25-01-2021

Marek Korbecki

29 grudnia 2020 roku, atelier fotograficzne Flesz Studio na warszawskim Grochowie – to tu odbyła się rejestracja materiału promocyjnego Rasm Almashan. I tu właśnie, przekonałem się po raz kolejny, że uczestnictwo w podobnych sytuacjach bywa okazją do odkrycia – przynajmniej na swój własny użytek – prawdziwych perełek muzycznych. Prawdziwych zwłaszcza w kontekście mizerii ogarniającej tę branżę w ostatnich latach. Choć nie był to materiał pierwszej świeżości – pochodzi z pierwszej płyty Rasm, „Yemenia”, wydanej w grudniu 2019 – to jednak wykonania na żywo niejako siłą rzeczy mają zupełnie inną atmosferę i ducha, niż nagrania studyjne. Oczywiście nie zamierzam tu dowodzić, że jest to dzieło, które spodobać się musi każdemu – wszak powiedzenie „jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził” sprawdza się w materii artystycznej, jak chyba nigdzie indziej – ale śmiało mogę powiedzieć, że pojawienie się tak interesującego głosu i estetyki na naszej polskiej scenie muzycznej jest zdecydowanie warte odnotowania i zauważenia.

Fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Sama płyta „Yemenia” – na której znalazło się dziewięć utworów – została przyjęta zaskakująco dobrze, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę jej chwilami mocno orientalny, bliskowschodni i mało „mainstreamowy” charakter. Pewnie dlatego, że pełna jest kolorów, pięknych brzmień, przestrzeni i swoistej melancholii. I tu ciekawostka, trzeci utwór na płycie, czyli Im Nin’Alu, to swoista interpretacja – zwykłym coverem zdecydowanie bym tego nagrania nie określił – piosenki o tym samym tytule, którą w oryginale wykonywała znana w latach 80. ubiegłego wieku izraelska piosenkarka Ofra Haza, córka emigrantów, zgadnijcie skąd. Z Jemenu. To musi mieć związek, pomyślałem, ale o tym za moment. Od chwili, kiedy usłyszałem to nagranie Rasm po raz pierwszy, chodził za mną szczególnie refren, bo wiedziałem, że skądś go znam, ale za Chiny Ludowe nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Rozwiązanie zagwozdki okazało się wyjątkowo proste – wystarczyło w przeglądarce internetowej wpisać Im Nin’Alu i… czyżby plagiat? To niemożliwe, nie pod takim samym tytułem! Sprawa zafrapowała mnie jednak na tyle, że postanowiłem zwrócić się do menedżera Rasm, Mariusza Stasiaka, o komentarz. Okazuje się, iż Ofra Haza to idolka Rasm Almashan, a pomysł nagrania własnej wersji utworu Im Nin’Alu pojawił się pod koniec realizacji płyty Yemenia, jako swego rodzaju hołd dla nieżyjącej artystki.

Obecnie Rasm pracuje nad materiałem na kolejną płytę, póki co jednak nie ujawnia żadnych szczegółów.

Fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

JEMENKA Z NOWOSĄDECCZYZNY

Rasm Almashan – co ciekawe, przeszukując Internet trafiłem na dwa alternatywne sposoby zapisu nazwiska artystki, Al Mashan i Al-Mashan – ma obywatelstwo polskie, aczkolwiek jej korzenie rodzinne sięgają odległego Jemenu. Urodziła się w kraju nad Wisłą – mieszka dziś we wsi Lipnica Wielka w powiecie nowosądeckim – jej matka jest Polką, natomiast ojciec Jemeńczykiem. Kultura Jemenu kształtowała gust muzyczny Rasm od najmłodszych lat – również, a może głównie, na skutek kilkuletniego pobytu Rasm w Jemenie –  i to wyraźnie w jej kompozycjach słychać, co wprost przekłada się na ich oryginalność. Na koncie ma współpracę z różnymi wykonawcami, m.in. z Laboratorium, zespołem jazz-rockowym, w którym gra Paweł Dobrowolski.

Podczas sesji we Flesz Studio artystce towarzyszyli muzycy, którzy wzięli udział w realizacji płyty Yemenia, czyli wspomniany już Paweł Dobrowolski – perkusja, Bartek „Bartozzi” Wojciechowski – bas, Adam Lemańczyk – klawisze, Mateusz Szemraj – oud (instrumentu tak charakterystycznego brzmieniowo dla kultury Bliskiego Wschodu nie mogło tu wszak zabraknąć!) oraz Adeb Chamoun – perkusjonalia (m.in. riq, daf, darabuka, bendir). Dla porządku wspomnę, że w nagraniu krążka uczestniczyli też Grzech Piotrowski (partie saksofonu) oraz Stanisław Słowiński (skrzypce w utworze Ummi El Yemen). Pierwszy z nich jest ponadto producentem „Yemenii”. Wszyscy to wysokiej klasy profesjonaliści, i przyznać muszę, że wspólnie stworzyli bardzo sprawną oraz efektywną maszynkę do wytwarzania ciekawych i klimatycznych dźwięków. Jeśli więc szukacie nowych, interesujących brzmień, polecam zapoznać się z płytą „Yemenia”. Na YouTube znaleźć można dwa teledyski – z kompozycją tytułową oraz „Joy”. Tam też znajdziecie inne materiały, jakkolwiek nie ma tego nazbyt wiele. Jeden z nich dostępny jest pod adresem https://www.facebook.com/sparkleev/videos/672565890310477. Zapis audio całego albumu jest dostępny również na platformach streamingowych.

Fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

SPRZĘT I LUDZIE

Partnerem technologicznym w opisywanym przedsięwzięciu była firma SoundTrade z podwarszawskiego Piaseczna. Jak zapewne większość z Was wie, jest ona polskim przedstawicielem i dystrybutorem wielu marek, pośród których, w kontekście niniejszego artykułu, wymienić należy przede wszystkim trzy – Midas, beyerdynamic i Klark-Teknik – ale też Turbosound, Powersoft, Tannoy czy Behringer. I to właśnie produkty tych dwóch pierwszych będą głównym tematem kolejnej części artykułu, choć inne też się przewiną. 

Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, w realizację przedsięwzięcia ze strony firmy SoundTrade zaangażowane zostały dwie osoby – Michał Niezbecki i Maciej Szewczyk. Do zadań Michała należała logistyka, opracowanie konfiguracji sprzętowej, przeszkolenie realizatora w obsłudze nowego miksera, a także wszelkie kontakty z managementem Rasm Almashan. Obaj natomiast służyli muzykom pomocą techniczną podczas sesji, zaś Michał dodatkowo zajął się nadzorem rejestracji backupowej. 

A zatem po kolei…

Pójdźmy śladem sygnałów. Na początku łańcucha znalazły się przede wszystkim mikrofony, które, jako ich źródła, występowały tu w znakomitej większości. Użyto bowiem kilkunastu mikrofonów beyerdynamica z rodziny TG, a najwięcej oczywiście do omikrofonowania zestawu perkusyjnego. I tak, bęben centralny od wewnątrz zbierał TG D71, zaś z zewnątrz TG D70; do werbla od góry ustawiono M201 TG, a od dołu TG I57 z preampem MA-PVA; dźwięk tomów zbierany był przez dwa TG D58 i jeden D57; do nagrania hihatu z kolei – podobnie zresztą jak talerza ride – zastosowano model TG I53, natomiast rolę overheadów przyjęły na siebie dwa wstęgowce M160.

Fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Do zarejestrowania „przeszkadzajek” wykorzystano stereofoniczną parę MC930 Stereo Set. Mikrofony wokalne z kolei (Rasm i Adeb) to bezprzewodowe handheldy TG1000H z dynamicznymi, hiperkardioidalnymi kapsułami TG V70w, współpracujące z odbiornikiem TG1000DR. 

Instrumenty klawiszowe oraz przetwornik ouda przyłączone zostały przy użyciu DI-boxów Klark-Teknik, odpowiednio, DN200 i DN100.

Sygnały z mikrofonów, sygnał z basu podawany liniowo, a także z DI-boxów klawiszowca i „oudowca” zbiegały się w dobrze znanym użytkownikom sprzętu Midasa stageracku DL251, skąd w formacie AES50 i w częstotliwości 96 kHz, za pośrednictwem trzech skrętek (w tym jedna redundancyjna), wędrowały do miksera głównego, czyli Midas Heritage-D HD96-24, którym operował Damian Popławski. Stąd rozprowadzane były do dwóch miejsc – przez kartę Klark-Teknik KT-Dante64 do komputera, który nagrywał sesję, oraz do miksera Midas M32 z kartą Klark-Teknik DN32-Dante, pełniącego rolę konsolety monitorowej i z poziomu którego trafiały do komputera wykonującego zapis backupowy, a także do systemu odsłuchowego, skonfigurowanego przy zastosowaniu mikserów osobistych Midas DP48.

Myślę jednak, że całą tę konfigurację lepiej i pełniej opisze Michał Niezbecki:

„Aby zachować maksymalną do osiągnięcia podczas nagrania higienę dźwięku zdecydowaliśmy się na realizację odsłuchów dla muzyków z użyciem mikserów personalnych Midas DP48. Każdy muzyk dysponował własnym urządzeniem (choć warto zaznaczyć, że jeden DP48 może bez żadnych przeszkód czy niedogodności współdzielić dwóch muzyków jednocześnie). Miksery okazały się bardzo intuicyjne w obsłudze i przyjazne dla użytkownika, dzięki czemu, po krótkim przeszkoleniu, każdy mógł dostosować sobie odsłuch do własnych preferencji, bez konieczności klasycznej wymiany uwag z realizatorem monitorów.

Część mikserów DP48 została podpięta pod port A AES50 miksera M32, by następnie stworzyć sieć audio na zasadzie podaj-dalej poprzez port THRU AES50 do kolejnego miksera personalnego. Licząc się z ewentualnością użycia tradycyjnych odsłuchów (chociażby z uwagi na przyzwyczajenia i komfort muzyków) pod drugi port AES50 Midasa M32 został podpięty Midas HUB4 – urządzenie pozwalające na podłączenie do niego czy to tradycyjnego odsłuchu typu wedge, czy nadajnika IEM, przy zachowaniu zdalnej kontroli miksu z poziomu mikserka DP48. HUB4 to zaawansowana konstrukcja, która nie tylko pozwala na podłączenie do 4 sztuk DP48 (dostarczając do nich zasilanie PoE), ale również na kaskadowanie z innymi HUBami lub na bezpośrednie połączenie ze stageboxem. Analogowe wyjścia na plecach HUBA pozwalają na wysyłkę 4 podwójnych (dwa na każdy DP48 pracujący w trybie dual) miksów stereo. Warto wspomnieć, że podobnie jak Behringer WING, Midas HUB4 wyposażony jest już w gniazdo StageConnect, zapowiadanego nowego protokołu sieci audio, który ma pozwalać na przesłanie 32 kanałów audio za pomocą tylko jednego, zwykłego kabla XLR. Fajną opcją, ułatwiającą pracę już na etapie przygotowań, jest możliwość skonfigurowania setupu 12 grup mikserków – nazw, przypisanych kanałów wraz z poziomami i panoramami czy nawet kolorów – na mikserze M32, by później za pomocą jednego przycisku rozesłać ją po sieci do wszystkich podłączonych DP48.

