13-12-2018
Jakub Krzywak
Muszę przyznać, że mało jest rodzimych zespołów, które osiągnęły międzynarodowy sukces. Próbowało wielu, ale niewielu się ta sztuka udała. Nad przyczynami tego stanu rzeczy od wielu lat zastanawiają się krytycy muzyczny i ludzie związani z branżą. I jak się domyślacie ilu specjalistów tyle opinii.
Jakiś czas temu zostałem zaproszony do zrealizowania materiału na temat najnowszej klubowej trasy koncertowej zespołu Riverside (Wasteland Tour 2018) który na co dzień wykonuje muzykę z pogranicza rocka i metalu progresywnego. Zespół został założony w 2001 roku w Warszawie przez perkusistę Piotra Kozieradzkiego wraz z gitarzystą Piotrem Grudzińskim, basistą i wokalistą Mariuszem Dudą oraz klawiszowcem Jackiem Mielnickim. Pierwszy album „Out of Myself” odniósł sukces za sprawą singla „Loose Heart”. Kolejne nagrania sprawiały, że zespół był coraz popularniejszy w Polsce, ale to o czym warto wspomnieć to rok 2007 i nowy album zatytułowany „Rapid Eye Movement” który spowodował, że zespół Riverside został zauważony w Holandii. Przełomowym momentem było wydanie piątej płyty „Shrine of New generation Slaves” wydanej w 2013 roku. Krążek dotarł do 2 miejsca w zestawieniu OLiS. Nagrania z tej płyty znalazły się na wielu renomowanych listach przebojów w Niemczech, Szwajcarii, Belgii, Holandii i Finlandii.
Pamiętam jak spotkałem się kilka lat temu (zupełnie nie mam pamięci do konkretnych dat) z Tomkiem Pawłowskim, który z zespołem Riverside współpracuje od dłuższego czasu jako realizator dźwięku. Spotkaliśmy się w Cieszanowie podczas Cieszanów Rock Festiwal gdzie na dużej scenie zespół zaprezentował swój niezwykły kunszt muzyczny. Tomek pracował wtedy na konsolecie DiGiCo D1 i choć ta konstrukcja jest w dobie dzisiejszej technologii już nieco przestarzała to nadal trzyma wysoki poziom brzmieniowy. Tomek uważa zresztą, że to do dzisiaj jest świetna konsoleta. Dopowiem jeszcze, że Riverside to chyba jedyny zespół, który w naszym kraju posiada ogromny autobus koncertowy. Tak, tak… I można poczuć się jak podczas amerykańskiej trasy koncertowej.
Wasteland Tour 2018 to trasa obejmująca 8 koncertów klubowych w największych miastach w Polsce (Gdańsk, Poznań, Wrocław, Katowice, Łódź, Toruń, Kraków, Warszawa), oraz 15 koncertów zagranicznych (Berlin, Schorndorf, Lisbona, Madryt, Barcelona, Lyon, Paryż, Manchester, Londyn, Sint-Niklaas, Utrecht, Hamburg, Oberhausen, Pratteln i Neunkirchen).
Polską część trasy w zakresie obsługi nagłośnienia zajęła się wrocławska firma Fabryka Dźwięków – Tomasz „Owca” Nowacki przy wsparciu firmy M.Ostrowski. Chodziło głównie o powtarzalność i wysoką jakość dźwięku. Fabryka Dźwięków na potrzeby tej trasy dostarczyła – w różnej konfiguracji – niemiecki system TW AUDiO.
To była niesamowita trasa
Fot. Materiały zespołu
Tomek znany jest z profesjonalizmu i odpowiedniego przygotowania. Nie mogło być inaczej i tym razem. Na trasie Wasteland Tour 2018 pojawił się nowy system miksujący Allen & Heath dLive więc Tomek zyskał sporą przewagę w kreowaniu dźwięku. Chcecie dowiedzieć się więcej o przygotowaniach do tej trasy? Jak został skonfigurowany system miksujący i jakie konfiguracje nagłośnieniowe zastosował Tomek podczas poszczególnych koncertów? Zapraszam na rozmowę gdzie wspólnie poruszamy wiele tematów – w tym problematykę różnic między poszczególnymi krajami pod kątem poziomu technicznego.
PS. Jak się domyślacie dotarliśmy na próby do koncertu w Poznaniu bo tutaj było nam najbliższej. Poznański setup był dość mały, ale bardzo spójny brzmieniowo. W pozostałych miastach wielkość systemu zmieniała się w zależności od potrzeb. Pod wywiadem znajdziecie pełen setup TW AUDiO.
