02-07-2018

Jakub Krzywak

Przyznaję, że rozmowa z Rafałem mnie zaskoczyła. Bo tym razem okazało się, że znamy się nie tyle z koncertu gdzieś w Polsce, ale z festiwalu który odbywa się od wielu lat bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Mowa o Zbąszyniu gdzie przez równy tydzień odbywają się spektakle i koncerty muzyki alternatywnej w ramach festiwalu artystycznego Experyment (tutaj znajdziecie więcej informacji).

Kilka lat temu Rafał występował na tym festiwalu, a ja miałem wielką przyjemność w nim uczestniczyć. Niestety… wtedy nie było nam dane się poznać, a jak znam życie to pewnie byłem na tym „wykonie”.

Rafał podczas jednego ze swoich wykonów

Teraz nadarzyła się okazja, żeby nadrobić zaległości w ramach przygotowania materiału o produkcji muzycznej związanej czysto z muzyką eksperymentalną. Rafał jest nie tylko producentem i kompozytorem ponieważ zajmuje się również szeroko pojętą animacją kultury organizując niezliczoną ilość festiwali i koncertów, oraz występując w bardziej klasycznych składach muzycznych.

Zawsze bardzo fascynowała mnie muza eksperymentalna. Zgrywanie w loopy różnych źródeł dźwięków (często wydobywających się z dziwnych przedmiotów), nakładanie kolejnych warstw i tworzenie „dzieła”. Szczególnie zainteresowany byłem technikami mikrofonowania, zgrywania i miksowania tych dźwięków. Rafał bez wątpienia jest osobą, która wie na ten temat najwięcej! Zapraszam na rozmowę gdzie wspólnie (ja zadając pytania, a Rafał udzielając odpowiedzi) poruszamy nie tylko tematykę czysto techniczną związaną z produkcją, ale zgłębiamy również problematykę kreatywności i wrażliwości muzycznej.

Realizator.pl: Rafał, jakbyś miał określić w jakim obszarze muzycznym się poruszasz to co by to było?

Rafał Iwański: Jako solista, występując głównie pod nazwą X-Navi:Et oraz w duetach Voices of the Cosmos (z Wojciechem Ziębą – instrumenty elektroniczne) i Kapital (z Jakubem Ziołkiem – gitara elektryczna, instrumenty elektroniczne) poruszam się na polu muzyki elektroakustycznej. Oznacza to, że bazuję głównie na instrumentach elektronicznych oraz akustycznych instrumentach i źródłach dźwięku przetworzonych przez procesory efektów, maszyny filtrów, loopery, samplery, itp. Mój zestaw instrumentów i urządzeń zmienia się nieco w zależności od składu, niemniej zawsze są w nim instrumenty i urządzenia elektroniczne.

Poza tym gram przede wszystkim na instrumentach perkusyjnych i w pozostałych zespołach komponuję i improwizuję z kolegami przy użyciu sporego arsenału instrumentów perkusyjnych, czyli instrumentów w pełni akustycznych. Mam tu na myśli eksperymentalny akustyczny duet perkusyjny HATI, jazz-rockowo-etniczny kolektyw Innercity Ensemble oraz avant rockowy zespół Alameda 5. Dla ciekawości dodam, że w każdej z tych grup gram na zupełnie innym zestawie instrumentów perkusyjnych.

Czy oprócz eksperymentowania grasz również na instrumentach klasycznych?

Najbardziej eksperymentalne podejście eksploruję od ponad 15 lat w ramach działalności zespołu HATI, realizowane także we współpracy koncertowej i nagraniowej z takimi muzykami jak Z’EV, Jerzy Mazzoll czy Zdzisław Piernik. Instrumenty perkusyjne na jakich gram w HATI oraz grupach Alameda 5 i Innercity Ensemble to gongi azjatyckie, bębny ramowe, kongi, afrykańskie darabukki i bębny djembe, granite blocks oraz niezliczona ilość instrumentów perkusyjnych takich jak dzwonki, talerze, grzechotki, cowbelle i inne drobne instrumenty perkusyjne lub koloryzujące brzmienie. Uwielbiam grać na południowoafrykańskiej zanzie, jej brzmienie wplatam nieraz w moje kompozycje elektroakustyczne Poza tym gram też na rozmaitych instrumentach dętych, głównie etnicznych takich jak flety i piszczałki drewniane, rogi drewniane, arabskie klarnety Zummara, chiński flet Hulusi, który, swoją drogą, ostatnio włączam głównie do twórczości solowej i nieraz jak gram w trio HATI & MAZZOLL.

