01-08-2025

Jakub Krzywak

Nie będę przedstawiał Wam Przemka (Przemek Waszkiewicz) bo wszyscy go przecież znacie. Dużo się ostatnio wydarzyło w jego przestrzeni zawodowej, ale osobiście bardzo się cieszę, że branża stanęła na wysokości zadania i pomogła Przemkowi na tyle ile każdy oczywiście mógł. Dzisiaj zaprosiłem naszego przyjaciela aby zaprezentował markę, której od pewnego czasu jest dystrybutorem. Aura Audio to niezależny producent z południowo-zachodniej Finlandii, który od ponad dwóch dekad słynie z niestandardowego podejścia do projektowania systemów głośnikowych: ich celem są rozwiązania proste w obsłudze, ale dopracowane pod względem akustycznym, bez kompromisów w jakości brzmienia.

Aura Audio wyróżnia się m.in. patentowanymi technologiami, jak bierne układy „end fire” stosowane w subwooferach czy szerokopasmowa kontrola kierunkowości. Produkty tej marki – od topowych kolumn szerokopasmowych po innowacyjne subwoofery – zdobyły uznanie w branży, pokazując, że minimalizacja procesowania sygnału może iść w parze z precyzją i głębokością dźwięku.


Kuba z Realizator.pl: Przemek, skąd pomysł na dystrybucję sprzętu?

Przemek Waszkiewicz [Aura Audio Polska]: Odpowiedź można streścić jednym słowem – Frankfurt. Od 2004 roku regularnie jeżdżę na targi, wyszukując ciekawych i innowacyjnych produktów, głównie dla zaspokojenia własnej ciekawości. Ponadto od około 20 lat współpracuję z polskimi dystrybutorami, najpierw w roli dziennikarza prasy branżowej, a po założeniu w 2008 roku firmy Offstage, również jako klient.

Kwestia dystrybucji pojawiła się w naturalny sposób. Początkowo zakupiłem trochę sprzętu na własne potrzeby. Dużo rozmawialiśmy z Finami przy różnych okazjach, m.in. o tym, jak wygląda współpraca z innymi partnerami, jakie są ich oczekiwania pod względem ilościowym, itp. W międzyczasie miało miejsce podejście do tematu dystrybucji fińskich produktów innej polskiej firmy, która ma pod sobą kilka dużych marek nagłośnieniowych. Gdy dowiedziałem się o tym, chciałem raczej ustąpić miejsca, gdyż nie dysponuję tak dużymi możliwościami. Chyba Finowie zauważyli to i, z jakichś względów, sami zaproponowali mi partnerstwo w sprzedaży. Usłyszałem od nich: „Witamy w rodzinie Aura Audio”. Później już tylko zobaczyłem moją firmę na stronie producenta w sekcji „Distribution”, zatem decyzja została podjęta. Przyznam szczerze, że bardzo mnie to ucieszyło.

Handel to nie jest rzecz łatwa. Uwarunkowania rynkowe, wymagania producenta. Jak podchodzisz do rozwoju tej działalności?

To może zacznę od wymagań producenta. Aura Audio jest stosunkowo niedużą firmą i nie ma tam nacisków charakterystycznych dla korporacji. Owszem, liczby są istotne, firma musi z czegoś żyć, ale nie odczułem, aby przekładało się to na oczekiwania pod względem sprzedaży. Godziny rozmów z ekipą Aura Audio dały mi do zrozumienia, że priorytetem jest stworzenie w różnych miejscach na świecie sieci osób, które będą reprezentowały markę w swoich krajach, a w razie potrzeby, wspierały się nawzajem. Mnie osobiście zachęcili również konkretnymi przykładami partnerów z innych krajów. Ci partnerzy nie są typowymi firmami handlowymi, lecz są to raczej firmy podobne do mojej, które na co dzień używają sprzętu Aura Audio, wykonują również instalacje stałe, a działalność typowo sprzedażowa odbywa się (przynajmniej na razie) równolegle z powyższymi działaniami. Co więcej, Finowie doskonale zdają sobie sprawę, że budowanie marki od zera w danym kraju to proces trwający latami, ale od czegoś trzeba zacząć. Z ich strony mogę liczyć na duże wsparcie, tak merytoryczne, jak i na wielu innych płaszczyznach. Z dużą satysfakcją zaznaczę, że konsultowane są ze mną przyszłe projekty, a nawet zdarzyło się, że wdrażane są zaproponowane przeze mnie nowe rozwiązania. To duży kredyt zaufania i jednocześnie spora motywacja dla mnie.


