26-01-2016
Jakub Krzywak
Piotra Meli nie musimy przedstawiać. Od początku istnienia grupy Blue Cafe współpracuje z zespołem jako realizator dźwięku FOH. Ma duże doświadczenie praktyczne i sporą wiedzę z zakresu obsługi konsolet dostępnych na rynku. Zawsze na czasie w dziedzinie nowych technologii. W branży mówią, że Piotrek potrafi zawiesić każdy sprzęt dostępny na rynku.
Piotr Mela podczas jednej z realizacji
Blue Cafe od 2005 roku jeździ z własnym stołem monitorowym i systemami dousznymi. Niby dzisiaj nic nowego, ale nie każdy zespół może sobie na to pozwolić. Od zeszłego sezonu również na froncie znalazła się „deska” na stałe w postaci Yamahy QL5. Skąd taki wybór?
Realizator.pl: Od ilu lat współpracujesz z zespołem Blue Cafe?
Piotr Mela: Z zespołem Blue Cafe współpracuję prawie od początku istnienia – czyli ponad 16 lat.
Ilu członków liczy zespół?
W tym momencie nie licząc tancerek, menedżerki, realizatorów dźwięku i światła, techników sceny, kierowców, a czasami fryzjerki, koleżanek od make-up’u, stylistek, pirotechniki, wizualizacji i jeszcze paru osób to…. 5 muzyków i wokalistkę.
Spory team…
… jak widać z powyższej listy osób uczestniczących w koncercie to chyba TAK 🙂 Staramy się dać widzowi nie tylko coś dla ucha, ale także dla oka. Dominika jest piękną wokalistką, towarzyszą jej równie ładne tancerki… O męskiej części show się nie wypowiem, ale chłopaki fajnie grają 🙂
Ostatni sezon koncertowy był intensywny?
Na tyle intensywny, że chyba po raz pierwszy od paru lat nie byłem na dłuższych wakacjach. Nie mówię, że cały wolny czas wypełniła mi praca z Blue Cafe, ale sezon był dla mnie bardzo pracowity.
Oprócz plenerów są też trasy klubowe?
Zimą chyba wszystkie zespoły grają mniej plenerów 🙂 Nie licząc Sylwestra i WOŚP reszta to kluby i imprezy zamknięte. Tych drugich jest więcej… Pewnie z powodu właśnie naszej rozbudowanej techniki. Jeśli już gramy koncert to robimy to na 100% z pełną oprawą i tylko na jakieś specjalne okazje gramy akustycznie parę utworów.
Spotykamy się, żeby porozmawiać o Twoim nowym nabytku w postaci konsolety.
Z tym „nowym” to trochę przesadziłeś o prawie rok :)))
Od początku sezonu 2015 praktycznie nie ruszałem sie na koncerty bez swojej Yamachy QL5. Ponieważ wiedziałem, że sezon będzie pracowity postanowiłem ułatwić sobie trochę prace na FOH. Do tej pory pracowała głównie jako konsoleta frontowa, a na monitorze był LS9-32, ale od tego sezonu QL5 będzie konsoletą monitorową dla mojego zespołu.
Yamaha QL5
Coraz więcej realizatorów decyduje się na własną „deskę”. Trend czy wygoda?
Raczej chyba wygoda zespołów. Blue Cafe już od 2005 roku jeździ z własnym mikserem monitorowym, systemami dousznymi oraz dwoma realizatorami dźwięku. Gdy każdy muzyk ma swój tor monitorowy stereo, to ciężko byłoby budować miks codziennie od początku na różnych konsoletach. Mając m.in. własną konsoletę jesteśmy w stanie zminimalizować różnice w odsłuchach dousznych. Nie mówiąc już o minimalnych korektach na poszczególnych koncertach. Gdybyśmy musieli pracować codziennie na innej desce pewnie zespół nie byłby zadowolony z naszej pracy.
Czym musi się charakteryzować dobra, riderowa konsoleta?
Według mnie konsoleta kupowana dla konkretnego realizatora czy zespołu nie musi być riderowa. Przecież nikt nie zabroni jeździć realizatorowi zespołu z iPadem połączonym po WiFi z jakimś stage boxem czy mikserem DJskim na FOH. Ważne aby efekt był osiągnięty – czyli pełna widownia i uśmiechnięty menadżer, który nam płaci.
Konsoleta riderowa to taka, którą zaakceptują realizatorzy większości zespołów dla których będziemy przygotowywać system. Celowo użyłem słowa „większości” ponieważ wiadomo, że niektórzy i tak przyjadą ze swoją „deska”. Może to być spowodowane np. specyficzną konfiguracją rozszerzeń (AVIOM, SPDiF, WAVES) i wtedy lepiej i bezpieczniej jest zamiast przekładać karty w slotach pomiędzy kapelami postawić swój mikser obok innych.
