30-07-2024

Jakub Krzywak

Gdańsk, Poznań, Wrocław i wreszcie finał na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Cztery miasta, cztery wielkie stadiony, rekordowa ilość uczestników, niesamowite rozwiązania scenotechniczne, multimedialne i scenograficzne. Do tego potężna ilość inżynierów, techników i osób odpowiedzialnych za koordynację prac. Trasa Stadionowa Dawida Podsiadło to był projekt jakich mało w Polsce. Mogę to powiedzieć znając wagę tych słów i przyglądając się tworzeniu tego wydarzenia od strony technologicznej. Chyba pierwszy raz widziałem tak rozbudowaną scenę z tak dużą ilością gron systemu nagłośnieniowego na stadionie. A jak mi potem powiedział Remigiusz Kasztelnik – właściciel firmy Brawlers to w Poznaniu nie był to najbardziej rozbudowany setup. Druga rzecz to patenty. Weźmy na przykład konfigurację subwooferów (4 matryce po 12 modułów Meyer Sound 2100-LFC) dzięki którym inżynierowie uzyskali równomierne pokrycie całego obiektu w paśmie najniższych częstotliwości.

Będąc w Poznaniu spotkałem się z zespołem ludzi dla których dźwięk to pasja i praca jednocześnie. Ludzi, których zdążyłem wcześniej poznać dzięki firmie Brawlers. Dla mnie profesjonalistów w każdym calu, podchodzących do swoich zadań z pełnym zaangażowaniem, wykorzystujących zaawansowaną technologię w najlepszy możliwy sposób. Ale oprócz tego profesjonalizmu poznałem ludzi otwartych i pomocnych. Zostałem oprowadzony po każdym zakamarku sceny, poznałem bliżej pracę zespołu podczas prób, zapytałem o wiele aspektów na temat projektowania systemu nagłośnieniowego oraz jego strojenia. Bardzo dziękuję całemu zespołowi za zaproszenie (Remek, Iwo, David) oraz poświęcenie Waszego cennego czasu!

Z mojego punktu widzenia najbardziej zainteresowany byłem projektem nagłośnienia oraz strojeniu systemu Meyer Sound PANTHER na wszystkich stadionach na których ta trasa się odbyła. I wiadomo, że próbowałem dowiedzieć się więcej o strojenie systemu i narzędziach jakie zostały wykorzystane do poprawnego przygotowania systemu, ale chciałem na to również spojrzeć tym razem trochę szerzej bo myślę, że fascynujący jest cały proces tworzenia projektu w zaciszu biurowych pomieszczeń. Bez wątpienia to jedna z moich lepszych rozmów na temat projektowania i strojenia systemu nagłośnieniowego. Iwo był odpowiedzialny jako inżynier systemu za projekt i strojenie i opowiedział mi o tym w szczegółach. W takim razie nie przedłużajmy bo przed Tobą naprawdę fajne anegdoty, potężna dawka ciekawej wiedzy i patentów na brzmienie systemu.

Kilka informacji wstępnych: Iwo udostępnił dużą ilość zrzutów ekranu z oprogramowania. Niektóre z nich znajdziesz pomiędzy wypowiedziami, a pozostałe pod naszą rozmową. W galerii umieściłem tylko kilka zdjęć z całej trasy ponieważ mam ich bardzo dużo. Zdjęcia otrzymałem od Pawła Daszkiewicza z firmy Polsound, od Iwo oraz część z poznańskiego stadionu wykonałem osobiście. Śledź naszego redakcyjnego Facebooka gdzie cyklicznie będę umieszczał galerie zdjęciowe.


Przyznaję, że po wejściu na poznański stadion byłem pod wrażeniem. Projekt sceny jest imponujący!

