11-04-2018

Jakub Krzywak

Projekt „Sonar” tworzy producent Łukasz Stachurko – współtwórca duetu Rysy, perkusista Rafał Dutkiewicz, który ma na swoich koncie współpracę między innymi z Mariką, a także pianista Artur Bogusławski. Nie byłoby jednak tego projektu gdyby nie wokalistka Lena Osińska.

Płyta „Pętle” to połączenie trip-hopu z wszechstronną elektroniką i żywymi instrumentami. Znajdziemy na płycie między innymi perkusję, kwartet smyczkowy czy piano. Płyta bez wątpienia utrzymana w klimacie lirycznym choć jak sam Łukasz przyznaje to na drugim albumie „Tortino” znajdziemy utwory bardziej taneczne.

W warstwie tekstowej przy pracy nad płytą „Pętla” pomógł Mateusz Holak, natomiast przy albumie „Tortino” oprócz Mateusza w warstwę tekstową zaangażowały się inne osoby – Wanda Berger i Ras, oraz sama wokalistka Lena Osińska.

Proces pracy nad płytą przebiegał wieloetapowo gdzie do poszczególnych pomysłów dogrywane były po kolei żywe instrumenty. Inspiracji przy pracy nad tymi albumami artyści szukali również podczas wyjazdów zagranicznych. Większość szkiców do albumu „Torino” powstało we Włoszech.

Nas zaciekawiła oczywiście warstwa produkcyjna. Łukasz zaimplementował sporą ilość instrumentów, oraz narzędzi audio. W tym wszystkich znalazło się miejsce dla wspaniałego klasyka w postaci gramofonu Technics SL1210 MK2. Łukasz posiada w swoim studio niesamowitą ilość winyli. Całość została „spięta” za pośrednictwem interfejsu Arturia AudioFuse, który oferuje na pokładzie 4 wejścia i wyjścia, preamp gramofonowy, a także świetnie brzmiące preampy i konwertery A/C.

Zapraszam na kreatywną rozmowę z Łukaszem na temat produkcji płyty „Pętla” i „Tortino”. O pracy nad warstwą muzyczną, zgrywaniem wokali i całą produkcją.

Realizator.pl: Łukasz, ostatnia płyta „Pętle” to bardzo subtelna i liryczna produkcja. Czy zawsze poruszałem się w tej stylistyce?

Łukasz Stachurko [Sonar]: Zawsze w muzyce interesowały mnie emocje i elegancja. Pętle są faktycznie bardzo liryczne, ale na drugim albumie Tortino usłyszeć będzie można moją bardziej energetyczną, taneczną stronę. Co nie zmienia faktu, że będą tam również emocje. To właśnie one, oraz subtelność z jaką są podane to dla mnie najważniejsze walory muzyki. Liczy się również sygnatura brzmieniowa.

W ilu muzycznych projektach wcześniej uczestniczyłeś?

Pierwszy nazywał się West Clintwood i był quasi rapowym projektem stworzonym wraz z przyjaciółmi. Bez żadnego konkretnego celu. Potem w 2000 roku na bazie WC zawiązaliśmy Namaste – instrumentalny skład bazujący na hip-hopowych technikach produkcji. Nagraliśmy i wydaliśmy własnym sumptem album „Lot76”, który swego czasu mocno namieszał na ówczesnej scenie. Wydaje mi się, że echa tamtej produkcji wybrzmiewają w moich obecnych dokonaniach. W 2007 roku powołałem do życia Sonar Soul – czyli alter ego pod którym do dziś funkcjonuję jako DJ i producent. W 2015 wraz z Wojtkiem Urbańskim założyłem RYSY, które okazały się dużym sukcesem (zwieńczeniem działalności tego projektu był koncert na Open’erze dla 20 tysięcy słuchaczy). Równocześnie do RYS rozpocząłem pracę nad moim naważniejszym projektem jakim jest SONAR, którego drugi album ukazał się 23 marca.

Ile osób współtworzy aktualny projekt?

Obok mnie i wokalistki Leny w zespole udzielają się również świetni instrumentaliści: Artur Bogusławski (instrumenty klawiszowe, bas), oraz Rafał Dutkiewicz (bębny).