Realizator.pl: Tomek – to chyba jedna z Twoich większych tras w karierze?
Tomek Pawłowski: Chyba już zdarzyła się dłuższa – w zeszłym roku – więc pod względem czasu trwania na pewno nie. Jak na razie jest to jednak największa jeśli chodzi o pojemności klubów i hal oraz ilość roboty, którą mam przy koncercie. Ale satysfakcja wprost proporcjonalna 🙂
Jest naprawdę międzynarodowo…
Owszem… Parę kilometrów zrobimy 😉 Na szczęście kilka koncertów zespół zdecydował się zagrać również w Polsce.
Jak wyglądały Twoje przygotowania do trasy?
Przede wszystkim przed trasą Wasteland Tour 2018 zespół zdecydował się wymienić konsoletę na nowocześniejszą, jak również cały system okablowania – tj. „podpytek”, puszek, paneli które na zamówienie wykonała dla nas firma ZiKe Labs. To wszystko trzeba było okablować, oszyć i opisać. Skonfigurować od podstaw racka lokalnego oraz scenicznego. Musiałem również uzbroić customowego case’a na sam sterownik C3500. Szuflada, półka, MacMini w obudowie Sonneta, switch do Dante, ramię na monitor. Sporo akcesoriów.
Lata temu byłem w Łomiankach w siedzibie Polsoundu na prezentacji DiGiCo – też tam chyba byłeś – i był tam taki realizator, który pojeździł sobie z Jessie J, Georgem Michealem i innymi. Opowiadał o swoim podejściu do dużej trasy, o przygotowaniach, o planowaniu. Pokazywał tabelki i opowiadał o nich. Zapamiętałem tę lekcję i przygotowania zacząłem od planowania to jest odpaliłem Excela z kolumnami: źródło, mikrofon, kanał w puszczce, kanał w mixracku, planowany kanał w konsolecie, wyjścia, etc. Następnym etapem był preprogramming konsolety z uwzględnieniem ewentualnych gości i zrobienie miksów IEM na ostatnich warstwach, żeby zespół mógł już pracować nad nowym materiałem na salce, a ja żebym mógł robić notatki na co zwracać uwagę w nowych numerach. Na tym etapie każdy z członków zespołu mógł już sobie włączyć OneMix na iPadzie i doszlifować swoje proporcje nie przerywając grania.
W racku Tomka było kilka dodatkowych „zabawek”
Profesjonalne podejście… Ta trasa jest w takim razie zupełnie inna od pozostałych?
Tak, zdecydowanie. Podstawową różnicą jest fakt, że polską odnogę trasy graliśmy na systemach TW AUDiO dostarczanych na koncerty przez firmy Fabryka Dźwięków oraz M.Ostrowski. W każdym klubie w którym graliśmy. Do dyspozycji mieliśmy systemy VERA 36, razem z S33, Infra-suby BSX oraz źródła punktowe T20 oraz T24N – w różnych ilościach, żeby dopasować nagłośnienie tak do „Hali Koło”, czy „Klubu Studio” jak i do „Od Nowy” i „Tamy”. Systemy były zasilane wzmacniaczami Lab.Gruppen PLM12K44. Ta powtarzalność charakteru brzmieniowego systemów oraz ich skalowalność była dla mnie bardzo komfortowa.
Jak się widzieliśmy dwa lata temu to wciągałeś na FOH ogromną konsoletę DiGiCo D1. Sentyment pozostał?
No pewnie! Chociaż wiesz, aż tak ogromna to ona nie była… Przynajmniej nie rozmiarami 😉 To świetna konstrukcja, na „pełnym wypasie” jak na swoje czasy. Bardzo dobrze rozwiązana i brzmiąca, ale już miałem ją na 100% zajętą, a zespół w nowym materiale podniósł poprzeczkę wymaganiami co do sprzętu i miksu. Pojawiły się nowe instrumenty, gościnny udział naszego technika Matteo Bassoli na gitarze basowej czy gościnny występ Jelonka na koncercie w „Hali Koło” więc już mi po prostu zabrakło w DiGiCo miejsca. Pamiętaj Kuba, że monitory robię zespołowi na IEM z frontu + trzy kanały również dla techniki na scenie. Na całe szczęście D1 znalazło nowy dom na Pomorzu u mojego serdecznego kolegi, który na pewno o nią zadba.
Więc ta trasa jest również inna ze względu na nową „zabawkę”?
Jak najbardziej. Konfiguracja D1 i oszycia sceny była schedą po poprzednim realizatorze Riverside. Ja wprowadziłem drobne zmiany jak host Multirack Native na Macu Mini, itd. No i zmiksowałem po swojemu front.
Powierzchnia robocza C3500 jest bardzo intuicyjna
Teraz jest dLive, który mimo kolorowego wyglądu jest tak naprawdę potężnym narzędziem. Bycie zupełnie niezależnym od stabilności lub komputera liczącego wtyczki jak było za czasów D1, oraz możliwość skonfigurowania całego systemu zgodnie z moim „fengszuła” bardzo podniosło mój komfort psychiczny na koncertach. Dodatkowo projektując nowy system przewidzieliśmy taką możliwość żeby supporty korzystały z dLive’a, oraz naszej scenicznej „kablologii”. Wystarczy przepiąć puszki na scenie i można grać support.
Konsoleta jest w posiadaniu zespołu, próby grane są przez nią na IEM’ach na salce więc nie mogło być to urządzenie dostarczone tylko „na trasę”.
Dlaczego właśnie dLive?
Z wielu powodów. Jest już bardzo dojrzałą konstrukcją. W pierwszych planach na nową konsoletę miałem w głowie DiGiCo SD12, ale za różnicę ceny dostaję funkcjonalność, która jest przeogromna, ale do roli konsolety zespołu Riverside zupełnie niepotrzebna. Różnica w samej pracy jest również taka jak prowadząc Mercedesa i Mazdę MX5, rozumiesz? 🙂 dLive jest jak kumpel z którym po prostu przyjemnie się pracuje. Bardzo lubię w dLivie otoczkę. Karty rozszerzeń, obie aplikacje na iPada – MixPad dla mnie i OneMix z którego korzystają muzycy na scenie. Nie bez znaczenia jest również sposób w jaki platforma jest rozwijana, rozwiązania zaczerpnięte w obrębie grupy Audiotonix. A&H jest również mikserem, który można bardzo łatwo przekonfigurować. Jest elastyczna i napakowana narzędziami takimi jak korektory dynamiczne, kompresory pasmowe, różne symulacje. Bardzo podobają mi się efekty. Więc okazało się, że wszystkie licencje Waves jakie mam wiszą sobie w chmurze i nie są mi potrzebne. Support dystrybutora i podejście Jarka Kierkowskiego i Jacka Mazura było również dla mnie bardzo ważne.
Jaką konfiguracją konsolety dysponujesz?
Na scenie MixRack CDM48 rozszerzony o kartę AES3 zabudowany w case z IEMami i panelem przyłączy podpytek. Na FOHu sterownik C3500 z kartą Dante oraz rack z DX32 z wyjściami AES3 i analogowe I/O do insertowania analogowych urządzeń Looptrottera. W racku jest Monster na zgrupowane stopę i werbel, Channel Strip pod wokal Mariusza, Sa2Rate nasycający klawisze cyfrowe i ostatnio pojawił się również Emperor jako bus compressor dla grupy wszystkiego bez wokali. Pewnie, że można te rzeczy robić wtyczkami, ale wyglądamy bardziej profesjonalnie mając je w racku 😉 A poważnie… Te urządzenia są świetne, mają swój charakter i są jedną ze składowych charakteru brzmienia Riverside na żywo.
Jeszcze jedno ujęcie w poznańskim klubie Tama
Jak oceniasz poszczególne sekcje, algorytmy brzmieniowe czy intuicyjność pracy?
Intuicyjność pracy na dLive jest przeogromna, jeśli już się pozna filozofię pracy na nim. Jest też diablo szybki. Z rackiem efektowym, różnymi algorytmami pracy kompresorów, czy korektorów graficznych, Dyn8, którego mogę zainsertować gdzie chcę, brzmi tak jak chcę i przy innych konstrukcjach dostępnych na rynku pracuje mi się na nim jakbym miał absolutnie rozwiązane ręce. Są pewne ograniczenia w stosunku do mojego drugiego ulubionego DiGiCo jak brak makr czy niemożność komutowania grupy w grupę, ale da się te ograniczenia stosunkowo łatwo obejść scenami czy używając jakiś wolny, przerobiony na stereo kanał w który można wpuścić wyjście z grupy. Podoba mi się brzmienie efektów które na pierwszy rzut ucha są trochę dziwne, ale szybko okazuje się, że jednak plastyczne i dobrze klejące się w miksie. Bardzo czytelnie i przyjaźnie dla użytkownika rozwiązana jest logika scen. Sposób zaimplementowania Virtual Soundcheck jest także najlepszy z jakim dotychczas miałem do czynienia. Ciekawe czy SSL „ukradnie” teraz ten patent. Mógłby 😉
Podobają mi się gadżety takie jak możliwość odtwarzania z USB. Wszelkie dźwięki typu „intra”, „pontra”, „outra” odtwarzam z pendriva bezpośrednio w konsolecie.
dLive jest zaskakująco udaną konstrukcją. I nie, nie mam żadnych profitów z publikowania takich opinii 🙂 Po prostu uważam, że dla Riverside był to strzał w dziesiątkę co potwierdzają co koncert zadowolenie muzyków z soundu w słuchawkach i ludzie podchodzący przybić piątkę za dobry dźwięk. A ja się świetnie bawię pracując na tym urządzeniu.