Iwo Biały [Brawlers]: To miło, że tak mówisz, rzeczywiście gdzieś z tyłu głowy czuję, że robimy tutaj coś historycznego, o czym długo będzie się mówić i co ciężko będzie przebić, przynajmniej dopóki ktoś nie wpadnie na jakiś kolejny szalony pomysł jak ten tutaj. Cała produkcja jest tutaj na super wysokim poziomie, śmiało powiem nawet, że światowym. Niech o tym jak dobrze jest to wyprodukowane świadczy fakt tego jak wyglądał montaż. Pamiętasz inwokację z Pana Tadeusza? Ja pamiętam inwokację i apostrofę po dziś dzień, jakoś tak utkwiło mi to w pamięci i zawsze mi sprawia kupę frajdy na soundcheckach jak gdzieś polecę 😉 Ale wracając, na montażach było jak u Mickiewicza, stary, cisza spokój, nikt nie krzyczy, nikt na nikogo nie czeka z robotą, jest słoneczko, jest muzyczka, tylko czasem mega lampa. Było super spokojnie, zrobiliśmy już wiele stadionów i nie pamiętam tak sympatycznych montaży i DEMONTAŻY w szczególności. Także wielkie ukłony dla całego biura produkcji, Jacka, Pajdy, całej ekipy produkcyjnej z Michałem Fałatem i Maćkiem Wociem na czele, chapeau bas!

Nie da się ukryć, że technologicznie jest to dość skomplikowanie wyglądający projekt, ale wbrew pozorom czasem łatwiej się w tym odnaleźć niż w konwencjonalnej instalacji z subami w łuku cyfrowym, z outfillami, frontfillami na subach i delay’jami jeszcze najlepiej (śmiech).

Zanim jednak porozmawiamy o całej technologii trasy powiedz kilka słów o sobie. Jak zaczynałeś oraz gdzie uczyłeś się pracy jako inżynier systemów audio?

Stary, tutaj to historia jakich w branży wiele, chociaż z dodatkowym twistem powiedziałbym. Szkoła budowlana, tytuł technika budownictwa, Politechnika, dyplom inżyniera budownictwa, tak z wykształcenia. Ale już na koniec studiów wiedziałem, że budownictwo to nie jest do końca coś co chcę robić. W międzyczasie pizzę robiłem, jak ktoś jadł to zapytajcie kolegi czy dobra.

I dla frajdy grałem w kapeli na bębnach – więc historia jakich wiele, bębny trudno nagrać, bla, bla, bla, zrobiłem pierwszą sztukę. Jeśli mogę odrobinę prywaty to wielkie pozdrowienia dla Jarka Rudnickiego i Piotrka Szamryka z mojego ukochanego Lublina, bo to u nich postawiłem swoje pierwsze kroki.

Zawsze jak chodziłem na koncerty, a chodziłem bardzo dużo to bardziej jarało mnie to co się dzieje między koncertami niż w trakcie i postanowiłem spróbować. Krótko potem wskutek prywatnych zawirowań trafiłem do Łodzi i tam rozwinąłem skrzydła pracując na etacie w pewnej łódzkiej firmie, tam poznałem wielu kolegów, z którymi tu dzisiaj na tej trasie pracuję. A było to kawałek czasu temu. Jestem mega dociekliwą osobą i lubię wyzwania, jestem też mega leniwy więc zawsze szukam najkrótszej drogi do celu i może to połączenie sprawiło, że jestem tu gdzie jestem. Grałem sztuki, nigdy nie mówiłem nie, brałem co leciało, jak nie umiałem to pytałem, kombinowałem, PSUŁEM, wyłączałem przez przypadek playbacki na koncertach różnych artystów i takie tam. I zadzwonił kiedyś Remigiusz Kasztelnik, którego poznałem przez Kamila Zajdla czy nie zrobię monitora na Openerze, zesrałem się. Ale podjąłem temat, potem okazało się, że to był ten pandemiczny mini-opener, ale od tamtej pory współpracujemy regularnie. Wypracowaliśmy sobie pewien poziom zaufania i patrzymy, w którą stronę można z tego punktu iść. No i dostałem propozycję, żeby zrobić tę trasę jako inżynier systemu, a że nie mówię nie z zasady, to jesteśmy tu gdzie jesteśmy.


Jesteśmy na stadionie gdzie nasuwa mi się pierwsza myśl. W którym momencie rozpoczyna się praca inżyniera audio przed całą trasą?