Znamy się. Cenię sobie Twoją wiedzę techniczną. Domyślam się, że wybór marki to był bardzo świadomy.

Jak wspomniałem wcześniej, chodząc po halach targowych, szukam innowacyjnych rozwiązań. Przed kilkunastoma laty, moim odkryciem była firma Alcons Audio z ich technologią Pro-Robbon. Wówczas jednak czułem się za mały by w ogóle rozmawiać o dystrybucji, choć nie przeszkodziło to, bym stał się pierwszym w Polsce użytkownikiem tego sprzętu dzięki owocnej współpracy z firmą Aplauz Audio. Dziś mogę z satysfakcją stwierdzić, że przez ponad dekadę wspólnie budowaliśmy tę markę w Polsce, której to produkty zdobywają coraz szersze grono sympatyków. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Alcons jest godnie reprezentowany przez Aplauz, pojawia się w coraz większej liczbie polskich riderów, a ja nadal z powodzeniem używam tych produktów.

Wracając jednak do Aury, muszę powiedzieć, że najpierw zachwyciły mnie basy z serii S. Pasywna kardioida występowała już wprawdzie u innych producentów, ale tu mamy pasywny end-fired. Dla porządku dodajmy, że układ kardioidalny skupia się na maksymalnym tłumieniu dźwięku z tyłu kosztem nieznacznego rozmycia impulsu, zaś przy end-fired priorytetem jest zgodność fazowa dźwięku emitowanego w przód, zaś tłumienie z tyłu jest niejako efektem ubocznym. Stopień tegoż tłumienia można regulować, dobierając odpowiednie proporcje głośników grających do przodu i do tyłu. Moim pierwszym zakupem był komplet 6 basów S18F (4 sztuki) i S18R (2 sztuki), które w konfiguracji po 3 sztuki na stronę dają punktualny bas z przodu i bardzo dobre tłumienie z tyłu. Cały taki set można napędzić 2-kanałowym wzmacniaczem. Co ciekawe, nawet ustawiając takie basy w układzie LR, rozchylając je nieco na boki można zmniejszyć zjawisko ogniskowania się basu w środku (tzw. power alley).


Szukając produktów moim priorytetem, jako inżyniera dźwięku, były zastosowane rozwiązania i ich skuteczność w praktyce. Rozpoznawalność marki w Polsce postawiłem sobie raczej jako dalekosiężny cel, niż coś, na czym opierałbym bieżącą sprzedaż. Powiem więcej – sprzedawanie czegoś, do czego nie byłbym przekonany to chyba ostatnia rzecz, jaką chciałbym w życiu robić. Wielokrotnie bywało tak, że po zapoznaniu się z marketingową otoczką wokół jakichś systemów, jak również z ciekawą historią i filozofią. Oczywiście mam świadomość, że na efekt końcowy składa się wiele czynników, poczynając od jakości tracków, poprzez strojenie, itd. Niemniej, po wielu doświadczeniach z systemami trójdrożnymi, moje „ucho” jest już dość wrażliwe na zniekształcenia harmoniczne generowane przez nisko odcięty driver wysokotonowy i po prostu oczekuję wierniejszego przetwarzania zakresu w którym „siedzi” lwia część przekazu dźwiękowego.

Wracając do pytania – dlaczego Aura? Po prostu – produkty tej firmy bronią się same. Słychać to już było na prezentacjach we Frankfurcie, gdzie na Outdoor Arena niewielkie pojedyncze point-source’y grają często na przemian z całymi gronami systemów liniowych. Po każdej prezentacji widać było wzmożony ruch na stoisku. Któregoś razu panowie z Aury poszli posłuchać wspólnie demo na zewnątrz i poprosili mnie o popilnowanie stoiska. Siedziałem oczywiście w koszulce Aura Audio – kilka osób przechodzących obok stoiska pokazywało mi kciuk w górę. Było to kilka minut po zakończeniu demonstracji. Miło!

Jakie były początki fińskiej marki?

