09-01-2015
Jakub Krzywak
Nowy Rok już za nami więc nasza redakcja kontynuuje ciekawy (według Was z czego bardzo się cieszymy) cykl profilowy. Tym razem porozmawiałem z Filipem Wojtowiczem, który odpowiedzialny jest za miks monitorowy na trasie z Melą Koteluk. Poznajcie Filipa i jego historię, która doprowadziła go do wykonywania tego zawodu profesjonalnie.
Filip na tą właśnie trasę wybrał konsoletę Midas PRO1. W wywiadzie skupimy się na jej konfiguracji, oraz środowisku pracy. Poprosiłem też Filipa o kilka słów na temat wykorzystania kompresji i efektów. Myślę również, że w przyszłości wrócę do wywiadu z Filipem i postaram się wypytać go o jego techniki pracy.
Zapraszam i życzę miłej lektury!
Filip, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z profesjonalnym dźwiękiem?
Moja przygoda z profesjonalnym dźwiękiem rozpoczęła się kiedy przyjechałem na studia do Wrocławia, od razu udało mi się dostać pracę w firmie nagłośnieniowej, później w klubach takich jak kultowa Rura, czy Puzzle. Tak naprawdę, dzięki pracy w firmie nagłośnieniowej dostałem angaż do ekipy Mroza. Realizowałem wtedy monitor, dzień był paskudny, cały czas lało, przyjechał band, opiąłem scenę, zrobiłem ucho bębniarzowi, potem całej ekipie wedge. Krótka przerwa, koncert, no a po koncercie chłopaki stwierdzili, że jeszcze tak dobrych monitorów nie mieli i zaproponowali mi pracę. Oczywiście w między czasie, nagrywałem koncerty zespołów występujących w klubach, potem to miksowałem co bardzo pozwoliło mi się rozwinąć, tak samo jak nagrywanie własnych miksów i późniejsza ich analiza.
Z iloma artystami przez całą swoją karierę zawodową udało Ci się współpracować?
Chyba pierwszym zespołem,z którym „na poważnie” pracowałem to był HooDoo Band gdzie robiłem FOH, potem już na monitorze Mrozu, Dawid Kwiatkowski, Donatan&Cleo i Mela Koteluk. W między czasie zdarzały się bardzo fajne zastępstwa lub pojedyncze realizacje ze mną na FOH z takimi artystami jak Novika, Oszibarack, Babu Król za Jacka Mazura, NeoNówka i Żarówki za Łukasza Damma, czy Mikromusic za Maćka Prokopowicza. Mam ogromną przyjemność współpracować z Electro Acoustic Beat Session, projekt z Wrocławia, który zaprasza różnych artystów, frontmanów i gra z nimi koncerty,tam odpowiadam za realizację live, nagranie, oraz miks nagranego materiału. Mnóstwo pracy, ale za każdym razem jest warto być częścią tego projektu bo efekt finalny zawsze jest powalający.
Chciałbym skupić się na Twojej ostatniej trasie z Melą Koteluk. Realizujesz w tym projekcie system monitorowy?
Tak, z Melą Koteluk rozpoczeliśmy współpracę w lipcu tego roku. Kolejna sytuacja,w której robiłem monitor dla zaprzyjaźnionej firmy ComboArt, miałem przyjemność jako pierwszy pracować na nowym nabytku firmy Yamaha QL5. Pamiętam, że zrobiłem IEM’y zespołowi, Mela weszła na scenę mówiąc „Ok teraz zrobimy mój odsłuch” na to ja podając jej bodypack mówię ” Już jest zrobiony” Mela odpowiedziała „Hm o dziwo dobrze” no a już później schodząc ze sceny stwierdziła, że już zawsze chce mieć tak zrobiony miks monitorowy i tak się zaczęło.