W momencie, w którym po raz pierwszy zadasz sobie pytanie „co ja właściwie najlepszego zrobiłem?”. A tak na poważnie, to mogę mówić za siebie, zaczęło się na pół roku przed startem trasy. Pierwsze spotkanie, na którym omawiamy koncepcję, bazowaliśmy już na koncepcji z PGE Narodowego z roku ubiegłego za który odpowiadał wspomniany już wcześniej znakomity kolega Kamil. Dostałem pakiet informacji, które stadiony i daty wizji lokalnych. W międzyczasie otrzymałem plany obiektów w wersji cyfrowej. Tutaj bardzo mi pomogły studia budowlane i płynne posługiwanie się w środowisku AutoCAD. Zaczął się etap, który wspominam super miło czyli rysowanie venue, każdego z czterech stadionów, na bazie rysunków *.dwg i zasobów własnych zbieranych przez lata od kolegów. Wymyśliliśmy ilość systemu, wiedzieliśmy, że ma być dobrze, że są środki żeby zrobić to dobrze. Zaczęło się rysowanie, predykcje, spotkania, call’e, zoom’y, dogadywanie harmo, ale zrobiliśmy to mądrze. Złożyliśmy super zawodową ekipę, każdy z tych gagatków to jest totalny kocur tego co robi, podzieliliśmy się na zespoły, mianowaliśmy kierowników każdego zespołu, a każdy z nich stworzył swoje harmo, dopilnował swojego ogródka, a Remek nami zarządzał i doglądał czy wszystkie procesy przebiegają w prawidłowy sposób. I tak aż do okresu pre, na tydzień przed trasą, kiedy spotkaliśmy się wszyscy w naszym magazynie, rozpaliliśmy grilla i nie gasiliśmy go przez tydzień, a konfiguracja się robiła.

A jak dokładnie wyglądał proces projektowania każdego stadionu. Czy było dużo dyskusji wewnątrz zespołu, rozmów z managementem? Jak wygląda taki proces na komputerze?

Z managementem Dawida znamy się od lat, pracujemy razem już bardzo długo, oni ufają nam, że my wiemy czego oni potrzebują i jak to ma zostać zrobione, ale kwestia dogadywania wszystkich detali to już zasługa Remka i Marcina Kocika, to ich trzeba by pytać ☺ Zasadniczo nad projektami pracowałem głównie ja, będąc supportowany bezpośrednio przez Remka, robiliśmy sobie regularne spotkania w firmie gdzie każdy dział referował pozostałym co zrobili, jakie mają pomysł, były burze mózgów. I tak wypracowywaliśmy każde rozwiązanie, uszyliśmy kejsy na miarę, ale tak by były uniwersalne i tak dalej i tak dalej. A przy komputerze było żmudnie, nie będę ukrywał, było grane dużo Netflixa w czasie gdy nasz kochany Mapp3D liczył te swoje kolorki. Jeździliśmy na wizje lokalne by dograć szczegóły, a ja niczym geodeta mierzyłem każdy stadion, przydały się praktyki geodezyjne ze studiów. Jak się zgadzało z wymiarami z projektu to była radość, jak się nie zgadzało trzeba było poprawić i zacząć układać kąty w gronach jeszcze raz. I tak przez pół roku regularnie po kilkanaście godzin tygodniowo.

Jakich narzędzi używasz do projektowania?

W związku z tym, że pracujemy na systemie Panther od Meyera używałem głównie narzędzi dedykowanych czyli wspomnianego już Mapp’a, AutoCAD’a, SketchUp’a, Compassa, Nebry, Araneo, Smaarta i wielu innych po drodze. Dużo też korzystałem z Photoshopa bo przygotowywałem chłopakom grafiki z orientacją na venue.

Czy projekt zmieniał się po stworzeniu od momentu wejścia na pierwszy stadion?

Każdy projekt ewoluował ciągle, każdy kolejny stadion był poprawiany po nauce stadionu poprzedniego. Zasadniczo nawet będąc już w Chorzowie poprawiałem detale projektu na Chorzów, ale to głównie kosmetyka i porządkowanie przed urzeczywistnieniem się tego co narysowane.