Jej start datuje się na końcówkę lat 90-tych, kiedy to Mika Isotalo, założyciel firmy, a jednocześnie aktywny realizator dźwięku, zaczął wdrażać swoje pomysły w życie. Zaczęło się oczywiście od wynajętych pomieszczeń, maszyny CNC, testowania różnych komponentów. Misją firmy jest tworzenie prostych (z punktu widzenia użytkowania) rozwiązań, ale bez kompromisów jakościowych. Jako modus operandi przyjęto maksymalne dopracowanie układu akustycznego, przy minimalnym wykorzystaniu przetwarzania cyfrowego, a także duży nacisk na kontrolę kierunkowości. Wszystko po to, aby dostarczyć słuchaczom wierne odwzorowanie źródła dźwięku, rzecz jasna, z odpowiednio większą głośnością.

Siedziba Aura Audio mieści się w małej miejscowości Lieto nieopodal miasta Turku w południowo-zachodniej części Finlandii. Budynek jest już własnością firmy, pracuje tam stała ekipa, ale w dalszym ciągu to nie jest korporacja, lecz firma dynamicznie reagująca na zapotrzebowanie rynku. Co ciekawe, pod jednym dachem mieści się również firma zapewniająca nagłośnienie imprez, dzięki czemu nowe rozwiązania są dość szybko, nawet jeszcze w fazie prototypowej, sprawdzane w boju. Oczywiście rynek lokalny to ważna, ale nie większościowa część sprzedaży. W tej chwili produkty rodem z Finlandii trafiają nie tylko do Europy, lecz również w tak egzotyczne dla nas rejony świata jak Chiny czy Sri-Lanka. Jako ciekawostkę dodam, że firma ze Sri-Lanki dysponuje szesnastoma subwooferami XQ48, a każdy z nich to istny potwór na czterech osiemnastkach. Ustawiają je na imprezach w czterech rzędach przed sceną. Sam byłbym ciekaw jak odzywa się taki układ 64(!) głośników 18-calowych i jaki jest w stanie wygenerować SPL.


Zapewne poznałeś projektantów. Jaki jest ich know how?

Na wszystkich dotychczasowych targach, na stoisku Aury obecni byli trzej panowie – Mika (założyciel firmy i główny projektant), Ville i Jan. Wszyscy trzej maja bogatą wiedzę inżynierską oraz bardzo świadome podejście do projektowania zestawów głośnikowych i systemów nagłośnieniowych. Dogłębna znajomość praw fizyki i elektroakustyki zaowocowała stworzeniem rozwiązań chronionych patentami, zarówno europejskimi, jak i amerykańskimi. Sam wcześniej też budowałem zestawy głośnikowe, co pozwoliło mi doświadczyć, jakiego ogromu pracy badawczo-rozwojowej wymaga opracowanie finalnego produktu, a zwłaszcza tak innowacyjnego jak np. seria S. Jak wspomniał sam Mika, mowa tu jest o tysiącach godzin projektowania, obliczeń, budowania i optymalizacji kolejnych prototypów. Od siebie dodam, że widać w tym wszystkim ogromną pasję – wolny czas, który panowie mogliby poświęcić pływając swoją łodzią „Sindbad” pomiędzy malowniczymi wysepkami, których jest mnóstwo w fińskiej części Bałtyku, często spędzają zgłębiając tajniki nowych programów do symulacji akustycznych, lub wycinając na maszynie CNC kolejne prototypy.

Sam miałem również okazję odwiedzić fabrykę w Lieto. Na półkach leży tam mnóstwo przetworników różnych producentów, które są testowane pod kątem kolejnych produktów. Panowie z Aura Audio są zatem na bieżąco z aktualną ofertą przetworników, nie będąc jednocześnie ściśle związanymi z takim czy innym dostawcą na wyłączność. W różnych pomieszczeniach fabryki zainstalowane są produkty z serii instalacyjnej, zaś w demo-roomie można posłuchać jak grają monitory studyjne, odsłuchy estradowe i mniejsze zestawy przenośne. Podczas pobytu w Finlandii miałem możliwość zobaczyć i usłyszeć jak działa kilka instalacji stałych, wyposażonych w głośniki Aura Audio. Oprócz hoteli, barów i dyskotek, są to również promy i mniejsze statki, a także sporych rozmiarów hala z lodowiskiem i sceną koncertową.


W ofercie jest kilka linii produktowych. Z tego co pamiętam to chyba wszystkie pasywne. Powiedz więcej o najciekawszych konstrukcjach.