Filip Wojtowicz podczas próby z Melą w klubie „Stodoła”
Ciekawe pozyskanie pracodawcy 🙂
Ciekawe,motywujące i „sprawiedliwe” w pewnym sensie,bo jest się ocenianym na podstawie umiejętności. W pracy z zespołem, poza umiejętnościami ważne jest też to jak dogadujesz się z muzykami i ekipą techniczną,to są proste zależności. Jeśli robisz swoją robotę jak należy,jesteś fair, nie obijasz się i fajny z Ciebie gość, ludzie chcą z Tobą pracować. To samo tyczy się pracy w firmach nagłośnieniowych, więc pewnie każdy wie o czym mówię. Nasza praca wiąże się ze zmęczeniem, brakiem snu, długimi przelotami, do tego jak kilka dni z rzędu przebywasz z tymi samymi ludźmi po kilkanaście godzin na dobę to musi być fajna atmosfera w ekipie bo inaczej wszyscy skakaliby sobie do gardeł. Ja mam to szczęście, że pracuje ze świetnymi ludźmi, zarówno w zespołach jak i z ComboArt. Pełen profesjonalizm, zaangażowanie, a do tego przyjacielskie relacje – sama przyjemność.
Jakie były założenia przed rozpoczęciem trasy koncertowej? Rozmawialiście z Melą i jej zespołem o brzmieniu jakie chcieliby wykreować na tej trasie?
Założeniem na trasę była wygoda,wysoka jakość oraz powtarzalność. Wiadomo, że podczas tras promujących płytę nie zawsze jest wystarczająco dużo czasu na próbę. Artysta ma wywiady, spotkania z fanami, podpisywanie płyt i okazuje się,że na próbę całego zespołu mamy 15 minut. Mela i Ola mają swoje mikrofony wokalowe, więc już mamy pewną powtarzalność. Wachlarz mikrofonów w firmach rentalowych jest podobny, więc tu często mikrofony też się zgadzały. Zespół w większości ma swoje systemy IEM oraz słuchawki,więc liczba czynników wpływających na różnice w brzmieniu maleje. Natomiast nie rozmawialiśmy o brzmieniu jakie Mela i zespół chcieliby wykreować w kontekście danej konsolety. Każdą konsoletę można opanować na tyle aby swobodnie uzyskiwać zamierzone brzmienie. Oczywiście mam tu na myśli poważne konsole koncertowe, a nie rozwiązania dla zespołów weselnych. Natomiast nad kwestią brzmienia samych miksów koncertowych, pracowaliśmy z Melą przed każdym koncertem.
Jak wygląda Twoja konfiguracja sprzętowa?
Jako konsola monitorowa pracuje Midas Pro1 wraz z DL153, czyli 48 in i 27out jeśli się nie mylę. Sygnał z konsolety trafia do bezprzewodowych systemów dousznych.
Na scenie opierasz się jedynie o systemy douszne, klasyczne monitory czy stosujesz konfigurację mieszaną?
Używam tylko i wyłącznie IEM’ów, przewodowy odsłuch ma tylko perkusista ponieważ sam sobie domiksowuje metronom.
Filip w pracy. Słucha pilnie…
Zarówno na froncie jak i na monitorach pracują konsolety Midas serii Pro1. Skąd ten wybór?
Wyboru dokonał Dominik Maczuga realizator frontowy, już wcześniej pracował na Midas’ach i chciał sprawdzić je na trasie. Szczerze mówiąc ja nigdy wcześniej nie miksowałem na Midas’ie, jeszcze żadna firma nie postawiła mi go jako stołu monitorowego. Dodatkowo obawiałem się małej ilości hebli, natomiast Fugas przekonywał mnie, że dzięki pop grupom taka ilość jest zupełnie wystarczająca. Okazało się, że miał rację 16 faderów, 6 pop grup oraz dostęp do wysyłki aux w trybie flip sprawia,że od wysyłki danego kanału do szyny dzielą nas maksymalnie dwa kliknięcia, to dobry wynik.
Co sądzisz o jej brzmieniu po pierwszej zrealizowanej „sztuce”?
