20-06-2016

Jakub Krzywak

Zespół AudioFeels, wykonujący muzykę w stylu vocal play, czyli imitując brzmienia instrumentów ludzkim głosem, od początku swej działalności bardzo dużą uwagę przykładał do kwestii realizacji dźwięku na koncertach. Współpracując od 6 lat z tym składem nieustannie staramy się doskonalić brzmienie. Ważny jest każdy dźwięk, każdy głos ma swoje ściśle określone miejsce na osi częstotliwości i czasu i miksując koncert należy go tam precyzyjnie umieścić. Specyfika pracy z zespołem uprawiającym gatunek vocal play jest znacząco inna od pracy z typowym składem instrumentalnym. W zespole rockowym jeśli na pierwszym kanale ukręcisz dobrze brzmiącą stopę to jest wysoce prawdopodobne, że do końca koncertu nie będziesz musiał tam nic poprawiać. W zespole AudioFeels wygląda to tak, że przez pierwsze osiem taktów kolega robi paszczowo trąbkę. Od dziewiątego taktu śpiewa w harmonii z dwoma innymi kolegami budując poszczególne akordy. W refrenach śpiewa chórek do głównej melodii na tekście, a przy końcu jeszcze zrobi beatbox. Próbowaliście kiedyś nagłośnić cały zestaw bębnów jednym mikrofonem?

Decydując się na stworzenie naszego nowego zestawu sprzętu koncertowego kierowaliśmy się więc dwoma czynnikami – po pierwsze i najważniejsze – brzmieniem. Nie chcieliśmy iść na kompromisy, zespół na koncertach oczekuje studyjnej jakości dźwięku. Wiadomo, że wpływ na to ma cała masa czynników począwszy od dyspozycji głosowej i jakości mikrofonu, a skończywszy na akustyce sali w której jest koncert. Te rzeczy na które jednak możemy mieć wpływ chcieliśmy sobie zapewnić na najwyższym poziomie. Drugi czynnik to elastyczność systemu i możliwości jego zautomatyzowania. Tu nie ma stania za stołem przez cały koncert, popijania kawy i podnoszenia tłumika na solówce gitarowej, tu dzieje się tak dużo, że dwie ręce absolutnie nie wystarczają do ogarnięcia wszystkich zmian w miksie i konieczne jest wspomaganie się rozbudowaną automatyką.

Mikrofony

Jako pierwsze wybrane zostały nowe mikrofony. Oczekiwaliśmy doskonałego brzmienia, a jednocześnie jak najlepszej transmisji radiowej. Zespół koncertuje w wielu różnych miejscach, również daleko poza granicami naszego kraju, więc chcieliśmy aby system pracował w jak najszerszym paśmie radiowym, był odporny na zakłócenia i mógł być zdalnie kontrolowany. Jako pierwsi w Polsce zakupiliśmy więc system Sennheiser Digital 9000. 8 kanałowy odbiornik wydaje się być wręcz stworzony dla 8 osobowego zespołu AudioFeels, ma ogromne możliwości konfiguracji i kontroli. Zdalnie mogę obserwować zachowanie systemu, poziomy sygnału radiowego i audio, stan akumulatorów. Przed koncertem mogę dokładnie przeskanować całe pasmo i oprogramowanie dobiera mi najbardziej optymalne częstotliwości pracy, a w razie pojawienia się zakłóceń mogę zdalnie przestroić dany kanał.

Do odbiornika dobraliśmy 8 nadajników ręcznych pracujących w paśmie od 630, aż do 718 MHz. Kapsuły mikrofonowe wybraliśmy pod kątem głosu poszczególnych wokalistów, ponieważ na przykład niektórzy generują więcej sybilantów niż inni, a także funkcji jaką pełni w zespole. Używamy kapsuł pojemnościowych Neumann 205, Sennheiser 9005, Sennheiser 965, a do beatboxu i basu wybraliśmy dynamiczne e935. Sygnał jest konwertowany na postać cyfrową już w nadajniku i chciałem, aby taki pozostał, aż do wyjścia gotowego miksu ze stołu, odbiornik więc został dla nas przygotowany z wyjściami AES/EBU i nawet nie ma wyjść analogowych. Przez pół roku użytkowania tego zestawu jeszcze ani razu nie miałem problemu z zestrojeniem mikrofonów, a w trakcie koncertu ani razu nie usłyszałem żadnego zakłócenia.