Ostatecznie, wszyscy niemal muzycy zdecydowali się na skorzystanie z dostarczonych przez nas słuchawek nausznych beyerdynamic, w tym dwóch referencyjnych modeli przeznaczonych do pracy w studio i masteringu. Ze szczególnym zadowoleniem słuchawki DT1990Pro przyjęła wokalistka, rezygnując z odsłuchu IEM”.

Gwoli uzupełnienia, wspomnieć trzeba jeszcze o tym, iż na stanowisku realizatora umieszczony został drugi stagebox Midasa, DL155, obsługujący źródła lokalne, odsłuch realizacyjny (monitory Tannoy Gold7) i dwa sidefille dBTechnologies IGT1, które pozwalały ekipie filmowej zachować orientację w granych utworach.

Michał Niezbecki służył na planie wsparciem technicznym
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

OPINIE

Oczywiście nie ma większego sensu szczegółowe opisywanie tutaj wspomnianych wyżej urządzeń, bo artykułów na ich temat, testów i recenzji znaleźć można w Internecie całe mnóstwo. Sądzę, że bardziej zaciekawią Was opinie samych zainteresowanych, a więc muzyków i realizatora dźwięku. Zacznę więc od wywiadu z tym drugim, czyli Damianem Popławskim.

Marek Korbecki: Jak Ci się pracowało ze składem Rasm Almashan podczas sesji 29 grudnia? To stała współpraca? Z kim współpracujesz oprócz niego?

Damian Popławski: Współpraca z tym składem to sama przyjemność, a każdy z tych muzyków to pierwsza liga polskiej sceny. Biorąc pod uwagę, iż jest to projekt nietuzinkowy, w miarę oryginalny i mamy ciekawe podejście muzyczne, wymagało to naprawdę solidnego składu. Każdy członek zespołu ma wyraźnie indywidualne brzmienie oraz oczekiwania, co do siebie i innych – daje to możliwość wyciągnięcia tego, co najlepsze.

Połączenie naprawdę mocnej sekcji, którą dopełniają klawisze oraz perkusjonalia, z interesującym brzmieniowo oudem i imponującym wokalem – myślę, że jest to projekt, którym warto się zainteresować, bo może wiele zamieszać.

Rozmowy o współpracy rozpoczęliśmy na jesieni 2020 roku w związku z planami koncertowymi i promocją płyty. Ale, jak wiadomo, przez aktualną sytuację pandemiczną wszystko stoi. Myślę, że jeżeli powróci sezon festiwalowy, będzie można spotkać Rasm na różnych scenach. Możliwe, że będę tam i ja. Czas pokaże!

Oprócz tego jestem realizatorem świetnego łódzkiego duetu „Bolewski & Tubis”, polecam się zapoznać. Chłopaki brzmią jak duży band, a jest ich tylko dwóch! Ponadto jeżdżę jako realizator zespołu „Hey Girlz Hey Boyz” – mocne, coverowe granie, naprawdę top of the top.

A z takich stałych miejsc, to opiekuję się technicznie warszawskim klubem „BARdzo Bardzo”, pod opieką mam prawie wszystkie koncerty polskich oraz zagranicznych artystów.

Kreatywność to podstawa podczas miksów
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy pojawiły się jakieś problemy bądź szczególne oczekiwania techniczne? Czy dostarczony setup techniczny spełnił Twoje potrzeby?

Problemów raczej nie było, chyba że wliczamy konfigurację Dante, która z mojego doświadczenia – przyznaję, dosyć ubogiego z tym protokołem – zawsze zaczyna się jakimś brakiem komunikacji. Aczkolwiek, i tutaj PROTIP, rozpięcie wszystkiego i spięcie na nowo z reguły magicznie naprawia cały setup!

Przez panującą sytuację zmieniała się troszkę koncepcja, wymagało to ciągłego kontaktu i szukania rozwiązań, koniec końców jednak wszystko przebiegło dosyć standardowo.

Praktycznie do dnia sesji byłem w świetnym kontakcie z chłopakami z SoundTrade, którzy dostarczali główny trzon systemu, czyli deski (Midas Heritage oraz M32), mikrofony, odsłuchy. Po mojej stronie było okablowanie, statywy, DI-boxy etc.

Heritage to jeden z najbardziej znanych analogowych stołów Midasa. Miałeś kiedyś z nim do czynienia? Jeśli tak, to czy Twoim zdaniem Heritage w cyfrowym wcieleniu jest godzien swojej nazwy?

Jest to klasyka sama w sobie, niestety w dobie cyfryzacji ciężko go spotkać. Pierwszy raz zetknąłem się z nim kilka lat temu w Londynie. Graliśmy małą trasę po południowej części UK. W jednym z klubów stał na FOH-u Midas Heritage 3000, na frontach – jeśli mnie pamięć nie myli – stary system Turbosound i do tego dołki EV, a wszystko, myślę że spokojnie w moim wieku albo starsze… Grało to niesamowicie, a Heritage, pomimo analogowej wielkości, był wspaniale ergonomiczny i brzmiał świetnie. Pamiętam rozmowę z właścicielem miejsca, który był jednocześnie lokalnym akustykiem. Na pytanie, czemu nie zamienił tego stołu na jakikolwiek system cyfrowy, chociażby ze względu na gabaryty, szybkość pracy, w pewnym sensie mniejszą awaryjność (bo jednak, jak wiemy, sprzęty analogowe nieszczególnie lubią klimat klubowy – pot, alkohol, papierosy etc.), odpowiedź była prosta: „Ten system działa, każdy na tym zagra i każdy na nim zabrzmi jak milion funtów!”.