Ruszmy w stronę sceny. Naprawdę nie wiem jak opisać ilość modułów szerokopasmowych oraz subwooferów. Na pewno masz rozpiskę? Nie mogę się doczekać aż wymienisz ilości na poszczególnych stadionach 🙂

Było ich 4, stadionów. Na pierwszych trzech sprzętu było tyle samo, a na czwartym czyli ostatnim było więcej. Pozwól, że posłużę się tym ostatnim bo to będzie lepiej wyglądało (śmiech). 216 modułów Panthery zawisło w dwunastu gronach głównych, na wieżach wokół sceny, dodatkowe 32 Panthery na centerfillu (4 x 8 sztuk), 8 modułów jako frontfill, dodatkowo 8 x X40 jako dogłośnienie na końcach wybiegów. Na koronie 18 gron, często po 12 sztuk, łącznie 202 Panthery. Dodatkowo w Chorzowie tzw „pomniki”, w sumie 64 Leopardy. Podsumowując 458 x Panther, 64 x Leopard, 8 x Ultra X-40 oraz 48 subbasów 2100-LFC co razem daje nam 578 głośników.

Wszystko dystrybuowane przy pomocy 42 procesorów Galaxy, 25 switchy w tym Luminex i Netgear, 2 procesory DirectOut Prodigy. MP pracujące w pełnym mirroringu. Wszystko to woziło nam pięć ciężarówek Petera Smitha, a nas samych woziły dwa busy z playstation i szachami ☺

Co więcej? Może podeprę się tutaj małą anegdotą związaną z konfiguracją subów. Mamy tutaj zawieszone subbasy w układzie TM Array – 4 grona po 12 sztuk, o tym jak to działa odsyłam do youtube’a. Sam twórca tłumaczy tam jak to działa i dlaczego, tam jest to świetnie wyjaśnione. Generalnie rozwiązanie to tutaj zapewnia idealne pokrycie obiektu w zakresie niskich częstotliwości, ten układ działa jak system liniowy – w tym układzie im bliżej siebie będą przetworniki tym lepiej. I tu anegdota, pierwszą osobą, która ten układ wykorzystała był Thomas Mundorf podczas trasy zespołu Metallica w 2008 roku, Pan Mundorf powiesił wtedy nad głową Larsa Ulricha 6 ton głośników HP700 (700-HP) co sprawdziło się fenomenalnie, a pamiętajmy jak wszyscy kochamy te suby. Subbasy te zostały wyrentalowane z pewnej niemieckiej firmy, firmy z którą Pan Thomas Mundorf współpracował przez wiele lat, tej samej firmy, która dzisiaj wspomaga nas tutaj na tej właśnie trasie wspierając nas swoimi zasobami systemu Panther więc historia zatacza tu piękne koło.


System podwieszony tak jak chcesz. Ilość zgadza się z tym co sobie założyłeś w projektach. Co dalej? Jak wygląda proces strojenia i z jakich narzędzi korzystasz?

Nie jestem w stanie wystarczająco mocno wyrazić jak ważne to jest, że mam tu takich chłopaków, którzy rozumieją jak ważne jest precyzyjne powieszenie całego systemu – co więcej super ważne było dla mnie to by nie stać się tutaj hubem komunikacyjnym między ekipami jak to często bywa, więc ogromnie doceniam, że każda z „podekip” ze swoim kierownikiem na czele jest samodzielna i samodzielnie podejmuje decyzje nawet gdy trafia na jakąś niezgodność z projektem. W ten sposób ja mogę pozostać skupiony na swoich zadaniach, interweniuję, gdy wiem, że jest to niezbędne. Ilości systemu do dyspozycji była mi znana więc starałem się go jak najlepiej zagospodarować by pokrycie było równomierne.


