28-10-2022
Jakub Krzywak
Na początku listopada organizujemy w ramach Akademii kolejną edycję praktycznych, dwudniowych warsztatów „Wprowadzenie do realizacji monitorów i systemów IEM”. Pierwsza edycja zebrała około 20 osób na sali poznańskiego UAM (Wydział Fizyki). Podczas dwóch dni kursanci skupili się głównie na praktyce. Do dyspozycji mieli różne modele konsolet, systemów IEM i monitorów scenicznych. Feedback, który zebraliśmy pod koniec warsztatów był bardzo pozytywny co osobiście bardzo mnie ucieszyło bo przygotowywaliśmy pierwszą edycję przez ponad miesiąc. Gdyby nie pomoc partnerów Akademii (Polsound, Sound Trade, Yamaha Commercial Audio Europe, Aplauz Audio, Pol-Audio, MirusSound, Giga Sound, Dobry Dźwięk, itp.) na pewno byłoby to bardzo trudne do zrealizowania.
Druga edycja odbędzie się w CSK Lublin. Dlaczego Lublin? Po pierwsze świetnie wyposażony obiekt, po drugie uczestnicy (aż 7 osób pochodzi z Lublina), po trzecie atmosfera. Bardzo zależy mi aby każdy tego typu warsztat był nacechowany wiedzą praktyczną, ale jak wiadomo najlepiej przyswajamy nowe umiejętności w dobrym klimacie.
W Lublinie wprowadzimy kilka zmian. Jedną z nich będzie praca na różnych konsoletach. W pierwszej edycji przed dwa dni każdy kursant pracował na jednym modelu urządzenia. Chciałbym jednak aby każdy z Was popracował na różnych „deskach” i zaznajomił się z ich topologią. To tylko jedna ze zmian. Oczywiście robiący furorę automat do kawy będzie ten sam 🙂 Pomyślałem, że merytorycznie o warsztatach najlepiej wypowie się wykładowca czyli Piotrek Pac-Pomarnacki.
Piotrek, jak oceniasz naszą poznańską sesję warsztatów z miksowania monitorów?
To była nasza pierwsza sesja. Jednym zdaniem – bardzo dobrze. Fajna grupa. Udało mi się zrealizować wszystko co chciałem, mam wrażenie, że w pozytywnej atmosferze.
Jakie założenia przyjąłeś przed warsztatami?
Gdy myślałem nad warsztatami, jak mają wyglądać, to zdaniem, które często pojawiało mi się w głowie było: „wyważanie otwartych drzwi”. Przez lata pracy na monitorze doszedłem do swojej metody pracy, która mi się bardzo sprawdza. Koledzy, z którymi pracuję przy większych wydarzeniach, mają takie same lub bardzo podobne metody. I chciałbym po prostu uczyć podejścia do pracy, do przygotowania miksera, sceny. By monitorowcy/realizatorzy nie musieli wszystkiego uczyć się sami, latami podglądać innych przy pracy i zdobywać wiedzę kawałkami. By nie „wyważali otwartych drzwi” właśnie.
Chciałem dać sposób, taką metodyczność, która przeradza się w spokój w trakcie realizacji: „Wszystko mam ogarnięte i mogę spokojnie zająć się tylko i wyłącznie soundem”.
Czy „praktyka” jest tutaj słowem kluczem?
Praktyka pomaga, we wszystkim tak naprawdę. Ważne w tych warsztatach dla mnie jest to, że są one właśnie praktyczne. Uczestnicy miksują, sami sprawdzają, testują to, o czym rozmawiamy na szkoleniu. Wychodzą ze szkolenia nie tylko z wiedzą, ale także mają od razu szansę przećwiczyć wszystko o czym mówię w kwestii miksowania, obsługi miksera.
Masz ogromne doświadczenie w miksach monitorowych zarówno na dużych festiwalach, koncertach czy produkcjach telewizyjnych. Co jest najważniejsze w dobrze wykonanej pracy realizatora dźwięku jeśli chodzi o system monitorowy?
Hmm, trudne pytanie. Jakbym miał wymienić jedną rzecz, to jest to zapewnienie Artystom spokoju, dawanie poczucia pewności. Kolokwialnie mówiąc: „żeby się zgadzało”, a dużo z tego „zgadzania” bierze się z podejścia do naszej pracy, jak się komunikujemy, jak rozwiązujemy problemy. To wszystko, plus miksy oczywiście, buduje przekaz, który wpływa na spokój.
Na pewno kursanci chcieliby dowiedzieć się więcej jak warsztaty wyglądają w poszczególnych sesjach. Powiesz trochę więcej na ten temat?
Pewnie. Pierwszy dzień spędzamy na przygotowaniu do pracy – excel, input listy, przygotowanie miksera. Praca z nadajnikami IEM, strojenie wedgy, predykcje. Dużo rozmawiamy o stronie przygotowawczo-technicznej. Drugi dzień to głównie miksowanie „uszu” i coś co nazywam psycho-socjologią 🙂
W Lublinie zmieniamy kilka elementów. Jednym z nich jest praca na różnych konsoletach dostępnych na sali. To ważne aby nauczyć się pracy na różnych urządzeniach?
Moja ulubiona konsoleta to ta, na której pracowałem ostatnio najwięcej. Wiadomo, że są takie, które bardziej mi pasują brzmieniowo, natomiast z reguły ważniejsza według mnie jest sprawność obsługi. Poznając więcej urządzeń, czy to mikserów czy mikrofonów czy jeszcze innego sprzętu, łatwiej się szybko „odnaleźć”. Dla mnie jest to okazja by pokazać, że wypracowane podejście/metodyka? działa niezależnie od miksera.
Myślisz, że po dwóch dniach miksowania śladów nasi kursanci nabędą pewne zautomatyzowane umiejętności w kwestii miksów monitorowych?
Hmm… Automatyzacja w znaczeniu niemyślenia o tym co się robi, pewnego rodzaju pamięci mięśniowej przychodzi z czasem. Nie ma innej opcji. Natomiast wychodząc ze szkolenia, chcę, by uczestnicy mieli jakąś bazę, od której będą mogli bezpiecznie zacząć, oraz kierunek, w którym będą iść, pracując już samodzielnie. I żeby wiedzieli jak to zrobić.
Zostawiam Tobie pole do zaproszenia osób niezdecydowanych 🙂
Kurde moim zdaniem naprawdę warto. Wiem ile dało mi samemu przygotowanie tych warsztatów. Przerobiłem od początku swój system pracy zastanawiając się, dlaczego pracuję właśnie tak. Jak to przekazać żeby było zrozumiałe? Co tak naprawdę jest najważniejsze i jak takie szerokie zagadnienie włożyć w formułę kilkudniowych warsztatów? Przeprowadziłem już kilka tego typu szkoleń, mam w zasadzie jednoznacznie pozytywny feedback, który najbardziej mnie cieszy i daje kopa, żeby to robić dalej.
Tyle razy powtarzałem sobie z kolegami „Kiedyś to się wszystko rozłoży w magazynie, to sobie pogadamy i pomiksujemy”… i wiesz co? Tak jak chciałem to zrobić, to dopiero na warsztatach mi się udało. Mamy fajne ślady, fajny sprzęt do zabawy. Wszystko mamy w jednej sieci, więc zahaczamy trochę o komunikację. Gwarantuję, że po dwóch dniach, będzie o czym myśleć i głowa będzie parować.
Nie ma grila, ale jest kawa 🙂