03-02-2020

Jakub Krzywak

Najlepsza konsoleta do pracy, to taka, która oferuje potężne możliwości ale zamknięta jest w kompaktowej obudowie. Każdy z nas ma inne preferencje, a wybór na rynku jest naprawdę spory. Brzmienie to również rzecz mocno subiektywna i nie ma sensu porównywanie konkretnych modeli. W cyfrowym świecie możliwości są wręcz nieograniczone, a może ograniczone tylko do kreatywności inżynierów pracujących nad daną platformą. W sumie wszystko bazuje na odpowiednio rozbudowanym i dopracowanym oprogramowaniu. Można pomyśleć, że kolejne etapy w prześciganiu się z nowościami będą bardzo trudne do osiągnięcia, a jednak co pewien czas producenci nas zaskakują.

Długo czekaliśmy na nową propozycję brytyjskiego producenta, który za czasów analogowych konsolet tworzył konstrukcje wręcz legendarne. Mowa oczywiście o marce Midas. Kiedy zaczynałem interesować się branżą i technologiami scenicznymi, byłem bardzo młody i strasznie „jarałem się” tymi ogromnymi konsoletami, z nieograniczoną ilością potencjometrów i suwaków, nie wspominając o ogromnych szafach z kultowymi procesorami. Dzisiaj mamy cyfry, emulacje, wtyczki. Midas oczywiście nie zatrzymał się w rozwoju i stworzył popularną na całym świecie cyfrową serię PRO. Po drodze były też duże festiwalowe konsolety.

Od jakiegoś czasu wszyscy czekaliśmy, co pojawi się po serii PRO, która miała zarówno swoich zagorzałych zwolenników jak i przeciwników. Wreszcie, po fali przecieków, pojawiła się nowość – Midas Heritage-D. Nazwa zobowiązuje, więc wierzę, że inżynierowie podeszli do sprawy poważnie. Pomyślałem, że warto dowiedzieć się więcej. Wyczytałem o dużym ekranie, zupełnie nowym środowisku pracy, silniku, który oferuje dużą moc obliczeniową oraz nowych możliwościach sieciowych. Wisienką na torcie jest coś, co na pewno zaciekawiło wielu z nas, a mianowicie zastosowanie sztucznej inteligencji. O co tu chodzi?

Z Michałem znam się od wielu lat, spotykaliśmy się na koncertach, w kuluarach, przy piwie w warszawskich knajpach. Tym razem spotykamy się, aby omówić nowego Heritage-D. Jest ku temu sposobność, ponieważ Michał od niedawna zajmuje się, z ramienia dystrybutora – firmy SoundTrade, wsparciem technicznym dla użytkowników konsolet Midas.

Michał podczas prezentacji nowej konsolety

Realizator.pl: Michał! Nigdy bym się nie spodziewał, że spotkamy się w takich okolicznościach przyrody. Przez wiele lat pracowałeś jako freelancer. Ciężko było przejść na etat? 

Michał Niezbecki: Życie samo pisze scenariusze. Faktycznie, w zeszłym roku szukałem nowego zajęcia, jednak rozglądałem się bardziej za pracą przy szeroko pojętej produkcji imprez, gdyż zawsze dobrze czułem się w takiej roli. Jak się okazuje, od dźwięku, w którym siedzę już ze dwie dekady albo i dłużej, nie da się tak łatwo uciec. Doszły mnie słuchy, że dystrybutor marki, którą znam i lubię, rozgląda się za osobą biegłą w temacie, a potem wszystko potoczyło się już dość szybko. Czy jest ciężko pracować na etacie? Na pewno wymaga to zmiany pewnych nawyków, ale nie jest to dla mnie nowość, bo w mojej karierze zawodowej, wśród szeregu różnych zajęć, były też te „etatowe”. Poza tym wcale nie tracę kontaktu z życiem koncertowym, nadal jestem aktywny na tym polu. No i co tu dużo mówić, luźna, nieformalna atmosfera, która panuje w nowej pracy, powoduje, że firmie SoundTrade o wiele bliżej do rock and rolla niż do korpoklimatów z Mordoru. 

Jaki jest Twój zakres obowiązków w firmie SoundTrade?

Jestem odpowiedzialny za wsparcie techniczne rynku profesjonalnego marek Midas, Klark-Teknik i Turbosound. 

Od wielu lat pracowałeś na konsoletach cyfrowych Midas z serii Pro, jeżdżąc na koncerty z różnymi zespołami. Teraz stacjonarnie masz dostęp do większości modeli. Co sprawiło, że tak bardzo zaufałeś tej marce? 

