25-06-2018

Jakub Krzywak

Budynek w którym mieści się Teatr Kamienica ma swoją historię. Powstał w 1910 roku przy ówczesnej ulicy Leszno 13. Na początku właścicielem był bogaty, żydowski handlarz skórą Misza Roga. Budynek powstał w bliskim sąsiedztwie utworzonego w 1940 roku warszawskiego getta. II wojna światowa nie oszczędziła tego miejsca. W 1945 roku częściowo został odbudowany.

Chyba można powiedzieć, że pierwszy pomysł o powstaniu prywatnego teatru powstał już za czasów PRL’u. Broadwayowski reżyser Joseph Papp próbował namówić Emiliana Kamińskiego na założenie własnego teatru. Był rok 1988 więc możliwości prowadzenia tego typu działalności były wręcz nierealne.

Realnie było to możliwe dopiero w 2000 roku kiedy Emilian postanowił zrealizować swoje marzenia o własnym teatrze. Rozpoczęły się poszukiwania odpowiedniego miejsca. Tak znalazł się na podwórku kamienicy przy Al. Solidarności 93. To miejsce było według niego idealne ponieważ mury zachowały historyczny rys dawnej Warszawy.

Potem nastąpił mozolny bo pięcioletni proces pozyskiwania funduszy na inwestycje. Wykończeniem wnętrza zajęła się żona Justyna Sieńczyłło oraz Jolanta Pachowska. Teatr Kamienica rozpoczął swoją działalność w 2009 roku. Dokładnie w setną rocznicę wybudowania kamienicy.

Dzisiaj to na mapie Polski miejsce kultowe w którym artystyczne podejście łączy się z technologią najwyższych lotów. Dodajmy, że w studio pracuje między innymi konsoleta SSL Duality więc możemy się domyślać na jakim poziomie realizowane są tam produkcje muzyczne.

W takim razie porozmawiajmy o tym magicznym miejscu. Zapraszam na rozmowę z Maciejem Słowikowskim, który odpowiada za technikę studyjną i realizuje dużą część projektów muzycznych w Teatrze Kamienica.

Realizator.pl: Wyczytałem, że to miejsce powstało w głowach właściciela już w 1988 roku. To prawda?

Maciej Słowikowski [Teatr Kamienica]: Tak. Emilian Kamiński od lat 80-tych marzył o teatrze. Stało się to możliwe dopiero po zmianie ustroju i to także nie odrazu. Zawsze miał to być teatr otwarty, wielowarstwowy, nie odcinający się od widza atmosferą uduchowienia i narodowej tradycji. Przystępność i radość to uczucia jakie widzom mają towarzyszyć w tym miejscu. Dlatego została zaplanowana restauracja, w której są zarówno aktorzy jak i widzowie. Kolejnym elementem teatru ma być szkoła technik teatralnych dla licealistów, której częścią ma być studio nagrań.

Kiedy doszło do faktycznego wykupu i rozpoczęcia remontu?

Tak naprawdę nigdy przestrzeń nie została wykupiona. Część przestrzeni należy do miasta stołecznego, część do wspólnoty, część jest własnością prywatną. Główne prace zaczęły się w 2007 roku, zaś otwarcie w 2009 roku. Przez cały czas istnienia teatru, ciągle się rozwijamy i zmieniamy. Dążymy do optymalizacji bardzo niewielkiej przestrzeni, jaką posiadamy.

Czy już wtedy znalazło się miejsce na studio?

Mimo, iż koncepcja studio powstała w trakcie rozmów o teatrze, to miejsce na studio wygospodarowaliśmy dużo później. Początkowo miało to być niewielkie pomieszczenie, które miało służyć dla potrzeb teatru. Dopiero po konsultacjach z realizatorami postanowiliśmy wybudować studio z prawdziwego zdarzenia. Obecna przestrzeń umożliwia nie tylko komfortowy miks, ale i nagrania.

Jaki jest główny profil Waszej działalności?

