03-12-2010

Jakub Krzywak

Bogdana Kowalewskiego chyba żadnemu „branżowcowi” nie powinniśmy przedstawiać. To już ikona naszej rodzimej realizacji dźwięku!

Zaczynał swoją przygodę z dźwiękiem w Stanach Zjednoczonych w klubie Cricket w New Jersey i Tadeuszem Nalepą grając w jego zespole na basie. Tam również rzucony na głęboką wodę rozpoczął swoją przygodę z realizacją dźwięku.

Po powrocie do Polski i przerwie spowodowanej ciężkim wypadkiem samochodowym wrócił na scenę jak sam mówi z miłości do muzyki. Od tego momentu współpracował przez dwanaście lat z gwiazdą polskiej sceny muzycznej zespołem Lady Pank jako osobisty realizator dźwięku.

Bogdan w kilku pytaniach „profilowych” opowiada o własnej pasji, oraz podejściu do tego zawodu.

Realizator.pl

Jak wyglądała Twoja droga zawodowa od miejsca kiedy rozpoczynałeś swoją przygodę z profesjonalnym dźwiękiem do momentu w którym znajdujesz się teraz?

Bogdan Kowalewski

Moje pierwsze doświadczenie jako realizatora dźwięku miało miejsce w 1989 roku w Cricket CLUB w New Jersey. Pojechałem do Stanów Zjednoczonych jako basista zespołu Tadeusza Nalepy. Ten, znając moje plany pozostania w Stanach, polecił mnie jako realizatora dźwięku właścicielowi Cricket CLUB, Leszkowi Świerszczowi. Chociaż nigdy wcześniej nie zrealizowałem żadnego koncertu, od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, ponieważ w tamtym czasie w tym klubie występowała ówczesna czołówka polskiego rocka. Grały tam takie zespoły jak Bajm, Lady Pank, Republika, Maanam czy De Mono. W tej chwili już nie pamiętam, na jakim systemie pracowałem, ale warunki pracy miałem komfortowe, uczyłem się szybko i odkryłem, że praca realizatora dźwięku sprawia mi przyjemność i daje dużo satysfakcji.

Kiedy wróciłem do Polski, uległem dość ciężkiemu wypadkowi samochodowemu, po którym lekarze mieli wątpliwości, czy w ogóle będę w stanie chodzić, a co dopiero grać na gitarze basowej. Musiałem więc pożegnać się z graniem, ale nie umiałem wyobrazić sobie życia bez muzyki, dlatego z radością skorzystałem z propozycji współpracy z zespołem De Mono i jako asystent realizatora Leszka Polanowskiego wyjechałem w trasę koncertową promującą płytę Abrasax. Wkrótce po tym zacząłem pracować jako realizator dźwięku zespołu Lady Pank, a nasza współpraca trwała ponad 12 lat. W tym czasie miałem też przyjemność współpracować z Rafałem Paczkowskim przy realizacji trasy koncertowej Leszka Możdżera ”10 łatwych Utworów na fortepian” Zbigniewa Preisnera, także z zespołem Goya. Realizuję również solowy projekt Janusza Panasewicza.

Realizator.pl

Twoje preferencje techniczne? Jak wygląda Twoje podejście do procesów wpływających na brzmienie?

Bogdan Kowalewski

Każdy realizator chce pracować na jak najlepszym systemie i z dobrze grającym bandem, jeżeli chodzi o mnie to zdecydowanie preferuję Meyer Sound, który nigdy mnie nie zawiódł, poczynając od pierwszych systemów, które pojawiły się w Polsce, jak MSL-4 CQ-1 oraz subbasy 650-P. Jeżeli chodzi konsolety to moim faworytem jest zdecydowanie Midas. Pierwszym stołem Midasa, na jakim udało mi się realizować koncert był XL 200 – absolutnie rewelacyjna brzmieniowo konsoleta. Bardzo cenię sobie konsolety Soundcraft-a na czele z konsoletą z serii Five, to jeżeli chodzi o stoły analogowe, natomiast ze stołów cyfrowych największe wrażenie do tej pory zrobił na mnie Soundcraft Vi 6 (nie dostąpiłem zaszczytu pracy na cyfrowych Midas-ach) tym bardziej, że obsługa tego stołu nie wymaga przedzierania się przez wiele warstw, wszystko jest na wierzchu, wszystko jest czytelne i widoczne. Jeśli chodzi o dynamikę to najbardziej pasuje mi BSS DPR-402, z urządzeń efektowych – stary, ale jary SPX 990 i jego młodszy brat SPX-2000 oraz TC 2000. Bez wątpienia w całym tym ”bałaganie” najważniejsi są ludzie, bo bez nich nawet najlepsze systemy nie zagrają. Wystrojenie sytemu to podstawa sukcesu, jeżeli do tego kapela gra tak jak trzeba to sprawa jest prosta i trzeba naprawdę bardzo się postarać, żeby zepsuć brzmienie dobrze grającego bandu, natomiast źle grającemu zespołowi najlepszy realizator ani system nie pomoże.

Realizator.pl

Twoje podejście do realizacji i techniki koncertowej?

Bogdan Kowalewski

Według mnie w realizacji chodzi przede wszystkim o to, by odzwierciedlić to co idzie ze sceny, gain i filtry, to moim zdaniem podstawa, dobry reverb, mój ulubiony tempo delay, używany zgodnie z aranżem piosenek, mocna lekko skompresowana sekcja rytmiczna, no i oczywiście wokal, który masz na twarzy, dynamiczny i umieszczony w dobrej przestrzeni, lubię też dyskretną kompresję zapiętą na sumę mixu. W trakcie realizacji wielkie znaczenie ma też firma nagłośnieniowa, do której mogę mieć zaufanie. Na szczęście mamy już w Polsce firmy spełniające standardy światowe, pozwolę sobie wymienić tutaj takie firmy jak Fotis Sound (jak zapewne wszyscy wiedzą jest to największa firma nagłośnieniowa w Polsce i w okolicach), jak również Gigant Sound, wspomnieć też należy firmę Craftman, która jako pierwsza sprowadziła do Polski mój ulubiony system Meyer-a. Jest też firma Pol-Audio Leszka Polanowskiego, który jest jedynym liczącym się wytwórcą systemów nagłośnieniowych w naszym kraju.

Realizator.pl

Twój wymarzony setup koncertowy

Bogdan Kowalewski

To zależy gdzie odbywa się koncert. Jak wspomniałem wcześniej Meyer Sound w podstawie z absolutnie rewelacyjnym subbasem 700-HP, a reszta w zależności od miejsca – MSL-4, CQ-1,CQ-2, MILO, MICA, MELODIE. Stoły analogowe to Midas i Soundcraft Five z dynamiką BSS z SPX 990, jeden dobry pogłos minimum TC 2000. Jeśli chodzi o stoły cyfrowe to zdecydowanie Vi 6 Soundcraft-a. Vi 6 ma na pokładzie wszystko co lubię.

Na koniec powtórzę jeszcze raz: LUDZIE! Bez profesjonalnej wypoczętej i uśmiechniętej ekipy nie da się nic zrobić.

Wesołego sprzężenia 🙂