02-06-2016

Jakub Krzywak

Trasa zespołu Hunter nie wymagała nietypowych czy bardzo skomplikowanych rozwiązań i patentów. Wręcz przeciwnie. Warunki na trasie wymuszają stosowanie pewnych, stabilnych i przede wszystkim szybkich urządzeń. Długie wielogodzinne przejazdy, dobrze znane realia na polskich drogach skutkują tym, że często mamy 2 godziny na rozładunek, instalację, przygotowanie systemu, omikrofonowanie i podłączenie wszystkich instrumentów i urządzeń. Ze względu na to praca codziennie na innym stole byłaby nieco uciążliwa i wprowadzała dodatkowy element stresu zupełnie zbędnego podczas pracy z jakimkolwiek zespołem.Trasa zespołu Hunter

To już kolejna trasa z zespołem gdzie oprócz miksu frontowego, realizowałem również 6 torów monitorowych. Poza torem skrzypka Michała Jelonka, który oparty jest o klasyczny monitor podłogowy. Całość systemu monitorowego to bezprzewodowe zestawy douszne. Wyjazd z jedną konsoletą daje dużą wygodę i oszczędność czasu, ponieważ jako „bazę” miksów monitorowych mam już warstwę miksów dousznych z poprzedniego koncertu. Zazwyczaj po sprawdzeniu poziomów wejściowych wysyłam sygnały do uszu muzyków i po kilku dosłownie kosmetycznych poprawkach mogę zająć się miksem frontowym. Zrobienie w sumie 7 miksów każdego dnia zupełnie „od zera” nie byłoby może jakimś super wyczynem – bywało i tak bo musiało… Jednak komfort pracy codziennie z tym samym setupem daje oprócz powtarzalności brzmienia i poziomów w uszach muzyków duży komfort psychiczny całej ekipie pracującej z zespołem. Warunkiem udanej produkcji jest wtedy wyłącznie stabilna i bezproblemowa praca samych urządzeń.

Podczas ostatniej trasy zespołu Hunter korzystałem z nowej konsolety Allen&Heath dLive. Producent oferuje 3 rozmiary sterownika: S3000, S5000, S7000. Oczywiście różnica między nimi to nic innego jak wielkość powierzchni roboczej. W S3000 to jeden ekran dotykowy i 20 faderów, natomiast S5000 i S7000 to już 2 ekrany i odpowiednio 28 i 36 faderów. Podobnie rzecz ma się ze stagebox’ami. Do dyspozycji mamy 3 modele: DM32, DM48 i DM64. Na trasę dostałem S5000 z DM64 co dało mi konfigurację w postaci 64 wejść i 32 wyjść. To dość sporo jak na trasę klubową gdzie wykorzystuję nieco ponad 30 kanałów (chyba, że jest to opcja koncertu z chórem gdzie liczba kanałów wejściowych jest większa). Jednak założenie było takie by realizatorzy supportów mieli również możliwość zapoznania się ze stołem i zrealizowania na nim koncertu. Dodatkową i jakże przydatną rzeczą była karta DANTE, którą w moim przypadku wykorzystywałem do rejestracji wielośladowej na systemie ProTools oraz do insertowania plug-inów z Waves Multirack. Jest to jedna z 6 dostępnych opcjonalnie kart wśród których do wyboru mamy między innymi Ethersound, MADI czy Waves SG. Zwiększa to w znacznym stopniu możliwości różnego zastosowania i konfiguracji urządzenia do naszych potrzeb.

Przyznam szczerze, że z cyfrowymi konsoletami Allen&Heath nie miałem zbyt wiele do czynienia. Na serii iLive miałem okazję pracować może 2 razy w życiu. Mówiąc ogólnie dostałem gotowy do pracy stół więc samo zrobienie frontowego miksu nie wymuszała ode mnie konfiguracji i grzebania w zakładkach, a sama praca na powierzchni roboczej deski jest jak wiadomo podobna w wielu cyfrowych stołach. Szkolenie na które zaprosił mnie Piot „Zike” Zajkiewicz pojechałem do Lublina. Niestety sytuacja na drodze sprawiła, że dojechałem poważnie spóźniony. Koledzy zgromadzeni na szkoleniu byli już dużo mądrzejsi ode mnie, jednak po szybkim „rzuceniu okiem” na deskę wiedziałem, że będzie to przyjemna pod względem technicznym trasa. Tak naprawdę wystarczyło kilkadziesiąt minut by zorientować się w topologii stołu i zapamietać gdzie szukać podstawowych parametrów potrzebnych do wygodnej i przede wszystkim szybkiej w moim przypadku pracy.

