22-06-2010

Jakub Krzywak

Marcin Lampkowski swoją przygodę z dźwiękiem rozpoczął w młodzieńczych latach. Już w szkole średniej zainteresowały go techniki nagłośnieniowe. Następnie już w czasie studiów próbował swoich sił w realizacji koncertowej kilku lokalnych zespołów.

Jak sam mówi, jego upór i zaangażowanie sprawiły, że dzisiaj jest rozpoznawalnym realizatorem studyjno-koncertowym współpracującym z takimi artystami jak Urszula, Justyna Steczkowska czy Sławek Uniatowski.

Na kilka naszych pytań Marcin odpowiada obszernie tłumacząc własne podejście do tematu!

 

Realizator.pl

Jak wyglądała twoja droga zawodowa od miejsca kiedy rozpoczynałeś swoją przygodę z dźwiękiem do momentu w którym znajdujesz się teraz?

Marcin Lampkowski

Zainteresowanie muzyką przejąłem chyba w genach od mojej Mamy, która w młodzieńczych latach udzielała się wokalnie! W szkole średniej moi kumple zaczeli grać w najróźniejszych kapelach, a ja czułem potrzebę kręcenia sie przy nich i pomagania im w najróżniejszy sposób. Niestety przez długi czas nie miałem pojęcia co to miało by być, więc ograniczałem się do przychodzenia na wszystkie możliwe koncerty i picia browarów… Będąc słuchaczem koncertów, a później nagrań studyjnych moich znajomych denerwowało mnie że jakość dźwięku mocno odbiegała od tego co chciałbym usłyszeć. Minęło sporo czasu i na drugim roku studiów pewnego dnia wszedłem do Empik’u i wziąłem z półki jeden z muzycznych periodyków traktujących o szeroko pojętej produkcji muzycznej w studiu i na scenie. Zbaraniałem bo czułem że to jest to co chciałbym robic w życiu! Krótko po „olśnieniu“ znalazłem sie w jednej z toruńskich firm nagłośnieniowych w roli technika, tragaża, realizatora dźwieku. Pojęcie o realizacji dźwięku miałem znikome więc początki były ekstremalnie trudne. W między czasie dwóch znajomych właścicieli studia nagrań w Toruniu doszli do wniosku, że ich nagrania potrzebują czegoś co by podkręciło brzmienie tyvh nagrań i zapytali mnie czy zająłbym się masteringiem materiału. Wyzwanie przyjąłem od razu nie mając kompletnie pojęcia o co chodzi w masteringu. Historia powtórzyła się, pierwsze „mastery“ to festiwal porażek, załamania i myśl że chyba będzie lepiej jak zajmę się uprawą selera naciowego:) Pojawiają się też pierwsze miksy nagrań, pierwsze próby nagrywania. Jeden z toruńskich zespołów TORONTO podpisuje kontrakt z dużą wytwórnia płytową. Okazuje się, że to moi znajomi którym kiedyś „masterowałem“ nagrania i… spieprzyłem totalnie koncert na juwenaliach. Do dzisiaj nie wiem czemu mi zaufali…:) Realizowałem dźwięk na ich koncertach, a zespół w miedzy czasie wszedł do studia i nagrał materiał na płytę pod okiem producenta Bartka Dziedzica. Miałem możliwość przebywania z nimi przez cały czas w studiu i podpatrywania Bartka w pracy!!! Bezcenne!!!! 🙂

Pojawiają się kolejne koncerty i nagrania studyjne w których biorę udiał. Od tego czasu nieustannie podpatruję, staram się dużo czytać i zamieniać wiedzę na praktykę. Dzięki uporowi i determinacji dzisiaj mogę pracować studyjnie i koncertowo z Urszulą, Kobranocką, Justyna Steczkowską, Irena Jarocką, Manchesterem, Sofą, Atrakcyjnym Kazimierzem, Sławkiem Uniatowskimi i innymi artystami.

Realizator.pl

Twoje preferencje techniczne? Jak wygląda Twoje podejście do procesów wpływających na brzmienie?

Marcin Lampkowski

Wiedzieć przede wszystkim co się chce osiągnąć!:) Później zgodnie z założonym celem robić to tak żeby produkt finalny był jak najbardziej zbliżony do tego celu/ideału.

Podstawa to posłuchać jak brzmi system koncertowy na którym będziemy grać danego dnia. Odtwarzam nagrania co do których nie mam wątpliwości, że są dobrymi produkcjami. Od razu wiem czy system ma jakieś braki w całym paśmie akustycznym. „Przegadanie“ przeze mnie systemu klasycznym „raz, dwa, trzy“ to też dobry ruch. Robię to mikrofonem wokalisty/wokalistki.

Lubię każdą ingerencję w system nawet najbardziej dziwną pod warunkiem że przynosi ona pozytywny skutek. Mam kompletnego fioła na punkcie niskich częstotliwości!:) Lubię kiedy jest ich naprawdę duuuużo i co najważniejsze rozchodzą się równo na całym terenie! Nieznoszę dziur nagle pojawiających się i znikających częstotliwości od niskiego środka do samego dołu. Jest z tym poważny problem!!! Umiejętnośc prawidłowego skonfigurowania systemu nagłośnieniowego to ciągle w naszym kraju towar deficytowy. Cały set mikrofonów na scenie ustawiam osobiście! Technika na scenie potrzebna jest mi tylko do podpięcia i ustawienia mikrofonów na statywach, klipsach itp. Omikrofonowanie pozostawiam dla siebie. Tylko ja się tym zajmuje. Mam dzięki temu w pewnym sensie powtarzalność brzmieniową na każdym koncercie! Wożę ze sobą część mikrofonów na których mi najbardziej zależy. Resztę dostarcza firma nagłośnieniowa. Prób nigdy nie zaczynam od bębnów! Najważniejszy jest wokal!!! Od niego zaczynam, poźniej przychodzi czas na zestaw perkusyjny i resztę instrumentów. Jeśli mam doczynienia z muzyka instrumentalną szukam najtrudniejszego instrumentu do nagłośnienia, od niego zaczynam. Używam pleksy do bębnów na głośnych scenach zwłaszcza w muzyce pop-rockowej. W innych sytuacjach to zbyteczne rozwiązanie. Mikrofony pojemnościowe dla wokalistów moim zdaniem to śliski temat. Uciekam od tego jak od ognia! Głośno grający band lub mały klub, w dłoni „pojemnik“ i klęska gwarantowana… Bez wspomnianych pleks, systemów dousznych, schowanych pieców gitarowych lepiej w pojemnościowe wynalazki się nie bawić. Kupiłem stary kompletny kanał JoeMeek’a, ale leży w domu i czeka na naprawę. Póki co preampy w stołach mi wystarczają. Lubię dobrze, mocno skompresowany werbel. Kompresor na werblu załatwia mi w zasadzie całe brzmienie tego instrumentu.

W ogólnym brzmieniu lubię mocno podeprzeć sie na niskich częstotliwościach! Jeśli nie ma basu (nie instrumentu) lub jest go zbyt mało, wtedy muzyka moim zdaniem zostaje odarta z czegoś bardzo istotnego. To bardzo miły zakres częstotliwości i lubię go czuć całym ciałem!!!:)

Konfigurowanie systemu, przepinanie wszystkiego od nowa w sytuacji kiedy przyjeżdżam z całym zespołem w dniu koncertu to kiepskie rozwiązanie, więc na kilka dni przed dostaje namiary na firmę nagłośnieniowa od managera i ustalam wszystkie szczegóły telefonicznie. Niestety wielkokrotnie spotkałem się z klasycznym „ściemnianiem“ prze telefon… Zastany na miejscu sprzęt wielokrotnie róznił sie od tego „na telefon“. To smutne, ale ciągle prawdziwe w naszym kraju…

Realizator.pl

Twoje podejście do realizacji i techniki koncertowej?

Marcin Lampkowski

W przypadku realizacji koncertowych trzeba odpowiedziec na jedno podstawowe pytanie: jak będę pracował? W sposób twórczy czy odtwórczy. Jeden i drugi jest bardzo trudny! Próba odtworzenia brzmienia, klimatu z płyty danego twórcy/zespołu w warunkach koncertowych jest dużym wyzwaniem! Nadanie czegos nowego w przypadku artysty jeszcze nie określonego stylistycznie jest równie trudne! Robie to wszystko oczywiście po konsultacjach z zespołem, managamentem itp. Współpraca i ogólne zrozumienie to podstawa.

Druga sprawa to – nieszkodzić! Nieszkodzic przede wszystkim muzyce!!! Nie szkodzić słuchającym tej muzyki, muzykom no i sobie samemu też 🙂

Realizator.pl

Twój wymarzony setup koncertowy?

Marcin Lampkowski

Taki system istnieje, ale to przede wszystkim system prawidłowo skonfigurowany zgodnie ze sztuką nagłosnieniową! W to wlicza sie także cały system monitorowy, zaprojektowany i realizowany tak aby w najmniejszym stopniu wpływał na frontowe nagłośnienie (i odwrotnie)!!!

Bardzo lubię systemy projektowane i budowane przez Leszka Polanowskiego. To naprawdę kawał dobrej roboty! Są w zasadzie bezproblemowe brzmieniowo, a po za tym Pan Leszek to dobry sąsiad mojej szefowej Urszuli więc sam rozumiesz…:)

Z peryferiów wybieram poprostu to co jest dostępne w magazynie firmy nagłaśniajacej. Oczywiście te najlepsze!:)

Stoły cyfrowe lubię i to bardzo, ale pod warunkiem że jest to uzasadnione! Np. impreza z wieloma podmiotami artystycznymi. W innym innjych warunkach wybieram analog. Jest dla mnie szybszy i bardziej przejrzysty.

Co do samych systemów to: Electro-Voice to świetne sprzęt! Można nimi grać bardzo głośno jednocześnie nie męcząc słuchu. To ważne! JBL Vertec – gienalna sprawa! Prawdziwe rockowe brzmienie! Prawidłowo skonfigurowany brzmi perfekcyjnie! EAW – jak wyżej!:) L-ACOUSTICS – wiadomo!:)

Mam za to jednego „faworyta“ (system nagłosnieniowy), którego niespecjalnie widzę na koncertach, ale tylko na plenerach, może o tym sza…

Realizator.pl

Setup studyjny?

Marcin Lampkowski

Pracuję w studio i to sporo. Lubię pracować w miejscach nietypowych. Z pozoru dziwne miejsca dają często lepszy efekt brzmieniowy niż tak zwane “profesjonalne“ studia nagrań. Miałem już dwukrotnie przyjemność nagrywać w kinie „ZDRÓJ” w Ciechocinku (!). Bardzo wdzięczne miejsce o ciekawym brzmieniu. Nagrywanie w „klitkach“ o powierzchni czasem kilku metrów kwadratowych to pomyłka, chyba że pomieszczenie jest prawidłowo zaadoptowane pod kątem akustycznym, a nagrywającym zależy na brzmieniu „na twarz“!

Setup nagraniowy to: laptop Sony Vaio do nagrań w terenie, a w domu to quad core z trzema UAD’ami z dość pokaźna kolekcją pluginów tego producenta plus SSL Duende i komplet natywnych pluginów.

Interfejs: RME FF800(slave) synchronizowany po wordclock z preampem/przetwornikiem(master) API a2d, preampy: API A2D, Sytek MPX-4Aii, WSW Siemens, Telefunken V672, Siemens V77, JoeMeek SC2, Siemens Sitral V272, kompresory: Urei 1176LN, dbx 160x, pluginy UAD1, SSL Duende, native, korektory: Pultec EQP – 1A(kopia), pluginy UAD1, SSL Duende, native, mikrofony: Neumann, Sennheiser, AKG, SHURE, AUDIX, odsłuch: Proac Studio 100, Yamaha ns-10m, Sprit Soundcraft – Absolute Zero, słuchawki: AKG k270 plus oczywiście sprzęt zastany w studiu, w którym w danej chwili nagrywam.

Pliki do pobrania