W związku z tym, że czas na montaż mamy dość mocno ograniczony musimy wchodząc na obiekt być już wstępnie przygotowani nawet w kwestii strojenia. Wspólnymi siłami doszliśmy do rozwiązania, które umożliwia nam strojenie systemu wirtualnie w programie Mapp3D przy pomocy podłączenia się do wirtualnych Galaxy. Brzmi trochę skomplikowanie w pierwszej chwili, ale patent jest wart uwagi. Wirtualne mikrofony pomiarowe rozstawiam w projekcie w Mapp’ie i tam dokonuję niezbędnych korekt w obszarze jednego grona. Wirtualny procesor Galaxy dedykowany dla tego grona w programie Mapp jest połączony z odpowiadającym mu wirtualnym Galaxy w oprogramowaniu Compass, tutaj też zlinkowane są ze sobą procesory odpowiedzialne za grona symetryczne do grona, na którym pracujemy – tutaj błyszczy formuła 360 stopni, wszystko jest swoim odbiciem lustrzanym względem osi X i osi Y. I w Mapp’ie dla tych gron symetrycznych Galaxy pobierają informację ze zlinkowanych urządzeń, dzięki czemu pracując w Mapp3D na jednym gronie pracuję na wszystkich pozostałych z danej sekcji. To bardzo przyspiesza cały proces. Zanim wchodzę na obiekt stadion brzmi jednakowo, teraz muszę tylko dopracować barwę globalnie. No i rzecz najważniejsza, zgranie wszystkiego w czasie. Bardzo dobrze musieliśmy przemyśleć kolejność strojenia, gdzie fazować basy i tak dalej. Ważne było też dla mnie by wystroić system tak by widz zawsze był w stanie umiejscowić scenę tam, gdzie ona rzeczywiście stoi, więc dopasowanie głośności i lekkie szturchnięcie opóźnień by wzmocnić efekt Haasa na pewno były istotne.


W Poznaniu widziałem dużą ilość mikrofonów pomiarowych. Jak je ustawiasz przy założeniu sceny 360 stopni? Jak mierzysz i wdrażasz poszczególne zmiany?

Mamy bardzo fajne narzędzia do pracy, system bezprzewodowy od SoundDevices i baterię mikrofonów pomiarowych IsemCON, wszystko zarządzane ze Smaarta 9, myślę, że to taki standard. No i ludzie do pomocy, bez tego grzebałbym się z tym znaaaacznie dłużej, ludzie, którzy wiem, że słyszą to gdzie stawiają mikrofon jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.

Pomiarów dokonujemy używając 6 mikrofonów, przez to, że grona są wyrównane barwowo pracuję głównie na średnich pomiarów wybierając czy chce wykorzystać wszystkie 6 czy mniejszą ilość do uśrednienia. Wypracowaliśmy w czasie prób produkcyjnych krzywą, do której stroimy cały system według preferencji Rafała Smolenia, więc możesz sobie wyobrazić, że działa to całkiem sprawnie. Kluczowe jest właściwe wybranie miejsc do fazowania. System stroimy według wykresu ze Smaarta w fazie pierwszej, a w drugiej zaczyna się wielkie spacerowanie i słuchanie, i tu angażujemy tyle osób ile w danym momencie jest dostępnych, słuchamy i poprawiamy, słuchamy i poprawiamy, aż jesteśmy zadowoleni. Dlatego po raz kolejny: ludzie, ludzie, ludzie.


Podglądałem Ciebie trochę podczas prób dźwięku. Zmiany były delikatne. Bardzo mnie interesuje co się wydarzyło podczas samego strojenia jeśli chodzi o pasmo, eq, filtry oraz opóźnienia.

Meyer znany jest ze swojej płaskiej odpowiedzi fazowej. Prodigy umożliwia dopasowanie częstotliwościowe z wykorzystaniem filtrów FIR, które nie wpływają w żaden sposób na tę odpowiedź fazową. Więc przede wszystkim dobre narzędzia. O opóźnieniach mówiłem już wcześniej, dodam tylko, że zdecydowanie przyjemniej fazuje mi się system w formule 360 stopni niż system konwencjonalny, tu wszystko jest jasne co do czego i gdzie więc w jakiś pokręcony sposób wydaje mi się to łatwiejsze, może jednak jestem tutaj nieco stronniczy bo myślę o tym nieustannie od pół roku.

