzy, podobnie jak ja, zafascynowani byli nową technologią, tworzyli strony www. Dzięki wymianie informacji z nimi i artykułom w prasie, za pomocą prostych narzędzi udało mi się zrobić pierwszą wersję strony. Oczywiście pomysł nie mi wpadł do głowy ot tak sobie – jak w większości wypadków, główną rolę zagrała tu zasada „potrzeba matką wynalazków”.

Jako realizator, producent reklam w komercyjnej stacji największy problem miałem z powodu braku głosów do produkcji. Muzyka była na płytach, scenariusze w głowie, ale skąd głosy? Może w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu był z tym mniejszy kłopot, to duże rynki, ale w malutkim Koszalinie był to dramat. Takich stacji jak nasza było w tym czasie ponad 200. Pomyślałem, że raczej nie jestem jedyny z tym problemem i tak powstała Mikrofonika. Od strony formalnej szczęśliwie się złożyło, że dostałem z radia propozycję nie do odrzucenia, czyli samozatrudnienie. A jak zakładać firmę, to przecież nie dla jednego klienta. Na początku było, delikatnie mówiąc, dość skromnie, obroty sięgały 400 złotych miesięcznie i raczej nie podejrzewałem, że kiedyś będę się z tego utrzymywał. Jedyna zaleta tak małych obrotów, to fakt, że przy takich pieniądzach nietrudno jednak było mieć 400% wzrost sprzedaży w krótkim okresie.

Pracowaliśmy na początku na radiowym sprzęcie, pamiętam, że był to stół Soundcrafta, ale modelu nie pomnę, karta Soundblastera, mikrofon AKG C 3000. Klasyczny zestaw małej komercyjnej rozgłośni. 256 RAM w komputerze trzeba było wywalczyć na noże. No i Cooledit na nielegalu. Wiadomo, długo tak to nie mogło wyglądać. Priorytet ustawiłem na zakupy i cały pieniądz, szedł na sprzęt, a potem na stronę www, która z biegiem czasu przestawała wystarczać i nie była zdolna obsłużyć rosnących wymagań. Zacząłem od wygłuszenia studia, bo do tej pory adaptacja akustyczna to były w radiowym studiu trzy brudnoniebieskie kotary. Oczywiście nie śniły mi się nawet profesjonalne ustroje. Bliżej mi było do tapicera. Zamówiłem w jakimś chemicznym zakładzie ogromną ilość gąbki tapicerskiej o grubości 10cm, za której dowiezienie kurierem zapłaciłem więcej, niż była warta. I wytapetowałem tym klatkę, opierając się na aluminiowym stelażu. Było z tym trochę roboty, ale efekt na tym etapie zadowalał i mnie, i klientów.

W międzyczasie za dość skromne środki kupiłem nowy komputer, na razie nadal składak, kartę dzwiękową MARIAN MARC X, która na jednym ze stanowisk pracuje do dziś. Zrealizowałem też absolutny szczyt marzeń kupując mikrofon Neumann TLM 103, w którego sfinansowaniu pomogła nam kosmicznie firma Konsbud Audio. I tak przez pierwsze 4 lata jakoś to powoli leciało. W międzyczasie zmieniliśmy piętro w biurowcu, całkowicie odcinając się od radia, które powoli na krzywej wzrostu zaczęło zmierzać w odwrotnym od naszego kierunku, no i stronę www, za którą zapłaciłem w 2003 roku równowartość moich półrocznych zarobków. Wszyscy pukali się w głowę, ale wyszło na dobre, inwestycja zwróciła się w pół roku.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Domyślam się, że klienci Twojego studia to szeroki zakres firm i instytucji. Kto jest klientem Mikrofoniki?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Raczej kto nie jest… O ile na początku to były głownie rozgłośnie radiowe, potem – zgodnie ze zmianami na rynku – sieci radiowe, to teraz główną siłą napędową są wszelkiej maści multimedia, choć radio jest oczywiście bardzo ważnym segmentem, nie tylko ze względu na sentyment do branży. Naszymi klientami są również firmy szkoleniowe, agencje interaktywne, telewizje lokalne, producenci systemów telefonicznych, banki, miasta, studia programistyczne, czasem osoby prywatne. Zdarzają się nawet artyści, którzy potrzebują głosu do produkcji absolutnie niekomercyjnych, np. na wystawy sztuki. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że aż tak to wyewoluuje, a dziś widzę, że multimedialny świat gra z nami w jednej drużynie. Jedyny kłopot mamy z największymi telewizjami i agencjami warszawskimi, choć i to się zmienia. Jesteśmy z prowincji i mimo, że zdarza się nam od czasu do czasu sprzedać głos do dużych projektów, to jednak nie tak często jak byśmy chcieli. To najtrudniejszy rynek, najeżony wieloma doskonałymi studiami i naprawdę świetnymi lektorami, którzy przez lata wyrabiali sobie markę i kontakty, co teraz owocuje. A nasza strategia jest mało inwazyjna, raczej klient przychodzi do nas, niż my go szukamy, więc nie mamy w tym świecie oczekiwanej pozycji.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Rozgłośnie radiowe posiadają często własnych współpracowników i korzystają ze swojej bazy lektorów. Korzystają również z Waszych usług?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Oczywiście, że mają ale kto lubi sam się ograniczać? Aktualnie mamy w bazie ponad 100 lektorów. Czy nie wygodniej wybrać jednego z nich? Odchodzą kłopoty z papierkową robotą, raz na miesiąc przychodzi faktura, nie ma nerwów, wydzwaniania, zajętego studia itp itd. To po prostu wygodne. Poza tym utrzymanie własnego studia wymaga również pewnych nakładów sprzętowych, a to nie zawsze bywa priorytetem w agencjach. Wielu klientów przekonało się do naszych usług mimo, że pracowali do tej pory w tradycyjny sposób. Są zadowoleni. Daję głowę, że ciężko by im było z tego zrezygnować i wrócić do starego systemu.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Przejdźmy do tematyki technicznej. Jak wygląda studio od strony sprzętowej? Zależy mi, abyś opowiedział nie tylko o wykorzystywanym na codzień sprzęcie, ale również o adaptacji akustycznej i wykorzystywanym oprogramowaniu.

