25-01-2010

Jakub Krzywak

Prezentujemy drugą część wywiadu z Bufordem Jonesem. 38 lat pracy w nagłośnieniu, to prawie cała historia rocka oraz naszej branży wogóle. Długa lista sław, z którymi pracował, to m.in.: Stevie Wonder, Eric Clapton, Pink Floyd, George Harrison, ZZ Top, Three Dog Night, Prince, Al Jarreau, Linda Ronstadt, David Bowie, Faith Hill, The Kinks, Clint Black i Counting Crows, Shakira.

Na trasie Pink Floyd miał niezwykłą okazję miksować w systemie surround. Trzy razy nominowany, w 1989 roku otrzymał TEC Award. Studyjnie pracował m.in. nad platynowym albumem „Delicate Sound of Thunder” Pink Floyd.

Wywiad przeprowadzam drogą elektroniczną. Zdecydowaliśmy się publikować rozmowę w kilku częściach, ponieważ Buford jest człowiekiem bardzo zajętym i na kompletny materiał musielibyśmy czekać bardzo długo. Zapraszamy.

Maciej Błachnio [realizator.pl]

Wracając do systemu odsłuchowego Led Zeppelin, powiedziałeś, że używano takie same pionowe konsolety, jak z przodu. Jak wyglądała kwestia osobnych miksów monitorowych?

Buford Jones [Meyer Sound]

O ile dobrze pamiętam, pionowe miksery miały matrycę 4×3, dzięki czemu każdy z czterech mikserów w racku mógł wypuszczać sygnał na którykolwiek z trzech miksów. Urządzenia były bardzo proste i bardzo stabilne. Odsłuchy na „Three Dog Night” we wczesnych latach siedemdziesiątych, to był tylko jeden miks wokali w side fillach. Wszyscy byli zadowoleni!

Maciej Błachnio [realizator.pl]

Czy kiedykolwiek jeździłeś jako monitorowiec?

Buford Jones [Meyer Sound]

Nie. Trochę tylko pomagałem przy odsłuchach podczas trasy „Bad Company”. Tylko tyle. To bardzo wymagająca robota. Uważam, że trzeba tam więcej psychologii niż dźwięku. Poważam wszystkich monitorowców, ponieważ mają bardzo trudne zadanie!

Maciej Błachnio [realizator.pl]

Tamta trasa „Diamond Dogs” Davida Bowie, czy to była ta robiona w systemie surround, o którym mówiłeś podczas szkolenia Meyer Sound? Kiedy mówimy o dźwięku surround, myślimy o panoramie w przestrzeni. Wiem, że miksowałeś inaczej. Czy mógłbyś wyjaśnić jak?

Buford Jones [Meyer Sound]

Ta trasa była w surroundzie – nagłośnienie lewy/prawy i dwa klastry tylne. Mimo, że system na to pozwalał, nie umieszczałem instrumentów w kanałach surround, tylko efekty jak pogłosy i echa. Zdaje się, że to działało całkiem dobrze.

Wysyłanie instrumentów ze sceny do tylnych głośników wogóle nie wydaje się być dobre, począwszy od tego, że widzielibyśmy muzyków przed sobą, a słyszeli od tyłu. To po prostu nie działa. W kanałach surround głównie efekty.

Maciej Błachnio [realizator.pl]

Jak wyglądała Twoja codzienna praca z artystami? Czy przykładowo, pracowałeś w Showco i oni Cię wysyłali, czy byłeś raczej wolnym strzelcem przez te wszystkie lata?

Buford Jones [Meyer Sound]

Kiedy dołączyłem do Showco 1971 roku, wysyłali mnie z artystami, którzy wynajmowali u nas obsługę trasy. Wtedy to było dobre miejsce. Po dziesięciu latach stałem się niezależny i kontraktowałem swoją pracę bezpośrednio z managementem artystów.

Maciej Błachnio [realizator.pl]

Chciałbym porozmawiać też o miksowaniu. Czy masz swoje własne tajne sztuczki? Mam na myśli coś odmiennego od podejścia standardowego, coś co sam wymyśliłeś, co robisz po swojemu.

Buford Jones [Meyer Sound]

Wogóle nie używam wielu sztuczek. Miksowanie dźwięku powinno być proste. Dostarczamy brzmienie artysty do jego publiczności. Nie trzeba tu żadnej magii, tylko prostej logiki, zwykłej wrażliwości używając sprzętu dobrej jakości. Pracuj prosto, jeśli chcesz by brzmiało najlepiej.

cdn.