Czy nowy Heritage jest wcieleniem tego klasyka? Ciężko mi odpowiedzieć bez sprawdzenia go w totalnym boju koncertowym… Póki co wierzę, że może być tak jak mówisz, może to być godny następca.

Damian podczas miksów
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy miałeś już okazję wcześniej pracować na nowym Heritage-D HD96-24, czy może była to Twoja pierwsza „sztuka” na nim? Jeśli tak, to czy szybko się w nim odnalazłeś? Jak ogólnie oceniasz możliwości konfiguracyjne, intuicyjność, wygodę i szybkość pracy na tej konsolecie?

Pierwszy raz. Poprosiłem Michała Niezbeckiego z SoundTrade o możliwość szybkiego przeszkolenia w jakiś wcześniejszy dzień, widziałem dużo informacji i troszkę się obawiałem, czy nowy UI stołu nie będzie zbyt skomplikowany na szybkie, 15-minutowe przyuczenie przed sztuką. Jak się jednak okazało, to stół jak każdy inny (chociaż spodziewałem się, że będzie mniejszy, a to kawał stołu z dotykowym telewizorem!), ogólny sposób obsługi można bardzo szybko poznać i robić miks – co jest oczywiście mocno na plus, bo pozwala być tej desce mocno riderową (tak, jak chociażby kochany i znienawidzony X32, który wygrał głównie swoją prostotą obsługi, jak i możliwościami w tej cenie).

W związku z tym, że chłopaki dysponują wersją jeszcze prototypową, trzeba było wziąć poprawkę na optymalizację systemu – wiadomo, potrafił gdzieś dłużej pomyśleć, zanim odpali jakieś okno etc. Pomijając to, co można łatwo poprawić już w wersji sprzedażowej, to naprawdę kombajn. Bardzo rozbudowane możliwości konfiguracyjne, AI które potrafi naprawdę dobrze TWORZYĆ, a nie tylko dobierać presety do instrumentów, brzmienie wtyczek, efektów. Naprawdę nie ma za bardzo do czego się doczepić. Ba! Można nawet zapomnieć pendriva ze scenami i nadal załadować swoje własne. Stół oferuje funkcję chmury i kont internetowych; logujemy się na konto w serwisie Midasa i mamy dostęp do wszystkich swoich show na chmurze! Czekam na opcję chatu i branżowe pogaduchy pomiędzy koncertami…

Pytasz o mocne i słabe strony – jest mi teraz ciężko cokolwiek powiedzieć, używałem go w sytuacji rejestracji, robiłem miks bardziej pod studio, tak żeby zespół pomiędzy podejściami mógł przesłuchać, co właśnie zagrali. Pierwsze spotkanie, pierwsza miłość, na odkrycie słabych stron jeszcze przyjdzie czas. Dodatkowo powiem, że konsola jest głównie narzędziem, którym my, jako realizatorzy, operujemy. Każde robi to samo, jedne łatwiej, szybciej i przyjemniej, przy innych trzeba się trochę nagimnastykować. Lubię wyzwania, staram się zagrać na wszystkim, co dostanę (byleby tylko było to wiadomo wcześniej), nie zamykać się w sztywnych ramach kilku konkretnych desek.

Midas Heritage-D
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Co sądzisz o możliwościach, jakie daje artystom osobisty mikser Midas DP48? Czy nie sądzisz, że wraz z upowszechnianiem się tego typu urządzeń rola „monitorowca” już wkrótce stanie się zupełnie zbędna albo przynajmniej ulegnie marginalizacji?

Naprawdę dobrze rozwinięta koncepcja mikserków P16, czy wszelakich osobistych. Jestem bardzo mile zaskoczony relacją ceny do funkcjonalności. Nie sądzę, żeby takie sprzęty zmarginalizowały rolę realizatora monitorów. Taka technologia jest dostępna od dłuższego czasu; mieliśmy na scenie już studyjne Aviomy, P16 Behringera, podobne rozwiązanie od Allena, aplikacje na telefony oraz iPady i pewnie wiele jeszcze innych rozwiązań. Jakoś mocno to na branżę nie wpłynęło, a nawet myślę, że „monitorowiec” stanie się bardziej potrzebny. Chociażby w zakresie samej konfiguracji tych systemów. Znam kilka zespołów, które mają podobne systemy, same dbają o siebie, tylko też wtedy przywożą swój stół i cały system mon.

Mamy składy, które chcą na scenie żyć muzyką, a nie grzebać cały czas coś w mikserku. Są artyści, którzy z różnych względów chcą grać na klasycznych rozwiązaniach typu wedge. Jest to rozwiązanie, które może ułatwić pracę, ale raczej nie zastąpi człowieka zawsze mogącego zareagować czy zaimprowizować. A na kogo się zwali winę, że się nie słyszało, jeśli zabraknie realizatora?

RASM ALMASHAN

Marek Korbecki: Jakie są Twoje najbliższe plany artystyczne? Zamierzasz trzymać się stylistyki „Yemenii” czy może spróbować czegoś innego? Jak Twoja stylistyka przyjmuje się na polskiej scenie? Tak, jak tego oczekiwałaś? Czy obecny skład muzyków, z którym współpracujesz, uważasz za optymalny, czy też chciałabyś go poszerzyć?

