14-06-2021

Jakub Krzywak

Corpus Christi to w Łowiczu właściwie samodzielna instytucja. W 2014 roku tutejsza procesja Bożego Ciała trafiła na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. To niezwykle kolorowe święto co roku przyciąga wiernych z całego świata. W dużym stopniu, jak myślę, przyczynia się do tego przebogaty folklor Łowicki w każdej dostępnej formie – śpiew, muzyka a przede wszystkim bajeczne, wielobarwne stroje ludowe. O dziwo Łowickie pasiaki to nie tylko kiecki dęte i krwistoczerwone korale u Pań, ale także pomarańczowe portki i zdobione haftem filcowe kapelusze u Panów. Tak! „Łowickie Chłopoki, jak parowe młyny” roztaczają niepowtarzalny szyk, dorównując blichtrem słynnym „Łowiczankom, z samego Łowicza”.

Obrzędom towarzyszą również występy, dodatkowo ubarwiając całe przedsięwzięcie. Całość imprezy, biorąc pod uwagę dużą liczbę uczestników stanowi nie lada wyzwanie w kwestii nagłośnienia, które od kilku lat powierzane jest lokalnej firmie sceno technicznej – SoundLine.

Zapraszam więc na ciekawą rozmowę z szefem firmy Tomaszem Grzybem, która przybliży aspekty techniczne realizacji – ciekawe studium przypadku, bo sam przypadek jest zaiste nietuzinkowy.

Tomku, opowiedz nam jakie wyzwania czekają na Was podczas tej corocznej realizacji?

Tomasz Grzyb: Przede wszystkim długość trasy wzdłuż której przemieszcza się procesja, a co za tym idzie rozmiar powierzchni koniecznej do nagłośnienia. To niemal 1 500 m ulicami miasta, w dość gęstej zabudowie. Stwarza to szereg problemów natury falowej, zarówno w medium sprężystym jak też radiowym, które udaje się nam na szczęście opanować.

Mam rozumieć, że dźwięk jest dostarczany na całej tej powierzchni jednocześnie?

Niemalże. Asysta procesji jest rozbudowana – sztandary, wierni w strojach ludowych, księża, zakonnicy, nierzadko orkiestra czy żołnierze z dziesiątego pułku. Korowód prezentuje się dzięki temu niezwykle okazale i jest dość długi, więc może nie na całej trasie, ale musimy zadbać o pokrycie dźwiękiem kilku sektorów jednocześnie.

Z jakim programem mamy do czynienia?

Głównie jest to słowo Boże, ale na każdym z czterech ołtarzy znajdujących się na trasie przemarszu oprócz czytań z Ewangelii są też małe formy muzyczne. W trakcie samego przemarszu cały czas towarzyszy wiernym śpiew liturgiczny, który również transmitujemy.

Brzmi jak wyzwanie. A jak wygląda rozwiązanie? Jakiego sprzętu używacie?

Zadanie jest rzeczywiście dość ambitne. Co do sprzętu, to korzystamy z tych samych rozwiązań co przy standardowej pracy plenerowej. Jako źródeł dźwięku używamy głównie rozwiązań naszej rodzimej marki POL-AUDIO. Duże powierzchnie obsługują systemy liniowe, a pozostałe przestrzenie to pole do popisu dla naszych systemów punktowych. Do napędu w większości przypadków służy sprzęt Powersofta – modele X8 DSP+D. Miksery – tu brak zaskoczenia – X32 od behringera, małe jednostki analogowe i również nowości w postaci dwóch FLOW8.

Jakoś nie wyobrażam sobie okablowania na tak długiej trasie

Ja również (śmiech), dlatego sprzęt podzielony na podsystemy zasilany jest lokalnie, a sygnał dystrybuujemy radiowo. Cały miks odbywa się na specjalnie przystosowanym wózku podążającym z procesją. Obejmuje on mikrofony bezprzewodowe dla mówców i muzyków, ewentualnie ambiens, jeśli asyście towarzyszy orkiestra. Całość nadawana jest w paśmie UHF.

