14-01-2014

Jakub Krzywak

Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony po ostatnich wydarzeniach na rynku muzycznym w dziedzinie syntezatorów. Wydaję się, że coraz większa liczba producentów wraca do starych czasów, wygrzebuje zakurzone schematy analogowych instrumentów, po czym wraca do teraźniejszości i udostępnia nam bardzo udane i dobrze brzmiące narzędzia w formie współczesnych, nieraz nowatorskich syntezatorów, których osobiście nigdy nie mam dosyć. Tym większy błysk pojawił się w mym oku, kiedy w ofercie firmy Novation ukazało się nowe wcielenie Bass Station. Przejdę więc od razu do rzeczy.

Novation Bass Station 2

Novation Bass Station 2

Po rozpakowaniu instrument sprawia dobre wrażenie. Potencjometry są solidne, nic się nie chwieje, wszystkie ruchy są nadzwyczaj płynne. Ta sama solidność obowiązuje również przyciski i przełączniki. Do klawiszy też nie możemy mieć zarzutów. Lekkie, przyjemne i – co jest bardzo ważne – dają nam dobrze zaimplementowaną funkcję aftertouch. Całość skupia plastikowa obudowa przez co syntezator jest bardzo lekki i bez problemu będzie mógł nam towarzyszyć na występach. Szczególnie, że posiada coś, co jest obecnie rzadkością w tego typu instrumentach – zasilanie poprzez USB.

Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony po ostatnich wydarzeniach na rynku muzycznym w dziedzinie syntezatorów. Wydaję się, że coraz większa liczba producentów wraca do starych czasów, wygrzebuje zakurzone schematy analogowych instrumentów, po czym wraca do teraźniejszości i udostępnia nam bardzo udane i dobrze brzmiące narzędzia w formie współczesnych, nieraz nowatorskich syntezatorów, których osobiście nigdy nie mam dosyć. Tym większy błysk pojawił się w mym oku, kiedy w ofercie firmy Novation ukazało się nowe wcielenie Bass Station. Przejdę więc od razu do rzeczy.

Po rozpakowaniu instrument sprawia dobre wrażenie. Potencjometry są solidne, nic się nie chwieje, wszystkie ruchy są nadzwyczaj płynne. Ta sama solidność obowiązuje również przyciski i przełączniki. Do klawiszy też nie możemy mieć zarzutów. Lekkie, przyjemne i – co jest bardzo ważne – dają nam dobrze zaimplementowaną funkcję aftertouch. Całość skupia plastikowa obudowa przez co syntezator jest bardzo lekki i bez problemu będzie mógł nam towarzyszyć na występach. Szczególnie, że posiada coś, co jest obecnie rzadkością w tego typu instrumentach – zasilanie poprzez USB.

Novation Bass Station 2

Oprócz zasilania port USB przesyła również komunikaty MIDI, dzięki czemu korzystanie ze „stacji” staje się jeszcze łatwiejsze i wygodniejsze, zarówno w naszym studiu jak i na scenie. Co znajdziemy na tylnym panelu instrumentu prócz USB? W zasadzie wszystko co pozwoli nam w pełni korzystać z syntezatora. Przełącznik trybu zasilania, wejście DC do zewnętrznego zasilacza, wyjścia audio ¼ TS i ¼ TRS, wejście ¼ TRS, wejście dla pedału sustain, oraz złącza MIDI IN/OUT. Jeśli chcemy dodatkowo zabezpieczyć urządzenie przed „opuszczeniem” przeznaczonego miejsca, mamy możliwość użycia zamka Kensington.

Przejdźmy do poszczególnych elementów  panelu sterującego „stacją”. Kontrolery rozmieszczone są w odpowiedni sposób i zapewniają możliwość edycji wszystkich parametrów. Podstawę dźwięków stanowią dwa oscylatory, jeden suboscylator, oraz generator szumu. Poziom wydobytych za ich pomocą dźwięków ustawiamy zaraz obok w mikserze, gdzie mamy dostęp również do kontroli poziomu modulacji pierścieniowej i zewnętrznych sygnałów. Tuż obok miksera udostępniono nam dwa rodzaje analogowych filtrów spośród których jeden (klasyczny) jest identyczny z tym, który poznaliśmy kiedyś w pierwszej wersji instrumentu. Syntezator został też wyposażony w dwie obwiednie ADSR, oraz sekcję LFO. Całość dopełnia sekcja efektów gdzie możemy dodać zniekształcenie lub efekt FM, tworzony przez częstotliwość filtra modulacyjnego drugiego oscylatora.

Prócz podstawowej funkcjonalności, która jest dostępna niemalże w każdym tego typu syntezatorze, producent dał nam jeszcze dwie dodatkowe opcje, których podobne urządzenia nie posiadają lub są one niezbyt rozbudowane. Mowa tu oczywiście o możliwości przywoływania fabrycznych i zapisywania własnych barw, oraz o mocno rozbudowanym i bardzo funkcjonalnym arpeggiatorze i sekwencerze krokowym. To wszystko umieszczono w sekcji Master, gdzie mamy przyciski do wyboru 64 fabrycznych i 64 własnych barw, kontrolery do 32 patternów arpeggiatora i do sekwencera krokowego, oraz przycisków do zmiany transpozycji lub oktawy. Nie zabrakło też podświetlonego na niebiesko kółka modulacji, oraz Pitch Bend.

Pozostało nam już tylko jedno zagadnienie, którym jest odpowiedź na pytanie: ”jak to wszystko brzmi?” Na szczęście odpowiedź jest równie prosta co obsługa instrumentu: bardzo dobrze J Jest tłusto i analogowo. W zasadzie możemy uzyskać wszystko czego oczekujemy od monofonicznych analogów – od grubych i głębokich basów, poprzez porywające sekwencje, aż po krzykliwe i posiadające własną charakterystyczną barwę leady. Tu muszę przyznać, że Bass Station 2 jest jednym z nielicznych syntezatorów na których możemy uzyskać naprawdę agresywne brzmienie. Jednak nie będę się już nad tym rozpisywał. Posłuchajcie sami 🙂

Hunart