Moje wrażenia po pierwszej sztuce to „wow ten stół jest szybki” oraz „ten sound jest potężny”. Długo byłem pod wrażeniem i przypominały mi się opinie kolegów,że cyfrowy Midas brzmi jak analog. Dokładnie takie miałem spostrzeżenia. Bardzo podobają mi się dobrze słyszalne zmiany w korekcji nawet przy minimalnych ruchach, ciekawie brzmiące efekty,z których ja już na pierwszym koncercie uzyskałem to czego potrzebowałem, no i kompresory, które trzeba stosować umiejętnie.
Kompresory to chyba wielka siła tych „desek”?
Wielka siła to dość poważne stwierdzenie i nie wiem czy jestem odpowiednią osobą aby się na ten temat wypowiadać. Miksy monitorowe mają to do siebie, że oceniane są przez samych muzyków, a Ci jak wiadomo nie przepadają za kompresją. Ja również aby się rozwijać i nie popaść w „patenciarstwo” różnie podchodzę do miksów. Czasami stosuję kompresję zabezpieczającą tylko przed nagłymi skokami dynamiki, czasami kreuję niąbrzmienie danego instrumentu, innym razem staram się nie stosować jej wcale. To samo tyczy się pluginów, używam ich bardzo rzadko, tylko wtedy kiedy faktycznie pracują inaczej niż „narzędzia pokładowe”. Wracając do Midasa wg mnie kompresory w nim są bezlitosne, najdrobniejsza zmiana parametru jest słyszalna, jego działanie również. Zdziwiły mnie bardzo czasy attack i relase, ponieważ są bardzo krótkie, np maksymalny attack to 20ms ja bardzo często używam większych wartości, ale to kolejna szansa aby wsłuchać się działanie algorytmu i zapomnieć o patentach.
Ciekawym rozwiązaniem jest wybór różnych charakterów kompresorów, ja jeszcze nie do końca się o tym przekonałem, ponieważ sposób w jaki stosuje kompresje na tej trasie nie uwydatnia tych różnic.
A co sądzisz o wbudowanych efektach?
Używam tylko dwóch efektów Vintage Room do bębnów, gitary akustycznej i ukulele oraz Ambience Reverb do wokali. Oczywiście nie obraziłbym się mając do dyspozycji w racku Bricasti czy Eventide ale za pomocą zaimplementowanych algorytmów , osiągnąłem zamierzone efekty, więc jestem zadowolony.
Opowiedz trochę o środowisku pracy z konsoletą
Na głównej warstwie mamy fadery w dwóch sekcjach po osiem, które mogą być sekcja wejść i wyjść, albo dzięki funkcji extend warstwą 16 kanałów wejściowych. Na panelu łatwo dostępne 24 przyciski służące do wysyłek sygnałów do szyn wyjściowych, 6 pop grup,oraz cały channel strip, czyli sekcja EQ,Dynamiki,Preampu, wszystko dostępne spod palca. Duży ekran szczególnie ważny dla osób ze słabszym wzrokiem lub gdy gramy w bardzo nasłonecznionych miejscach. Ekran nie jest dotykowy,ale to akurat mi nie przeszkadza, posługiwanie się trackbalem występuje nie tylko u Midas’a więc nie była to żadna nowość. Generalnie wszystko co powinien mieć stół touringowy Midas Pro1 ma,a takie możliwości w tak niewielkiej obudowie to duża zaleta na trasie.
Midas PRO1
Miałeś przed trasą z Melą kontakt z „deskami” Midasa?
