10-12-2009

Jakub Krzywak

Mynx jest eleganckim, niewielkim mini X-Rackiem w postaci modułu desktop, mieszczącym maksymalnie 2 moduły XLogic SuperAnalogue, pochodzące w prostej linii z najlepszych, analogowych konsolet SSL Duality i AWS900+. Dostępnych jest 8 różnych modułów, podobnie jak w większym systemie X-Rack. wśród nich dwa doskonałe preampy z filtrami, moduł dynamiki zawierający kompresor/limiter/ekpander/bramkę, moduł korekcji, moduł Master, który wraz z modułami 4Line i 8Line tworzy mikser/sumator z rozbudowanym monitoringiem oraz słynny kompresor montowany na sumie analogowych stołów SSL.

Przy użyciu Mynxa i kombinacji różnych modułów Xlogix SuperAnalogue w bardzo prosty sposób możemy zbudować bardzo funkcjonalne narzędzia przydatne na każdym etapie produkcji nagrań: począwszy od ujęć, poprzez miks aż do masteringu włącznie. Połącz moduły SuperAnalogue® Mic Pre i Dynamics a otrzymasz najwyższej klasy tor do ujęć wokalnych. EQ i Dynamics wykreują klasyczny channel strip SSL. Włóż Stereo G-Compressor a otrzymasz legendarne brzmienie kompresji miksu znane z wielu światowych hitów. Moduły Master Bus i Line Input stworzą analogowy system sumujący wraz z rozbudowanym monitoringiem.

W ramach testu SSL Mynx został wykorzystany w niedzielę 15 listopada 2009 roku w audycji „Przesłuchanie Roxy FM” w radiu Roxy FM w Warszawie.

Przedstawiamy Państwu I część testu autorstwa Maćka Błachnio.

Super-analog – część I

Można próbować znaleźć markę równie dobrą jak SSL, ale trudno znaleźć lepszą. To nie podlega dyskusji. Te konsolety od lat używane są w najsłynniejszych studiach muzycznych oraz post-produkcyjnych. Gdybym miał najkrócej opisać istotę firmy, powiedziałbym że zwycięsko integruje tradycyjną technologię analogową najwyższej jakości, z zaletami najnowocześniejszych systemów cyfrowych. Wyobraźmy sobie analogowy mikser z pamięcią scen i pełną automatyką – to właśnie SSL. Są też modele w pełni cyfrowe. Wykorzystują one algorytmy emulujące charakter uznanych modułów firmy. Wszystkie produkty dedykowane są studiu. Historia marki nie odnotowała dramatycznych zwrotów. Nowe konstrukcje zawsze wychodzą na przeciw potrzebom profesjonalnego rynku. Rynek ów, początkowo skupiony w elitarnych studiach, wraz z upowszechnieniem komputerów o odpowiednio dużej mocy, rozproszył się po domach twórców. Czynniki ekonomiczne promują taką formę pracy – obniżenie kosztów produkcji wszystkim jest na rękę. Pojawiło się zapotrzebowanie na wysokiej jakości sprzęt audio, możliwy do zainstalowania na biurku z laptopem i co równie istotne, w odpowiedniej cenie. SSL wprowadziło do oferty komputerowe interfejsy audio, karty DSP (procesory sygnałowe) z emulacjami swoich najlepszych kompresorów i korektorów, zmniejszone wersje mikserów analogowo-cyfrowych oraz… Mynx.

Mynx to całkiem zwykła, choć elegancka, aluminiowa obudowa. W zestawie znajduje się kilka śrubek, do nich odpowiednie kluczyki, samoprzylepne nóżki oraz zasilacz sieciowy. Tylko tyle. Moc produktu tkwi w zastosowaniu. Parę lat wcześniej SSL wprowadziło serię modułów X-Logic, zawierających elektronikę pojedynczych kanałów najlepszych konsolet dużego formatu. Technologię nazwano SuperAnalogue™ dla podkreślenia jakości, która znacznie przekracza standardowe wymagania torów audio.

Kolejnym pomysłem było podzielenie takiego kanału na osobne procesory – przedwzmacniacz, dynamika, korekcja barwy. Zapakowano je w jeszcze mniejsze pionowe moduły X-Rack, przeznaczone do montażu w specjalnej obudowie zapewniającej zasilanie oraz flagową, cyfrowo-analogową pamięć scen Total Recall™ z funkcjonalnością MIDI. W ten sposób osiągnięto ekonomiczną dostępność bezkompromisowej technologii SSL kosztem jedynie ilości, zachowując jakość. Mynx natomiast pozwala dwa dowolnie wybrane elementy X-Rack postawić na biurku. Jeszcze taniej, a wciąż najlepiej. SSL zawitał pod strzechy.

