16-12-2019

Jakub Krzywak

Dzień dobry w poniedziałek! Tym razem zapraszam na rozmowę z Maćkiem Mularczykiem, którego osobiście uwielbiam nie tylko za pełen profesjonalizm branżowy, ale również za skromność, pomocną dłoń (zawsze kiedy wybieram się do Łodzi mam zagwarantowane miejsce na parkingu. No dobra… Prawie zawsze). 

Jak wiecie Maciek oprócz pracy w łódzkiej Wytwórni Filmów udziela się również zewnętrznie jako realizator dźwięku zespołu Feel. Przez pierwsze cztery lata Maćka w domu nie było bo był… w busie. Znacie to prawda? Na szczęście ten intensywny czas kiedy zespół był na niezłym topie delikatnie opadł i teraz jest już bardziej klasycznie czyli od 30 do 40 koncertów w skali roku. To pozwala Maćkowi np. udzielać wywiadów w branżowych mediach 😉 

Osobiście cenię zdanie Maćka na temat brzmienia, miksów czy systemów nagłośnieniowych. A jak pewnie wiecie to w Łódzkiej Wytwórni Filmów jest całkiem sporo wysokiej klasy „gratów”. Pewnie również dzięki temu Maciek ma wyczulone ucho i wie co dobre. 

Dzięki pracy nad materiałami związanymi ze sprzętem różnych marek mam przyjemność spotykać ciekawe osoby pracujące na co dzień zawodowo z dźwiękiem. Maćka zapytałem nie tylko o wrażenia z pracy na systemie dBTechnologies, ale również o zmiany w stylistyce miksów oraz specyfice pracy w różnorodnych miejscach, bo jak się pewnie domyślacie zespół Feel nie gra jedynie dużych festiwali czy koncertów transmitowanych w telewizji. Spora część koncertów odbywa się również w mniejszej skali, a tam – jak pewnie się domyślacie – nie zawsze jest różowo ze sprzętem, choć tendencja jest raczej wznosząca.  Zapraszam więc na sympatyczną rozmowę z Maciejem!

Maciej podczas realizacji

Realizator.pl:  Maciek ile Ty już kręcisz Feela?

Strach się bać ale to już ponad dekadę, a dokładnie 11 lat. Czas ucieka niesamowicie! 

Był czas kiedy tych koncertów było bardzo dużo. A jak jest teraz?

Faktycznie, pierwsze trzy, cztery lata współpracy z zespołem, to był czas spędzony praktycznie w busie. Krótkie wizyty w domu i kolejny koncert lub festiwal. To było prawdziwe szaleństwo… i może dobrze, że nie trwało dłużej, bo taki tryb życia, przebywanie z tymi samymi ludźmi praktycznie 24 godziny na dobę, w tak małej przestrzeni powoduje zawsze konflikty i jest bardzo często przyczyną rozpadu zespołów. Feel’owi udało się uniknąć takiej sytuacji. Poza dołączeniem do zespołu drugiego gitarzysty Jarka „Jaśka” Kidawy (dawniej KSU), personalnie w zespole nic się nie zmieniło. 

Po kilku latach „szaleństwa” musiał, siłą rzeczy, nastać czas pewnego przesytu. Po ok. dwuletnim okresie zapaści, Feel gra od kilku już lat niezmiennie ok. 30 – 40 koncertów rocznie.

Jest to pewna stabilizacja, którą chyba wszyscy sobie chwalimy. Daje czas na w miarę normalne życie rodzinne i pewien komfort na zaangażowanie się również w inne projekty. W moim przypadku udaje mi się np. połączyć stałą współpracę z Feel’em oraz tzw. rezydenturę w Klubie Wytwórnia.

Czy co sezon zmienia się coś w Twoich miksach?

To trudny temat. Oczywiście bardzo chciałbym coś zmieniać, dążyć do swojego idealnego mixu, ale to jest właśnie słowo kucz – „swojego”. Każdy z nas ma pewną estetykę, wokół której się porusza i czasem trudno się przełamać aby uzyskać zupełnie nowe brzmienie. To trochę jak z przyzwyczajeniem, po wielu latach zaczynamy robić coś rutynowo i nawet się nie zastanawiamy, czy nie zmieniły się trendy i mody, czy coś się nie zestarzało razem z nami…

Dlatego staram się eksperymentować i mam nadzieję, że już w nadchodzącym roku coś się w tym temacie zmieni. Mam tylko nadzieję, że dla odbiorców będzie to zmiana na lepsze. 

Miasta, miasteczka – Dni Miast, Dni Województwa, itp. Przyjeżdżasz i robisz zawsze próbę?

Przeważnie tak, i przyznam się, że czuję lekki dyskomfort, gdy przeprowadzenie próby z muzykami nie jest możliwe. Nawet przy świetnym przygotowaniu systemu, są różnice spowodowane specyfiką miejsca i w takich przypadkach brak próby kończy się przeważnie gorszym brzmieniem na pierwszych kawałkach zagranych na koncercie. 

Od roku jeżdżę ze swoim mikserkiem, który daje mi komfort pewnej powtarzalności, ale nigdy nie unikałem innych stołów i co mogą potwierdzić koledzy z branży nigdy praktycznie nie używałem scen z pendrive’ów przygotowując zawsze deskę od zera. Może dzięki temu właściwie żadny stół nie jest mi obcy. Oczywiście nie mówię tu o konfiguracji, ale o w miarę komfortowej pracy. Owszem, mam swoje preferencje, ale jeśli trzeba, daję sobie radę praktycznie na każdym obecnie używanym w firmach nagłośnieniowych stole.