Zgadza się, wszystkie rozwiązania są pasywne, zgodnie z założeniem, że wzmacniacze powinny być zabezpieczone w rackach, a nie w obudowach głośnikowych, gdzie byłyby narażone na działanie deszczu. Co do ciekawych konstrukcji, jako pierwszą wymieniłbym układ passive-end-fire, oczywiście chroniony patentem. Zastosowano go w subbasach serii A i S, oraz w satelitach serii S. Zacznijmy od subbasów – w uproszczeniu, mamy tu układ dwóch głośników, z których ten grający do przodu pracuje w specjalnej obudowie tubowej, wprowadzającej fizycznie pewne opóźnienie. Z kolei głośnik grający do tyłu to typowa konstrukcja bass-reflex. Cała idea polega na tym, że będąc zasilone tym samym sygnałem, oba głośniki grają w fazie z przodu obudowy, zaś z tyłu następują kancelacje. Jak powidziałem wcześniej, w odróżnieniu od klasycznej kardioidy, z przodu mamy „punkt”, zaś z tyłu bas się rozfazowuje, dzięki czemu jest go tam wyraźnie mniej. Z punktu widzenia użytkownika, taki układ end-fired mamy już działający na dzień dobry, bez potrzeby mierzenia odległości i pomiarów fazy, co znacząco przyspiesza setup całego systemu. Równie ważne jest też to, że taki end-fired zajmuje znacznie mniej miejsca przed sceną niż klasyczny układ basów jeden za drugim.

Podobna zasada odnosi się sekcji średniotonowej w satelitach S1, S1D, S3, a także modułach systemu liniowego S2. Mamy tutaj 10-calowy głośnik w tubie, z którym współpracują dwa 6,5-calowe woofery umieszczone po bokach obudowy. Taki układ sprawia, że kompaktowa obudowa działa jak znacznie większy gabarytowo zestaw, kierunkując niski środek ku frontowi. Dzięki temu znacznie miej niskiego środka (zakres 80-400 Hz) wydostaje się w niepożądanych kierunkach, co w praktyce przekłada się na mniejszą uciążliwość dla otoczenia i muzyków na scenie.


W tej samej serii produktów (S1, S1D i S2) znajdziemy kolejny ciekawy patent, jakim jest falowód głośnika 6-calowego. Oprócz ukierunkowania wiązki i zwiększenia sumarycznej skuteczności, falowód ten działa jako filtr dolnoprzepustowy tak dla sygnału, jak i zniekształceń. W rezultacie otrzymujemy bardzo wierne przetwarzanie kluczowego dla brzmienia zakresu 400Hz – 3 kHz, powyżej którego wszystkie składowe są dość radykalnie filtrowane, a „pałeczkę” przejmują bardzo skuteczne drivery z małymi lekkimi kopułkami. Jeśli spojrzeć na pomiary zniekształceń harmonicznych, to najniższą wartość mają one właśnie w zakresie pracy głośnika średniotonowego, co wyróżnia produkty Aury (i w ogólności konstrukcje trójdrożne) na tle popularnych rozwiązań dwudrożnych, w których driver jest dość nisko cięty i przez to generuje dużą ilość zniekształceń harmonicznych, zwłaszcza przy głośniejszym graniu. Zestawy serii S zachowują równowagę brzmieniową przy różnych poziomach głośności, zapewniając czysty przekaz.


Jeśli dobrze pamiętam, to patentem chroniony jest również falowód 3-calowego głośnika, zastosowany w małych zestawach i3, i3PR oraz i5, a także w monitorach studyjnych. Falowód ten optymalizuje charakterystykę kierunkową głośnika szerokopasmowego w wysokim zakresie działania, zapewniając jednocześnie optymalne sumowanie dla głośników umieszczonych jeden nad drugim. Dla słuchacza oznacza to brak konieczności stosowania dedykowanego przetwornika wysokich tonów i związanego z tym podziału pasma w dość newralgicznym punkcie. Innymi słowy, góra jest precyzyjnie zespolona ze środkiem pasma.

Kilka monitorów studyjnych pracuje już w Polsce. Co przekonało nowych klientów o takim wyborze?