Riderowy mikser musi również – jak to się mówi – brzmieć. Choć w dzisiejszych czasach przy taniości nawet zaawansowanych technologii z doliny krzemowej, to już nie jest takie trudne od osiągnięcia. Myślę, że wielu nie odróżniłoby koncertów zrealizowanych za pomocą bardzo różnych cenowo konsolet. Nie bez znaczenia jest „karmienie nas” wszechotaczającą kompresją i MP3-kami (radio, TV, internet) nad czym ubolewam.
Konstruktorzy Yamahy starali się, aby ich konsolety brzmiały transparentnie, nie wprowadzały bez potrzeby zmian w dźwięku i uważam, że jeśli chodzi o QL-a to im się udało.
Ale wracając do pytania… Następną własnością powinna być łatwość pracy. Ja akurat jestem zżyty z cyfrową Yamahą od 1996 r. więc nigdy nie miałem problemu, ze zrozumieniem idei konstruktorów tej marki. Ale wielokrotnie miałem okazje tłumaczyć obsługę M7CL, LS9, QL, CL i naprawdę po paru minutach mało nawet doświadczony realizator jest w stanie „ukręcić” koncert. Dla mnie mistrzem w takich sytuacjach jest konsoleta PM5D. Posiada ona BARDZO rozbudowane możliwości konfiguracji, a zarazem jest chyba najprostsza w obsłudze po skonfigurowaniu ze względu na dużą ilość manipulatorów. Do dziś z resztą widnieje w riderach nawet bardzo znanych, zagranicznych gwiazd, które w tamtym roku odwiedzały Polskę.
No i chyba najważniejsza cecha każdej konsolety – pewność działania!
Yamaha od zawsze była znana z niezawodności
…no właśnie. Yamaha to chyba był od zawsze synonim jakości, stabilności i niezawodności?
Jak już wyżej/wcześniej wspominałem bardzo długo pracuje na mikserach tej firmy i nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja odmówienia współpracy przez te konsolety – po prostu NIGDY. Ci co mnie znają – wiedzą, że jestem w stanie zawiesić prawie każdy sprzęt 🙂 i to nie specjalnie – takie „szczęście”. Ale nigdy w życiu nie udało mi się zawiesić Yamahy.
Pamiętam jak kiedyś podczas prób do pewnego festiwalu, który był później transmitowany na żywo w TV, zerwała się taka ulewa, że zabrała namiot znad jednej z konsolet monitorowych. Woda wlała się do środka M7CL. Całe szczęście, że ktoś uprzedził aurę i wyłączył prąd całego nagłośnienia. Po ok 1,5 h okazało się, że na mikserze nie zrobiło to większego wrażenia. Po rozkręceniu obudowy, wylaniu ok pół szklanki wody, wysuszeniu każdej płytki – wszystkimi dwoma suszarkami z pobliskiego hotelu – deska po postu była gotowa do działania. Nie wyobrażam sobie takiej akcji z inną konsoletą. Od tej pory nabrałem jeszcze większego szacunku dla inżynierów tej marki.
Widzisz jakąś analogię pomiędzy starszymi konstrukcjami, a serią QL?
Tak. Yamaha zastosowała w QL-u tą samą topografię poruszania się po menu, którą znamy z LS9 czy M7CL – i słusznie, skoro coś się sprawdza to po co to zmieniać. Oczywiście zaszły pewne zmiany, choćby dla tego, że cała idea przesyłu sygnału oparta jest o sieć DANTE siłą rzeczy musiały się pojawić w sekcji SETUP pozycje pozwalające na jej konfiguracje.
Środowisko pracy jest tak samo intuicyjne?
Każdy kto kiedykolwiek pracował na tych stołach nie będzie miał problemu ze znalezieniem odpowiednich funkcji. Jednak jest sporo nowych właściwości ułatwiających prace.
Można np. z pendrive’a wgrać do pamięci miksera tylko część zapisanych ustawień: samą scenę, konfiguracje patcha, setup lub ustawienia w rackach. Nie trzeba ładować całego stołu jak to jest w poprzednich modelach. Bardzo często wykorzystywana własność podczas festiwali. Realizator przyjeżdżający z zespołem może wgrać tylko część rzeczy i nie niszczy naszej poprzedniej pracy związanej z konfiguracją talkbacków, systemu głównego, stref, fronfili, konferansjerów itp. Mało tego, teraz juz nie trzeba mieć ze sobą pendrive’a aby zmieniać preferencje miksera. Oprócz „Admin” i „Guest” możemy zapisać w pamięci wewnętrznej jeszcze następnych 10 takich użytkowników.