RASM ALMASHAN: Moje najbliższe plany artystyczne to przygotowanie materiału na nową płytę, która będzie utrzymana w nurcie World Music. Na chwilę obecną nie chcę zdradzać więcej szczegółów. Uważam, że „Yemenia” została dobrze przyjęta, choć jest to muzyka niszowa. Jeżeli chodzi o skład muzyków, to idealnie wpasowali się oni w koloryt płyty, zaznaczając w niej swoją energię i wybitny talent. Oprócz stałego zestawienia zespołu do udziału w kolejnej płycie planuję zaprosić gościnnie kilku instrumentalistów. 

Sesja nagraniowa
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy nowoczesna technologia sceniczna nie przytłacza Cię? A może wręcz przeciwnie – ułatwia skupienie się na kwestiach artystycznych? Czy śpiewanie w tak nietypowych warunkach, jak ostatnia rejestracja live – zasadniczo na żywo, na „setkę”, ale praktycznie bez udziału publiczności – w jakikolwiek sposób wpływa na Twoje „poczucie chwili”, ekspresję i sposób wykonania? Obecność publiczności działa na Ciebie motywująco, czy może przeciwnie – powoduje, że się „spinasz”?

Zawsze skupiam się przede wszystkim na jak najlepszym wykonaniu i przekazie. Z jednej strony technologia daje spore możliwości wzbogacenia formy oraz komfort na scenie. Z drugiej jednak strony może być elementem rozpraszającym w trakcie koncertu. Najważniejsze w takiej sytuacji jest znalezienie równowagi. Bez względu na to, czy występuję przed publicznością, czy bez jej udziału, zawsze staram się dawać z siebie 100%. Dążę do tego, aby przekaz zawsze był czytelny, bez względu na warunki, w jakich występuję. Oczywiście, zawsze jest lepiej z udziałem publiczności, bo za tym idzie wymiana energii i ten specyficzny dialog, który jest tak ważny. 

Czy podczas koncertów używasz odsłuchu osobistego i własnego miksera, czy może wolisz, kiedy odsłuchy miksuje monitorowiec? A może sądzisz, że ta funkcja jest już dziś niepotrzebna?

Zazwyczaj korzystałam z tradycyjnych odsłuchów typu wedge. Perspektywa zastosowania indywidualnego odsłuchu w moim przypadku pojawiła się niedawno. W obu przypadkach konfiguracją zajmuje się monitorowiec. Uważam, że to bardzo ważna i odpowiedzialna funkcja, bez względu na sposób realizacji odsłuchu. To powinna być osoba zaufana, bo w razie kłopotów w trakcie koncertu i emocji wspólnie trzeba jakoś zaradzić. 

Midas DP48
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jak oceniasz mikser osobisty Midas DP48 – z którego korzystałaś podczas nagrania – pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi? Jeśli nie używasz podobnego, to czy przekonał Cię do używania, a jeśli tak, to czy coś byś w tym konkretnym systemie zmieniła? Co powiesz o użytych podczas sesji mikrofonie i słuchawkach?

Midas DP48 – bardzo wygodne i funkcjonalne urządzenie. Pierwszy raz zastosowałam tego typu mikser na scenie. Chętnie skorzystam z urządzeń tego typu w przyszłości. Mikrofony i słuchawki beyerdynamic zapewniły zadowalający komfort pracy. 

Jak oceniasz współpracę z SoundTrade?

Firma Sound Trade zapewniła mi duże wsparcie i wygodę pracy. Wykazali się czujnością, refleksem i wyczuciem w trakcie nagrań. Przyłożyli się też do dobrej atmosfery w trakcie sesji. 

ADAM LEMAŃCZYK (instrumenty klawiszowe)

Marek Korbecki: Jak i kiedy trafiłeś do składu Rasm Almashan? Czy jej twórczość jest zbieżna z Twoim prywatnym smakiem i gustem muzycznym, tudzież preferowaną stylistyką, czy też po prostu traktujesz tę kooperację jako nowe wyzwanie artystyczne?

Adam Lemańczyk: Rasm poznałem podczas jednego z koncertów z World Orchestra Grzecha Piotrowskiego. Wystąpiliśmy wspólnie na scenie festiwalowej Etno Kraków/Rozstaje, bodajże w 2018 roku. Jakiś czas później dowiedziałem się, że Rasm szykuje się do nagrania autorskiego materiału. Za produkcję albumu odpowiadał również Grzech Piotrowski. Dostałem zaproszenie do nagrania klawiszy, zarejestrowaliśmy świetny materiał na płytę „Yemenia” i w takim też składzie zagrali pierwszy koncert. A potem kolejne. Muzyka Rasm łączy wiele elementów, jest swoistym fusion, czyli dokładnie tym, co sam uprawiam od kilku lat, dołączając do różnych zespołów, współpracując z różnymi artystami. Bardzo mi odpowiada ta stylistyka i przede wszystkim prawda, którą ma w sobie Rasm i jej twórczość.  

Adam podczas nagrań
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy zwykle używasz osobistego miksera odsłuchowego, czy może wolisz, kiedy odsłuchy miksuje monitorowiec? A może sądzisz, że ta funkcja jest już dziś zupełnie niepotrzebna? Jak oceniasz system Midas DP48, z którego korzystałeś podczas nagrania, pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi? Jeśli nie używasz podobnego, to czy przekonał Cię do używania, a jeśli tak, to czy coś byś w tym konkretnym systemie zmienił? 