Ponieważ obecnie wielu artystów nagrywa w domu, w zaadaptowanym w tym celu małych studiach, postanowiliśmy stworzyć najlepsze możliwie miejsce do miksu. Stworzenie dobrze brzmiącej reżyserki, zapewnienie właściwego odsłuchu i zakup wysokiej klasy outboardu – to bardzo kosztowne przedsięwzięcie. Dlatego największy wysiłek został włożony w zapewnieni doskonałych warunków do miksowania. Oczywiście rejestracja instrumentów jest również bardzo komfortowa. Posiadamy fortepian Yamaha S6 – to doskonały instrument i bardzo dobrze brzmi w naszym studio.

Teatr Kamienica stał się ostatnio bardzo kultowym miejscem w stolicy…

Tak. Jest to wyjątkowe miejsce nie tylko pod względem atmosfery, spektakli, ale też i ludzi. Pasjonaci są tu chętnie widziani. Sami tworzymy wiele ciekawych rozwiązań, udaje się zdobyć dofinansowanie na sprzęt najwyższych lotów i dzięki temu jakość techniczna spektakli jest na bardzo wysokim poziomie.

Centrum sterowania czyli SSL Duality w Teatrze Kamienica

Studio w którym znajduje się jeden ze stołów SSL’a powstało od zera?

Tak. Musieliśmy rozebrać nie tylko ściany działowe, po pomieszczeniach biurowych, ale także wymienić okna i zerwać podłogę, której stan był fatalny. Pod studio są pomieszczenia Teatru, dlatego musieliśmy się odizolować dźwiękowo. Na warstwę dźwiękoszczelną została wylana żelbetonowa podłoga i dopiero na niej zaczęliśmy budować studio. Potem szukaliśmy sprzętu i projektu. Pierwsze dwa zostały odrzucone jako niepraktyczne. Zwyciężyła koncepcja Szymona Sieńko, który również jest realizatorem. Generalnie jestem zdania, że najlepsze projekty tworzą ludzie czynni zawodowo, praktycy. Oczywiście taniej jest wykonać reżyserkę bez okna i zamontować kamery. Ale to powoduje dystans, który nie wpływa pozytywnie na muzyków.

Wiem, że konsolet macie kilka. Jak wygląda ich rozmieszczenie i wykorzystanie?

Oprócz analogowego SSL’a Duality posiadamy też cyfrową konsoletę SSL L-200, która znajduje się na Scenie Orla. Realizujemy na niej spektakle, koncerty i inne wydarzenia. Brzmieniowo jest niesamowitym skokiem jakościowym. Przez wiele tygodni wręcz odkrywaliśmy na nowo muzykę w spektaklach, ponieważ słychać dużo więcej, niż na DiGiCo, które mieliśmy przez ponad 8 lat. Pięknie brzmiące przetworniki, transmisja DANTE, osiem portów MADI, oraz praktycznie nieograniczone możliwości w krosowaniu sygnału sprawiły, że pozbyliśmy się ograniczeń przy rejestracjach koncertów.

SSL L-200 podczas realizacji

Cały system jest odpowiednio spięty za pomocą sieci?

Oczywiście. Niemniej konsolety są całkowicie niezależne. Studio i Teatr mogą pracować równolegle co jest najczęstszą konfiguracją. Jak wspomniałem wcześniej system spięty jest zarówno po DANTE jak i po MADI. dzięki temu możemy przesłać 64 kanały w rozdzielczości 96 kHz w obie strony. W przypadku rejestracji koncertu można nie tylko podebrać ze sceny sygnały z mikrofonów, ale i miks, grupy, auxy, powroty efektów, itd. Oczywiście są też analogowe przeloty do kabiny realizatorów na scenie Orla.

Nagrywacie dużo sesji lektorskich?

Nie. Głównie jesteśmy studiem muzycznym. Oczywiście nagrania lektorskie także się zdarzają i są bardzo chwalone za jakość. Niemniej tu cena gra główną rolę. Nie jesteśmy w stanie konkurować z domowymi studiami, w których lektorka jest małą kabiną i zamiast konsolety, jest preamp z podpiętym laptopem. Muszę przyznać, że moim ulubionym mikrofonem do nagrań słownych, jest Manley. Jego nasycone brzmienie skompresowane przez LA2A jest nie do pobicia.

Sesje lektorskie nagrywane są w komfortowych warunkach

Jakich mikrofonów używacie do rejestracji?