Brzmi interesująco. Jakie występują komplikacje, przecież to live?

Największe wyzwania to logistyka montażu, ze względu na duży obszar do nagłośnienia. Ważne jest też aby mieć na wózku dobry mikser, zapewniający jakość transmisji i dostarczający dość narzędzi aby zrobić sensowny miks i pozwalający sprawnie reagować na możliwe sprzężenia. Kolejnym aspektem jest zapewnienie rozrzuconej po terenie ekipie stabilnej komunikacji, co w terenie zabudowanym nie jest wbrew pozorom takie proste. Na deser mamy zmienne warunki pogodowe, od tradycyjnego podczas tego święta deszczu, po konkretny upał.

Co poza dźwiękiem?

Oprócz dźwięku dostarczamy również zadaszenie głównego ołtarza i sporą ilość blatów na pozostałe ołtarze, nie wymagające zadaszenia. Jesteśmy niewielką firmą, ale mamy swoją scenę i oddzielną ekipę dedykowaną jej obsłudze, którą dowodzi Bogdan. Oświetlenie nie jest nam dzisiaj potrzebne, więc Kuba i jego dział zajmujący się właśnie światłem ma dziś wolne.

Behringer FLOW8

Widziałem że „głównym mikserem” w tym roku był FLOW8. Jak się sprawdził?

Jednym słowem doskonale. Po pierwsze odpadła potrzeba używania przetwornicy na 230V i mogliśmy wszystkie urządzenia na wózku zasilić napięciem stałym, po drugie możliwości edycji zdalnej i odpowiednia ilość kanałów i po trzecie, co może niektórych zaskoczyć, świetne pogłosy. Aby oddać atmosferę liturgii na świeżym powietrzu, warto użyć właśnie pogłosu, co pozwala uzyskać wrażenie przebywania w świątyni. Preset TEMPLE sprawdził się wyśmienicie.

A co z komunikacją o której wspomniałeś? Czy to popularne moto-rolki?

Tak, ale musimy stosować dwie strefy na oddzielnych kanałach, z węzłem w połowie, tak aby działało to bez zarzutu. Gęsta zabudowa utrudnia zrobienie tego na jednym ogólnym kanale. Część informacji trzeba przekazywać ustnie na drugi kanał. Jeden z nas musi mieć dwie stacje i trochę więcej roboty – co roku ciągniemy zapałki (śmiech).

Widok z reżyserki

A jak te Powersofty? To dość drogie rozwiązanie.

I tak i nie. Jednostkowa cena może rzeczywiście nie należy do najniższych, ale ilość kanałów oraz dostępna moc, a także jakość dźwięku pozwala przeorganizować zupełnie dotychczasowy sposób pracy. Oczywiście jest teraz lepiej i łatwiej. Np. scena muszli koncertowej, na której odbywają się koncerty towarzyszące, obsługiwana jest przez jeden wzmacniacz. I mówię tu o całym systemie, również monitorowym! 

Rzeczywiście działa to na wyobraźnię.

Nie mówię już o tym że X8-ki tchnęły zupełnie nowe życie w moje stare, poczciwe SLA112. Jest to system niezbyt zaawansowany konstrukcyjnie, a jednak mimo to potrafi zaskoczyć z tym napędem. Zarówno zapasem mocy, jak i ładnym klarownym brzmieniem. Bez niepotrzebnych przebarwień.

Wóz transmisyjny 🙂

Muszę powiedzieć, że skala imprezy zrobiła na mnie wrażenie, szczególnie od strony technicznej.

Przyznaję, że czekało mnie kilka poważnych wyzwań, chociażby system transmisji bezprzewodowej mojej konstrukcji, mówię tu głównie o konstruowaniu i strojeniu anten. Musiałem odkopać notatki ze studiów (śmiech).

Dzięki za miłą rozmowę i do zobaczenia za rok!

Ino szybko, jak to u nas mawiają!

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk

Fot. Maciej Szewczyk