Zwykle spotykam się z sytuacją, w której odsłuchy miksuje monitorowiec. Dużo rzadziej mam okazję pracować na systemach takich, jak podczas live sesji, choć oczywiście zdarzają się, zwłaszcza w studio lub przy pracy z dużą orkiestrą. Od razu muszę powiedzieć, że za najlepszymi miksami w moim uchu stali jednak specjaliści od dźwięku przy desce monitorowej. Jestem bardzo niechętny temu, by pozbawiać ich tej funkcji. Sam widocznie nie jestem w stanie sobie ukręcić porządnego odsłuchu! Systemy personalne mają oczywiście swoje atuty i są przydatne w konkretnych sytuacjach. Pracowałem wcześniej przeważnie na takich modelach jak Allen&Heath ME-500 lub Behringer P16-M. Z systemem Midas DP48 miałem do czynienia po raz pierwszy i odniosłem bardzo dobre wrażenie. Bardzo czytelny i łatwy w obsłudze, jakość dźwięku świetna i, szczerze mówiąc, po pierwszym zapoznaniu się z tym urządzeniem nie mam żadnych szczególnych uwag.  

Midas DP48
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jakich instrumentów używasz? Czy te, na których grałeś podczas sesji 29 grudnia – Virus Ti, Nord Stage i Nord Lead – to Twój standardowy setup sceniczny/studyjny? Masz jakiś inny instrument „na oku”?

Od kilku lat już trwa moja przyjaźń z instrumentami Norda. Od 2014 roku zawsze mam Stage’a jako główny instrument. Najpierw był to Stage 2 HA76, teraz używam Stage 3HA88. Traktuje go jako swoistą bazę, uniwersalny klawisz z bardzo dobrym soundem na scenę, jak i do studia. Odpowiada mi też klawiatura, która nie jest zbyt toporna do grania sekcją SYNTH, jednocześnie odpowiednia dla utrzymania kontroli w przypadku akustycznych pianin czy fortepianów. Na płycie „Yemenia” wykorzystałem dokładnie ten sam setup, z dodatkowym Nord Lead A1 oraz Virus Ti. Faktycznie, był to mój standardowy set do niedawna. Od jakiegoś czasu częściej wymieniam Virusa lub Lead’a na Korga Prologue’a. A z instrumentów „na oku” – Novation Summit, DSI Ob-6. Oczywiście Moog Voyager. Zawsze. 

A co powiesz o użytych podczas sesji słuchawkach beyerdynamic? Czy zapewniły Ci właściwy komfort i dobrze sprawdziły się w warunkach tego typu sesji nagraniowej?

Osobiście korzystam z tego modelu we własnym domowym studio i jak dotąd jestem z nich bardzo zadowolony. Wiedziałem, że musi być dobrze. Słuchawki te (DT880 przyp.red.) nie są w pełni zamknięte, co pozwoliło w tej sytuacji lepiej czuć resztę zespołu, zwłaszcza sekcję perkusyjną. Użycie ich w tym zestawieniu uważam za bardzo dobry pomysł. Miałem duży komfort pracy.  

Monitoring to podstawa w sesjach nagraniowych
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jak oceniasz współpracę i wsparcie ze strony firmy SoundTrade? 

Ocena jak najbardziej pozytywna. Chciałbym bardzo podziękować chłopakom za profesjonalizm, dobry kontakt, szybkie reagowanie, zaangażowanie oraz przemiłą atmosferę pracy!  

MATEUSZ SZEMRAJ (oud)

Marek Korbecki: Jak i kiedy trafiłeś do składu Rasm Almashan? Czy jej twórczość jest zbieżna z Twoim prywatnym smakiem i gustem muzycznym, tudzież preferowaną stylistyką, czy też po prostu traktujesz tę kooperację jako nowe wyzwanie artystyczne?

Mateusz Szemraj: Do składu Rasm trafiłem przy okazji nagrania płyty Yemenia. Znaliśmy się już z innych zespołów – m. in. Orkiestrze Naxos, Milo Ensemble. Szeroko pojętym 'World Music’ i muzyką orientalną zajmuję się od lat, więc to, co gramy z Rasm, jest jak najbardziej zbieżne z moim gustem. 

Skąd u Ciebie zainteresowanie i umiejętność gry na tak egzotycznym instrumencie, jak oud?

W okolicach szkoły średniej interesowałem się europejską muzyką średniowieczną. Na koncercie hiszpańskiego zespołu Capella de Ministrers usłyszałem pierwszy raz oud. Postanowiłem, że będę grał na tym instrumencie. Zacząłem szukać i tak dotarłem do Tadeusza Czechaka, świetnego muzyka i pedagoga, który pomógł mi stawiać pierwsze kroki i nawet pożyczył pierwsze oud. Idąc od europejskiego średniowiecza otworzył się przede mną świat muzyki modalnej o dużo starszych korzeniach – tureckiej, perskiej, indyjskiej, arabskiej. A potem setki przesłuchanych płyt, warsztaty, wyjazdy do Stambułu po instrumenty i na lekcje. I samodoskonalenie, czyli droga, którą przebywa właściwie każdy instrumentalista, niezależnie od tego, na jakim instrumencie gra – bardziej czy mniej egzotycznym na danej szerokości geograficznej.

Egzotyczne instrumenty to specjalność Mateusza
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy zwykle używasz osobistego miksera odsłuchowego, czy może wolisz, kiedy odsłuchy miksuje monitorowiec? A może sądzisz, że ta funkcja jest już dziś zupełnie niepotrzebna? Jak oceniasz system Midas DP48, z którego korzystałeś podczas nagrania, pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi?

