30-06-2016
Jakub Krzywak
Oberschlesien to polska grupa muzyczna wykonująca industrial metal. Powstała w 2008 roku w Piekarach Śląskich z inicjatywy Marcela Różanki i Michała Stawińskiego. Formacja posługuje się śląskim etnolektem. Muzyka Oberschlesien porównywana jest do niemieckiego zespołu Rammstein. W 2012 roku zespół wziął udział w czwartej edycji talent show Must Be the Music i zajął drugie miejsce.
Realizatorem koncertowym zespołu jest Dariusz Kampa. Oprócz samej realizacji Darek odpowiedzialny jest za całą technikę oraz pirotechnikę na live’ach. Żeby pracy nie było za mało to czuwa również nad brzmieniem kapeli w studio.
Spotkaliśmy się z Darkiem na jednej z ostatnich realizacji. Opowiedział nam wtedy sporo o brzmieniu, trudach trasy koncertowej oraz systemie, na którym tego dnia pracował. Zapraszamy do naszej czytelni na fascynującą rozmowę 🙂
Realizator.pl: Darku, jak się zaczęła Twoja przygoda z Oberschlesien?
Dariusz Kampa: Z Oberschlesien jestem od samego początku, od zarania dziejów można by powiedzieć. Dołączyłem do zespołu w trakcie jego tworzenia, prawie dziewięć lat temu. Trzy miesiące po tym jak pojawił się pomysł powstania Oberschlesien dołączyłem do chłopaków jako realizator. Myślę, że jest to modelowy przykład jeśli chodzi o pracę realizatora z zespołem. Jestem na próbach, nagrywam wieloślady nowych utworów zanim chłopaki wejdą z materiałem do studia, mam nawet wpływ na brzmienie instrumentów już u źródła – w najlepszym miejscu.
Dużo graliście w tym roku?
Chyba tak. Staramy się grać jak najwięcej koncertów, bo to one właściwie są celem istnienia zespołu.
Z ilu członków składa się grupa?
Zasadniczo zespół liczy sześciu muzyków. Dwóch gitarzystów, basistę, klawiszowca perkusistę i wokalistę. W projekcie Oberschlesien Symfonicznie czyli z towarzyszeniem orkiestry pod kierownictwem Adama Sztaby skład dosyć mocno się rozrasta, ale wtedy realizujemy front „na cztery ręce”.
Oberschlesien to grupa, która wykonuje industrial metal. Czy to trudny gatunek do realizacji?
W industrialu znajdziemy wiele zmieszanych ze sobą gatunków muzycznych. Jest to oczywiście metal, muzyka elektroniczna, a momentami nawet i pop. Czy to trudny gatunek do realizacji? Jest na pewno trudniej niż w przypadku „zwykłego” rocka czy metalu, który robisz z zamkniętymi oczami. Tutaj dochodzą loopy, sample i inne wynalazki, tym bardziej, że dodatkowo odpalam z FOH-a całą oprawę pirotechniczną, więc jest dużo więcej roboty ☺
Zespół wykorzystuje jakieś specyficzne instrumentarium?
W zasadzie nie. Używamy instrumentów typowych dla muzyki rockowej, ale jest kilka dodatkowych aspektów jeśli chodzi o barwy tych instrumentów. Do bębnów częściowo używamy tzw. triggerów – konkretnie na stopie i floortomie. W przypadku stopy domiksowuję sampel wyzwalany triggerem do sygnału z mikrofonu, jako dodatek. Tak jak Ci mówiłem, industrial to mocna mieszanka różnych gatunków i akurat w przypadku stopy potrzebna jest barwa. Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale można nawet powiedzieć popowa, może nawet bardziej techno. Musi być okrągła i mieć dużo dołu. Mogę taką barwę osiągnąć dzięki odpowiednim samplom wyzwalanym z triggera.
Co do floortoma, to sampel dodaje całe mnóstwo subharmonicznych, tzw. „lejący się bas” znany Ci na pewno z popularnego ostatnio dubstepu. Takie efekty brzmieniowe są nieosiągalne przy pomocy jedynie mikrofonu. Dodatkowo, jeśli system nagłośnieniowy niedomaga, samplowana stopa jest w takich sytuacjach często jedynym ratunkiem.
Jak podchodzisz do miksu?
Ja miksuję w bardzo prosty sposób. Jedyny właściwie „patent” z jakiego korzystam i chwalę sobie, to dodatkowa grupa DCA gromadząca wszystkie wloty oprócz wokali. Pozwala mi to na błyskawiczną zmianę proporcji. My śpiewamy po polsku czy właściwie po śląsku, więc czytelność piosenek jest na pierwszym miejscu.
Jak rozłożyłeś sobie zespół na konsolecie?