Zawsze z nostalgią będę wspominał czasy analogów – ten, kto się na nie załapał, wie o czym mówię. Można by długo toczyć dysputy w temacie analog versus cyfra, jednak nie sposób zaprzeczyć, że analogi wygrywają brzmieniem. I to jest właśnie to, czym „kupił” mnie Midas Pro – analogowy dźwięk w cyfrowym świecie. Dopiero po latach przeczytałem, że na etapie projektowania tych mikserów pierwszoplanowym celem dla inżynierów było brzmienie i bliskość analogowego uniwersum. Niestety, ucierpiała przy tym nieco ergonomia pracy, choć nie demonizowałbym przesadnie tego tematu. Tak czy inaczej, w ogólnym rozrachunku wygrywa dźwięk. 

Oto i on – Midas Heritage-D!

Bez wątpienia najważniejszym punktem tej rozmowy będzie nowa „gwiazda” w portfolio Midasa, czyli Heritage-D. Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po zetknięciu się z tym mikserem? 

Nie mogłem się doczekać, by dostać go w swoje łapy! Śledziłem wszelkie przecieki w sieci, a z każdym kolejnym ekscytacja rosła. Zapewne to zwykły zbieg okoliczności, ale przyjąłem za dobrą wróżbę fakt, że mikser przyjechał do firmy w tym samym momencie, gdy sfinalizowałem rozmowy z szefami i zostałem oficjalnie powitany na pokładzie. Chwilę później już stałem przy desce. Pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to naprawdę spory dotykowy ekran. To właśnie na niego został przerzucony cały ciężar obsługi miksera. Jest on naprawdę wygodny i przejrzysty, na tyle, że dotarcie do znakomitej większości potrzebnych funkcji jest bardzo intuicyjne. 

Zanim przejdziemy do technikaliów, to jeszcze zapytam o coś z punktu widzenia realizatora dźwięku. Jak duży jest to skok do przodu, porównując z dotychczasową pracą na serii Pro? 

Możemy się silić na porównania Pro i HD, ale wydaje mi się, że nie ma to za wiele sensu. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Heritage-D to nie jest w żaden sposób kontynuacja serii Pro. To mikser „build from the ground up”, zbudowany zupełnie od nowa. Z serią Pro ma naprawdę niewiele punktów stycznych. A czy jest to skok do przodu? Powiem więcej – jest to zrównanie się w stawce z najlepszymi, a następnie skok w przód. 

To teraz powiedz mi trochę o nowościach, patrząc na tę deskę od strony ergonomii pracy. 

Ergonomia to przede wszystkim, jak już wspomniałem, ogromny ekran wyposażony w funkcję multi-touch. To na nim znajdziemy większość funkcji niezbędnych do pracy, ułożonych w przejrzysty sposób, a także szereg ciekawych udogodnień, jak choćby wysuwaną roletę z faderami czy idące z duchem nowoczesności widgety. Przez te wszystkie lata w branży miałem okazję pracować na niemal każdym z mikserów dostępnych na rynku pro audio i powiem Ci, że siedząc przed HD, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jego projektanci dobrze odrobili lekcję, tworząc środowisko, które zawiera wszystko to, co realizatorzy lubią najbardziej. Jest to deska, na której można śmiało zagrać „z marszu”, gdyż wszystko, czego potrzebujesz, jest na wierzchu, natomiast gdy poświęcisz nieco więcej czasu na wgryzienie się w jej konfigurację, możesz ją dostosować do naprawdę wyszukanych potrzeb. Powierzchnia ma kilka predefiniowanych layoutów, jednakże z łatwością można tworzyć wiele własnych, w myśl zasady „wszystko i wszędzie”, a następnie zarządzać wzajemną interakcją ekranu i powierzchni, oczywiście w obie strony. Nie będę się zagłębiał w detale, pozostawię frajdę z ich odkrywania użytkownikom. 

Prawdziwą potęgą tej deski jest wydajne przetwarzanie sygnałów? 