Gram w bardzo różnych zespołach i salach – od kameralnych koncertów 'akustycznych’ po wielkie hale, więc sytuacje odsłuchowe bywają diametralnie różne. Ale zwykle zdecydowanie preferuję pracę z osobistym mikserem. Z systemu Midas korzystałem po raz pierwszy (dotąd był to przeważnie Aviom), ale jakość dźwięku, funkcjonalność i łatwość obsługi były na bardzo wysokim poziomie. Już po przeszkoleniu, trwającym niespełna minutę, byłem w stanie 'ukręcić’ sobie komfortowy odsłuch (łącznie z panoramą czy EQ). 

Jakiego przetwornika używasz? Jakich procesorów?

Używam pickupu Ehrlund EAP z dedykowanym preampem i pogłosu TC Electronic NR-1 Nova Reverb. 

A co powiesz o użytych podczas sesji słuchawkach beyerdynamic? Czy zapewniły Ci właściwy komfort i dobrze sprawdziły się w warunkach tego typu sesji nagraniowej?

Są to świetne słuchawki, klasyk studyjny, więc byłem z nich bardzo zadowolony. Jedyny minus to taki, że oferują stosunkowo niewielką izolację akustyczną, więc przy graniu w jednym, dosyć 'żywym’ pomieszczeniu z bębniarzem był to mały problem. 

Jak oceniasz współpracę i wsparcie ze strony firmy SoundTrade? 

Bardzo dobrze!

ADEB CHAMOUN (perkusjonalia, wokal)

Marek Korbecki: Jak i kiedy trafiłeś do składu Rasm Almashan? 

Adeb Chamoun: Rasm poznałem w 2013 roku w Orkiestrze Naxos. Już po naszym pierwszym muzycznym spotkaniu powiedziała do mnie: „Adeb, chcę mieć Ciebie w moim zespole” i tak też się stało.

Adeb Chamoun i jego instrumenty
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy zwykle używasz osobistego miksera odsłuchowego, czy może wolisz, kiedy odsłuchy miksuje monitorowiec? A może sądzisz, że ta funkcja jest już dziś zupełnie niepotrzebna? Jak oceniasz system Midas DP48, z którego korzystałeś podczas nagrania, pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi?

Wolę powierzyć to zadanie zaufanemu realizatorowi dźwięku, który zawsze może pomóc w korekcji podczas koncertu, kiedy skupiam się na graniu, ale korzystanie z personalnego odsłuchu podczas live sesji było dla mnie ciekawym doświadczeniem. Na pewno osobisty mikser odsłuchowy sprawdza się idealnie w warunkach studyjnych.

Nie znam zbyt wielu tego typu systemów. Podczas grania koncertów korzystam zarówno z odsłuchów typu wedge jak i dedykowanych odsłuchów dousznych. System Midas DP48, z którego korzystałem po raz pierwszy na live sesji Rasm zapewnił mi bardzo komfortowy odsłuch i był bardzo intuicyjny w obsłudze. 

Jak w kontekście brzmienia instrumentów, na których grasz, oceniasz dobór użytych mikrofonów beyerdynamic? Czy pozwoliły Ci oddać jego niuanse?

Brzmienie instrumentów było wyraźnie, selektywne. Myślę, że wyszło to bardzo dobrze ale to usłyszymy dopiero po zmiksowaniu nagrania. 

A co powiesz o użytych podczas sesji mikrofonie wokalowym i słuchawkach beyerdynamic?

Obydwa te urządzenia bardzo mi pomogły przy nagrywaniu live sesji, praca na nich była bardzo komfortowa. 

Sparowane mikrofony beyerdynamic MC930 wykorzystano do perkusjonaliów
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jak oceniasz współpracę i wsparcie ze strony firmy SoundTrade? 

Profesjonaliści w każdym calu. Polecam.

BARTEK „BARTOZZI” WOJCIECHOWSKI (gitara basowa)

Marek Korbecki: Jak i kiedy trafiłeś do składu Rasm Almashan? Czy jej twórczość jest zbieżna z Twoim prywatnym smakiem i gustem muzycznym, tudzież preferowaną stylistyką, czy też po prostu traktujesz tę kooperację jako nowe wyzwanie artystyczne?

Bartek „Bartozzi” Wojciechowski: Do składu zarekomendował mnie producent płyty Yemenia, Grzech Piotrowski. Materiał spodobał mi się od razu, w dodatku w trakcie tworzenia aranżacji okazało się, że mam grać dużo i mocno, o co się nie gniewałem. Każdą współpracę traktuję jako wyzwanie, ale dbam oto żeby styl był zbieżny z kierunkiem który czuję, tak żeby móc zaproponować siebie w jak najkorzystniejszej odsłonie.

Z jakiego instrumentu korzystałeś podczas sesji 29 grudnia? To chyba Twoja ulubiona gitara, sądząc po tym, że widać Cię z nią w wielu materiałach wideo. Jakich strun używasz? Czy ucząc się grać, stawiając pierwsze kroki, wzorowałeś się na którymś z wielkich basistów?

Od lat jestem światowym ambasadorem marki Zakrzewski Basses z Prażmowa, Polska. Piotr Zakrzewski i ja zaprojektowaliśmy ten bas z myślą o wszechstronności jakiej potrzebuję i wielofunkcyjności. Instrument jest bardzo rozbudowany technicznie, o czym można dowiedzieć się z filmiku youtube na jego temat na moim kanale. U Rasm korzystam głównie z trybu przystawek w trybie humbuckerów, tylko solo w utworze Yemenia zagrane jest na singlach w stylu Jazzbassa. Moich wzorców jest wiele, ale najmocniejsze to Gary Willis, Meshell Ndegeocello, Anthony Jackson i Wojtek Pilichowski.

Bartek „Bartozzi” Wojciechowski
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jak oceniasz system Midas DP48, z którego korzystałeś podczas nagrania, pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi? Jeśli nie używasz podobnego, to czy przekonał Cię do używania, a jeśli tak, to czy coś byś w tym konkretnym systemie zmienił?