W QL5 mamy 12 klawiszy użytkownika. To niby tyle samo co w LS9, ale jak pomnożymy to przez 4 banki, które możemy szybko zmieniać (również za pomocą tych klawiszy) to się robi prawie 50. A to już zadowoli chyba każdego realizatora.
Nie zapomniano również o warstwach suwaków, które sami możemy sobie skonfigurować. W LS9 był to tylko jeden taki „leyer” – tu mamy 4.
Tych usprawnień w stosunku do poprzednich modeli Yamahy jest sporo. Nie wspominam tu chociażby o możliwości sterowania zewnętrznymi urządzeniami za pomocą GPI, MIDI, nagrywaniu lub odtwarzaniu plików MP3 bezpośrednio z pendriva czy dwóch punktów insertowych w każdym kanale wejściowym lub wyjściowym. Zarówno o tym jak i braku potrzeby zabierania ze sobą opisówki, bo nad każdym kanałem jest wyświetlacz, można się dowiedzieć bezpośrednio ze strony producenta.
Ale chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na własność jaką jest możliwość kompensacji wzmocnienia preampu wejściowego między mikserami w przypadku podbierania sygnału z tego samego wejścia przez 2 konsolety. Podczas festiwali raczej tylko dla odważnych, ale przy pracy ze stałym zespołem i dwoma konsoletami serii QL/CL na FOH i monitorze jak najbardziej pomocna. Możemy wtedy wejść wszystkimi sygnałami bezpośrednio do konsolety monitorowej, a sygnały na FOH przesłać skrętką za pomocą sieci DANTE bez konieczności używania jakiegokolwiek splittera.
Radzę jednak, aby każdy kto nigdy nie pracował z tym protokołem przed wyjazdem na pierwszą sztukę zapoznał sie ze specyfiką pracy tej sieci. Nie jest to bardzo skomplikowane, ale aby ustrzec się wpadek warto poświęcić parę minut na zgłębienie tej wiedzy.
O sprzęt trzeba dbać 🙂
Czy inżynierowie zmienili coś w jakości samych algorytmów, np. efektów, kompresji, bramek?
Wizualnie zostały takie same, ale ich działanie jest bardziej precyzyjne dla ucha. Na pewno jest to klasa lub dwie wyżej od LS9 czy M7CL.
Miksowanie jest w takim razie samą przyjemnością 🙂
Dokładnie tak. Dodam jeszcze, że w konsoletach QL/CL można w prosty sposób zmienić sposób miksowania z układu stereo na 5.1. I może nie ma w tym nic nadzwyczajnego, w końcu w każdym mikserze z pomocą szyn aux, mix, matrix, czy obojętnie jak one sie nazywają, można wyjść na poszczególne głośniki, ale nie znam konsolety w tej klasie cenowej w której można byłoby miksować dźwięk w 5.1 do kanałów w najprostszy możliwy sposób – przesuwając kropkę na ekranie . A w QL/CL tak można! Zagrałem kiedyś kilka koncertów w systemie surround i musiałem się trochę nakombinować, aby płynnie przejść dźwiękiem z np. lewego tyłu do prawego przodu. Dziś mając do dyspozycji QL/CL byłoby to dziecinnie proste.
Seria CL wyposażona była w Premium Rack. QL5 też takowy posiada?
Oczywiście. W ogóle trzeba powiedzieć, że miksery serii CL i QL są bardzo do siebie zbliżone jeśli chodzi o oprogramowanie. Same powierzchnie różnią się od siebie ilością gałek, suwaków, przełączników, ale oprogramowanie jest powiedzmy w 90% identyczne. Nawet wersje softu CL i QL od jakiegoś czasu noszą tą samą numeracje. Mało tego, ustawienia zapisane w jednej z konsolet można przenosić do drugiej bez konieczności korzystania z konwertera. Oczywiście trzeba uważać, bo np. w serii CL mamy 24 szyny mix oraz 8 matrycowych, a w QL-u „tylko” 16 mixów i 8 matryc więc te 8 szyn się po prostu nie przepisze. Tak samo będzie z kanałami wejściowymi, których QL5 ma 64 + 8 stereo, a np. CL5 obsługuje 72 + 8 stereo. Za to oba mogą wysyłać kanały wejściowe do matrycy powiększając w ten sposób ilość np. miksów monitorowych.
Wykorzystujesz dodatkowo zewnętrzny serwer np. z wtyczkami Waves?
Jak jest to czasami wykorzystuje :))) Prywatnie nie jestem w posiadaniu. Udało mi się parę razy pożyczyć i myślałem nad zakupem. Chętnie czasem użyłbym jakiegoś SSL channel lub C6. Trochę naiwnie czekam, że powstanie w końcu jakiś „niezależny” serwer do pracy na żywo (nie związany z Waves, UAD, itp.) w którym mógłbym zebrać wtyczki nie tylko jednego producenta. Ale na razie nic o takim stricte live’fowym rozwiązaniu nie wiem.