Zgodnie z prawem Moore’a, moc obliczeniowa komputerów rośnie wykładniczo i podwaja się co 24 miesiące. Zdaje się, że inżynierowie z Manchesteru wzięli to sobie mocno do serca. Wewnątrz miksera znajdziemy jedne z najbardziej wydajnych dostępnych obecnie na rynku układów obliczeniowych – FPGA Artix-7 (obsługa miksu i efektów), podwójną 192- -rdzeniową kartę graficzną NVidia (analiza audio i AI) oraz Dual Cortex Quad Core A15 i aż 18 x DSP Sharca. Oczywiście wszystko w 96 kHz, ze zmiennoprzecinkowym przetwarzaniem True 64-bit. Dodam tylko, że mikser ma ogromne, bezkompromisowe możliwości, przy czym obciążenie jego mocy obliczeniowej jest szacowane na zaledwie 20%. To świetny przykład idei „forward thinking”, która przyświecała twórcom cyfrowego Heritage. 

A ile w sumie możemy obsłużyć kanałów jednocześnie? 

Flagowy model HD96-24 może obsłużyć 144 kanały wejściowe i 123 wyjściowe (96 szyn Aux konfigurowalnych zamiennie jako Flexi Aux lub grupy, 24 matryce i 3 szyny główne). Do tego 24 grupy VCA, 24 grupy POP. Należy wspomnieć, że wszystkie sygnały procesorowane przez mikser są w pełni kompensowane w czasie i koherentne w fazie – oczywiście na każdej z obliczeniowych instancji, od wejścia przez wszelkie komutacje aż po wyjścia konsolety. 

Jakie możliwości sieciowe oferuje Heritage-D? 

Tu podobnie, możliwości są imponujące. Na pokładzie mamy dobrze znane porty SuperMac AES50 (konsoleta wspiera obecne na rynku stageboxy serii 2xx/15x), dwa porty Ultranet, dwa sloty na karty w standardzie CM-1, czyli chociażby Dante i MADI. Najistotniejszy jest jednak port „snake” HyperMac – a więc protokół, który pozwala na przesłanie z ultraniską latencją 192 kanałów w obie strony, przy częstotliwości 96 kHz. Dwa takie porty znajdziemy na plecach miksera, przy czym każdy z nich może obsłużyć połączenie po miedzi (skrętka), jak również poprzez wielomodowe światłowody. Kompatybilność zapewniają dedykowane multi/demultipleksery. Nie brakuje też standardów – wejść i wyjść analogowych, AES3, WC, MIDI, Ethernet czy też dwóch złącz do podłączenia zewnętrznych ekranów. Rzeczą, która na pewno przykuwa uwagę, jest poczwórny hub USB zaimplementowany z myślą o wykorzystaniu dodatkowych fader banków. Reasumując, z wykorzystaniem wspomnianych wyżej interfejsów miksera można przesłać ponad 600 sygnałów w obu kierunkach. 

Midas Heritage-D

A, czekaj, prawie bym zapomniał! HD96-24 ma oczywiście wbudowany router wi-fi oraz komunikację przez Bluetooth! A wszelkie dane, pliki show, konfiguracje powierzchni i ekranu, a nawet pliki firmware są przechowywane w chmurze. Jedziesz na sztukę, na której stoi Heritage-D, odpalasz z telefonu Internet, logujesz się z deski do chmury i po chwili jest ona skonfigurowana i wygląda dla Ciebie dokładnie tak jak zawsze, łącznie z takimi detalami jak kolory enkoderów, jakie sobie ustawiłeś, czy fotkami na ekranikach nad tłumikami. Nie, nie przesłyszałeś się, można tam wgrać sobie zdjęcia, rzecz jasna z chmury. 

Producent mocno promuje sztuczną inteligencję. Muszę przyznać, że brzmi to kosmicznie. Na czym to polega? 