Po kolei! (śmiech) Jak spojrzysz tutaj na nasz rider, to nie zobaczysz nic nadzwyczajnego. Oprócz triggerów dochodzą dodatkowe mikrofony na gitarach – po dwa kanały na wiosło, tak samo bas – linia i mikrofon. Jest też dodatkowe sitko na naszą górniczą chinkę, którą Marcel ma za plecami. Właściwie tyle.
Wykorzystujesz w realizacji dużo efektów, kompresji lub bramkowania?
Jeśli chodzi o obróbkę dynamiki to myślę, że tyle, co wszyscy – standard. Co do efektów, to podejrzewam że jest ich trochę. Do bębnów używam pogłosu raczej oszczędnie. Jedynie werbel wysyłam na PLATE. W niektórych sytuacjach dodaję pogłosu również do tomów, ale zależy to od miejsca i zdarza się raczej rzadko. U nas bębny nie idą aż tak gęsto cały czas, więc jest więcej miejsca na efekty dla wokalisty, a z drugiej strony muszę podkreślić mroczny klimat naszej muzyki, szczególnie właśnie pogłosami na wokalu. Michał ma bardzo charakterystyczny, niski głos z grubym ziarnem i świetnie się odzywa w długich HALL-ach. Dodatkowo oczywiście DELAY. Z mniej standardowych efektów mogę się pochwalić PITCH SHIFTEREM, którego używam na wokalu w utworze ROBOT. Łatwo się domyślić dlaczego akurat w tym kawałku i powiem szczerze, że sprawdza się znakomicie.
W trasie z Oberschlesien korzystacie z różnych systemów?
No, muszę powiedzieć, że jeżdżąc z Oberami graliśmy już na wszystkim, co jest w naszym kraju dostępne.
Strojenie systemu to chyba jedna z ważniejszych czynności przed koncertem. Jak Ty do tego podchodzisz?
Jeżdżąc z zespołem mam najczęściej ograniczone możliwości czasowe, więc nadaję nastrojonemu wcześniej przez ekipę nagłośnieniową systemowi jedynie ostateczny szlif słuchając „swoich” nagrań. Tutaj też myślę, że cię nie zaskoczyłem. Najstarsza metoda świata i chyba dość skuteczna.
Jeśli jest więcej czasu, wyciągnę sobie jakiś analizator, ale tak jak wspominałem, w trasie często zdarza się, że gramy z marszu, tak jak dziś, więc niekiedy nie mam czasu nawet na TOTO ☺
Dzisiaj graliście na dBTechnologies. Na jakim zestawie?
Na dzisiejszym koncercie mieliśmy do dyspozycji system główny złożony zarówno z „dużych” modułów czyli T12 w ilości sześciu na stronę i „małych” czyli T8, które pracowały po dwa na stronę jako downfill (dogłośnienie pierwszych metrów bliskiego pola podwieszone pod głównym systemem – red.) i również po dwa T8 jako frontfill (dogłośnienie pierwszych rzędów ustawione najczęściej na krawędzi sceny – red.)
Co myślisz o jego możliwościach brzmieniowych?
Dla mnie pasuje, szczerze mówiąc bomba. Ten sprzęt mogę śmiało polecić. W naszym riderze jest wpisany na drugim miejscu, zaraz za tymi brązowymi głośnikami, których nazwy nigdy nie pamiętam (śmiech). Dla mnie najważniejsza jest klarowność, czy jak wolisz selektywność. Nawet kosztem głośności będę się starał, żeby miks był czytelny. Ale na szczęście nie zawsze trzeba iść na taki kompromis. W przypadku dBTechnologies może być i selektywnie, i głośno, a jak wiesz, energia i dynamika są w naszej muzyce również niezmiernie ważna.
Rozumiem, że w zupełności wystarcza mocy?
Zdecydowanie tak. Jeśli ekipa techniczna jest odpowiednio przeszkolona i poprawnie skonfiguruje taki system, to bardzo komfortowo się na nim gra również mocniejszą muzykę taką jak nasza.
Nie ma się co oszukiwać – systemy liniowe są nieco bardziej skomplikowane i wymagają przeprowadzenia odpowiednich symulacji, natomiast mają na pewno jedną wspólną cechę z systemami tubowymi. Zarówno jedne, jak i drugie muszą być użyte w ilości odpowiedniej do danego zastosowania.
Porównując ten system z konkurencją możesz powiedzieć, że jest wart uwagi?
Moim zdaniem system T12 może śmiało konkurować z większością dostępnych u nas rozwiązań. Jedynym warunkiem sukcesu jest – jak w każdym przypadku – poprawna konfiguracja.
Dystrybucja w Polsce
ul. Kineskopowa 1 | 05-500 Piaseczno
+48 (22) 632 02 85 | +48 (22) 702 14 85 | | soundtrade.pl