26-08-2015

Jakub Krzywak
Dzisiaj coś przynajmniej dla mnie lokalnego albowiem firma mieści się pod Poznaniem (dokładnie w Suchym Lesie), a ja mieszkam blisko stolicy Wielkopolski 🙂 SL Service lub jak kto woli bardziej rozbudowanie Sound & Lights Service powstała w 2003 roku i od początku swojej działalności zajmuje się profesjonalną obsługą nagłośnienia i oświetlenia. W swojej ofercie posiada również różnorodne sceny i konstrukcje sceniczne co pozwala świadczyć pełną gamę usług. Od zawsze stawiała na jakość co zaowocowało bardzo rozbudowanym „parkiem maszynowym”. Nie każda firma może bowiem się pochwalić w magazynie kilkoma systemami L-Acoustics, nie każda firma może sobie pozwolić na kilka konsolet renomowanych producentów i już na koniec nie każda firma ma możliwość zbudowania odpowiedniego zespołu ludzi.
Poniżej wywiad z Tomkiem Pawłowskim, którego zawodowo bardzo cenię za umiejętności, a prywatnie za pozytywne podejście 🙂 Pamiętam jak kilka ładnych lat temu spotkaliśmy się dokładnie w Zbąszyniu na pewnym festiwalu gdzie Tomek występował na scenie, a ja się temu przyglądałem… Tak tak… występował. Aczkolwiek na późniejszej edycji spotkaliśmy się już raczej za konsoletą 🙂 Zadałem Tomkowi kilka pytań związanych z jego ścieżką zawodową, kilka pytań odnośnie rozwoju firmy SL Service, oraz… kilka pytań na temat naszego krajowego supportu. Zapraszam!
Sebastian i Tomek (od lewej) przy konsolecie Midas Pro3
Jak powstała firma SL Service?
Firma Sound&Lights Service powstała pod inną nazwą jako obsługa techniczna poznańskiej sceny klubowej. Jednym z ówczesnych współzałożycieli – Sebastian Bernat – prowadzi firmę do teraz.
Od ilu lat współpracujesz z firmą?
Od 2009 roku.
Twoja ścieżka zawodowa od początku była związana z SL Service?
Nie, nie od początku, ale wydaje mi się, że w odpowiednim momencie i odpowiednim etapie rozwoju zarówno mojego jak i firmy. Już jak kończyłem studia i mogłem od początku wspomagać praktykę wiedza akademicką. Wcześniej realizowałem dźwięk w małych firmach i „firemkach”. Po drodze były jeszcze praktyki w Gigant Sound, ale skala wydarzeń jaką zajmowała się ta firma była dla mnie nieco przytłaczająca;)
Pamiętam jeden koncert na dziedzińcu Starej Rzeźni w ramach festiwalu Artenalia w maju 2009, na którym byłem z dziewczyną, i który, jak się później okazało, był obsługiwany przez SLS. Powiedziałem do niej wtedy: „Zobacz, to coś dla mnie”. Pół roku później dołączyłem do ekipy, która ten koncert nagłaśniała.
Pamiętasz jakieś bardziej rozbudowane realizacje?
Przepraszam, że odpowiadam pytaniem na pytanie, ale rozbudowane pod jakim względem? 🙂 Różne wydarzenia mają różną specyfikę. Pamiętam koncert finałowy Festiwalu Transatlantyk z Orkiestrą Symfoniczną pod batutą Adama Banaszaka (pozdrawiam:)), towarzyszącą Leszkowi Możdżerowi i trzem ukraińskim cymbalistkom. Koncert Jankiela, Jana AP Kaczmarka o ile mnie pamięć nie myli. Miałem wtedy circa 80 wlotów + wizja i pogłosy, a dźwięk oprócz PA dystrybuowany był również na głośniki efektowe Auli Artis. Wyzwaniem w tej sali o bardzo krótkim pogłosie było zasymulowanie klimatu akustycznego sali koncertowej tak dla wykonawców, jak i oczywiście słuchaczy. To, że sam grałem w młodzieżowych orkiestrach symfonicznych mocno mi pomogło.
Pod względem ilości wykorzystanych systemów nagłośnieniowych, ale ze stosunkowo niewielką ilością kanałów na mikserze, zdecydowanie wygrywają Konkursy Lotów Red Bull oraz start i meta Orlen Warsaw Maraton.
Ciekawe i całkiem skomplikowane były eliminacje do Woodstock parę lat temu. W poznańskim Eskulapie mieliśmy trzy konsolety dźwiękowe: SC48, Pro3 i Vi6, jakiś tuzin z okładem kapel i przepinki po 5-10 minut… No i temperaturę powyżej wszelkich norm. Kto był w Eskulapie choć raz, będzie wiedział o co chodzi 🙂
Kolejna realizacja
Od czego w temacie inwestycji sprzętowych firma zaczynała?
Jak zapewne każda raczkująca firma, od rozwiązań najbardziej optymalnych ekonomicznie:) W pamięci utrwaliły mi się „kamienie milowe” w kwestii inwestycji. Część z nich oczywiście już była, kiedy dołączyłem do SLS.