Wiesz co, przed tą trasą nie interesowałem się Midasem, nie wypytywałem kolegów co i jak, po prostu przyjechałem do Łomianek totalnie obiektywny a opanowanie stołu nie sprawiło żadnego problemu. Każda konsola jest inna, i każdej trzeba się nauczyć, często spotykałem się z sytuacją, że pytałem chłopaków z firm nagłośnieniowych o to jak zrobić to czy tamto i jak słyszałem odpowiedź, że się nie da to w 90% przypadków okazywało się, że realizator nie znał sprzętu, z którym przyjechał. Dlatego tak bardzo podoba mi się to co robi Antek Paluszkiewicz, nacisk na szkolenia, przekazywanie wiedzy, support czy chociażby udostępnianie sprzętu na trasę przynosi ogromne korzyści, bo ludzie poznając coraz lepiej sprzęt, przestają się go bać, wyrabiają sobie swój unikalny styl pracy na danym urządzeniu. Przed tą trasą nie zaakceptował bym Pro1 jako stołu monitorowego do bandów z którymi pracuję, ponieważ obawiałbym się małej ilości faderów przy 32 wlotach, teraz nie mam żadnych obaw i wiem, że poradzę sobie na nim bez problemu.
Podejrzewam, że przed pierwszym koncertem na PRO1 zasięgałeś supportu u Antka?
W tej kwestii poradziłem sobie doskonale, dzięki pomocy Antka Paluszkiewicza z Audio Plus, który zaprosił mnie do Łomianek i tam przez kilka godzin poznawałem deskę. Wyglądało to mniej więcej tak, że bawiłem się deską starając ją sobie przygotować do pracy bez żadnej pomocy, no a później już Antek wyjaśniał mi jak zrobić to z czym sobie nie poradziłem, lub jak zrobić to inaczej. Dało mi to bardzo wiele, za co bardzo dziękuje. Oczywiście na pierwszych koncertach na bieżąco pytałem a czy można tak, albo tak albo jeszcze inaczej, przekazywałem swoje spostrzeżenia czy uwagi, więc uważam, że współpraca przebiegła wzorowo.
Jak wygląda Twój osobisty patch na PRO1?
U mnie wygląda to tak, że pierwsze 16 przelotów trafia do DL153 a z niego skrętką do stołu,natomiast kolejne przeloty wpinane są bezpośrednio do konsoli, która pełni też rolę splittera. Ode mnie sygnał dwoma skrętkami trafia do deski frontowej, natomiast ja przyjmuje sume LR plus ewentualny frontfill czy sub po auxie, jeśli oczywiście procesor głośnikowy jest na scenie. Jeśli chodzi o patchowanie to nie mam żadnych udziwnień poza splittowanymi kanałami wokali, ponieważ na efekt, wypuszczam wokale z inną korekcją. Do tego kopiuje wyjście mojego miksu monitorowego na wejścia interface’u audio do nagrania.
Używasz w tej trasie zewnętrznych „wspierających” procesorów dźwięku?
Nie, używam tylko tego co oferuje deska. Uważam, że o klasie realizatora świadczy fakt, że potrafi uzyskać zamierzone brzmienie na dowolnym sprzęcie. Oczywiście mówię tu o profesjonalnej klasie urządzeń, żeby mnie nikt źle nie zrozumiał. Nie jestem zwolennikiem wożenia ze sobą peryferii, stosowania wtyczek, czy odwzorowywania na siłę brzmienia płyty na koncercie. Moim zdaniem, koncert to koncert, płyta to płyta i to właśnie te niedoskonałości „live’u” kręcą mnie najbardziej. Jasne, że fajnie byłoby wozić swoją większość sprzętu, ale powoli zmieniałoby się to w wyścig zbrojeń a nie realizację dźwięku.
Zarówno Ty jako realizator monitorowy jak i realizator pracujący na FOH’u pracujecie na tych samych konsoletach. Są ze sobą „spięte” poprzez wspólnie gainy?
Tak. Konsolety są ze sobą w pełni zsynchronizowane za pomocą wspólnych gainów. Wykorzystujesz automatykę stołu w jakiś konkretny sposób? Na tej konkretnej trasie nie używam praktycznie w ogóle automatyki więc raczej nie mam w tym temacie doświadczenia.
Dzięki za rozmowę i powodzenia na trasie!
Również dzięki i pozdrowienia dla wszystkich branżowców 🙂