Trochę się boję, że używając obecnie własnego stołu, trochę mogę wylecieć z obiegu, no ale coś za coś… 🙂

Wiadomo, że przy dużych telewizyjnych imprezach systemy oraz ich przygotowanie stoją na najwyższym poziomie. Czy coś się w temacie poziomu zmienia na tym niższym szczeblu?

O tak! Ja już naprawdę nie pamiętam, kiedy miałem dylemat typu: zagrać, czy nie zagrać. Nie wiem, czy to bardziej moje niezbyt wygórowane wymagania, czy raczej systemy, które są coraz lepsze i co najważniejsze, coraz lepiej przygotowywane do koncertu. Wydaje mi się, że to raczej ta druga opcja. Jest u nas naprawdę coraz lepiej. 

Zaskoczył Ciebie jakiś system w tym roku?

Trudno powiedzieć, czy zaskoczył. Po kilku sztukach zagranych na dB Technologies VIO L210 byłem przygotowany na spory cios, gdy dowiedziałem się, że na nasz koncert w Brodnicy będzie postawiony system VIO L212. Skuteczność tego systemu przerosła moje oczekiwania.

Na ViO już kiedyś grałeś?

Tak, jak mówiłem wcześniej, kilka razy realizowałem koncerty Feel’a na systemie VIO L210 i to była naprawdę przyjemna praca. Zgadzało się dosłownie wszystko. Nie wiem w jakim zakresie była to praca inżynierów systemu a na ile walory samego sprzętu, ale grało się wyśmienicie! Śmiem twierdzić, że chyba nawet lepiej niż na wielu innych systemach z wyższej półki cenowej.

Przyjeżdżasz na próbę, słuchasz i wyrabiasz sobie subiektywną opinię. Co myślisz o ViO?

VIO to świetne systemy, bardzo skuteczne i dynamiczne. Dobrze zestrojone pozwalają na bardzo komfortową pracę realizatora. Reagują na ruchy suwaków, czy gałek (a raczej enkoderów) w sposób bardzo przewidywalny. To dla mnie cecha pierwszorzędna. Mówiąc krótko, gdy chcę podbić 5kHz na wokalu o np.3dB, to słyszę dokładnie to, co chciałem zrobić, a nie jakiś bliżej nieokreślony jazgot z drivera… nie w każdym systemie się tak dzieje 🙂

8 modułów szerokopasmowych na stronę robi robotę?

To chyba pytanie, na które nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Zależy gdzie, jak ma daleko zagrać itd. Na pewno mogę powiedzieć, co podkreślałem już wcześniej, że oba systemy VIO na tle konkurencji wyróżniają się skutecznością i dynamiką. W konkretnym przypadku, o który pewnie pytasz, to zdecydowanie 8 modułów na stronę dało radę! Plenerowa sytuacja, dosyć trudna, bo między budynkami, ale system przygotowany przez Maćka Szewczyka prawie zmiótł mnie z FOH’a przy pierwszych dźwiękach! W czasie koncertu było naprawdę głośno, a miałem jeszcze spory zapas!

Jakie brzmienie lubisz przy tego typu imprezach?

Jestem z pokolenia wychowanego na klasycznym rocku – Led Zeppelin, Deep Purple, Genesis to były rzeczy, których słuchałem jako młody chłopak. Ta estetyka została i chyba nie lubię przekompresowanych miksów. Lubię pewien oddech w muzyce granej na żywo,  staram się aby takie były moje miksy – dynamiczne i selektywne. I to jest to co zawsze chcę osiągnąć. Czy mi się to udaje? Nie wiem, trzeba zapytać słuchaczy.

Jaki dolny zakres pasma systemu preferujesz przy swoich realizacjach?

To trochę związane z poprzednim pytaniem. Nie bardzo lubię uwypuklać w miksie pasmo z przedziału 120 -200 Hz, raczej zostawiam ten zakres tylko na tzw. „body” werbla, gitar i klawiszy wycinając z niego stopę i bas. Noooo i oczywiście lubię taką mruczącą poduszeczkę w najniższej oktawie 🙂 – ale tylko na stopie i floor’ach

Jak zabrzmiały subbasy z ViO?

Tak jak chciałbym, aby brzmiały wszystkie basy. Są bardzo spójne z resztą systemu. Znowu nie wiem, na ile to praca inżyniera systemu a na ile walory sprzętu ale nie drażniły mnie w tych basach żadne rezonanse.  Bardzo szybki, punktowy i kopiący bas.

W branży mówi się, że to system rozwojowy który świetnie się broni w tym przedziale cenowym. Gdzie widzisz jego zastosowanie?

Odpowiem krótko: VIO L210 – praktycznie wszędzie, od klubów po całkiem spore plenery. System złożony z 12 modułów na stronę zagrał bardzo równomiernie na ponad 80 m.

Po jednym koncercie na L212, trudno powiedzieć, ale sądzę, że to rasowy system touringowy, który w większych konfiguracjach sprawdzi się nawet w bardzo dużych plenerach.

Dzięki Maciek!

Dzięki

Specyfikacja techniczna systemu:

16 zestawów szerokopasmowych dBTechnologies ViO L212 – System główny,
4 zestawy dBTechnologies ViO X10 – Frontfill,
8 zestawów niskotonowych dBTechnologies ViO S318 (mono, cardio).

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk

Fot. Maciek Szewczyk