W zasadzie to głównymi wołami roboczymi są pary stereo U87, oraz DPA 4011. Posiadamy jeszcze Manleya, Blue Cactus, Royery R-121, TLM 147, AKG 414 (także para stereo) DPA 2011, 4099, oraz całą masę mikrofonów dynamicznych. Dobór mikrofonów odgrywa kluczową rolę w jakości nagrań, dlatego mamy bardzo dobre mikrofony, nie tylko klasyczne konstrukcje jak MD421, SM57, czy Beta 56, ale i mniej znane, ale ciekawe mikrofony, jak MD441 i SM7 z pierwszej serii.

Organizujemy dni otwarte studia. Zawsze jest przygotowane stanowisko do testowania mikrofonów: wsród naszych perełek jest tani mikrofon wielkomembranowy. Dopiero konfrontacja z topowymi mikrofonami uzmysławia, jak wielka jest różnica w jakości brzmienia, odwzorowania detali, itd. Osobiście uważam, że lepiej nagrać wokal na wstęgowym R121 i dobrym preampie, a potem go rozjaśnić, niż ratować to co zepsuł kiepskiej klasy mikrofon. Najczęściej są to straty nie do odzyskania.

Na froncie nie mogło zabraknąć monitorów. W sumie masz kilka różnych par. Co to za modele?

Główny odsłuch to PMC BB5 napędzane wzmacniaczami Bryston – jest to konfiguracja zalecana przez producenta i muszę przyznać, że dźwięk robi niesamowite wrażenie. Nie jest efektowne, a tym bardziej efekciarskie. Jednak stwierdzenie ”wszystko się zgadza” pasuje idealnie do tych zestawów. Po prostu grają bez żadnych ograniczeń. Ani pod względem mocy, ani pod względem odwzorowania detali, czy spójności tonalnej. Po prostu pokazują ślady takie jakie są. Bliskie pole, to Focal, Adam ANF10, oraz moja własna konstrukcja oparta o głośniki komputerowe. Te ostatnie, mają bardzo dużo środka i dzięki temu, bardzo przydają się przy odsłuchu imitującym głośniki w laptopach. Focale brzmią jak audiofilskie zestawy stereo, bardzo przypominają domowy sprzęt audio. Adamy są jaśniejsze, praktycznie nie mają dołu i dobrze nadają się do edycji śladów, oraz do konfrontacji z BB5, które zagrają zawsze wielkim dźwiękiem.

Racki przy konsolecie SSL Duality również są robią wrażenie.

Dokładnie. Postawiliśmy na klasykę. Mamy wiele kompresorów: LA2A, 1176, Zenera, Looptrotera, Vari Mu equalizery – Pultec w wersji Amtec, Neve 1073, Little Devil, Harrissona, Mooga, TG12345 Curve Bender. Są też pogłosy Lexicon PCM96, Bricasti, oraz dwa wiekowe urządzenia – sprężyna pogłosowa Furman Sound i Lexicon Alex. Sporo tego się uzbierało. Mamy też channellstripy: Millenia, UA 6176, 4-710. Lunchbox API z preampami (4xAPI, oraz 2 x TG-500). Bardzo sprawdza się przy nagraniach ze sceny, oraz gdy potrzeba wykorzystać ponad 24 kanały – nagrania na setkę. Dopełnieniem są Satur 8 i Sumator Neve Satelite.

Czas na zabawki!

Wiadomo, że zawsze konsoleta jest punktem centralnym każdego studia. Czym jest dla Ciebie Duality i jak podchodzisz do miksowania na tej konsolecie?

Podchodzę z przyjemnością. Miks analogowy jest szybszy. Łatwiej na SSL’u uzyskać brzmienie, które jest miękkie i nasycone. Szyny miksujące mają bardzo wysoki Headroom, dzięki czemu nie ulegają zatykaniu się, nawet przy bardzo gęstym miksie. Zauważyłem, że wśród realizatorów, którzy podchodzą nieufnie do Duality, w miarę z jej zapoznaniem, coraz mniej korzystają z outboardu. Oczywiście LA2A, oraz manley Vari Mu praktycznie zawsze jest w użyciu.

Koncepcja analogowa z cyfrowym sterowaniem. Czy to się sprawdza?