W Twoim pokoju można znaleźć sporo różnego rodzaju źródeł dźwięku. Z jakich najczęściej korzystasz?

Od dawna zbieram instrumenty i efekty elektroniczne, gram na nich od 25 lat, większość z nich służy mi do grania koncertów i nagrywania utworów na albumy wydawane solo i w różnych wspomnianych oraz innych konfiguracjach. Ze względu na fakt, że gram sporo koncertów mój zestaw składa się głównie z urządzeń o niezbyt dużych gabarytach, choć niektóre trochę ważą, zwłaszcza po spakowaniu razem w walizce jest to odczuwalne. Wymienię może te najczęściej używane.

Niewiele potrzeba do tworzenia…

Pierwszy tor: automat perkusyjny Roland CR-1000 sprzężony z zespołem kilku efektów różnych firm (m.in. octaver, harmonizer, delay, reverb), używany głównie w funkcji źródła dźwięku (też jako trigger) czy do generowanie dronów i szumów, a nieraz rytmów…

Drugi tor: sampler Yamaha SU-10 przepuszczony przez analogową maszynę filtrów Jomox M-Resonator. Ewentualnie zamiast samplera są nagrania terneowe lub spreparowane loopy wypuszczane z MiniDisca lub recordera Roland R-26.

Trzeci tor: dźwięki preparowane uzyskane dzięki mikrofonom kontaktowym, z których sygnały przepuszczam przez efekty delay/looper Electro-Harmonix (Memory Man, Synth Engine) i czy looper HardWire. Przynajmniej do jednego z tych mikrofonów kontaktowych przymocowuję chiński talerz, co sprawia powiększenie powierzchni zbierającej sygnał. Takie rozbudowane źródło kontaktowe staje się jeszcze bardziej efektywne, daje  możliwości generowania bardzo ciekawych  faktur. Na tym zestawie zestawie gram smyczkiem, pocieram różnymi rozmiarami super balls (syntetyczne kulki-zabawki) czy łańcuchami. Zamiast chińskich talerzy kładę też nieraz na mikrofonach kontaktowych kamienie, elementy drewniane czy po prostu wspomniane „pianino kciuków” czyli sanzę.

Poza tym często wracam do Rolanda SPD-S, z którego wyciągam co ciekawsze brzmienia, np. ostatnio w ramach trasy koncertowej Kapital z legendarnym francuskim gitarzystą i pionierem muzyki elektronicznej Richardem Pinhasem.

Nieraz używam też takich urządzeń Korga jak Volca Bass czy Monotron. Oraz oczywiście gram instrumentach dętych, które nagrywam za pomocą mikrofonów przepuszczając przez efekty. Nieraz dogrywam partie na bałałajce, a gitary zostawiam kolegom, którzy lepiej sobie radzą z tym instrumentem, choć mam wielki sentyment, bo był to mój pierwszy instrument gdy byłem nastolatkiem, grałem na gitarze akustycznej i elektrycznej do połowy lat 90.

Podsumowując: mój podstawowy zestaw opiera się więc na kilku torach stereo, które wchodzą do miksera, który jak wiadomo też jest ważnym instrumentem do kreowania dźwięku w przestrzeni, kontroli/projekcji częstotliwości, dodawania efektów, itd.

Przed naszym wywiadem wyszło, że się znamy i spotkaliśmy się na festiwalu Experyment w Zbąszyniu. Pamiętasz tamten wykon?

Pamiętam doskonale, to był rok 2009, w Zbąszyniu spędziłem wówczas prawie tydzień – razem z Jeffem Gburkiem (amerykańskim multi-instrumentalistą mieszkającym od prawie dekady w Poznaniu) szykowaliśmy koncert elektroakustyczny, do którego video przygotowali artyści z Torunia, Anna Pilewicz i Jacek Zieliński. W połowie festiwalu zagraliśmy koncert audiowizualny. Przez następnych kilka dni pracowaliśmy z Jeffem i Aną Kavalis (kubańską tancerką) nad występem, który daliśmy w trójkę na koniec festiwalu – grając na instrumentach akustycznych do  choreografii Any. Poza tym pamiętam, że zagrałem gościnnie w jednym utworze tria Idiosyncrasia z Belgii – współtworzonego m.in. przez Yannicka Francka i Phila Maggi, z którymi poznałem się już 2007 r., kiedy zorganizowałem im koncert w Toruniu. Co ciekawe, do dzisiaj mamy ze sobą kontakt, a nawet ostatnio planujemy z Yannickiem (występującym m.in. jako RAUM) wspólne trasy koncertowe w 2019 roku.

