21-06-2023

Jakub Krzywak

20 lat stażu w branży nagłośnieniowej to już poważna zaliczka aby powiedzieć, że firma ma doświadczenie na rynku. Spotkałem na swojej drodze zarówno „starych wyjadaczy” oraz firmy z małym stażem, które inwestują w nowoczesne systemy audio i zawsze mam pewien wniosek z tych rozmów -> to właśnie firmy działające wiele lat posiadają dużo mądrości i intuicji w prowadzeniu tego typu działalności. Zaczynali kiedy analogi nie były modne, po prostu nie było nic innego. Toporne konsolety, szafy rackowe z niezliczoną ilością kompresorów, bramek i efektów, ogromna ilość klasycznych zestawów nagłośnieniowych (większość stackowanych na ziemi) oraz analogowe systemy bezprzewodowe. Bez wątpienia miało to swój urok, ale czy dzisiaj, w dobie cyfrowego świata, który bez wątpienia ułatwił nam pracę oraz niesamowicie podniósł jakość dźwięku to miałoby jeszcze sens? Od wielu lat nie widziałem na plenerowych imprezach konsolety analogowej i dużej ilości multicorów. To się już po prostu nie zdarza. Dlatego „starzy wyjadacze” pamiętając piękną, analogową historię również inwestują w nowoczesne, cyfrowe rozwiązania i duże systemy wyrównane liniowo bo kto stoi ten się nie rozwija 🙂

Jerzy Wikira zarządza firmą Audio System, która powstała ładnych 20 lat temu. Pamięta czasy analogowe oraz przejście w świat nowoczesnych systemów koncertowych. Wtedy wybór padł na aktywny system Meyer Sound. Od tego moment zaczęła się amerykańska przygoda z systemami, które bez wątpienia są jednymi z najlepszych na świecie. Trwa do dzisiaj i właśnie wchodzi na zupełnie nowy poziom za sprawą kolejnej inwestycji dlatego postanowiłem porozmawiać z Jerzym. Nie było łatwo, sezon w pełni, mnóstwo ofert do przygotowania, ciągłe realizacje, ale się udało.

Jakub [Realizator.pl]: Wyczytałem na Pana stronie internetowej, że firma Audio System działa już 20 lat. Jakie były początki?

Jerzy Wikira [Audio System]: Początki działalności (2000 rok) to zupełnie inne realia branżowe i gospodarcze. Celem było realizowanie dużych wydarzeń plenerowych. 

Analogowe początki były w pewien sposób magiczne? 

Analogowe konsolety i outboard to inny styl pracy. Dużo więcej połączeń, konieczność zapisywania recallsheetów na festiwalach. Miało to swój urok. Do dzisiaj z dużym sentymentem wspominamy szybkie kręcenie na 4-6 rąk. Teraz to ciężkie do wyobrażenia, a jeszcze niedawno standard. Tamten czas uczył rzemiosła, hartował w trudnych sytuacjach.

Jakim sprzętem wtedy dysponowała firma?

Lata 2000/2003, kiedy zaczynałem działalność, to czas sprzed rewolucji line-array. Mój pierwszy system to zestawy zbudowane metodą warsztatową na wzór zachodnich aparatur. Zbudowanie dużej ilości identycznych „kolumn” pozwoliło obsługiwać duże plenerowe wydarzenia. Głośniki to B&C,  RCF, wzmacniacze QSC, Yamaha, konsolety analogowe Mackie, Crest GTX,  processing XTA/DBX.

Jak się grało na tych klasycznych zestawach?

Praca na tych systemach wymagała dużego doświadczenia, większych nakładów pracy. Nie istniały jeszcze komputerowe systemy predykcyjne. Dzięki wykorzystaniu wysokiej jakości komponentów system grał bardzo dobrze i cieszył się uznaniem realizatorów topowych zespołów tamtych czasów. Duża w tym zasługa świadomej i odpowiedzialnej ekipy.

