30-01-2020

Jakub Krzywak

Kali Audio to nowa amerykańska firma, która weszła na rynek ekonomicznych (na razie) monitorów studyjnych. Do tej pory w tym przedziale cenowym panowało kilku mocno ustabilizowanych producentów, jednak wybór pomiędzy konkretnymi produktami bazował bardziej na subiektywnym odczuciu klienta oraz presji środowiska bo ciężko za tą cenę znaleźć bardzo dobre monitory. Jednak w lutym 2019 roku coś się w tej dziedzinie ruszyło i w ciągu roku monitory Kali Audio serii LP zdobyły ogromną popularność i znaczną część rynku monitorów studyjnych.

Nazwa Kali (od Kalifornia) mówi nam, że kilku tamtejszych profesjonalistów zebrało się aby wymyślić i zaprojektować dobre jak na wymagania WestSide’u monitory. No to pora się przekonać co potrafią. W kartonowym pudełku znajduje się monitor, dwa przewody zasilające EU (kontynentalny i brytyjski) oraz krótka instrukcja obsługi. Sam karton nie zawiera żadnych kolorów i grafik, wszystko to aby klient nie musiał płacić za finezje opakowania i był pewny, że płaci wyłącznie za znakomity produkt i wkład w jego stworzenie.

Monitor jest dość lekki (około 7 kilogramów), zgrabny i niezbyt duży. Jest wykonany w klasycznym wyglądzie dwuprzetwornikowego monitora z otworem bassreflex z przodu. Z przodu mamy 1-calowy tweeter i 6,5 calowy woofer. Tweeter posiada chwalony przez producenta falowód 3D, który ma zapewniać trójwymiarowy dźwięk ze stereofonicznej pary głośników. Woofer natomiast dwuwarstwową cewkę o dużej średnicy, aby umożliwić duży zakres dynamiki bez przesterowywania.

Z tyłu natomiast, poza gniazdem zasilania i trzema gniazdami audio (XLR, TRS i RCA), znajdziemy wielopolowy przełącznik DIP i rozbudowaną instrukcję jego użytkowania. Odpowiada on przede wszystkim za korekcję barwy w zależności od umiejscowienia monitora. I muszę powiedzieć, że nigdy nie spotkałem się z tak zaawansowanymi funkcjami a jednocześnie tak prostymi w użyciu. Poza delikatnymi półkami w dole i górze pasma mamy możliwość ustawienia 8 różnych korekcji, zależnie czy monitor stoi na statywie, biurku, mikserze, wisi na dedykowanym wieszaku, oraz jaka jest odległość pomiędzy tyłem monitora, a ścianą pomieszczenia.

Tylna płyta monitora Kali Audio LP-6

To spory ukłon w kierunku użytkowników, którzy kupują monitory z tej półki cenowej. Są to najczęściej producenci, muzycy, mikserzy pracujący w mniej zaadaptowanych pomieszczeniach, sypialniach, wynajmowanych czasowo lokalach gdzie warunki akustyczne oraz ergonomiczne nie są tematem do dużych zmian. Jak wiadomo odbicie od powierzchni przed monitorem, ściany za nim, wysokość umieszczenia oraz przenoszenie drgań mogą drastycznie wpłynąć na jego brzmienie – szczególnie w niskich częstotliwościach. Dlatego Kali Audio przetestowało te 8 typowych ustawień monitorów i zaimplementowało adekwatne korekcje. 

Po włączeniu lekkim zaskoczeniem było to, że monitor gra trochę cicho. Nasz główny odsłuch zasilany z tego samego źródła mając głośność w pozycji 0 grał około 2 razy głośniej. LP-6 dopiero po rozkręceniu na +6dB zbliżył się do porównywalnej głośności. Pierwsze wrażenie po paru minutach słuchania to faktycznie dość prosta charakterystyka. Może odrobinę uwypuklone okolice 1kHz. Potem zobaczyłem niewielką górkę w tym miejscu na wykresie podanym przez producenta, ale subiektywnie podbicie wydaje się większe. Również wysokie tony są mocno wyraźne. Monitory porównywałem do Eve Audio SC208 oraz Yamahy NS10. Do tych pierwszych jestem już mocno przyzwyczajony, więc na pewno moje odczucia będą subiektywne, drugie zaś nie grają zbyt pięknie ale są bardzo pomocne w pracy.