To doskonałe rozwiązanie. Można wrócić do miksów po upływie dowolnie długiego czasu i dokonać korekt. Czas przywracania jest bardzo zależny od ilości użytych eq, procesorów dynamiki i outboardu. Może się wahać od 10 do 40 minut. Tu niestety wygrywa miks w DAW. Niemniej, zmiana „szerokości” brzmienia, oraz jego otwartość, rekompensuje ten czas.

Równocześnie Duality może być kontrolerem DAW. Realizuje się to dedykowanym przyciskiem, co jest niesamowicie wygodne i bardzo przyspiesza pracę. Wielu realizatorów chwali to rozwiązanie. Oprócz tego, prozaiczna automatyka obsługi talkback, pozwala skupić się na pracy i jednocześnie zapewnia błyskawiczny kontakt artystów z realizatorem.

Wiele mówi się o kultowym brzmieniu SSL’a. Jak możesz je określić przy swoich miksach / pracy studyjnej?

To prawda – SSL jest kultowy. Podobnie jak stare stoły Neve, czy Amek. Chyba jako jedynym udało im się przetrwać zachowując filozofię swego brzmienia. Ciepłe, ale nie przytłumione, szerokie, ale nie rozjaśnione, gęste ale nie zamulone. Dużo mówi się o symulatorach taśmy – SSL ma w sobie taką cechę, że „wyciąga” dźwięk na przód. Ma fenomenalne przedwzmacniacze, które nawet przy wzmocnieniu bliskim maksymalnego nie szumią, a ich odporność na przesterowanie i sama jego jakość jest nieosiagalne w tanich konstrukcjach. Ślady nagrywane na Duality brzmią bardzo dobrze, spójnie. Zdarzają się sytuacje gdy realizator jest tak zachwycony brzmieniem, że praktycznie nie ingeruje w nie. Dotyczy to zwłaszcza produkcji jazzowych i klasycznych. Gdy prezentuję różne nagrania i miksy robione na SSL’u to mimo, iż zmieniają się realizatorzy, style muzyczne i sposoby miksowania, wszystkie mają kilka cech, które je wyróżnia. Wspomniane wcześniej ciepłe brzmienie i fenomenalna plastyczność barw.

Tak można pracować przy nagraniach i miksach

Jak oceniasz jakość eq czy dynamiki na kanałach?

Duality posiada jedyne w swoim rodzaju EQ z przełączanym charakterem brzmieniowym. Każdy kto choć raz z tego skorzystał staje się jej wiernym fanem. Brzmienie w obu trybach jest bardzo dobre. Nie wpływa regenerująco na dźwięk, przeciwnie nadaje mu dokładnie tych cech jakich oczekujemy. Praca z konsoletą analogową ma jeszcze jedną cechę – zapomina się o wartościach liczbowych. Po prostu praca słuchem jest tutaj bardzo intuicyjna. Emulacje i wtyczki zawsze działają na zmysł wzroku, zaś fizyczne gałki w bardzo minimalnym stopniu jeśli w ogóle. Wydaje się, że cztery filtry w EQ to dziś za mało. Na szczęście brzmienie i elastyczność EQ sprawia, że ta ilość jest w zupełności wystarczająca.

Dynamika w kanale jest podzielona na dwie sekcje – bramki i kompresora. Każda z nich ma tylko trzy gałki i kilka przycisków funkcyjnych. Wbrew pozorom i to w zupełności wystarcza do pracy. Można oczywiście wykorzystywać kluczowanie bramki i kompresora, dostępne jest filtrowanie sygnału sterującego. Można łączyć dynamikę w sekcje. Kompresor działa bardzo sprawnie. Jest miękki i ma tak zwane muzyczne brzmienie. Nie można zapomnieć o legendarnym buskompresorze, który jest klasą samą w sobie i w sposób niezwykły skleja brzmienie w całość.

Na rynku mamy mnóstwo emulacji wtyczek SSL’a. Ty masz większość na pokładzie. Porównajmy ich możliwości brzmieniowe. Które wykorzystujesz najczęściej?

Różnica jest taka jak między owocami z działki, a z supermarketu. Te drugie mają piękną grafikę i są powtarzalne, jednak oryginał brzmi dużo lepiej. Poza tym jest prostszy w znalezieniu właściwego brzmienia. Niestety dobrze brzmiące emulacje są drogie, a i tak nie radzą sobie ze wszystkimi niuansami brzmieniowymi. Wyraźnie to słychać w brzmieniach naturalnych instrumentów i w gęstych brzmieniach.