Jak wyglądały etapy powstawania kompozycji na ten krążek?

W przypadku „Pętli” proces był bardzo złożony. Do strzępków pomysłów zbieranych przez lata dogrywałem żywe instrumenty, potem do tych szkiców Lena dogrywała wokalne „rybki” pod które teksty pisał Mateusz Holak. W przypadku Torino sprawy miały się nieco inaczej. Praca nad całą płytą trwała dokładnie rok. W lutym 2017 roku zapakowałem studio do samochodu i wraz z Leną wyjechaliśmy do Włoch, do mojego przyjaciela, gdzie powstało większość zaawansowanych szkiców na Torino. Do części utworów teksty napisała Lena, pośród autorów tekstów znaleźli się też Mateusz Holak, Wanda Berger, Ras. Po powrocie do części utworów nagraliśmy żywe instrumenty, kilka utworów zostało wyprodukowanych w całości przeze mnie.

Czyli większą część produkcji zrealizowałeś w zaciszu swojego domowego studia?

Jeśli chodzi o produkcję to zawsze pracuję w domu lub w zaadoptowanym w tym celu miejscu. Bardzo lubię tworzyć w różnych przestrzeniach, to dla mnie niezwykle inspirujące, dlatego ogromnie się cieszę z interfejsu audio Arturia AudioFuse. To naprawdę genialne, kompaktowe i świetnie brzmiące urządzenie dające ogromną wolność. Posiada wiele udogodnień jak preamp gramofonowy, który w przypadku mojej techniki pracy (sampling) jest niezwykle przydatny.

O interfejsie jeszcze porozmawiamy. Projekt współtworzy Lena Osińska. Jak wyglądała współpraca?

Obecnie utwory tworzymy równolegle. W przypadku Torino, przy którym Lena pracowała od początku, jej wkład był ogromny i płyta na pewno nie miałaby takiego kształtu bez jej udziału.

W jaki sposób zgrałeś wokal Leny?

Ciemny wokal Leny doskonale działa z mikrofonami wstęgowymi. W Turynie mieliśmy AEA, ostatnio w studio testowaliśmy doskonałe Josepshony. W wielu przypadkach wokal był nagrywany na SM58 na którym Lena nagrywa pomysły. Zawsze kiedy zaistniała „magia pierwszego ujęcia” czyli okazywało się, że kolejne podejścia na lepszych mikrofonach nie miały „tego czegoś” to zostawialiśmy nagrania z SM’em. Koniec końców nawet najlepiej zrealizowane nagranie przegrywa w konfrontacji z magią wykonania.

Masz jedno „sitko” czy korzystałeś z kilku mikrofonów do porównania?

Testowaliśmy wiele mikrofonów, ale w przypadku Leny to właśnie wstęgi wypadają najlepiej.

I teraz wrócę do interfejsu audio. Używasz Arturii AudioFuse. Co oferuje na pokładzie?

Przede wszystkim świetnie brzmiące preampy i konwertery A/C. 4 wejścia 4 wyjścia, preamp gramofonowy, fajnie zorganizowany odsłuch (dwa wejście na słuchawki: mały i duży jack – niby proste rozwiązanie, a zaoszczędza masę czasu na szukaniu przejściówki która zawsze mi się gubiła).

Na jakich latencjach potrafi pracować?

128 jest w stanie uciągnąć nawet bardziej złożone brzmienia vst.

Spory masz ten setup… Przybliżysz w całości?