Cyfryzacja stała się faktem. Jakie były pierwsze urządzenia cyfrowe, które Pan zakupił na wyposażenie?

Pierwszymi cyfrowymi konsoletami w firmie były Yamaha M7CL i LS9 – pozwoliły na przejście w świat miksowania cyfrowego – to był 2009 rok i analog na koncertach odchodził do lamusa. Później dołączyła CL5 i QL5. Ten wybór był potraktowany wymaganiami jakie obowiązywały w riderach w tamtym czasie.

W zeszłym roku nastąpiły kolejne zmiany?

Pierwsze poważne zmiany nastąpiły już w 2009 roku, kiedy zakończyłem nagłaśnianie imprez na systemie pasywnym, a zakupiłem pierwszy aktywny system liniowy firmy Meyer Sound, który składał się z kolumn MICA, Melodia, HP700, monitorów MJF212, Galileo 816.

Bazując na bardzo dobrym doświadczeniu i zaufaniu do dystrybutora w 2022 roku zakupiłem kolejny system Meyera uzupełniając go o konsoletę Digico SD12 – jej zakup to wyjście w przyszłość – nowa jakość, topowe przetworniki: możliwość dowolnej konfiguracji powierzchni roboczej i niezawodny system transmisji Optocore. Okablowanie światłowodowe zapewnia największe bezpieczeństwo, zapewniając możliwość transmisji na bardzo duże odległości.

A Leopard to był długo wyczekiwany system?

Tak, jak najbardziej. Już od dłuższego czasu chcieliśmy „odświeżyć” posiadaną aparaturę, gdyby nie pandemia i covid to Leopard zawitałby do nas dwa lata wcześniej.

Dlaczego właśnie Meyer Sound?

Dotychczasowe doświadczenia z poprzednią generacją systemów od Meyer Sound sprawiły, że postanowiliśmy kontynuować współpracę. 

Z jakich elementów składa się setup?

Zestaw składa się z 32 modułów Leopard (20 sztuk o wąskiej propagacji M80, oraz 12 sztuk standardowych modułów o propagacji 120 stopni), do tego zestawy niskotonowe (8 sztuk 1100 LFC oraz 6 sztuk 900 LFC). Do sterowania systemem używamy 3 sztuk procesorów Galaxy 816. Całości dopełnia dedykowany system zasilana oparty o rozdzielnice MDM 5000 wraz z dostarczanym przez Meyer Sound okablowaniem.

Męskie Granie było wymagające?

Tak, jest to duże przedsięwzięcie, wymaga dużo pracy i zaangażowania oraz wiedzy i doświadczenia realizatorów dźwięku, techników scenicznych.

W sumie „Scenę Ż” realizowaliście trzy razy. W każdym przypadku setup wyglądał tak samo czy były pewne zmiany?

Zdecydowanie nie bo początkowo „Żetka” była małą scenką, w ubiegłym roku przekształciła się w pełnoprawną scenę festiwalową, co wymusiło radykalne zmiany zarówno w trybie pracy jak i w ilości zaangażowanych urządzeń. 

Jak wyglądała konfiguracja w zeszłym roku oraz jakie założenia przyjęliście wspólnie z organizatorem?

Założenie było oczywiste – dostarczenie jak najlepszej jakości dźwięku dla całej publiczności.

Zastosowaliśmy konfigurację: 8 modułów Leopard na stronę (przy czym cztery górne to zestawy o węższej propagacji Leopard M80, cztery dolne to standardowe zestawy Leopard), do tego 4 moduły Leopard jako frontfill oraz 2 x 2 moduły Leopard jako outfill. Zestaw niskotonowy był skonfigurowany jako dwurzędowe end – fire ustawione centralnie, przy czym w przednim rzędzie ustawiliśmy 6 sztuk zestawów 1100 LFC, a w tylnym 4 sztuki zestawów 900 LFC. Całość była sterowana przez dwa procesory Galaxy 816 połączone protokołem AVB.