Konsoleta

Kolejnym elementem całego systemu miał być nowy mikser. Przetestowaliśmy kilka firm i modeli dostępnych na rynku. Niektóre odrzuciliśmy od razu ze względu na małe możliwości konfiguracji, brzmienie bądź trudności z połączeniem cyfrowym z pozostałymi elementami zestawu. Z innymi stołami walczyliśmy trochę dłużej. Na początku nie brałem pod uwagę stołów firmy Midas, ale ponieważ Antek Paluszkiewicz jest przemiłym i kompetentnym człowiekiem to udałem się również na wizytę do AudioPlus. Po wstępnych oględzinach sprzętu i zadaniu Antkowi tysiąca pytań „czy da się tak?” wzięliśmy na testy PRO2C. Szybko okazało się, że jeśli się trochę wgryzę w ten system, poukładam go po swojemu (a możliwości poukładania „po swojemu” dzięki grupom POP, rozbudowanej automatyce i routingowi są spore) i zmienię nieco przyzwyczajenia to ten stół zrobi dokładnie wszystko o co go poproszę i przy tym brzmi doskonale. Korektory w Midasie są bardzo precyzyjne, szybko i łatwo mogę nimi ukręcić brzmienie jakiego w danym momencie potrzebuję. Do tego deska pracuje stabilnie i waży zaledwie 37kg, co pozwala mi z całym zestawem spakować się do osobówki i jechać na koncert. Zespół również bardzo szybko docenił możliwość kontrolowania swoich miksów odsłuchowych za pomocą iPada. Doszło już do tego, że niektórzy poustawiali sobie różną kompresję i korekcję na każdy utwór który śpiewają, komfort muzyka jest najważniejszy:). Do stołu dobraliśmy moduł DL155, który pasuje idealnie do naszego projektu, przyjmując 8 kanałów AES/EBU z odbiornika Sennheiser, oddając 8 kanałów analogowo do systemów IEM, pozwala jeszcze przyjąć kolejne 8 kanałów analogowo które przeznaczamy na dodatkowe mikrofony pojemnościowe, samplery i tym podobne, a cały miks może znów w formacie cyfrowym oddać do nagłośnienia.

Aby połączyć cały system z komputerami, które stały się nieodzownymi elementami naszej pracy dołożyłem do zestawu konwerter Klark-Teknik DN9650 z kartą Dante. Do karty Dante wpuszczam sygnały z dwóch macbooków. Jeden z nich obsługuje ProTools’a w którym mam część efektów jak również nagrane wszystkie wokale na ślady co pozwala mi robić w bardzo wygodny sposób wirtualne próby. Zespół jest bardzo zadowolony, bo mogą wyjeżdżać na koncert 2 godziny później:). Drugi komputer obsługuje Waves Multiracka. Efekty wbudowane w PRO2C brzmią świetnie, ale można ich użyć tylko 6 co być może w bardziej typowych składach muzycznych się broni, u nas niestety okazało się niewystarczające. W stole więc używam tylko kompresora pasmowego na sumie oraz procesora głośnikowego wbudowanego w mikser, który jest bardzo funkcjonalny i można z jego pomocą zdziałać cuda. Tym bardziej, że czasami gramy koncerty w systemie kwadrofonicznym, więc obecność tego procesora jest ogromnym ułatwieniem. Niestety pomimo zapisu w riderze o konieczności zestrojenia systemu PA na wielu imprezach spotykam się z sytuacją w której rozstawienie mikrofonu pomiarowego i skalibrowanie całego nagłośnienia są konieczne. Wracając do efektów, Multirack w tej chwili obsługuje 10 wtyczek z pakietu Waves Gold i przez sieć Dante komunikuje się ze stołem. Oczywiście wtyczki zmieniają swoje parametry automatycznie, czasem nawet kilka razy w ciągu jednego utworu. Potencjalnym problemem była oczywiście latencja, więc zmierzyłem przy pomocy oprogramowania Smaart co się tam dokładnie dzieje. Od wejścia do wyjścia PRO2C – 3,5ms, sieć Dante w tę i z powrotem – 3ms, multirack – około 14ms. Są to wartości których trzeba mieć świadomość, ale pozwalają na swobodne korzystanie z całego dobrodziejstwa pluginów Waves. Jedynym efektem jaki pozostał w wersji sprzętowej jest stary dobry TC Helicon, który jeśli chodzi o budowanie harmonii nie ma sobie równych.