Przyznam, że jeszcze kilka lat temu zatapiałem się w tym festiwalu praktycznie codziennie przez cały tydzień jego trwania. Jakie były Twoje odczucia?

Bardzo lubiłem tam jeździć, przebywać, oglądać koncerty, występy taneczne i performatywne czy wystawy. Świetny czas i miejsce by spotkać ciekawych ludzi z różnych stron świata, przy okazji przebywać w słońcu na łonie przyrody. Byłem tam później jeszcze dwa razy z różnymi programami, przynajmniej raz występowałem solo, ostatni raz chyba jakieś 5 lat temu…

Ciągle aktywnie występujesz na tego typu wydarzeniach?

Aktywnie to przede wszystkim gram koncerty jako solista czy z zespołami na rozmaitych festiwalach w Polsce i innych krajach Europy, nieraz nawet w USA. Ważniejsze festiwale na których grywam solo i z różnymi składami to m.in. Unsound w Krakowie i Nowym Jorku, Audio Art w Krakowie, Trans/Wizje w Warszawie, CTM w Berlinie i kilkadziesiąt innych. Granie muzyki na żywo to moja główna praca. Oczywiście dzieje się to nie tylko na festiwalach – bo jest też sporo wydarzeń klubowych, galeryjnych, serii koncertowych czy wydarzeń związanych z komponowaniem muzyki do filmów na zamówienie.

Wróćmy do Twojego studia produkcyjnego. Jak wygląda proces produkcji?

Praktycznie wszystkie nowe pomysły powstają dzięki improwizacji w moim domowym studiu, kiedy planuję stworzyć coś nowego lub gdy szykując się do kolejnych występów na żywo wpadam na interesujące pomysły. Proces produkcji muzyki w warunkach studyjnych czyli jej nagrywania zazwyczaj odbiega w połączeniach i ustawieniach od tego standaryzowanego dla potrzeb koncertowych zestawu. Przede wszystkim mogę sobie pozwolić na większą ilość śladów w miksie. Omawiane tu instrumentarium elektroakustyczne wygląda nieco inaczej w zależności od tego, z kim gram. W duecie Kapital z Kubą Ziołkiem zestaw ten zostaje nieco okrojony – generuję wyraziste rytmy z maszyny perkusyjnej czy Rolanda SPD-S, lub z obu naraz, preparuję na bazie mikrofonu kontaktowego z talerzem i efektami, pojawiają się także dźwięki z samplera. Gdy tworzę w ramach Voices of the Cosmos z Wojciechem Ziębą jesteśmy bardziej skupieni na elektronicznych brzmieniach syntezatorowych, loopach i przetwarzaniu sygnałów radiowych uzyskanych z radioteleskopów czy innych urządzeń radiowych.

Podsumowując: wszystko co najważniejsze w moich/naszych kompozycjach w każdym z tych przypadków powstaje podczas prób, z reguły testowane jest wielokrotnie na koncertach, a sam proces produkcji polega głównie na jak najbardziej udanych rejestracjach audio, miksach i ewentualnych dodatkowych zabiegach przy użyciu oprogramowania. Mastering zostawiamy od kilku lat fachowcom, najlepszym w kraju. Nieoceniony jest tu Marcin Bociński, z którego usług ostatnio najczęściej korzystam/y (od niedawna możliwy jest u niego 100% analogowy mastering), ale współpracowaliśmy też nie jeden raz z świetnymi inżynierami takimi jak Michał Kupicz czy Łukasz Miernik.

Proces produkcji to bardzo kreatywna praca

Widzę różnorodne mikrofony, sampler, monitory bliskiego pola, komputer. Przybliżysz mi cały setup?