Samo strojenie nie wymagało dużo ruchów, głównie odchudzenie systemu w niskim środku ze względu na sumowanie się kolejnych modułów, a mamy tu do czynienia z gronami po 20 elementów, więc sporo tego trzeba było usunąć, dodatkowo zlokalizowanie pasma, które nieco krzyczy – ruchy nie są wielkie. Zagadnieniem była korona, tutaj szukaliśmy właściwego podejścia do equalizacji całkiem długo, ale myślę, że na tym etapie mamy to już ogarnięte całkiem dobrze. Zagadnieniem było też wybranie właściwego punktu w którym fazujemy subbasy z resztą systemu, to też nie było tak oczywiste jak nam się na początku wydawało.

Czy w trakcie koncertów wykonywałeś również jakieś zmiany związane z brzmieniem?

Zdecydowanie, jest to chyba jedna z najważniejszych rzeczy. Przede wszystkim, warunki zmieniają się ciągle dopóki nie ustabilizują się temperatura i wilgotność. Przez cały czas trwania show współpracują ze mną osoby z motorolami, każda z nich ma za zadanie kontrolować daną sekcję venue i raportować mi na bieżąco co się w tej części dzieje, jakie poprawki nanosić. Dodatkowo też ciągle obserwuję dwa wykresy i ich korelację, wykres z pomiarówki zlokalizowanej na FOH w miejscu w którym realizuje Rafał oraz wykres referencyjny jego mixu podany prosto do Smaarta, i dążę do tego by te dwa wykresy były jak najbliżej siebie, pamiętając jednak, że górę tracimy przez odległość od grona i tak dalej i tak dalej. Ruchy te jednak muszą być przemyślane, mamy tu do siebie zaufanie.


Meyer Sound PANTHER to system, który zyskał sporą popularność w ostatnich miesiącach. Jak oceniasz brzmieniowo ten system? Co się Tobie jako specjaliście w nim podoba, co byś chętnie poprawił oraz jak oceniasz narzędzia i processing?

System ten cały czas ewoluuje, szczególnie cały „outboard”, oprogramowanie do projektowania i zarządzania oraz software samych paczek. Bez wątpienia nie jest to system, który przygotujesz do pracy z marszu jeśli chcemy wykorzystać protokół AVB, tu trzeba się pochylić i zrozumieć jak to działa, na co trzeba zwrócić uwagę, bardzo ważna jest dbałość o zegar. Jak tego dopilnujesz to jesteś w domu. Co do brzmienia to nie czuję się w pozycji żeby mówić o tym czy jest dobry czy nie, dostałem go jako narzędzie i staram się spowodować sytuację, w której zabrzmi najlepiej jak to możliwe. Warto też pamiętać, że ja mam spowodować że system będzie brzmiał wszędzie jednakowo, a nie dobrze lub źle. Pozwolę sobie dodać, że w Pantherze lubię to jak ten system odtwarza dźwięk, bardzo mi się on kojarzy ze słuchaniem muzyki na monitorach bliskiego pola. Jak zamkniesz oczy to nie jesteś w stanie określić gdzie grono wisi. Dźwięk jest super bliski.

Jest jeszcze jedna rzecz, którą warto wspomnieć. To jak ten system nie gra. Do tyłu. Nikt nie wie jak oni to zrobili, tu nie ma aktywnego systemu jak w KSL’u od d&b, a mimo to za systemem jest cicho. Ja bardzo dużo pracuję jako monitorowiec i uwielbiam kręcić uszy gdy na froncie wisi Panthera, uszy są wtedy super czyste – więc wierzę, że to ma ogromne znaczenie również na froncie, gdy w mikrofonach znajduje się tylko źródło na którym nam zależy bez bleedu z systemu, a już tym bardziej z systemu wiszącego na stadionie.

Na koniec pytanie, które muszę zadać. Który stadion brzmi najlepiej?

