08-08-2017

Jakub Krzywak

Pod koniec czerwca odbyło się wspaniale widowisko artystyczne na Stadionie Miejskim w Jeleniej Górze. Na ponad trzy godziny to miejsce zamieniło się nie do poznania – wielka scena operowa na której zaśpiewało ponad 100 artystów to była prawdziwa uczta dla ducha. Mowa oczywiście o widowisko artystycznym „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki.

Widowisko Straszny Dwór to jedno z najbardziej wartościowych dzieł polskiej muzyki operowej. Właśnie dlatego to dzieło było punktem inauguracyjnym I Karkonowskiego Festiwalu Operowego, który zorganizowała Filharmonia Dolnośląska w Jeleniej Górze.

Fot. NJ24.pl

Przedsięwzięcie było bardzo ambitne dlatego na stadionie stanęły dwie sceny – jedna dla jeleniogórskiej orkiestry, a druga dla śpiewaków. Artyści prezentowali się zjawiskowo przy wsparciu technologii w postaci trzech ekranów ledowych, które zostały umieszczone w głębi jednej ze scen. Na ekranach były wyświetlane wspaniałe wizualizacje urozmaicające całe przedstawienie. Na czwartym ekranie prezentowani byli artyści, którzy trzeba to przyznać, wyglądali zjawiskowo w stylowych staropolskich kostiumach.

Publiczność oczarowana była nie tylko samym spektaklem, ale również techniką. Bardzo przychylne opinie publiczności i dziennikarzy na temat oświetlenia i nagłośnienia to przy tak dużych i skomplikowanych projektach naprawdę rzadkość.

Za dźwięk tego dnia odpowiedzialna była firma FS Audio z Krakowa – na jej czele stanął Marek Suberlak (najwyższa półka jeśli chodzi o realizację muzyki klasycznej, wspaniały i skromny człowiek), który tego dnia odpowiadał za realizację dźwięku z dwóch scen (pracował na konsolecie DiGiCo SD5).

Systemem frontowym był Adamson. O krótką wypowiedź na temat konfiguracji poprosiłem Filipa Wojtowicza, który opiekuje się marką z ramienia dystrybutora, firmy ProAUDIO-AVT Sp. Z o.o. (www.proaudio.pl).

System frontowy składał się z 16 modułów szerokopasmowych Adamson S10 oraz 8 modułów niskotonowych Adamson S119. Uzupełnieniem systemu głównego były dwie kolumny szerokopasmowe Adamson P12 pracujące jako frontfill. System główny zasilany był końcówkami Lab.gruppen PLM12K44, natomiast frontfill końcówką MC2 Delta80. Kolumny z serii Point P12, zasilane wzmacniaczem MC2 Delta80 kolejny raz idealnie sprawdziły się jako frontfill, dzięki świetnie przygotowanym przez producenta presetom dla procesorów XTA.

Podczas poprzednich realizacji, Seria S Adamson, dała nam się poznać jako system, który „nie wraca” na scenę. Odpowiednia ilość modułów w gronie, a także ich konstrukcja, zapewniają minimalną ilość dźwięku propagowanego przez system na scenę. W przypadku tej realizacji, było to szczególnie ważne, ponieważ pod dachem sceny powieszonych zostało 8 mikrofonów pojemnościowych Neumann KM184, a mimo wszystko realizator miał do dyspozycji potężny odstęp od sprzężeń, niespotkany do tej pory w innych systemach. Wykorzystywane przez solistów mikrofony nagłowne Countryman, wymagały znacznie mniejszej korekcji niż zazwyczaj, a przy użyciu tylko filtra dolnozaporowego, brzmiały na Adamsonie znakomicie. Również kolumny basowe S119 z wykorzystanym presetem FrontBack, zapewniły maksymalny zysk energii z przodu i maksymalne tłumienie z tyłu.

System Adamson sprawdził się świetnie, wypełniając każdy metr kwadratowy przestrzeni dźwiękiem najwyższej jakości i zapewniając komfort muzyków na scenie przez minimalną propagację dźwięku do tyłu.

Adamson prezentował się bardzo dostojnie

Udało nam się zrobić kilka zdjęć bezpośrednio po zestrojeniu systemu oraz zamienić kilka słów z wyżej wspomnianym Panem Markiem Suberlakiem, właścicielem FS Audio i zapytać go co sądzi o kanadyjskich rozwiązaniach.

Realizator.pl: Na froncie Adamson. Grał Pan wcześniej, miał subiektywne zdanie, a może jakieś obawy?

Marek Suberlak [FS Audio]: Nie, nie miałem obaw. Byłem przekonany, że wszystko będzie dobrze. Jak już wcześniej mówiłem… śledzę ten rynek od wielu lat i mam dosyć rozległą wiedzę na ten temat.

Jakie są Pana wrażenia po wydobyciu pierwszych dźwięków?

Usłyszałem tak zwane „miękkie brzmienie”, a takie w tym rodzaju muzyki lubię i uważam, za bardzo właściwe.

Seria S Adamsona to nie jest duży format systemu…

Wszystko zależy oczywiście od wielkości widowni i właściwości akustycznych miejsca koncertu. W tym przypadku jest naprawdę bardzo dobrze.

Zapraszamy do naszej galerii fotograficznej.