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Dobrze, że dodałeś drugą część pytania, bo tak na prawdę nie byłoby o czym pisać. Nie jesteśmy „prawdziwym” studiem. Raczej bardziej pasowałaby nazwa „projektowe”. W dodatku cały czas jesteśmy na etapie kompletowania sprzętu. Mamy zasadę, że lepiej kupić dobrze wybrany tańszy model z górnej półki, niż kilka z dolnej. I pewnie dlatego tyle to  trwa. Aktualnie mamy trzy stanowiska. Na wszystkich pracują stacje HP Workstation w oparciu o Adobe Audition, z których jesteśmy bardzo zadowoleni. Dlaczego Audition? Po pierwsze to bardzo szybki program do edycji, a po drugie to tylko program, platforma, więc jeśli już od lat na tym pracujemy, po co to zmieniać? Pierwsze stanowisko, nagraniowe jest wyposażone w kartę Echo Audiofire pre 8, bo czasami przydaje nam się więcej niż jedno gniazdo mikrofonowe – w wolnych chwilach zdarza nam się nagrywać małe składy muzyczne. Do niej bez żadnych cudów podłączamy Neumanna TLM 103, stary wypust, na moje ucho lepiej brzmiący niż nowy. Naszych klientów interesuje często czysty, nie podbity dźwięk, więc tor jest maksymalnie prosty. Ale nie powiem, że nie szukamy czegoś pomiędzy. Niestety kompresor na tyle transparentny, by go nie było słychać, a jednak było czuć, będzie nas trochę kosztował, więc decyzja o jego zakupie trochę się odwleka. Do tego dwa monitory, bo nie było komu skakać po papier do drukarki, słuchawki Sennheiser hd 265 dla realizatora i hd 200 dla lektorów. I to tyle na stanowisku nagraniowym.

Klatka była już tak wygłuszona, jak widać na fotkach. To nasza trzecia przeprowadzka, nie jesteśmy tu długo, a cały rozkład studia przejęliśmy praktycznie po stacji Voxa w Koszalinie, która mieści się aktualnie piętro niżej. Jest klimatyzowana i to jej główna zaleta. Wpakowaliśmy troszkę naszych „poduszek”, samoróbek, by zniwelować pogłos. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczyt profesjonalizmu, sam na pewno wykonałbym to inaczej, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Przypuszczam, że kiedyś będziemy to poprawiać.

Drugie stanowisko wyposażone jest w małe odsłuchy. Zdecydowaliśmy się w ciemno na ADAM Audio A7, kompaktowe, niemieckie monitory aktywne. I to było jak los na loterii. Potem się dowiedziałem, że w jakimś ogólnoświatowym konkursie były to paczki roku. Polecam wszystkim ze szczerym sercem. Na blacie stoi już lekko wysłużony Phonic MM1805. Mikser za śmieszne pieniążki, który ma tylko poprawić wygodę obsługi. Ale swego czasu miał jedną kolosalną zaletę. Każdy tor mikrofonowy, ma osobny phantom, włączany z tyłu. Wiadomo, że przedwzmacniacze mikrofonowe to słaby punkt tanich konsolet, a w tym wystarczyło tylko pamiętać o przepinaniu majka, by co 2 lata mieć brzmienie jak z nowej konsolety. A suwaki nadal działają bez zarzutu. Podpięte jest to pod wspomnianego MARC X, do którego nie mam pretensji od wielu lat. Trzecie stanowisko to już kompletny low end. Stacja robocza + TC Electronic desktop konnekt 6. Wygodne, proste, tanie. Do prostych prac montażowych. I to całe wyposażenie studia… aaa niecałe. Mamy jeszcze mini kolekcję tzw. złomofonów – starych majków o niekoniecznie profesjonalnych parametrach, raczej ciekawostkach wizualnych niż dźwiękowych, choć zdarzają się rodzynki. Czasem się to wykorzystuje przy jakichś eksperymentach.