Automatyka

Aby cały ten system opanować, szybko i synchronicznie wykonywać zmiany presetów zarówno w stole jak i we wszystkich urządzeniach pobocznych niezbędny okazał się dodatkowy program zarządzający tym wszystkim. Wybór padł na QLab w wersji Audio Pro. Każdy utwór w trakcie koncertu jest startowany właśnie z QLaba, który po naciśnięciu przycisku GO wysyła całą serię precyzyjnie zsynchronizowanych komunikatów midi. Przywołuje właściwą scenę w stole, w której są zapisane proporcje, wysyłki na efekty, a przede wszystkim proporcje każdego z 8 miksów do systemów odsłuchowych dla zespołu. Dzięki użyciu grup POP, dla każdego utworu mikser przywołuje mi też na fadery te kanały, które są mi w danym numerze potrzebne. W niektórych utworach ta scena zmienia się kilka razy w trakcie, ale dzięki użyciu timecode’u można było co do milisekundy określić kiedy stół ma zmienić parametry. Kolejny komunikat midi przywołuje ustawienia efektów w multiracku, następny przywołuje odpowiedni preset w porcesorze TC Helicon. Do ProToolsa wysyłany jest sygnał MTC (midi timecode) i synchronicznie wszystko rusza. QLab docelowo będzie też obsługiwał wizualizacje na koncercie oraz przesyłał komunikaty do stołu GrandMA nad czym już z realizatorem światła pracujemy.

Uruchomienie i skonfigurowanie całego systemu do postaci w której zaczął stabilnie pracować zajęło mi około 2 tygodnie. Wymyślenie routingu sygnałów pomiędzy modułem DL155, stołem, protoolsem i multirackiem było nie lada wyzwaniem, napiszę tylko, że ośmioosobowy zespół wokalny zajmuje w tej chwili 63 kanały PRO2C. I na ten ostatni 64 kanał też już mam pomysł. Drugim wyzwaniem było stworzenie precyzyjnie działającej automatyki komunikującej się poprzez protokół MIDI. Z tego miejsca należą się serdecznie i szczerze pokłony Antoniemu Paluszkiewiczowi, który zawsze odbierał telefon i zawsze znał odpowiedź na nawet najbardziej dziwne pytania jakie mogłem mu zadać. Człowiek, który zna ten sprzęt na wskroś i zawsze chce pomóc.

Po skonfigurowaniu systemu do działającej postaci rozpoczął się etap układania miksów, w którym utwór po utworze dobieramy efekty, proporcje, kompresje, miksy do ucha i wiele wiele innych rzeczy. To jest etap który nigdy się nie kończy, jest procesem ciągłym ulepszania i udoskonalania. Najważniejsze jest jednak, że mamy w tej chwili zestaw sprzętu który nam na to wszystko pozwala. Pozostaje mi więc zaprosić na koncerty, żeby na własne uszy przekonać się jak ten system działa:)

Grzegorz WełnaGrzegorz Wełna – ukończył Wydział Mechatroniki Politechniki Warszawskiej. Przez kilka lat pracował jako projektant i inżynier systemów nagłaśniających, od 8 lat prowadzi własną firmę MobilneStudio.com zajmującą się realizacją dźwięku, projektowaniem i strojeniem systemów PA oraz rejestracją koncertów. Od 6 lat związany z poznańskim zespołem AudioFeels.

 

 

Pliki do pobrania

|

| A | A