Dokładnie to samo, co mnie, czyli walory brzmieniowe. Monitory po raz pierwszy zobaczyłem w demo-roomie w Finlandii i przyznam, że po oględzinach wzrokowych, byłem bardzo sceptyczny. Moje wątpliwości wzbudził brak dedykowanych przetworników wysokotonowych i spodziewałem się znacznego filtrowanie grzebieniowego. Niemniej życie czasem pokazuje, że nawet doświadczonym osobom zdarza się pomylić, i tak właśnie było tym razem. Już przy pierwszych utworach odtworzonych przez pasywne (!) monitory F2 usłyszałem mnóstwo szczegółów, które umykały mi na innych monitorach z jakimi miałem styczność, a były to typowe dwudrożne aktywne odsłuchy bliskiego pola. Największe wrażenie zrobiły 3 rzeczy – przestrzeń, pogłosy i bas – równy i głęboki, dający wrażenie potęgi nawet przy cichym słuchaniu.

Tyle o wrażeniach, a teraz warto powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Poza monitorami głównymi, w wielu studiach używane są 1-drożne monitory bliskiego pola, w których płaska faza i brak punktów podziału zapewnia wiarygodną kontrolę nad pasmem środkowym, kosztem oczywiście niedostatków w przetwarzaniu skrajów pasma. F2 to, można by powiedzieć, też taki głośnik z płaską fazą, w którym to rozszerzone zostało pasmo przenoszenia – w górę poprzez falowody i w dół, poprzez dodanie 6-calowych wooferów. Pasmo pracy przetworników jest wspólne dla zakresu 250 Hz – 1 kHz, gdyż podział odbywa się za pomocą pasywnej zwrotnicy 1-go rzędu, a więc o nachyleniu 6 dB na oktawę. Od producenta wiem jeszcze, że zastosowano dodatkowy obwód rezonansowy korygujący głośniki szerokopasmowe. Mamy tu zatem podejście dość minimalistyczne, co nie przeszkodziło jednak temu, by uzyskać bardzo równo i naturalnie brzmiący monitor pasywny, nie potrzebujący korygowania go za pomocą DSP. Do napędu zalecany jest wzmacniacz Aura Audio zbudowany w oparciu o moduły Hypexa (stosowane m.in. w produkcach Alconsa), który ma zaimplementowany tylko filtr górnoprzepustowy i limiter, żadnej korekcji, a ponadto ma bardzo niskie (w praktyce niezauważalne) szumy własne.


F2, pomimo sporych gabarytów (60 x 60 cm)

Tak jak piszesz, pierwsze egzemplarze F1 i F2 znalazły już swoich właścicieli. Tak naprawdę, to nie musiałem ich do niczego przekonywać – zaprosiłem i… po prostu dałem posłuchać! Zwykle wyglądało to tak, że siadałem obok, puściłem kilka utworów i obserwowałem reakcje. F2 dają mnóstwo przyjemności ze słuchania dobrych miksów, a jak powiedział jeden z kolegów, po kilku minutach słuchania zapomina się zupełnie o głośnikach, skupiając na muzyce. Z kolei innemu realizatorowi również przyjemnie się słuchało referencyjnych nagrań, po czym posłuchał własnych miksów i przestał się uśmiechać. Od razu usłyszał, co należałoby poprawić. Podobne wrażenie miałem słuchając swoich starych miksów – okazało się, że w jakimś utworze za mocno słychać pomieszczenie w którym nagrywałem, w innym – paskudy pogłos. A na poprzednich monitorach wszystko wydawało się OK. Ale tak właśnie powinien działać monitor studyjny – przedstawiać (czy wręcz wypluwać) bezwzględną prawdę o miksie prosto w twarz, bez pudrowania.

F2, pomimo sporych gaarytów (60 x 60 cm) dobrze sprawdzają się nawet w kiepskiej akustyce reżyserki, toteż są znakomitym narzędziem również na nagrania i miksy wyjazdowe. W odróżnieniu od trójdrożnych najczęściej monitorów dalekiego pola, można ich słuchać z bliska i z daleka. Przy zmianie odległości równowaga brzmieniowa pozostaje taka sama, zmienia się tylko szerokość sceny.

Oprócz tego, że jesteś dystrybutorem to również aktywnym użytkownikiem tych systemów. Jak wygląda Twój set?

Jak wspomniałem wcześniej, zaczęło się od zakupu basów z serii S, następnie zaś uzupełniłem całość o point-source S1 i S1D. Można śmiało powiedzieć, że S1D jest w mojej firmie głównym wołem roboczym, będąc w stanie nagłośnić całkiem spore pomieszczenia, a także nieduże plenery. Wraz z presetami i dołami, jest to zestaw plug’n’play, który w bardzo krótkim czasie można ustawić i przygotować do pracy.