O instrumentach/urządzeniach było dość obszernie już wcześniej, zatem wspomnę może tylko, że przy nagraniach i miksach pracuję w moim domowym studiu na monitorach KRK Rokit 6. Wspomagam się też słuchawkami AKG K-240 Studio. Jeśli chodzi o sampler to planuję zakup czegoś bardziej na czasie, co sprawdziło by się też dobrze w warunkach koncertowych – jak np. Electron Octatrack czy coś może mniejszego, ale równie przydatnego. Jeśli chodzi o mikrofony to do rejestracji instrumentów perkusyjnych do loopowania czy nagrywania partii instrumentów dętych wystarcza mi AKG C-1000S, nieraz pożyczam od kolegi ze studia wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy Octava czy innej firmy. Poza tym są wspomniane mikrofony kontaktowe własnej konstrukcji. Pracuję w Cubasie,  komputer jest dla mnie głównie wielośladowym rejestratorem.  Moje brzmienie jest dość sprecyzowane poprzez instrumenty, na których gram, ale dość długo i precyzyjnie pracuję z miksem, robię korekcję częstotliwości, nieraz dodaję efekty do jednej czy dwóch ścieżek.

Odsłuch realizujesz na monitorach KRK. W produkcjach hip-hopowych się świetnie sprawdzą bo mają całkiem niezły dół. A jak jest w muzie eksperymentalnej?

Nie mam pojęcia jak jest w muzyce hip-hopowej, bo nie miałem do czynienia, ale faktem jest, że doły przenoszone są całkiem sensownie. W muzyce w jakiej się poruszam, czyli elektroakustycznej, bo raczej trzymałbym się klasyfikacji od strony technicznej (czy muzyka jest eksperymentalna czy też nie to zależy jak to zjawisko rozpatrywać) monitory te sprawdzają się całkiem dobrze i z tego co wiem nie tylko u mnie, ale też pośród wielu innych producentów z tego nurtu czy stricte elektronicznych producentów na całym świecie. Koledzy z Bydgoszczy, Kuba Ziołek i Łukasz Jędrzejczak, z którymi ściśle współpracuję w ramach zespołów Alameda 5, Innercity Ensemble czy Kapital (znani m.in. z innych projektów jak m.in. Stara Rzeka czy T’ien Lai) od kilku lat na co dzień też pracują z różnymi modelami KRK, które swoją drogą sprawdzają się nam też dobrze podczas prób jako monitory do torów z elektroniką.

Od niedawna wykorzystujesz specjalne podstawki akustyczne pod monitory. Zdążyłeś już je sprawdzić w praktyce?

Tak, testuję podstawki IsoAcoustics Inc. od około miesiąca. Muszę przyznać, że dobrze się stało, że firma AudioTech zwróciła się do mnie z taką propozycją. Kilka lat temu miałem dokonać takowego zakupu, ale jakoś wyleciało mi to z głowy. Fakt, że monitory stoją teraz na tych profesjonalnych podstawkach (a nie na blokach papierowych katalogów, jak wcześniej…) sprawia, że odsłuch jest jeszcze lepszy, nieco bardziej wyrazisty i przestrzenny, a basy nie uciekają w stół. Ostatnio przymierzam się do nagrań nowego albumu Voices of the Cosmos, które będziemy realizować latem. Odsłuchuję też obecnie w tych nieco odmienionych miksów utworów HATI & Zdzisłw Piernik (wybitny polski tubista i przedstawiciel polskiej awangardy muzycznej), które realizuje Jacek Doroszenko. Praktyka podpowiada, że jest postęp i jest on dobry.

Jak dobierasz i jakich technik używasz przy rejestracjach mikrofonowych konkretnych źródeł dźwięku?

Oprócz wcześniej wspomnianych kwestii mikrofonów kontaktowych i pojemnościowych – od lat zajmuję się sporadycznie nagraniami w terenie czy koncertowymi, ostatnio głównie na świetnym rejestratorze Roland R-26, który ma wbudowane bardzo dobre mikrofony, z minimalną ilością cyfrowego „posmaku”. Rejestrator ten przydaje mi się bardzo do zbierania dźwięków i rejestracji instrumentów poza domem, które później np. sampluję czy zapętlam w warunkach studyjnych, a potem przetwarzam.

Czy zdarza Ci się dogrywać żywe instrumenty do loopów?