Z tego wszystkiego wynika, że mamy do czynienia z uznaną, oryginalną elektroniką SSL, żywcem wyjętą z uznanych konsolet dużego formatu. Znaczy to, że na temat dźwięku nie napiszę nic odkrywczego. Tutaj nie ma nad czym się zastanawiać. Dla tych którzy nie mieli dotąd styczności z tą technologią, przede wszystkim opiszę moje spostrzeżenia dotyczące funkcjonalności.

Pole bitwy

Chcąc nie chcąc, test rozpocząłem dość dramatycznie, co tym lepiej odda ergonomię urządzenia. Wbrew podstawowemu przeznaczeniu, pierwsze użycie zaplanowałem na kameralny jubileuszowy koncert akustyczny Małgorzaty Ostrowskiej, na mikrofon wokalowy. Dostawa się spóźniała i paczkę otrzymałem dopiero tuż przed próbą dźwiękową zespołu – każdy element osobno. Należało to jak najszybciej zmontować i uruchomić.

Do testów poprosiłem o moduły przedwzmacniacza mikrofonowego, dynamiki oraz korektora barwy. Ponieważ mikrofon był bezprzewodowy, miałem do czynienia z liniowym sygnałem wyjściowym odbiornika radiowego. Zdecydowałem, że nie będę potrzebował przedwzmacniacza. Wybrałem więc korektor i kompresor. Moduły instaluje się całkiem intuicyjnie. Po dwie śrubki z przodu i po dwie z tyłu. Tylne panele X-Rack nie dochodzą do krawędzi obudowy Mynx. Dokręcając śrubki miałem dylemat czy dociągać je do końca. Nie byłem i wciąż nie jestem pewny, czy czegoś w ten sposób nie uszkodzę.

Spodziewałem się też, że elektronika zawarta w obudowie zapewni kaskadowe połączenie dźwięku pomiędzy modułami. W końcu przy dwóch sztukach nie ma wiele alternatyw. Niestety trzeba stosować zewnętrzny kabel. Później okazało się, że tzw. liniowy poziom wyjściowy naszego odbiornika jest za niski. Przełączenie panelu korektora ze standardu czułości +4dBu na -10dBV polepszyło odstęp od szumów, ale i tak nie udało się wysterować kompresora. Postanowiłem więc zamontować przedwzmacniacz. Jako że Mynx mieści tylko dwa moduły, zostawiłem EQ. Zdążyłem na czas! Ta konfiguracja się sprawdziła. Teraz przejdę do opisu poszczególnych elementów.

Przedwzmacniacz SSL XR621

Zacznę od przypomnienia, że moduły X-Rack są częścią większego systemu, a Mynx jest rodzajem protezy dla zastosowań budżetowych. Dlatego też na przednim panelu każdego elementu znajdziemy trzy przyciski, które są w tym przypadku nieużywane: 'SEL’ (Select), 'REC L’ i 'REC R’ (Record). Warto natomiast przyjrzeć się pozostałym, bo niektóre są dość nietypowe.

Idąc od góry mamy włącznik 'INST’ (Instrument) załączający gniazdo typu Jack, które znajduje się z przodu na dole. Ma ono bardzo dużą impedancję z myślą o pasywnych układach gitar elektrycznych. Dodatkowo jest przy nim włącznik 'GND LFT’ (Ground Lift) odłączający masę, co bywa pomocne przy eliminowaniu zakłóceń sieciowych. Następnym elementem w kolejności jest przycisk 'IMP IN’ (Impedance In) aktywujący pokrętło 'Z’. Umożliwia ono, w razie potrzeby, płynne dopasowanie impedancji wejścia mikrofonowego do źródeł liniowych, jeśli mamy np. słaby sygnał i wejście liniowe nie wystarcza, albo dla niektórych mikrofonów dynamicznych. Szczerze mówiąc widzę coś takiego po raz pierwszy. Przycisk '+48V’ to klasyczne zasilanie fantomowe, a 'PAD’ -20dB działa również na wejście instrumentowe. Pokrętło obok to czułość.

Sekcja następna jest prosta: włącznik gniazda liniowego 'LINE’ i regulacja poziomu. Przełącznik '∅’ to odwracanie polaryzacji i działa na wszystkie wejścia.