Skład zespołu jest niby taki klasyczny, a jednak na scenie sporo się dzieje…
No cóż.. Jeśli samych klawiszy jest sporo, Hammond z leslie, moogi, prophety, workstacja Korga, sample, a nie wspominając o gitarze wet-dry-wet, wokalista gra na pięciu 5 instrumentach na zmian oprócz basu również na basie piccolo, gitarze akustycznej czy puszczonym przez piec basowy dwuprzetwornikowym klasyku to trzeba się trochę postarać, żeby za nimi nadążyć. Ale wszystko jest do ogarnięcia. Automatyka konsolety i znajomość materiału w zasadzie „co do nuty” wystarczają, żeby w trakcie koncertu skupić się na tym co najważniejsze czyli brzmieniu zespołu.
A na scenie…
Dużo wlotów zajmujesz?
Wlotów ze sceny mam 36 mimo to Mixrack jest opięty do końca. Są przeloty przygotowane pod gościnnych muzyków, backupy czy choćby ambience’y gdyby zespół chciał jakiś koncert nagrać i wydać. Mamy 8 kanałów nadmiarowości – tzn. z całej sceny schodzi łącznie 56 przelotów w 7 ośmiokanałowych przewodach i w zasadzie żadna puszka czy panel nie jest zapełniony w całości więc jesteśmy gotowi na różne pomysły zespołu w przyszłości. W zależności od potrzeb z tych samych przelotów może korzystać support po przepięciu „puszek” na scenie bo oprócz tych których używamy ZiKe Labs wykonali dla nas jeszcze 3 dodatkowe 8-kanałowe puszki pod supporty właśnie.
Polską część pracy oparłeś o nagłośnienie TW AUDiO. Jak niemieckie „paczki” sprawują się w praktyce?
To system z górnej półki. Zupełnie nie odstający od konkurencji, a przyjazny dla ekipy w kwestii montażu. Brzmieniowo i mocowo zupełnie bez zastrzeżeń z bardzo dopracowanymi presetami.
Zawsze jestem pod wrażeniem dynamiki i zasięgu T24N. Jak ten zestaw reaguje na zmiany w miksie?
Jest bardzo responsywny i ciężko go „zatkać” dynamicznym miksem. Nie zaczyna krzyczeć przy wyższych poziomach. Dawał sobie świetnie radę jako główne PA w „Tamie”, oraz w „Od Nowie”. Używaliśmy ich również w innych miejscach jako nagłośnienie pomocnicze. Center-fill czy front-fille przy szerszych scenach i tam gdzie była taka potrzeba.
Zestawy TW AUDiO różniły się w zależności od miejsca koncertu
Konfiguracje zmieniały się w zależności od klubu i miasta?
Owszem i to radykalnie. Z koncertu na koncert było zupełnie inaczej. Na przykład w Hali Koło czy A2 powieszone standardowo line-array z T24N jako dogłośnienia. W Od Nowie T24N stanowiło system główny, a jeden moduł Very był center-fillem. Współpraca z Bartkiem i Maćkiem (pozdrowienia!) z Fabryki Dźwięków przypominała trochę zabawę w układankę. Na pace ciężarówki klocki i wybieranie codziennie po wejściu do klubu których dzisiaj użyjemy i jak. Modułów było dość na każdą lokalizację i wyposażone były we wszelkie potrzebne akcesoria jak ramy, itd. Elastyczność Lake’a na pokładzie wzmacniaczy jak i możliwości konfiguracyjne dLive były bardzo pomocne.
Jak dużo pracy wymagało zestrojenie systemu w poszczególnych lokalizacjach?
Niewiele. Kwestia zgrania czasów, korekcja barwy pod pomieszczenie i ognia. Presety są napisane tak żeby wszystkie systemy TW AUDiO były zgodne pod względem barwy i fazy ze sobą. Lake na pokładzie wzmacniaczy bardzo ułatwia sprawę.
Gdzie ten setup był największy?