Preferuję system personalnych mikserków. W tym systemie obsługa jest dość złożona ze względu na filozofię Mix A/Mix B, więc bez opieki realizatora trudno mi było rozpracować obsługę podstaw. Kilka wskazówek jednak wystarczyło i uzyskałem pożądany efekt. Nie twierdzę że mnogość funkcji przeszkadza (np. wbudowane mikrofony to bardzo użyteczna sprawa), ale prostszy model w ofercie firmy byłby na pewno dobrym pomysłem.

Co powiesz o użytych podczas sesji słuchawkach beyerdynamic? Czy zapewniły Ci właściwy komfort i dobrze sprawdziły się w warunkach tego typu sesji nagraniowej?

Trafiły mi się DT-1770 Pro i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony. Nie słyszałem lepszych słuchawek w tej cenie.

Jak oceniasz współpracę i wsparcie ze strony firmy SoundTrade?

Sprzęt z najwyższej półki to jedno, ale obsługa jest dla mnie ważniejsza. Wszystko się doskonale udało dzięki świetnemu zespołowi związanemu z SoundTrade, a jakość sprzętu zapewniła komfort i miłe doznania brzmieniowe. Czekam na następną współpracę!

PAWEŁ DOBROWOLSKI (perkusja)

Marek Korbecki: Jak i kiedy trafiłeś do składu Rasm Almashan? Czy jej twórczość jest zbieżna z Twoim prywatnym smakiem i gustem muzycznym, tudzież preferowaną stylistyką, czy też po prostu traktujesz tę kooperację jako nowe wyzwanie artystyczne? 

Paweł Dobrowolski: Do składu Rasm Almashan trafiłem w 2018 roku. Był to efekt pracy nad jej debiutancką płytą. Prywatnie znaliśmy się od wielu lat, jeszcze z mojego rodzinnego Nowego Sącza. Zawsze kibicowałem jej w artystycznej drodze, bo jest ona wspaniałą osobą i bardzo utalentowaną wokalistką, autorką tekstów i muzyki. Łączy w swojej twórczości wpływy muzyki jemeńskiej, reggae, jazzu, ethno, i mi to prywatnie bardzo odpowiada. 

Paweł podczas wykonu
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Czy zwykle używasz osobistego miksera odsłuchowego, czy może wolisz, kiedy odsłuchy miksuje monitorowiec? A może sądzisz, że ta funkcja jest już dziś zupełnie niepotrzebna? 

Tak, korzystam z miksera odsłuchowego i iPad’a. Jeśli mam być szczery, to wolę miksować sobie odsłuch sam, bo jest to opcja szybsza i wygodniejsza. Zazwyczaj taką możliwość daje obecność realizatora monitorów, który umożliwia dostęp do stołu, zapewniając router, konfigurując sprzęt, itp. Jeśli chodzi o funkcję realizatora monitorów, to uważam, że jest potrzebna, aby ktoś miał kontrolę nad sprawami technicznymi na scenie i w razie potrzeby interweniował podczas koncertu. 

Jak oceniasz system Midas DP48, z którego korzystałeś podczas nagrania, pod względem selektywności i jakości odsłuchu, a także funkcjonalności i wygody obsługi? Jeśli nie używasz podobnego, to czy przekonał Cię do używania, a jeśli tak, to czy coś byś w tym konkretnym systemie zmienił? 

Bardzo mi się podobał system Midas DP48, brzmiał wyśmienicie, zapewniał duży komfort pracy. Ekipa, która z nami pracowała zapewniła szybką pomoc w zapoznaniu się z urządzeniem. Miałem okazję pracować na tym systemie dopiero dwa razy i jeszcze nie mam żadnych przemyśleń dotyczących zmiany czegokolwiek. A może nie trzeba nic zmieniać? 

Każdy z muzyków na planie bardzo chwalił system Midas DP48
fot. Marek Korbecki [Realizator.pl]

Jakiego zestawu perkusyjnego używasz? Jak w kontekście jego charakterystyki brzmieniowej oceniasz dobór użytych mikrofonów beyerdynamic? Czy któryś szczególnie zwrócił Twoją uwagę? 

Używam zestawów firmy Yamaha. Posiadam serie PHX, Hybrid Maple i Maple Absolute, oraz całą gamę werbli. Używam również talerzy Zildjian serii Constantinople, Kerope, K Custom Special Dry, A Custom, Avedis, Oriental, FX. Są to profesjonalne instrumenty, zapewniające brzmienie najwyższej próby. Mam ogromne szczęście i przyjemność być endorserem tych marek. Jeśli chodzi o mikrofony beyerdynamic, to moją uwagę zwróciły szczególnie te wstęgowe, użyte jako overheady. Niestety nie pamiętam modelu. Znakomite brzmienie. 

Jako jedyny użyłeś słuchawek dousznych. To jakiś Twój prywatny, customowy odsłuch? 

Używam odlewów dwóch firm: trójdrożnych Lime Ears oraz czterodrożnych Craft Ears. Obydwie pary są znakomite i doskonale dopasowane do moich potrzeb. 

Jak oceniasz współpracę i wsparcie ze strony firmy SoundTrade? 

Współpracę oceniam na doskonałą, bardzo dobra ekipa, znająca sprzęt, jasno i klarownie objaśniono nam, jak korzystać z mikserów odsłuchowych. A najważniejsze jest to, że oprócz wysokiej klasy profesjonalizmu to przede wszystkim bardzo mili i sympatyczni ludzie.

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki

fot. Marek Korbecki