Brzmienie Kali Audio umieściłbym gdzieś pośrodku. No ale Eve kosztują prawie 3 razy więcej niż Kali Audio! W porównaniu z Eve są lekko bardziej nosowe i jaśniejsze, mają zaskakująco sporo basu, szczególnie jak użyjemy półki z podbiciem, ale nie jest to bas „boomboxowy” jak w niektórych niezbyt szczęśliwie, wykonanych konstrukcjach bass reflex innych producentów. Spodziewałem się, że półka korekcji wysokich tonów będzie mogła delikatnie wygładzić górę pasma, ale po przełączeniu zmiana wydała się zbyt wyraźna. Pozostawiłem więc ustawić ten switch w pozycji zero. Tutaj też muszę powiedzieć, że moje przyzwyczajenie do wstęgowych tweeterów Eve prawdopodobnie wypacza mój osąd i się czepiam.

Kilka monitorów i subiektywne odczucia brzmieniowe 🙂

Porównując do Yamahy, Kali mają znacznie lepsze odwzorowanie niskich tonów, nie tak agresywny środek i szlachetniejszą górę, ale nie mamy wrażenia koloryzowania dźwięku z czego słyną niektórzy producenci. Po dłuższym słuchaniu charakterystyka barwowa jest całkiem zadowalająca i można zapomnieć, że to tańsze monitory na rynku. Przypominając sobie znacznie droższe konstrukcje poważniejszych producentów mogłem się albo zachwycić albo rozczarować. Tutaj po prostu nie mogę się za bardzo przyczepić. Przestawiając monitor bliżej i dalej ściany, oraz stawiając na płaszczyźnie sprawdziłem kilka ustawień korekcji. Można powiedzieć, że spełniają swoją rolę i można „w ciemno” zastosować się do obrazkowej instrukcji na plecach monitora.

W modelu LP-6 producent zaleca słuchanie z odległości maksymalnie 2,2 metra. Po rozkręceniu pokrętła głośności na max trochę obawiałem się, że szybko skończy się zapas dynamiczny. Jednak podając coraz mocniejszy sygnał na wejście uzyskałem BAARDZO zadowalającą głośność bez zniekształceń. Monitory te nie posiadają żadnej lampki kontrolnej przesterowania. Producent podaje, że monitor jest przeciążony wtedy, kiedy usłyszymy zniekształcenia 😉 Na szczęście zachowując granice rozsądku można zagrać głośno jeszcze z zapasem – nie czułem potrzeby większej mocy. Zasilanie głośników stanowią dwa wzmacniacze pracujące w klasie D – każdy po 40W – i jest to wystarczająca moc do takich celów. Radzą sobie dobrze bez wentylatorów i radiatorów. Pomyślałem, że mogłyby mieć trochę większą dynamikę, tzw „kopa” w dole i środku, ale po chwili do mnie dotarło, że to jednak 6,5, a nie 8 calowy woofer.

Jeżeli więc są to wystarczająco głośne monitory, o przyjemnie liniowym brzmieniu, grające sprawnie poniżej 50Hz, więc w większości przypadków można obyć się bez subwoofera, to do czego się przyczepić? O ile średniej jakości materiały nie przeszkadzają w pracy, a skromny wizualnie design jest nawet zaletą (w odróżnieniu od produktów, które zamiast brzmieniem próbują przyciągnąć klienta kształtem kolorem, światełkami, itd.). Znalazłem jedną cechę, która faktycznie odróżnia je od konkurencji ze znacznie wyższej półki. Jest to obraz stereo. Przełączając się pomiędzy SC 208, a Kali zauważyłem, że na LP-6 minimalnie mniej precyzyjnie jestem w stanie określić położenie poszczególnych dźwięków, instrumentów w panoramie. Dźwięk jest oczywiście stereofoniczny, natomiast mam wrażenie, że słyszę go z lewego i prawego głośnika, oraz ze środka. No ale porównuję monitor za 2900 zł (Eve) i za 750 zł (Kali Audio) więc jak na taką różnicę cen to mały kompromis odsłuchowy.

Podsumowując na plus:

  • Kompaktowy rozmiar,
  • Prosty elegancki design,
  • Dobre odwzorowanie częstotliwościowe,
  • Brak znaczącej koloryzacji i sztucznego podbicia basu,
  • Wystarczająca moc (głośność),
  • Bardzo duże możliwości konfiguracji,
  • Nisko grający woofer dobrze zaprojektowanym bass reflexem.

Kilka minusów:

  • Niska czułość wejścia – pokrętło na max w prawo,
  • Ograniczona scena stereo,
  • Odrobinę płytka dynamika,
  • Odrobinę „plastikowe” materiały.

Natomiast po wyciągnięciu z rękawa karty AS z ceną monitora, minusy znikają i ten monitor wygrywa rozdanie!