Mam to czego potrzebuje. Staram się nie gromadzić nadmiernej ilości rzeczy żeby z nimi nie walczyć. W studio mój tor to Therimionic Culture Rooster – znakomity jedyny w swoim rodzaju dwukanałowy preamp lampowy (dwa obwody na kanał – trioda i pentoda) z prostym EQ i Attitude czyli sekcją przesteru znaną z Culture Vulture. Świetne kreatywne urządzenie na którym można solidnie i szlachetnie „zepsuć” dźwięk. Tutaj wchodzi Arturia AudioFuse. Z instrumentów mam protoplaste grooveboxów Rolanda MKS-7 na którym pewnie udało by się ukręcić soudtrack do Stranger Things, fajnie zadziornie brzmiącego Korga Minilogue, DSI Tempest z którego ostatnimi czasy jakoś mniej korzystam i nowość Arturia Drumbrute w którym zakochałem się od pierwszego usłyszenia. Lubie takie proste, konkretne instrumenty o mocarnym brzmieniu. Mam też kilka narzędzi hardware’owych do efektowania sygnału. M.ik Korg Kaoss Pad 3, EH Cathedral czy Strymon Timeline, a sadzę się jeszcze na pogłos Big Sky. Istotnym elementem mojego systemu są ukochane Geneleci 1030a. Absolutnie uwielbiam te głośniki. Znam na wylot, ale też lubię obcować z generowanym przez nie dźwiękiem. Bardzo lubię je za dynamikę i kontur, oraz ogromną muzykalność.

Widzę też gramofon…

Najważniejszy element mojej pracy kreatywnej. To w większości od sampli wszystko się u mnie zaczyna. To za pośrednictwem tego urządzenia i oczywiście płyt prowadzę poszukiwania klimatu który mnie interesuje, z dźwięków znalezionych na winylach konstruuje szkielety większości produkcji. Mam bardzo rozbudowany system poszukiwań winyli. Szukam rzeczy z konkretnych okresów i rejonów. Technicsy SL1210 MK2 mam dwa od 20 lat. Służą mi również do grania gdyż od kiedy zajmuję się muzyką jestem też aktywnym DJ’em. Jeśli chodzi o miksery DJ’skie jestem wyznawcą produktów nieistniejącej już marki ECLER. W tym momencie mam nuo-2 i flagowy AC-6. W rysach używałem też NUO4. Bardzo lubie je za sound i przejrzystość konstrukcji. To naprawdę świetny, bardzo niedoceniony brand.

Przepuszczałeś winyle również przez Arturię?

Arturia jest dość transparentna więc korzystam z niej kiedy zależy mi na możliwie „czystym” zgraniu. Jeśli chcę coś dodać lub uwypuklić korzystam z Roostera. Często zniszczone płyty w zestawieniu z ekstremalnymi ustawieniami tego urządzenia dają niesamowite efekty.

W jakim oprogramowaniu DAW to wszystko zgrywasz?

Kilka lat lemu przesiadłem się z Logica na Ableton Live i to była bardzo korzystna przesiadka. Cenię Abletona za prostotę i intuicyjność w działaniu. Bardzo lubię też jego engine do odstrajania sampli. Bardzo charakterystyczna rzecz która odcisnęła piętno na wielu gatunkach współczesnej elektroniki. Uwielbiam też jego programowy kompresor i fitr. Lubie urządzenia które mają charakter, brzmią w swój niepowtarzalny sposób. Ableton wydaje się być takim programem.

Jak długo w sumie wspólnie pracowaliście nad całą produkcją?

Nad Torino pracowaliśmy równo rok. To rekord czasowy jeśli chodiz o mnie i pracę nad zamkniętą formą jaką jest album. Z biegiem czasu nauczyłem się, że im szybciej robię rzeczy tym są lepsze, bardziej spójne.

Nie wiem czy to jest dobre określenie, ale spróbuję… Ciężko jest „sprzedać” taką formę muzyczną?

To już pytanie do mojego wydawcy. Ja staram się nad tym nie zastanawiać tylko robić swoje.

Jeśli koncerty to klubowo?

Lubię duże sceny, ale kocham też ciasne duszne kluby. Chociaż obecnie po zagraniu kilku świetnie przyjętych koncertów z nowym materiałem mam głód grania koncertów w pełnym składzie.

Dzięki za kreatywną rozmowę. Co mogę Tobie życzyć?

Żeby na koncerty przychodzili ludzie i żeby moja muzyka trafiała pod strzechy ☺

To w takim razie tego Ci życzę.

Dzięki!

Więcej informacji o zespole i nowej płycie dowiecie się na oficjalnym profilu Facebook,
Szczegółowe dane techniczne
związane z interfejsem Arturia AudioFuse.