Byłbym idiotą gdybym tutaj odpowiedział, że stadion B był lepszy od stadionu A. Odpowiem nieco inaczej – w ostatnich latach nauczyłem się, że muzyka jest o emocjach. Gdy artysta krzyczy do ludzi ze sceny, że dają im energię to nie są tylko czcze słowa. To jest wielka skomplikowana maszyna w której ja i moja ekipa jesteśmy jednym z trybików. Ale tylko wtedy gdy ta maszyna działa sprawnie i przepływ energii nie jest zakłócony możemy mówić o dobrym koncercie, czy tym najlepszym. Artysta gra swoje, my mamy sprawić, że to co on chce dać ludziom ludzie usłyszą wszędzie tak samo tylko dużo głośniej, tę energię przejmują ludzie, wzmocnioną dodatkowymi wrażeniami: wizualizacjami, oświetleniem, pirotechniką, tancerzami, orkiestrą i tak dalej. Przyjmują to i oddają, lub nie, bo tu widownia też jest wielkim trybikiem tej maszyny. Kiedyś graliśmy koncert Dawida w Sopocie, przez 5 dni z rzędu. Teoretycznie każdego dnia graliśmy ten sam set, a nie uwierzyłbyś jak te koncerty były różne względem siebie właśnie przez to, że codziennie mieliśmy inny vibe, ludzi reagujących inaczej. Jednego dnia było bardziej nostalgicznie, innego bardziej na wesoło. I tutaj jeśli ten krąg energii jest niezachwiany, wszystko działa sprawnie w 100% będziemy mieli do czynienia z dobrym koncertem.

Każdy stadion był zupełnie inny, i tu już nie chodzi mi o warunki akustyczne. Gdańsk był trudny, tam jest zadaszenie, które jest łukowe i to było bardzo słychać. We Wrocławiu płyta płatała nam figle, Poznania się baliśmy bo nie graliśmy na nim wcześniej i nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, a przeszedł on nasze najśmielsze oczekiwania. Chociaż nie obyło się bez przygód bo ten stadion odezwał się skrajnie odmiennie od pozostałych, spowodowała to jego niesymetryczność.

A Chorzów to już inna sprawa, to tu kwestia emocji ma do powiedzenia najwięcej. Kiedy prawie sto tysięcy ludzi zaczęło jednym głosem śpiewać Długość Dźwięku Samotności to zjeżyły mi się wszystkie włosy. To jest ten moment, w którym dociera do Ciebie, że to nie jest o prostej fazie, o tym czy zastosujesz półkę w dole czy highpass, to jest o emocjach. I nie zrozum mnie źle, to co robimy jest ważne, ale najważniejsze żeby zależało wszystkim, łącznie z widownią, żeby ten przepływ energii był niezakłócony na żadnym etapie bo łańcuch jest tak wytrzymały jak wytrzymałe jest jego najsłabsze ogniwo. A tu nie było słabych ogniw. Chorzów zostanie w mojej pamięci do końca życia bo to było coś naprawdę wielkiego. Pozwól, że na koniec podziękuję całej naszej ekipie Brawlers, bo bez nich byśmy nie rozmawiali. Więc dziękuję: Remigiusz, Marcin, Mariusz, Dave, Pioter, Nizio, Buczek, Szwedzik, Koziołek, Snickers, Niuniuś, Karol, Błażej, Bartek, Anioł, Sosul – jesteście super. Podziękowania należą się również całej ekipie Silesia Stage Crew za wsparcie oraz ekipie Petera Smitha, która nas bezpiecznie woziła. Dziękuję też wszystkim pozostałym ekipom, całej produkcji, całemu zespołowi no i Dawidowi za to co robi i jak to robi.

Dzięki za rozmowę

To ja dziękuję ☺

Na koniec kilka zdjęć zespołu bo tak jak wspomniałem na samym początku bez odpowiedniego zespołu nie ma jakości usługi nagłośnieniowej. Zdjęcia są ze zbiorów prywatnych dlatego warto się z nimi zapoznać. Obiecałem również wszystkie zrzuty z oprogramowania projektowego i predykcyjnego dlatego umieszczam je pod zdjęciami w galerii zdjęć.


Zrzuty z oprogramowania: