26-02-2013

Jakub Krzywak

Charter Oak to stosunkowo młoda firma działająca na rynku urządzeń studyjnych. Mimo to zaskarbiła już sobie przychylność wielu realizatorów i muzyków. Charter Oak co chwilę zaskakuje nowymi produktami o wysokiej jakości, skrojonymi na nie tylko grube portfele. W ofercie można znaleźć wiele ciekawych pozycji, w tym testowany przez nas korektor klasy masteringowej PEQ-1.

Charter Oak

Korektor to całkowicie analogowa konstrukcja, ale miłośnicy lamp będą zawiedzeni, gdyż konstrukcja testowanego korektora jest ich pozbawiona. Czy tylko układ bazujący na lampach jest w stanie dać nam ten piękny i analogowy dźwięk? Jak wiadomo nie. Dobra półprzewodnikowa konstrukcja z transformatorami na wejściu i wyjściu sygnału audio może równie dobrze zabrzmieć i wiele zdziałać! Ale po kolei…

Wygląd zewnętrzny

Panel przedni patrząc od lewej strony został podzielony na sześć sekcji. Pierwsze najniższe zostało ustawione dla trzech zakresów na : 20/60/40Hz regulowane w przedziale +/- 18dB. Druga sekcja to zakres wyższego dołu podzielony na 80/120 z regulacja wzmocnienia lub podcięcia w zakresie +/- 9dB. Trzeci zakres jaki podlega regulacji to niższy środek pasma akustycznego 400/800/630Hz z możliwością ingerencji weń w zakresie +/- 4.5dB. Środkowe pasmo zostało podzielone na 1/3/2kHz regulowane podobnie jak poprzednia sekcja +/- 4.5dB. W wysoki środek możemy ingerować w pasmach pomiędzy 5/8kHz tłumiąc lub podbijając maksymalnie o 9dB. Najwyższe pasmo akustyczne producent podzielił na trzy zakresy 15/50/20Khz. Tak, tak 50kHz(!!!), to nie żart, ale o tym później! Korektor uzupełniony jest o filtr górnoprzepustowy z częstotliwością odcięcia ustawioną na sztywno na 40Hz. Filtr ma łagodne zbocze. Jego nachylenie to 6dB na oktawę. Z lewej skrajnej strony, znajdziemy oprócz filtra górnoprzepustowego ominięcie sekcji korektora czyli klasyczny bypass. Po prawej stronie panelu frontowego mamy regulacje sygnału wyjściowego dla obu kanałów.

Front korektora na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie schludnego i logicznie przemyślanego. Płyta przednia pomalowana jest na kolor czarny połyskujący, przypominający politurę fortepianową. Wszystkie oznaczenia, napisy są w odcieniu złota lub koloru żółtego. (Wszystko zależy od stopnia daltonizmu używającego… :)) Gałki potencjometrów są koloru matowo-srebrnego. Potencjometry pracują pewnie i z wyczuwalnym oporem. Nic się nie chwieje i nie trzeszczy. Solidna robota.

Panel tylny to klasyka gatunku. Po lewej stronie sekcja wejść i wyjść sygnału audio zrealizowanych na symetrycznych gniazdach XLR. Po prawej przełącznik zasilania 115/230V. Dalej mamy gniazdo bezpiecznika sieciowego oraz wyłącznik zasilania urządzenia.

Wnętrze korektora skrywa dość zaawansowaną elektronikę. Układ zasilania to raczej klasyczna konstrukcja. Zasilanie korektora zostało odgrodzone od części audio metalowa przegrodą, co w zamyśle konstruktora ma ograniczyć do minimum negatywne skutki jego działania. Dobry ruch. Tor audio zrealizowano w oparciu o elementy dyskretne, wzmacniacze operacyjne i transformatory symetryzujące. Wszystkie podzespoły są z najwyższej póki jakościowej. Wspomniane trafa wejściowe i wyjściowe zostały wyprodukowane przez kultową firmą CineMag. Wnętrze budzi respekt, choć dobre wrażenie psuje nieco niechlujność w prowadzeniu wszelkiej maści przewodów, etc…