Jakie kultowe wtyczki znajdziemy w racku efektowym?

Masz na myśli fizyczne odpowiedniki wtyczek? To przede wszystkim LA2A, oraz 1176. Możemy je porównać do wtyczek UAD, które również posiadamy i muszę przyznać, że na delikatnych ustawieniach, efekt jest praktycznie nie do odróżnienia. Niestety przy bardziej ekstremalnej pracy, emulacje zaczynają mocno odstawać od oryginału.

Obecnie praktycznie każde nasze urządzenie ma swoją emulację. Najbardziej według mnie różnią się Neve 1073, oraz Harrissony. Tu emulacja jest bardzo mało wiarygodna. NIe mieliśmy okazji porównywać emulacji urządzeń z serii AbbeyRoad EMI, ponieważ nie mam licencji na te wtyczki. Rafał Smoleń robił porównanie emulacji VariMu z urządzeniem, jakie mamy w racku i skończyło się to tym, że praktycznie zawsze wybierał lampowego Manleya.

Powiedzmy, że przychodzi do Ciebie realizator, który nigdy wcześniej nie miał do czynienia z Duality. Ile czasu potrzebuje żeby poznać automatykę, „wyczuć” sound i środowisko pracy?

Fenomen tej konsolety polega na tym, że można jej nauczyć się w kilka godzin. Wszystko jest tu logiczne i maksymalnie proste. Jeśli realizator miał do czynienia ze stołami analogowymi to nauka będzie błyskawiczna. Jeśli nie to czasami mogą się dziwić, że linkowanie kanałów polega na identycznym ustawieniu wszystkich gałek i przycisków, a tylko sygnały sterujące są wspólne. Więcej czasu zajmie nauka automatyki w domenie analogowej, a zwłaszcza jej edycja. Głównie za sprawą braku podglądu i możliwości cofnięcia błędu.

Powiedz coś więcej o automatyce stołu przy pracy teatralnej. 

W pracy teatralnej oczywiście najlepiej sprawdzi się cyfrowy. Jego automatyka ułatwia realizację zaawansowanych spektakli. Przede wszystkim krosowanie sygnałów na różne wyjścia, zmiana ustawień EQ, poziomów kanałów, obsługa oprogramowania, wyzwalanie zdarzeń na urządzeniach sterowanych poprzez MIDI. Mamy obecnie spięte ze sobą dwa komputery i stół. Pracujemy w trybie teatralnym czyli zmiana cue jest natychmiastowa. Wynika to ze specyfiki pracy w teatrze gdzie nie ma praktycznie stało czasowych zmian, reaguje się dynamicznie na akcję na scenie i po prostu trzeba być czujnym. Zdarzają się sceny, w których następuje równoczesna zmiana światła, ścieżek dźwiękowych, projekcji i brzmienia głosu aktora. Zmiana może następować na gest, który aktor wykonuje w różnych miejscach muzycznych, czy tekstowych. Wówczas automatyzacja bardzo ułatwia pracę i eliminuje błędy.

Ile wyniosła Twoja najdłuższa sesja nagraniowa?

Najdłuższa… to była pierwsza płyta nagrana i zmiksowana w Studio Kamienica – Straszni Panowie Trzej 2. Przyczyna była bardzo prosta – musiałem poznać studio i sprawdzić wszelkie możliwe konfiguracje, brzmienie mikrofonów, preampów, przetworników AD/DA, outboardu itd. Wiele godzin spędziłem z artystami porównując mikrofony. Szukając optymalnego brzmienia. Płyta była na stole blisko trzy miesiące. Potem było kilka dużych projektów – Moja Miłość – Michała Bajora (platynowa płyta), która na SSL’u powstała w całości – poza masteringiem, Miesiąc trwały nagrania i miksy płyty Mental House – Afrometal – tu SSL pokazał pazury i kły. Tak pięknie brzmiących bębnów nie słyszałem jeszcze nigdzie na polskich płytach.

To w takim razie życzę kolejnej długiej i dobrze brzmiącej sesji 🙂

Dziękuję!