W międzyczasie dokupiłem kompaktowe basy XD10 (pod kątem rentalowym) i monitory koaksjalne (seria C), a także sprytne satelity i5, które mają podobne falowody jak monitory F1/F2 i znakomicie nadają się na wszelakiej maści dogłośnienia strefowe.

Oczywiście trudno wyobrazić sobie sezon letni bez systemu liniowego, stąd też należało się i w takowy zaopatrzyć. Na marginesie dodam, że jeszcze na początku roku posiadałem 34 moduły systemu Turbosound Flex-Array (plus basy i frontfille), który niestety utraciłem w pożarze magazynu. Po tym jakże niefortunnym wydarzeniu przyszło mi pogodzić się z faktem, że będę przez jakiś czas po prostu mniejszą firmą. Na początek przywiozłem zatem z Finlandii system złożony z 2×6 modułów S2, który zdążył już zagrać kilka całkiem poważnych koncertów, zarówno plenerowych, jak i w filharmonii.

Kilka plenerów masz już za sobą. Masz również spore doświadczenie z przeróżnymi systemami nagłośnieniowymi. Jak oceniasz możliwości systemu na który się zdecydowałeś?

Zawsze lubiłem systemy trójdrożne o symetrycznej budowie, z dedykowanym głośnikiem dla pasma środkowego. Właśnie taki jest S2, oferując ponadto pasywny end-fired w zakresie niskiego środka, dzięki czemu jest on emitowany dalej nawet przy niezbyt długim gronie i mniej przeszkadza na scenie. Ponadto system ten jest bardzo skuteczny i nie „drze się” przy dużej głośności – po prostu dalej gra ładnie i czysto. Aura Audio S2 nie ogranicza realizatora, o ile zostanie poprawnie powieszony i skonfigurowany, pozostawiając efekt końcowy w jego gestii.

W porównaniu do Turbosounda Flex Array na którym grałem wcześniej, S2 jest bardzo ekonomiczny w napędzaniu ze względu na pasywną konstrukcję. Pomimo zastosowania 6 przetworników, każdy moduł zadowoli się pojedynczym sygnałem, a przy odpowiednio wydajnym wzmacniaczu, łączyć można do 3 modułów na jeden kanał. Wychodzi zatem na to, że napędzenia 12 modułów na których gram wystarczą 4 kanały wzmacniacza. Dzięki zastosowaniu lekkich neodymowych przetworników, pojedynczy moduł waży zaledwie 35 kilogramów, zaś 6-modułowe grono można razem z ramą powiesić na wciągniku o udźwigu 250 kg.

Planujesz jakieś odsłuchy dla branży? Może jakieś Demo Day przy wspólnym grilowaniu? 🙂

Cóż, nie mam doświadczenia w organizowaniu takich eventów, ale jak stanę na nogi po pożarze, to… czemu nie ? Jestem otwarty na propozycje miejsca i czasu, ważne jednak, by miało to przysłowiowe „ręce i nogi”. Już raz udało mi się zaprosić do Polski Mikę (założyciela firmy), tak pół-rekreacyjnie, do Mikorzyna, a było to u schyłku lata w zeszłym roku. Wówczas wzięliśmy udział jako wystawcy w targach sprzętu DJ-skiego, podczas których przewidziano testy odsłuchowe. Zdając sobie sprawę, że zestaw S1D+S18C jest nieco za drogi i za ciężki dla przeciętnego DJ-a, mimo to postanowiliśmy go pokazać i zobaczyć, jakie wywoła reakcje. Gdybym miał je podsumować w kilku słowach, wskazałbym przede wszystkim zdziwienie i miłe zaskoczenie, wszak bas nie grający do tyłu to na scenach DJ-skich nadal rzadkość, a i nie wszyscy przyzwyczajeni są do tego, że grając głośno, można zagrać naprawdę ładnie. I właśnie z tym chciałbym, by kojarzyła się marka Aura-Audio osobom, które zetkną się z nią po raz pierwszy. Być może uda się nam wystawić na kolejnej edycji targów w Grodzisku Mazowieckim 8 października.

Jako naczelny masz moje pełne wsparcie w promocji i organizacji takiego wydarzenia w naszych kanałach. 

Dziękuję bardzo. Pomyślmy zatem w przyszłości o takich odsłuchach. Już teraz wszystkich naszych przyjaciół zapraszam!

Dzięki za merytoryczną rozmowę

Dzięki wielkie