Począwszy od „prehistorii” tubowy, świetny system – Turbosound TMS-5, potem pierwszy line-array – Next LA08, pierwszy L-Acoustics, konkretnie Kiva+Kilo wspierana przez SB118. Genialny do zadań hotelowych, których w tamtym czasie robiliśmy bardzo wiele. W międzyczasie pierwsza w firmie wielkoformatowa konsoleta z VCA ML-5000 Allen&Heatha wraz z monitorową GL2800 IEM, pierwsze cyfry – Vi6 i Vi1. Dalej, Kara, którą mieliśmy pierwsi w Polsce i która stałą się prawdziwym „wołem roboczym”. Wymieniać można bardzo długo. Pominę inwestycje oświetleniowe i sceniczne, bo choć cały ten świat ruchomych głów i aluminium jest mi dość bliski, w końcu ta sama ekipa i ten sam magazyn, i o czymś trzeba ze „świetlikami” rozmawiać na pobankietowej dyskotece, to chyba od tematu Midas Users zbyt byśmy odbiegli.
Jak dzisiaj wygląda Wasz „Park maszynowy”?
Piętrowo 🙂
Inwestycje sprzętowe to ważna część działalności firmy?
Tak, na pewno istotna, przy czym warto pamiętać, że nie tylko dźwięk, ale również dział oświetlenia i scen się rozwija. Ważniejsi są natomiast ludzie i na każde istotniejsze szkolenia oraz targi nasza delegacja wyjeżdża, prowadzimy również szkolenia wewnętrzne i dzielimy wiedzą w ekipie.
Waszym głównym systemem (frontowym) jest L-Acoustics Kara. Wybór był oczywisty?
Oczywiście, że oczywisty;) Choć, wydaje mi się, że ostatnio naszym głównym systemem w sezonie letnim jest jednak Kudo, a w zimowo-hotelowym Kara na zmianę z ARCS.
Jaką ilością Kary dysponujecie?
18 sztuk.
Czym wyróżnia się Kara wśród konkurencyjnych systemów?
Bardzo wysoką skutecznością. Dziecinną prostotą montażu. Dolną granicą przetwarzanych częstotliwości (60Hz). Niską masą. Bezlitosną liniowością fazy tak w osi propagacji jak i poza nią. Łatwością konfiguracji. No i przede wszystkim fantastyczną jakością dźwięku.
Konsolety to chyba również dla Was ważny punkt?
Wydaje mi się, że nie najważniejszy. Oczywiście są urządzenia spełniające ridery, jak i nasze „woły robocze” do zadań wszelakich, ale łańcuch audio jest tak dobry jak jego najsłabsze ogniwo, więc konsolety to nie wszystko. Mamy dwie konstrukcje 96 kanałowe, cztery 48-64 kanałowe, kilka mniejszych 32 kanałowych. Wszystkie są mniej lub bardziej riderowe i to póki co wystarcza na nasze potrzeby. Systemy PA, monitorowe, mikrofony i cała „garmażerka” są równie istotne.
Midas w akcji!
Midas jest jedną z nich. Jaką konfigurację posiadacie?
Pro3 wraz z DL371 (4 karty DSP), DL251, oraz network-bridge KT DN9650
Gdzie wykorzystujecie konsoletę?
Midasa Pro3 wykorzystujemy uniwersalnie. Tak na froncie, jak i monitorach. To dobrze brzmiące i bardzo elastyczne urządzenie dzięki systemowi „twardych” safe’ów, czy rozwiązaniom monitorowym, takim jak podwójne solo, czy MCA. Oczywiście wielu realizatorów tak Polskich jak i zagranicznych, na pierwszym miejscu w riderach mają serię Pro i na takie wydarzenia oczywiście wieziemy Pro3.
Czym jest dla Ciebie support techniczny?
Dobry support techniczny jest gwarancją spokoju. Wszystko z czego korzystamy to tylko urządzenia. Każde może odmówić posłuszeństwa. W momencie kiedy te urządzenia są coraz bardziej „skomputeryzowane” i „zinformatyzowane” support, który odbierze telefon o 2 w nocy aby odpowiedzieć na pytanie i pomóc w problemie to dla koncertu, wydarzenia, a długofalowo nawet dla firmy „być albo nie być”. Wydaje mi się również, że dobry support jest tym, co w większości przypadków (niestety nie we wszystkich) tłumaczy czasem wygórowaną cenę urządzenia.
Stanowisko realizatora podczas jednego z koncertów
Jak się w tej roli sprawdza firma Audio Plus Sp. z o.o.?
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że znakomicie. Antek Paluszkiewicz zawsze odbierze telefon i odpowie na pytanie, przy okazji życzliwie pytając „co u mamy” 😉 Jest newsletter z najważniejszymi informacjami np. o update’tach, magazyn z częściami itd. Wszystko tak jak trzeba.
Praktyczne szkolenia to ważna część edukacji?
Tak i naprawdę ważniejsza od teorii. Teoria to oczywiście rzecz nieodzowna, ale wyobraźmy sobie wjechanie samochodem do centrum Warszawy o godzinie 17 tylko po lekcjach teoretycznych. Z obsługą urządzeń i dźwiękiem ogólnie jest właśnie tak. Uczymy się nawzajem i bez kompleksów pytamy, jeśli czegoś nie wiem. Dzięki temu w większości prezentujemy w Polsce naprawdę wysoki poziom i nie mamy się czego wstydzić przede wszystkim jeśli chodzi o umiejętności, bo przecież sprzęt wszędzie jest względnie ten sam. Jeżdżenie za granicę z zespołami, czy rozmowy z realizatorami przyjeżdżającymi do nas tylko to potwierdzają.
Dzięki za rozmowę
Dzięki!