A ponieważ w serii CL i QL mamy do dyspozycji osobny rack z bardzo fajnymi urządzeniami sygnowanymi przez Rupert Neve’a np Portico 5033 i 5043 czy dynamiczne EQ, które sprawdza się jako precyzyjny de-esser lub jako dynamiczna eqalizacja sumy to jakoś bardzo mi tych Waves’ow nie brakuje:)
Warto również wspomnieć, że w tych mikserach możemy zamieniać equalizery tercjowe na 8 punktowe parametryczne. Coś czego mi brakowało kiedy realizowałem monitory. W QL/CL to jest i czy użyjemy ich jako EQ w insercie kanału wejściowego, wyjściowego czy jeszcze w jakiś inny sposób zależy tylko od inwencji realizatora.
Natomiast dzięki Pawłowi Zachanowiczowi pożyczyłem na kilka koncertów kartę rozszerzeń MY8-LAKE. Dzięki temu rozszerzeniu możemy być w posiadaniu jednego z najlepszych procesorów, który my realizatorzy cenimy głównie za możliwości i jakość obróbki sygnału. Może on pełnić funkcje krosowera sygnałów do poszczególnych pasm systemu PA lub np. pracować w insertach kanału miksera jako EQ z liniowa fazą. Lake jest specyficznym procesorem jeśli chodzi o edycje parametrów, ale jest naprawdę skuteczny i jak to się ostatnio mawia „robi robotę”. I to chyba będzie moja następna inwestycja.
Piotrkowi QL5-ka nie zawiesiła się ani razu podczas pracy
Wspominałeś o przesyle sygnału w QL’-ce opartej na sieci DANTE. Czy to protokół niezawodny w pracy?
Jeśli przestrzega się w stosunku do niego pewnych zasad, to uważam, że tak. Mnie nigdy jeszcze nie zawiódł, z reszta tak jak Yamaha 🙂 Jest przede wszystkim prosty dla użytkownika. Każde urządzenie wpięte do sieci DANTE po prostu w niej już jest. Nie wymaga jakiejś wyszukanej konfiguracji. Za pomocą aplikacji, którą można bezpłatnie pobrać ze strony www.audinate.com jesteśmy w stanie w prosty sposób skrosować ze sobą wybrane wejścia i wyjścia należących do sieci. Do tej pory wszystkie „awarie” sieci DANTE były spowodowane albo za długą skrętką użytą do połączenia w stosunku do jakości albo złym ustawieniem tzw. ID urządzenia. Mogę więc stwierdzić, że tak – to stabilny protokół.
Poza tym uważam, że jeśli chodzi o wsparcie techniczne, to z Yamahą jest naprawdę bardzo dobrze. Większość rzeczy znajduje się na stronie www.yamahaproaudio.com, która jest bardzo przejrzysta i z łatwością można na niej odnaleźć wszytkie instrukcje, sterowniki, oprogramowania oraz krótkie, istruktażowe filmiki. Poza tym zawsze można liczyć na pomoc wspomnianego już wcześniej Pawła Zachanowicza lub Łukasza Błasińskiego. Jeśli mamy jakieś trudności z obsługą Yamahy można skontaktować się z którymś z Panów i na pewno pomogą rozwiązać problem.
Rejestrujesz wielośladowo koncerty?
No właśnie, to jest bardzo duże udogodnienie nie tylko w Yamaha’ch, ale w każdym sprzęcie posiadającym DANTE. Za pomocą przeciętnego komputera (PC lub MAC) jesteśmy w stanie w prosty sposób nagrać wielośladowo nasz koncert. Potrzebujemy do tego tylko kawałka skrętki, laptopa z jakimś (nawet darmowym) DAW’em i miejscem na dysku oraz licencji na driver. Ta ostatnia jest płatna ale tylko ok 30 USD. I w ten sposób możemy się cieszyć wielośladową sesją koncertową. Ja nagrywam prawie każdy koncert, którego ścieżki mogą mi później posłużyć np. do tzw. virtual soundcheck – czyli próby, na której zamiast muzyków miksuje ślady z poprzednich koncertów. Zespół bardzo to lubi, ponieważ zamiast wcześnie wstawać jak my (technika) mogą dłużej pospać w hotelu 🙂
–
Zobaczcie prezentację możliwości konsolety Yamaha QL5
–
Dystrybucja w Polsce
Siemensstrasse 22-34 | 25462 Rellingen
Germany | https://pl.yamaha.com