Kolejną ciekawostką są dwa filtry. Każdy posiada swój włącznik. Pierwszy opisany 'HF’, co sugerowałoby regulację barwy tonów wysokich, jest w istocie układem dolnoprzepustowym. Nie wiem czemu nie napisano LPF (Low Pass Filter) jak jest ogólnie przyjęte? Wyskalowanie gałki również jest mylące. Z lewej strony ’50’ a z prawej '3′ oraz podpis 'kHz’. Otóż kręcąc nią w prawo, stopniowo ograniczamy pasmo począwszy od 50kHz, w dół aż do 3kHz. To bardzo nieintuicyjne. Przy okazji zauważmy imponującą szerokość skali. Niewiele urządzeń audio przenosi tak wysokie dźwięki. Mimo to nie dajmy się ponieść euforii. Z jednej strony, parametr ten świadczy o urządzeniu bardzo dobrze. Z drugiej jednak pamiętajmy, że nawet w przenośnych radyjkach mamy układy przenoszące częstotliwości rzędu MHz, czyli… radiowe. Dla elektroniki 50kHz to nie żaden kosmos. To po prostu wybór firmy, żeby było z nadmiarem. Co do mnie, czasem potrzebuję ograniczyć pasmo do 10kHz, ale trudniej już znaleźć mi powód dla ustawienia np. 37kHz. No chyba, że X-Rack bywa stosowany do obróbki sonaru okrętów podwodnych, nagrań nietoperzy albo delfinów. Może to nawet nie jest takie głupie?

Filtr górnoprzepustowy, jak się domyślamy 'LF’, ustawia się już całkiem normalnie. Pozostaje jeszcze malutka dziurka z diodą świecącą, która pokazuje poziom wysterowania. Najpierw ma kolor zielony. Kiedy zaczyna błyskać czerwienią od razu zmniejszam poziom i znów okazuje się, że jest bardzo mały. O co chodzi z tym SSL-em? Otóż kiedy do zielonej dochodzi barwa czerwona, to w efekcie dają powiedzmy… bursztynową, co okazuje się być normalnym poziomem pracy, dającym jeszcze 20dB dynamiki zapasu. Dopiero gdy zielona gaśnie, a pozostaje czysta czerwień, mamy prawdziwy Peak. Dałem się nabrać. Dobrze już ustawiony sygnał mikrofonu podłączyłem do EQ.

Korektor barwy SSL XR625

Przede wszystkim, moduł realizuje dwa typy korekcji: E i G. Nazwy pochodzą od symboli konsolet, w których je pierwszy raz zastosowano. Pierwszy jest bardzo klasyczny – dwa łagodne filtry półkowe bez parametru nachylenia z możliwością przełączania na charakterystykę pasmową i dwa typowe filtry parametryczne dla średnicy pasma. Tryb G włączany jest przyciskiem na środku panelu, tuż nad włącznikiem korektora 'IN’. Filtry półkowe zmieniają charakter na rezonansowy, co oznacza większe nachylenie zbocza oraz odwrotne przegięcie wykresu charakterystyki w okolicy wybranej częstotliwości. Przykładowo ustawiając tony niskie na podbicie poniżej 200Hz, dźwięki w tym punkcie będą lekko tłumione. Takie rozwiązanie pozwala zazwyczaj na osiągnięcie pożądanego brzmienia stosując płytsze nastawy, bo ostateczna zmiana daje większą różnicę poziomów niż wynika z samego podbicia. Oczywiście nie zawsze tego chcemy, dlatego dobrze mieć wybór. Mamy go, w przeciwieństwie do posiadaczy tych konsolet SSL, w których zastosowany jest tylko jeden rodzaj EQ.

O ile filtry półkowe są interesujące, to korektory środkowe nie prezentują sobą nic szczególnego. Mają raczej wąski przedział częstotliwości (’LMF’ od 200Hz do 2,5kHz oraz 'HMF’ od 600Hz do 7kHz) i jeszcze uboższy zakres dobroci, czyli szerokości (Q od 0,7 do 2,5). Z tym urządzeniem nie możemy dokonywać zabiegów „chirurgicznych”, ale za to efekty są bardziej „muzyczne”.

Głębokość korekcji jest bardzo duża, bo aż +/-20dB, producent jednak zaleca stosowanie małych zmian. Czy wynika to tylko i wyłącznie z troski o rozważne miksowanie? Tak, czy owak, podbijanie lub tłumienie jakiegokolwiek dźwięku o 20dB rzadko prowadzi do czegoś dobrego. Przy okazji kolejnego koncertu zamiast EQ zastosowałem kompresor, czyli moduł dynamiki.

Maciej Błachnio

cdn.

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania

Pliki do pobrania