W działaniu

Na początek korektor został zaprzęgnięty do pracy przy pełnych miksach. Producent reklamuje go jako urządzenie klasy masteringowej i rzeczywiście świetnie radzi sobie w tej roli. Niewielkie ruchy poszczególnymi sekcjami natychmiast zdradzają klasę korektora. Korekcja jest niezwykle muzyczna. Podbijając o kilka dB 20Hz, jednocześnie delikatnie tłumiąc 120Hz i 3kHz i podbijając 8kHz oraz 50kHz uzyskujemy naprawdę przyjemny dla ucha miks. Korektor przenosi miksowany materiał na zupełnie inny poziom. Wyższy poziom. Można by powiedzieć że  delikatnie skleja miks. W moim studiu zagościła dzięki niemu nowa jakość. Od razu przypadł mi do gustu. Dłuższe obcowanie z nim uzależnia. Oczywiście testowany korektor równie dobrze sprawdzi się na grupach instrumentów i pojedynczych śladach. Gitary, bass, wokale natychmiast wklejają się w miks. Korektor nadaje im jakości i charakteru. Najbardziej jednak sprawdził się na całych miksach. To dla niego idealne środowisko.  Korektor pomiędzy 120Hz, a 400Hz nie posiada żadnego zakresu  regulacji. Przedział ten został potraktowany po macoszemu. Czy aby na pewno? Przez cały czas pracy z testowanym korektorem ani razu nie potrzebowałem ingerować w ten zakres częstotliwości. Być może producent założył, że w tym przedziale, większość instrumentów ma swój ton podstawowy i ingerencja w tych okolicach może źle wpłynąć na jakość dźwięku. To oczywiście moja teoria. Niektórych może zastanowić po co regulować ponad akustyczny zakres jakim jest 50kHz… Okazuje się że ma to sens. Podbicie tej częstotliwości dodaje do miksowanego materiału powietrza. Efekt jest naprawdę niesamowity. Miks natychmiast się otwiera. Dzięki tej regulacji nie mamy do czynienia z większą ilością górnego zakresu częstotliwości…,  a raczej z czymś niemierzalnym, czymś miłym dla ucha. Efekt trudny do osiągnięcia dla np. częstotliwości 16kHz w innych korektorach. Zakochałem się w tej częstotliwości. Wręcz nie rozstawałem się z nią przy każdym miksie!

Choć korektor w swojej nazwie zawiera oznaczenie charakterystyczne dla kultowego lampowego Pultec’a, to w rzeczywistości niewiele ma z nim wspólnego, poza tym że oba urządzenia są korektorami… 😉 Mimo to pozwoliłem sobie na przygotowanie kilku przykładów dźwiękowych , w których to porównuję go do konstrukcji z lat 50’tych. CharterOak dobrze sobie radzi w konfrontacji z kultową konstrukcją. Nie wszystkie zakresy częstotliwości pokrywają się w obu testowanych korektorach, to mimo wszystko słychać że PEQ-1 produkowany przez CharterOak z podniesiona głową wychodzi z testu. CharterOak nie jest korektorem do zadań specjalnych. Nie wytniemy nim denerwującego nas rezonansu leżącego gdzieś głęboko w miksie. To raczej urządzenie do polerowania i nadawania wysokiej jakości naszym produkcjom. Taki wysokooktanowy dopalacz do naszych miksów.

Kilka słów na koniec

Pomimo bogatej listy zalet, korektor momentami troszkę rozczarowuje. Wspomniany wcześniej optyczny bałagan wewnątrz urządzenia w dzisiejszych czasach nie powinien mieć miejsca, choć jak dobrze wiadomo, nie musi mieć to wpływu na jego funkcjonowanie. Konstrukcje z lat siedemdziesiątych dziś kultowych „gratów” często wewnątrz wyglądały jak zaprojektowane przez nierozgarnięte dziecko…:). Zastrzeżenia budzi też panel frontowy. Gałki potencjometrów moim zdaniem mogły by być bardziej atrakcyjne, czy choćby większe. Wyglądają jak wyjęte z kiepskiej jakości radia tranzystorowego. Oznaczenia na panelu frontowym są niewielkie przez co mało czytelne. Z odległości trzech metrów trudno odczytać co aktualnie dzieje się „na korektorze”. Same potencjometry niestety nie posiadają zaskoków w pozycji „zero”, a te regulujące poziom wyjściowy nie mają żadnego punktu odniesienia na obudowie korektora. Mimo to CharterOak to bardzo ciekawa konstrukcja dająca atrakcyjne muzyczne brzmienie. Z nieukrywanym żalem rozstawałem się z nim. Gdyby nie cena oscylująca w okolicach 3000$ byłby już mój. Na plus można zaliczyć też dożywotnią gwarancję. Producent z duma zapewnia że korektor to amerykańska konstrukcja.

Odsłuchajcie nasze próbki dźwiękowe!

Charter Oak

Pliki do pobrania