Oczywiście, chociaż niezbyt często. Można posłuchać efektów tego rodzaju pracy w utworach X-Navi:Et „Orient: Melancholia” (https://youtu.be/-Q48_kj_0Ik) z płyty „Technosis” (2016) czy „Neo Primitiv” z płyty „Machina Nova” (2017). W obu zagrałem na chińskim flecie Hulusi, do wcześniej spreparowanych  loopów i elektroakustycznych sekwencji.

Co dzieje się po zgraniu i jak wygląda miks i mastering takich nagrań?

Zakładam, że była mowa o tym wcześniej i już ta kwestia jest zamknięta?

A wykorzystujesz jakiś specyficzny komplet wtyczek czy processingu?

Raczej wtyczki programowe czyli głównie z Cubase…

Jesteś zafiksowany na codzienne zakupy nowych wtyczek?

Nie, jest mi to obce uczucie. Jestem raczej zafiksowany na graniu na moim instrumentarium elektroakustycznym, oczywiście też na nowych instrumentach, które wpadną w moje ręce, na szukaniu nowych brzmień i rytmów, oraz na ich zaskakujących połączeniach. Poza tym ostatnio coraz bardziej pochłania mnie granie i doskonalenie się w technicznym graniu na moich instrumentach perkusyjnych, w składach z świetnymi muzykami i perkusistami, jak np. Jacek Buhl (Alameda 5) czy Tomek Popowski (Innercity Ensemble), zwłaszcza w dobrych warunkach koncertowych 😉

Nie myślałem, że w pokoju można tak fajnie zbudować własne domowe studio produkcyjne. Powiedz mi – czy da się żyć z takich produkcji?

Zrobiłem co mogłem by czuć się tu dobrze by móc szykować się do koncertów oraz nagrywać i miksować muzykę wydawaną na płytach. Są to dość skromne warunki, zwłaszcza jeśli chodzi o przestrzeń i w przyszłości mam nadzieję mieć więcej miejsca do pracy. Faktem jest, że muzyka tu produkowana jest wydawana na płytach CD, winylach, a nawet kasetach, w dodatku w bardzo dobrych wytwórniach, jak Instant Classic, Zoharum czy Requiem Records oraz sporadycznie w mojej małej oficynie Eter Records (w ostatnich latach głównie we współpracy z oficyną Beast Of Prey, której szefem od 20 lat jest Wojciech Zięba, czyli mój partner z Voices of the Cosmos).

Ty oprócz produkowania chyba zajmujesz się też organizacją tego typu wydarzeń?

Tak, oprócz grania koncertów i produkcji muzycznych zajmuję się od ponad dekady organizacją festiwali i serii koncertowych. Od 2007 roku wraz z kolegą Rafałem Kołackim z HATI realizujemy we współpracy z toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej międzynarodowy festiwal sztuki audiowizualnej CoCArt Music Festival, w tym roku mieliśmy 10. jubileuszową bardzo udaną edycję. www.cocart.pl  Natomiast od 2016 jestem dyrektorem artystycznym Festiwalu Muzykofilia, który jest nastawiony głównie na tematyczne prezentacje najciekawszych zjawisk z szeroko rozumianej muzyki aktualnej. Pierwsza edycja odbyła pod hasłem „człowiek-głos-instrument”, druga edycja w maju tego roku sygnowana była jako „natura dźwięku” i nastawiona była na muzykę wyłącznie akustyczną. Na 2019 rok planujemy wraz z Fundacją Korzenie Kultury z Torunia trzecią edycję, związaną z muzyką elektroakustyczną i elektroniczną. W latach 2010-2012  organizowałem serię koncertów Muzykofilia, następnie z kolegą Kołackim w latach 2012-2015 serię :audioskopia: w CSW w Toruniu. Poza tym jestem nieraz zapraszany przez inne festiwale jako konsultant muzyczny i kurator (np. pierwsza edycja Festiwalu Transgresje, Festiwal Pole Widzenia – Pole Słyszenia w CSW w Toruniu, Festiwal Trans/Wizje powiązany z Wydawnictwem Okultura z Warszawy).

W takim razie życzę powodzenia przy nowym projektach.

Dziękuję bardzo

Foto:

  • Sylewster Gałuszka (Kolonia Artystów / Gdańsk),
  • Radim Labuda (Punctum / Praga),
  • Łukasz Wodyński,
  • Marcin Karnowski (Poszerzenia pola dźwięku / Bydgoszcz),
  • Łukasz Wodyński,
  • Ewa Bińczyk.