8 modułów szerokopasmowych na stronę. Można takim zestawem daleko zagrać zachowując odpowiedni headroom i czytelność?

System w tej konfiguracji spełnił stawiane przed nim wymagania. Pomimo ograniczeń związanych z wysokością podwieszenia, udało się nam uzyskać zadowalający efekt.

Chciałbym jeszcze zapytać o system monitorowy. Zostały użyte klasyczne monitory podłogowe Meyer Sound. To było połączenie hybrydowe z systemami IEM?

Wykorzystywaliśmy zarówno monitory podłogowe MJF-210 (zwykle 8 do 10 sztuk) jak i systemy odsłuchu personalnego IEM (8 – 12 kanałów Sennheiser G3/G4 zamiennie z Shure PSM 1000/900). Dodatkowo wykorzystywaliśmy sidefill złożony z 4 sztuk LINA oraz 2 sztuk 750 LFC, oraz drumfill w konfiguracji 2 x LINA + 750 LFC.

„Skręcenie monitorów” to na dużych festiwalach wyzwanie dla wielu realizatorów. Wykorzystaliście na Męskim Graniu konsolety topowe – DiGiCo. To również był świadomy wybór połączony z konsultacjami z realizatorami artystów?

Tak, DiGiCo SD12 które wykorzystujemy to idealne narzędzie, aby realizować monitory w sytuacji festiwalowej dlatego podjęliśmy decyzje o użyciu właśnie tej konsolety, oczywiście za aprobatą realizatorów od zespołów występujących na trasie.

Wróćmy jeszcze do Twoich inwestycji. Uczestniczyłem kilka razy w przekazaniu świeżo zakupionego systemu firmie rentalowej. Zawsze jest to pewna ekscytacja, nauka, a potem zapamiętana zostaje pierwsza „sztuka”. Pan pamięta pierwsze realizacje?

Pamiętam doskonale i nigdy jej nie zapomnę. Graliśmy plener w Kielcach na Dni Miasta, a gwiazdą był wtedy zespół Lady Pank. Były to moje początki więc system jeszcze nie był rozbudowany do takiej mocy, aby można było nagłaśniać duże plenery, gdzie przychodzi 10 000 ludzi. Stres był ogromny, ale wszystko wyszło bardzo dobrze dzięki temu, że aparatura była dobrze zestrojona i realizator dźwięku na froncie był profesjonalistą.

Jaki był odbiór systemu wśród realizatorów dźwięku?

Realizatorzy byli zadowoleni, system grał dość równo, oferował poważny zapas mocy. Na scenie pracowali doskonali technicy, a konsolety obsługiwali inżynierowie znający się na swojej robocie. Firma rozwijała się bardzo szybko, robiliśmy dużo wydarzeń.

Właściciele firm rentalowych często mi mówią, że to nie tylko dla nich biznes ale również wielka pasja. Dla Pana również?

Praca w tej branży nie jest typowa. To często nienormowane godziny pracy, nocne przerzuty pomiędzy lokacjami. Daje mnóstwo frajdy. Jesteśmy składnikiem wydarzenia, pomagamy generować pozytywne emocje w widzach. To powoduje, że pomimo wielu trudności chce się dalej rozwijać i robić kolejne wydarzenia. Inwestowanie i budowanie marki Audio System to ponad 20 lat mojego życia. Cieszę się że nazwa firmy jest dla wielu zespołów, realizatorów i organizatorów gwarancją jakości. Stojąc z boku sceny i obserwując fantastyczne reakcje publiczności wiem, że pasja, zaangażowanie, uczciwość i determinacja są jedyną metodą prowadzenia działalności w branży nagłośnieniowej.

Czego Panu życzyć?

Wielu udanych sztuk!

W takim razie tego Panu życzę

Dziękuję i do zobaczenia w plenerze 😉

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz

Fot. Paweł Daszkiewicz