Allen&Heath dLive S5000Trzeba przyznać, że konstrukcja jest wykonana bardzo solidnie. Ekrany, enkodery i tłumiki działają bez zarzutu. Uwagę przykuwa też routing. Bardzo podobny w założeniu do tego jaki znamy ze stołów Avida, z możliwością rozszerzenia gestem kratek – co dla realizatorów z palcami grubości podwawelskiej daje większe szanse na trafienie w odpowiedni kwadracik :). W S5000 konstruktorzy podzielili sekcje faderów na 3 części z czego każda posiada 6 banków. Sztywny i narzucony układ kanałów poszedł w zapomnienie dając realizatorom możliwość dowolnej konfiguracji kanałów i ułożenia ich w kolejności tak by dostęp do kluczowych suwaków nie wymuszał częstego przełączania warstw i pozwolił bardziej skupić się na brzmieniu miksu niż skomplikowanej obsłudze stołu. Operacja konfigurowania własnego układu kanałów odbywa się w banalnie prosty sposób. Polega jedynie na przesuwaniu interesujących nas kanałów i układanie ich w odpowiednich bankach. Gdyby tego było mało wzdłuż prawej krawędzi każdego sterownika umieszczono 26 przycisków funkcyjnych tzw. sotf keys. Dzięki nim podczas pracy na trasie mogłem je zaprogramować w taki sposób by jednym dotknięciem dostać się na przykład do jednej z wysyłek. Kolejnym dużym plusem są efekty. DEEP processing, jak określa to producent to nic innego jak cyfrowe emulacje efektów, które tu w liczbie 16 brzmią naprawdę dobrze co słychać szczególnie przy długich czasach reverbów. W tej sekcji znaleźć możemy znane nam z „analogowych czasów” klasyki jak na przykład kompresor 16T – emulacja bardzo lubianej niegdyś 160-tki DBX-a, korektory dynamiczne oraz wielopasmowe kompresory. Wybór jest naprawdę spory. Warto też wspomnieć o możliwości połączenia konsolety z systemem personalnego odsłuchu ME-1 z której ja akurat nie korzystałem, jednak jest to również ciekawa opcja, szczególnie dla muzyków lubiących mieć pełną kontrolę nad swoim odsłuchem.

Muszę przyznać, że zawsze obawiam się nowych produktów. Szczególnie oprogramowania, które często bywa niedopracowane w pierwszych tygodniach lub nawet miesiącach użytkowania. dLive nie sprawił mi żadnych problemów podczas całej trasy. Również realizatorzy supportów, korzystający z dLive’a wypowiadali się bardzo pozytywnie na temat tej konsolety. Dotyczyło to głównie intuicyjności i prostoty obsługi co w połączeniu z potężnym sercem tego systemu daje produkt godny szczególnej uwagi. Bardzo chętnie zabiorę podobny set w kolejną trasę – o ile dystrybutor pozwoli 🙂

„dLive to system, który dostarcza realizatorowi ogromne możliwości, nowoczesne rozwiązania, potężną moc i naprawdę imponujące parametry. Wszystko czego potrzebuję zawarte w prostej i intuicyjnej konsolecie. Chętnie zabiorę taki setup w każdą trasę jeśli tylko będzie taka możliwość…”.

Marcin "Marcel" PłońskiMarcin „Marcel” Płoński. Realizator z 19-letnim doświadczeniem w realizacjach live i studio. Od 13 lat związany z zespołem HUNTER. Od 6 lat realizator brytyjskiej grupy RED BOX. Na stałe współpracuje również z firmą rentalową BAYER MEDIA.

 

 

Pliki do pobrania