Przede wszystkim wyrazy uznania, że pytasz o to dopiero teraz. Całkiem długo wytrzymałeś, bo zazwyczaj słyszę to pytanie na początku rozmowy. Faktycznie, sztuczna inteligencja budzi sensację, kontrowersje, a nawet obawy. Mogę z tego miejsca wszystkich uspokoić, póki co maszyna nas nie zastąpi. A co będzie dalej? – patrz: prawo Moore’a. OK, żarty na bok i już wyjaśniam, o co chodzi. Zastosowanie AI ma dwa oblicza: pierwsze z nich ma za zadanie zgromadzić informacje o tym, jak wykorzystujemy mikser, jeśli chodzi o jego ergonomię. Przykładowo: jeśli będziemy często uderzać palcem w dany obszar ekranu, to może być to dla inżynierów sygnał, że należy się tej przestrzeni przyjrzeć, być może coś w niej zoptymalizować. Z kolei jeśli okaże się, że któregoś z enkoderów dotkniemy zaledwie kilka razy w roku, może to być przesłanką ku temu, że nie jest on w ogóle potrzebny. Tak więc pierwsze oblicze AI to nic innego jak zgromadzenie danych i wykorzystanie ich do optymalizacji przestrzeni roboczej konsolety w oparciu o rzeczywistą interakcję człowieka, a nie jedynie wyobraźnię projektanta. Drugie oblicze AI jest dużo bardziej interesujące – otóż każdy z sygnałów przychodzących na mikser jest poddawany złożonej analizie – zarówno spektralnej, amplitudowej, jak i pod kątem zawartych w nim formantów. W praktyce przekłada się to na to, że po włączeniu AI na danym kanale miksera, jest on w stanie ze sporą precyzją rozpoznać i nazwać instrument/sygnał, który tam się pojawi. Musisz mi wierzyć na słowo, próbowałem „zagiąć” AI – bez powodzenia. A należy pamiętać, że sztuczna inteligencja jest wyposażona w algorytmy uczące, co powinno tylko podnosić jej wydajność. Skoro już wspomniałem o „machine learning”, to pewnie zastanawiasz się, jakie to może mieć realne zastosowanie. Otóż konsoleta nie tylko uczy się rozpoznawać coraz skuteczniej sygnały audio, ale też uczy się naszego sposobu i stylu pracy jako jej operatora. Jaka może być z tego potencjalna korzyść? Zapewne każdy z nas, przygotowując mikser do pracy, „pre-programuje” sobie niektóre ustawienia. I tak, dla przykładu, jeśli AI nauczy się, że wokale tniemy od dołu półką o tej samej zbliżonej wartości, a np. na kanale gitary basowej uzbrajamy kompresor z określonymi nastawami ataku, ratio itd., to po jej uaktywnieniu nie tylko powie nam, jaki sygnał wykryła, ale również zasugeruje zazwyczaj stosowane przez nas ustawienia. Może to w pewnych okolicznościach przyspieszyć i ułatwić nam pracę, przy czym trzeba pamiętać, że otrzymamy tylko sugestię o możliwości użycia naszych „nastaw startowych” i to my ostatecznie zdecydujemy, czy chcemy z niej skorzystać. Prawda, że fajnie? 

OK, powiedz mi jeszcze, co się zmienia, jeśli chodzi o automatykę oraz algorytmy. Ile mamy do dyspozycji różnorodnego processingu, z którego na co dzień korzystamy podczas miksowania? Czy są jakieś kultowe wtyczki, które mogą się nam spodobać?

Mikser, przed którym było mi dane spędzić blisko trzy tygodnie, był prototypem, z wersją firmware 0.61, czyli tak naprawdę nawet nie wydaniem beta. Dlatego też nie jestem w stanie powiedzieć Ci zbyt wiele o automatyce. Dostaliśmy jedynie sygnał, że zostanie ona gruntownie przeprojektowana. Jeśli chodzi o processing, to już wiele zostało powiedziane, ale domyślam się, że pytasz głównie o rack efektowy. W telegraficznym skrócie – do 96 efektów stereo w racku – czyli np. 8x VSS4 lub 24x VSS3 – emulacje potężnego TC M6000. Można by naprawdę długo jeszcze wymieniać ale pozwól, że dorzucę do puli tylko HD2A (LA2A), KT1176, KT Bus Comp. (SSL4000G), R Comp. (Red3), HD670 (Fairchild), M6, Stressor, Wave Designer, EQP i MEQ (Pultec). Ponadto, niezależnie od fx racka: 96 dynamicznych EQ stereo, 32 wielopasmowe kompresory stereo. Mało? To na deser masz procesor głośnikowy Lake’a. 

Muszę przyznać, że konsoleta oferuje naprawdę sporo. Masz ogromne doświadczenie koncertowe. Czy Heritage-D to konsoleta festiwalowa? 

Widzę, że jesteś pod wrażeniem. Poczekaj zatem na oficjalną premierę i serię szkoleń, które będziemy prowadzić zarówno w demoroomie SoundTrade, jak i w całej Polsce, a przekonasz się, że z braku czasu nie wspomniałem Ci o jeszcze wielu naprawdę świetnych rzeczach. A odpowiadając na pytanie: tak, Heritage-D 96-24 ma wszystko, co potrzebne, by pełnić pełnoprawną funkcję głównej konsolety na dużych festiwalach. Jestem przekonany, że jeszcze w tym roku zobaczysz ją na kilku z nich. 

Dzięki, Michał, za rozmowę. Powodzenia na nowej drodze zawodowej. 

Dzięki.

Galeria zdjęć: