15-12-2023

Jakub Krzywak

Kontynuujemy nasz cykl w którym przybliżamy użytkowników systemów nagłośnieniowych Meyer Sound. Tym razem kiedy skontaktowałem się z Pawłem Danielskim z firmy LD Audio myślałem, że to będzie nasze pierwsze spotkanie. Po krótkiej rozmowie telefonicznej stwierdziłem, że to chyba jednak nie była prawda ponieważ Paweł oprócz prowadzenia firmy rentalowej jest również realizatorem dźwięku zespołu De Mono i spotkaliśmy się gdzieś przelotem na kilku realizacjach.

LD Audio to firma, którą ja osobiście kojarzę bardziej jako markę Soundman. Wiele lat temu, kiedy jako technik „biegałem” po scenie podpinając mikrofony muzykom, Soundman była jedną z bardziej dynamicznie rozwijających się firm produkujących zestawy nagłośnieniowe. To zresztą był magiczny okres klasycznych, tubowych systemów. Grało się na tym w dużych ilościach. Otwarcie rynku oraz dofinansowanie unijne stworzyło nowe możliwość inwestycji w zachodnie konstrukcje. Oczywiście były to systemy wyrównane liniowo. I tak samo LD Audio rozwijało się w zakresie usług nagłośnieniowych. Wtedy na rynku jednym z najpopularniejszych systemów był Meyer Sound -> MICA oraz M’elodie (pamiętacie?). Na jeden i drugi system zdecydowała się firma,którą prowadzi Paweł wraz z ojcem. MICA do dzisiaj gra w LD Audio. Posłuchajcie mojej rozmowy z Pawłem.


Paweł podczas jednej z realizacji

Kiedy powstała firma LD Audio?

Paweł Danielski [LDAudio]: Ciężko podać konkretną datę. Tak naprawdę pomysł żeby oddzielić markę produkującą sprzęt, czyli „Soundman, od działalności usługowej pojawił się mniej więcej w 2007 roku. Andrzej Lewandowski i Piotr Danielski założyli firmę.

Kiedy Ty dołączyłeś?

Stawiałem swoje pierwsze kroki będąc jeszcze w szkole średniej, czyli jakieś 17 lat temu. Postanowiłem sobie dorobić u taty podczas wakacji, myślał, że szybko zniechęci mnie tak ciężka praca. Jak widać nie zniechęciła ☺ Zaczynałem zupełnie od zera pomagając w firmie fizycznie, dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że przeszedłem przez wszystkie etapy od pomocnika, przez technika, po realizatora.

Ja osobiście pamiętam markę Soundman. Byłem jeszcze młodym adeptem sztuki realizacji dźwięku. Opowiesz mi trochę o projektowaniu i produkcji systemów nagłośnieniowych w tamtych czasach?

Pierwsze konstrukcje powstające pod marką Soundman były niewiele młodsze ode mnie i były to proste pasywne zestawy głośnikowe. Projektowanie samych obudów wyglądało tak jak można się domyślić w przypadku kilku osobowej manufaktury, budowanie prototypów, testowanie ich w boju, a następnie wprowadzanie zmian. Co ciekawe w pierwszej siedzibie firmy przy ulicy Rokokowej znajdowała się mini komora bezechowa wraz z urządzeniem pomiarowym KenSonic.

Mniej więcej pod koniec lat 90’tych firma zaczęła instalować wzmacniacz, oraz całą elektronikę jako integralną część zestawów głośnikowych, co w tamtych czasach na krajowym rynku było innowacyjne. Warto również wspomnieć, że uruchomiona była produkcja własnych przetworników 15-calowych, montowanych w większości wyrobów spod stajni Soundman.

Jakie zestawy wtedy były topowe?

Chyba największym sukcesem była seria SLS Acoustics, czyli całą gama zestawów głośnikowych do zastosowań Pro Audio. Flagowym produktem była paczka SLS F1 czyli konstrukcja oparta na dwóch głośnikach 15-calowych, oraz 2-calowym przetworniku wysokotonowym umieszczonym w tubie. Stara gwardia polskich realizatorów na pewno pamięta charakterystyczne niebieskie paczki, chociażby z festiwalu w Węgorzewie. Mniej więcej w tym samym czasie powstał wyposażony we współosiowy przetwornik 15-calowy monitor SLS M2, produkowany i sprzedawany do dziś.

Był taki moment kiedy hurtem na rynek weszły systemy Line Array. Próbowaliście również projektować tego typu systemy?

Oczywiście! Posiadamy system Line Array marki Soundman. Jest to konstrukcja oparta na dwóch przetwornikach 8-calowych i driverze wysokotonowym o średnicy 2-cali. Tak jak każdy produkt Soundmana, wzmacniacze są zintegrowane z zestawami głośnikowymi. Zestaw którym dysponujemy to 32 sztuki XM2 bo taki symbol otrzymała ta konstrukcja. Gramy już na tym sprzęcie wiele lat i zawsze zbiera bardzo pozytywne opinie od realizatorów.

Nadal produkujecie własne zestawy?

Mój tata cały czas produkuję paczki, na nieco mniejszą skalę niż kilkanaście lat temu. Głównie są to kompaktowe kolumny typu point source, oczywiście oparte na technologii aktywnej. Moją działka to część usługowa. A jest co robić, obsługujemy prawie 200 koncertów rocznie! Koordynacja takiej ilości zleceń, szczególnie w sezonie letnim, jest nie lada wyzwaniem.

Zdecydowaliście się wtedy zainwestować w systemy Meyer Sound. MICA i M’elodie?

Zgadza się. Zaczęliśmy od zestawu 20 topów Mica po 10 na stronę i 12 basów 700-HP po 6 na stronę, uzupełnieniem tego było 12 kolumn M’elodie. W tamtym czasie sam fakt posiadania aparatury tak renomowanej na świecie marki otworzyło nam drzwi do obsługi gwiazd nie tylko z Polski, ale i z całego świata.

Wymienisz najważniejsze atuty tych systemów?

Na pewno na pierwszym miejscu trzeba postawić brzmienie! Jak każdy system spod szyldu Meyer Sound Micę cechuje liniowa charakterystyka brzmieniowa i fazowa. Po przejściu na procesory Galileo Galaxy Mica otrzymała nową funkcjonalność, a mianowicie LMBC (low-mid beam control). Jest to możliwość sterowania dolnego środka, za pomocą odpowiednio obliczonych dla każdego elementu grona filtrów Allpass. Sprawdza się to świetnie przy audytorium amfiteatralnym i eliminuje problem różnic pokrycia widowni w zależności od częstotliwości. Kolejną ogromną zaletą tego systemu jest jego niezawodność. Zdecydowana większość kolumn, które posiadamy ma przepracowanych kilkadziesiąt tysięcy godzin bez żadnych awarii. A to moim zdaniem ogromna zaleta.

Teraz macie jeszcze większy setup?

Jeżeli 48 sztuk topów i 32 basy to pokaźną ilość, to owszem ☺

MICA nadal się sprawdza?

Mica to nadal bardzo dobry, średnioformatowy system. Od czasu premiery minęło już trochę czasu, ale wydaje mi się, że dobre brzmienie nie ma terminu przydatności.

A gdybyście teraz stanęli przed decyzją o zakupie systemu to nadal wybór jest oczywisty?

Zdecydowanie TAK. Nie wyobrażam sobie żeby zrezygnować z wygody pracy na systemie aktywnym. Bardzo spodobał nam się najnowszy system Meyera, czyli „Panther” na którym mieliśmy przyjemność zrealizować tegoroczną edycje festiwalu Globaltica. Moim osobistym faworytem jeżeli chodzi o konstrukcje Meyer Sound jest LEO-M, zdarza nam się pożyczać ten system na większe realizacje i uważam, że jest to fenomenalny sprzęt.

W firmie postawiliście również na konsolety DiGiCo. Jakimi modelami dysponujecie?

Na tą chwilę posiadamy konsolety SD8, SD9 oraz SD11.

Co powiesz na temat ergonomii pracy?

Moim zdaniem DiGiCo to niekwestionowany numer jeden na świecie. Każdy kto miał możliwość pracy na DiGiCo wie, że jest to urządzenie o niemal nieograniczonych możliwościach konfiguracyjnych. Dodatkowo mamy pełną integralność ze środowiskiem Waves Soundgrid i systemami immersyjnymi Klang, L-ISA, oraz Soundscape. Funkcjonalność jest tak pokaźna, że prawdopodobnie nikt nigdy nie wykorzysta możliwości DiGiCo w 100% podczas jednej realizacji.
Bardzo szanuje DiGiCo za podejście do klienta, kupując stół masz gwarancję jego aktualności przez bardzo długi okres czasu. Pierwsze modele z serii SD weszły na rynek się w 2008 roku, a nadal są aktualizowane i otrzymują nowe funkcje.

W portfolio macie mnóstwo ciekawych realizacji. Na pewno część z nich to były prawdziwe wyzwania. Pamiętasz najtrudniejsze z nich?

Do każdego zlecenia staramy się na tyle dobrze przygotowywać, żeby uniknąć przykrych niespodzianek. W zdecydowanej większości nam się to udaje, oczywiście znalazłoby się kilka „sztuk” które dały mi mocno w kość i dochodziłem do siebie kilka dni, ale nie skupiajmy się na negatywach.

Oprócz prowadzenia firmy jesteś również odpowiedzialny za brzmienie na koncertach zespołu De Mono oraz Patrycji Markowskiej. Co jest ciekawsze – prowadzenie firmy rentalowej czy praca jako realizator dźwięku?

Prowadząc firmę każdego dnia zajmujesz się zupełnie nowymi projektami, poznajesz wybitnych fachowców z największych europejskich firm rentalowych i zdobywasz ogromną wiedzę. Większość koncertów jakie obsługujemy to artyści zagraniczni, dzięki temu bardzo szybko mam okazję zobaczyć w akcji nowinki technologiczne i podpytać użytkowników o jakieś interesujące mnie detale. Dobrze jest zobaczyć i posłuchać jak robią to inni ☺ Pracę z zespołami traktuje jako hobby i okazję żeby zobaczyć co słychać u konkurencji.

Masz swoje wypracowane patenty na dobry miks? Używasz wtyczek lub dodatkowych narzędzi?

Mam niewątpliwe szczęście współpracować z zespołami, które świetnie brzmią same w sobie, a moim zadaniem jest tego nie zepsuć. A tak na poważnie mam kilka ulubionych urządzeń, jak np. Replika RE201 w postaci kostki gitarowej bossa jako delay do wokalu. Z cyfrowych pluginów cenię sobie lubiany przez wszystkich C6, oraz H-Comp. Staram się nie przesadzać z ilością outboardu na Foh’u, daje mi to możliwość uzyskania podobnego efektu w prawie każdych warunkach, a to chyba chodzi w pracy realizatora FOH.

Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy na jakimś koncercie?

Również mam taką nadzieję!