W „Hali Koło”, która była największym obiektem w jakim graliśmy na polskiej części trasy. Setup wyglądał następująco: 18 sztuk Vera 36, 12 sztuk Vera S33, 3 BSX’y i 6 T24N na frontfillu.
A basy zawsze na poziomie!
Ta trasa jest chyba w sumie bardzo zróżnicowana bo w Polsce bazujesz na tym samym producencie nagłośnienia, a w części zagranicznej na tym co zastaniecie?
Dokładnie tak jest. Na szczęście z Riverside jesteśmy o tyle samowystarczalni, że potrzebujemy od lokalnej ekipy statywy do anteny do IEM’ów i małego statywu na dolny rotor Leslie. Całe okablowanie sceny czy mikrofony mamy ze sobą.
Czy jednak cokolwiek udało Ci się uzgodnić jeszcze przed rozpoczęciem części zagranicznej?
Wiesz na zagranicznej części trasy nawet nie było sensu zbyt wiele uzgadniać. Kluby mają takie wyposażenie jakie mają, ale to zawsze jest nagłośnienie na wysokim poziomie. Jedyne co niekiedy należało uzgodnić to czy możemy użyć naszej skrętki bo ich jest uszkodzona albo czy z supportem jeździ realizator. Oczywiście w riderze wszystko było napisane, ale czasem woleli się upewnić. Przed trasą dostaję specyfikację techniczną klubów, kluby dostają nasz rider i już. Sygnał do PA mogę dać analogowo w formacie AES3 i Dante i to tak na scenie jak i na fochu więc ani razu nie musiałem przechodzić przez konsoletę lokalną. Na festiwalu w Neukirchen czy w Klubie Studio żeby dać sygnał na strefy Vip, Bar, itd. dopinałem się ze swoim switchem w istniejącą sieć Dante.
Jaki poziom oferowały konkretne lokacje zagraniczne w których mieliście okazję zagrać?
Zróżnicowany, ale poziom lokacji w trasie określa nie tylko nagłośnienie główne. Dostęp do sceny, miejsce na nightlinera, garderoby, wyposażenie klubu np. w pralkę czy ilość natrysków. Po koncercie gdzieś cały ten szkolny autobus facetów musi przecież zadbać o higienę 🙂 Poziom zawsze był dobry lub bardzo dobry. Zdarzały się teatry, hale poprodukcyjne, zwykłe kluby muzyczne. Nowy dzień, nowa przygoda. Polskie kluby natomiast absolutnie nie mają powodów do kompleksów. Ścisła czołówka!
Co zaskakuje za granicą?
Najbardziej zdecydowanie catering w holenderskich klubach. W restauracjach ciężko o takie jedzenie 🙂
A na poważnie w wielu miejscach profesjonalizm stagehandów. W Anglii, Hiszpanii czy Holandii to po prostu technicy sceniczni i backline’owi, a nie tylko silnoręcy do przeniesienia sprzętu. Więc zdarzało się, że pomagali nam rozstawiać instrumenty czy opinać na scenie przewody. W Polsce takie sytuacje raczej się nie zdarzają.
Jakbyś podsumował całą trasę w koncepcji – brzmienie – technika – logistyka?
BDB – Nie mogę doczekać się wiosny 😉 A jedynym podsumowaniem niech będzie to, że „parę” tysięcy osób wyszło bardzo zadowolonych z koncertów. To jest najważniejsza rzecz w tej całej zabawie!
Dzięki za rozmowę
Również dzięki.
Specyfikacja systemu na trasie Wasteland Tour 2018. Setup zmieniał się w zależności od miejsca koncertu:
TW AUDiO Vera 36 – 18 zestawów szerokopasmowych (18 w Hali Koło),
TW AUDiO S33 – 8 zestawów niskotonowych (12 w Hali Koło),
TW AUDiO BSX – 3 zestawy niskotonowe,
TW AUDiO T20 – 2 zestawy,
TW AUDiO T24N – 6 zestawów.
Wzmacniacze mocy:
Lab.Gruppen PLM12K44 – 8 wzmacniaczy w racku.
Frontfill:
TW AUDiO T20 – 2 zestawy,
TW AUDiO T24N – 2 zestawy.
Monitory podłogowe:
TW AUDiO C15 – 4 zestawy.
System miksujący:
Allen & Heath C3500 + MixRack CDM48 + DX32
Dystrybucja w Polsce
Ul. Gajdy 24 | 02-878 Warszawa
+48 (22) 644 30 38 | + 48 (22) 648 02 36 | | www.konsbud-audio.pl