Adaptacja akustyczna… Ehh ile czasu my przekładamy ten temat. Kupiliśmy trochę gąbki na skośny sufit, bo dudniło i na ścianę vis a vis Adamów. Jednak to nie jest to, o co nam chodzi. Chcielibyśmy, by to i działało i wyglądało, a w takim pomieszczeniu będzie to trudne. Studio ma 65 metrów, ale masę skosów. Oglądamy panele Viciacoustic, porównujemy co i jak by się tu sprawdziło. Szczerze mówiąc trochę nie mamy pomysłu. Ale jak bym miał ustawić priorytety w wydawaniu pieniędzy, to adaptacja pójdzie chyba na pierwszy ogień.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Oprócz nagrań lektorskich zajmujecie się również produkcją reklam?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Mamy osobny serwis pod adresem medianawigator.com, który się tym zajmuje. Robimy trochę reklam, nie można tego uniknąć, ale chyba coraz bardziej ewoluować będziemy w jakieś takie autorskie projekty, bo w tym jest jakaś szansa realizacji. Sama produkcja reklam jest fajna, ma pewnie jakąś tam atrakcyjną otoczkę, ale ogólnie to dość wyjaławiająca robota, niekoniecznie dająca multum satysfakcji. Przyzwyczajeni na co dzień do kontaktów z klientami ze studiów, mamy trochę problemów, z rozmowami z „cywilami”, którzy koniecznie chcą nasze pomysły przekuć na swoją modłę. Ale zdarzają się też na prawdę fajni klienci, z ciekawymi projektami. Nie jest to naszym priorytetem, ale nie traktujemy też tego jako zło konieczne, tak bym to ujął. Zdarza nam się jednak odmawiać klientom.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Dzisiaj konkurencja jest spora. Dostępność nowych technologii praktycznie na wyciągnięcie ręki. Jaka jest Twoja polityka w tym zakresie?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Myślę, że czas startu ma tu kolosalne znaczenie. Trudno przecenić zalety bycia pierwszym. Ale nieskromnie muszę zaznaczyć, że duże znaczenie ma też chyba filozofia firmy. To nie jest korporacja, nastawiona przede wszystkim na zysk. Naszym priorytetem jest uczciwość. Może to zabrzmi banalnie, ale na serio staramy się zawsze znaleźć kompromis pomiędzy oczekiwaniami klienta i lektora. Lektorzy to nasi koledzy, znamy się często po ładnych parę lat, choć w przypadku niektórych nigdy się nie widzieliśmy. Oni nam ufają, my ufamy im.

Jesteśmy na maksa transparentni, nasze stawki są powszechnie znane, lektor ma wszystko wypisane czarno na białym. I może tu tkwi jedna z przyczyn naszego powodzenia. Druga sprawa, to taka, że poważnie podchodzimy do systemu obsługi klientów i lektorów, składania zleceń, wymiany plików. To nasz autorski projekt, który udoskonalamy od lat. Mówimy tu o platformie, która musi bezawaryjnie obsłużyć tysiące zleceń rocznie. Każde z nich to dodatkowy plik w mp3 lub wav. Po prostu staramy się, by było to wygodne, proste i przede wszystkim niezawodne.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Ile osób liczy zespół Mikrofoniki?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Firmę tworzą ludzie, więc powinienem powiedzieć, że aktualnie jakieś 140 osób, bo tylu mamy lektorów, a na ich barkach spoczywa naprawdę duża część odpowiedzialności. Ale tak naprawdę w biurze spotkasz 3 osoby.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Domyślam się, że istnieje podział obowiązków?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Trochę tak, trochę nie. Wszyscy trzej jesteśmy przyjaciółmi. Znamy się od małego. Wiadomo, że z ważniejszymi wycenami chłopaki czekają na mnie, ale ogólnie jesteśmy wymienni. Standardowo Daniel nagrywa naszych miejscowych lektorów i montuje pojedyncze ślady. Rafał ogarnia nasz najnowszy nabytek, portal polscylektorzy.pl, który staramy się dość niemrawo (z braku czasu) uczynić miejscem, w którym lektorzy mogliby się spokojnie wygadać. Ja obsługuję bieżącą korespondencję i siedzę na multitracku. Ale w praktyce wypada różnie. Wszyscy też bierzemy udział w pisaniu tekstów, bo to daje najlepsze efekty.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Jakie plany na przyszłość? Może ekspansja na rynki zagraniczne?

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Chcielibyśmy się trochę rozwinąć poza Polskę. Od niedawna przepisy na to pozwalają. Mamy klientów z innych krajów, ale nie w takiej ilości, jaka by nam odpowiadała. Oczywiście to trudna działka, wymagająca wielu różnych przygotowań, ale może się na to szarpniemy. Może, bo wbrew pozorom, w Polsce też jest jeszcze dużo do zrobienia.

Jakub Krzywak [realizator.pl]

Życzę w takim razie sukcesów na przyszłość.

Tomek Bartos [Mikrofonika.net]

Dziękuję i za życzenia i za zainteresowanie.

Pliki do pobrania