20-02-2019

Jakub Krzywak

Kiedy dowiedziałem się o możliwości uczestnictwa w próbach i samym koncercie Dawida Podsiadło w Poznaniu pomyślałem, że to może być ciekawe doświadczenie. Jak wszyscy mnie w branży znają to wiedzą, że moją piętą achillesową jest notoryczne spóźnianie się na wyznaczoną godzinę. Postanowiłem w tym przypadku wyjechać dwie godziny wcześniej żeby zdążyć lub być nawet przed czasem… Jak się pewnie domyślacie i tak się spóźniłem, ale tym razem to mam wyjaśnienie – straszne korki 🙂

Wróćmy do poznańskiego koncertu. Na kolejny album Dawida musieliśmy czekać aż dwa lata. Dużo, mało? Niech każdy sam zdecyduje. Nowy singiel „Małomiasteczkowy” pokazał, że warto było czekać. W ciągu zaledwie tygodnia utwór został wyświetlony na YouTube ponad trzy miliony razy! 

„Małomiasteczkowy” był jednym z bardziej wyczekiwanych albumów w naszym kraju. Teksty na nową płytę napisał Dawid, a samą produkcją zajął się Bartosz Dziedzic, który znany jest ze współpracy z wieloma artystami polskiej sceny muzycznej. 

Autentyczność artysty oraz wysoka jakość produkcji i kompozycji sprawiły, że bilety na trasę zostały w całości wyprzedane. Ba… organizator zdecydował o powtórzeniu w niektórych miastach koncertu kilkukrotnie. Tak było na przykład w Poznaniu. Na ten koncert właśnie się wybrałem. Z góry dziękuję za zaproszenie i bardzo profesjonalne przyjęcie mnie w progach poznańskiej hali. Dziękuję Rafałowi Smoleniowi za fascynującą rozmowę o brzmieniu i nowych technologiach, oraz inżynierom firmy GMB Pro Sound za oprowadzenie po hali i po większości zakamarkach stref nagłośnienia… oraz pomoc w pewnym problemie technicznym 🙂

Zapraszam na pierwszą część publikacji w której poprosiłem wyżej wspomnianego Rafała o krótkie streszczenie technicznej strony całej trasy. Rozmawiamy o okresie prób przed trasą koncertową, o technologii i co tu dużo mówić o SSL’u który brzmi rewelacyjnie!

Rafał… Dzięki za zaproszenie.

Rafał Smoleń: Nie ma sprawy. Cieszę się, że dotarłeś!

Spotykamy się na próbach do koncertu Dawida, ale z kim wcześniej pracowałeś live’owo?

W zeszłym roku przygotowywałem od strony dźwiękowej trasę Grzegorza Hyżego, a wcześniej w 2016 roku współpracowałem przy trasie po drugiej płycie Dawida Podsiadło. W sumie wyszły z tego trzy trasy i duża liczba koncertów 🙂 Jeszcze wcześniej pracowałem z zespołem Afromental. Na co dzień jestem głównie realizatorem studyjnym. 

A gdzie mieszkasz?

Teraz mieszkam w Los Angeles.

Stanowisko FOH czyli konsoleta SSL Live

Woow…

Przeprowadziłem się w sierpniu 2017 roku. Nadarzyła się okazja, żeby się wyprowadzić i spróbować swoich sił na tamtym rynku. Stwierdziłem, że jeśli teraz nie spróbuję to będę tego żałował do końca życia.

Czym się tam zajmujesz?

Wiesz co, głównie miksuję muzykę filmową. Zmiksowałem ostatnio muzykę do dwóch amerykańskich fabuł. Więc ogólnie ostatni rok to w sumie bardzo intensywny dla mnie czas. 

Jak się pracuje i mieszka za oceanem?

To jest zupełnie inny świat. Trzeba mieć świadomość, że do LA przyjeżdzają osoby z całego świata żeby zrealizować swoje marzenie aktorskie, reżyserskie czy producenckie. Ludzie którzy zajmują się tam dźwiękiem to też ogromna grupa zawodowa, konkurencja jest ogromna. Ja miałem pewien plan, ponieważ wcześniej realizowałem muzykę filmową w Polsce, byłem osobą doświadczoną z konkretnym portfolio – miksy kinowe, pod Dolby 5.1 i Dolby Atmos. Żeby realizować muzykę filmową trzeba rownież umieć czytać partytury bo często jest to muzyka orkiestrowa. Wiedziałem zatem, że idąc w film będę miał zdecydowanie mniejszą konkurencję niż w na rynku gdzie każdy producent muzyczny miksuje sam w domu swoje numery. Tam praktycznie każdy może uprawiać ten zawód. Jestem wdzięczny, że kompozytorzy muzyki filmowej mi tam zaufali i dali mi szansę na realizację ambitnych projektów. 

Rozumiem, że plusów jest mnóstwo. Są jakieś minusy?

Minus jest taki, że nie mamy tych znajomych którzy zostali w Polsce i nie można z nimi w wolnej chwili się spotkać, ale z drugiej strony w Los Angeles mamy też super przyjaciół – zarówno Polaków jak i obcokrajowców. Wiadomo jednak, że najbardziej naturalnie spędza nam się czas z polskimi przyjaciółmi. 

Wizualizacje na koncercie Dawida powalają

Wróćmy do dzisiejszego koncertu w Poznaniu i przygotowaniach do całej trasy.

Zacznę od tego, że całą trasę Małomiasteczkową Dawida Podsiadło obsługuje jedna firma – GMB Pro Sound. Wspólnie zdecydowaliśmy się wykorzystać niemiecki system d&b audiotechnik z serii J z pewnym dodatkowymi elementami w zależności od obiektu i warunków akustycznych zastanych na miejscu. Dysponujemy większym i mniejszym systemem montując dodatkowe linie opóźniające tam gdzie jest to konieczne i tam gdzie oczywiście możemy je powiesić. 

Ile trwały próby?

Przygotowania do całej trasy trwały miesiąc. Spotkaliśmy się w hali Apricor pod Warszawą. To duża hala dlatego mogliśmy odtworzyć realny koncert na docelowej scenie którą tutaj widzisz, z pełną produkcją światła, multimediów i realizacją wideo. Jedynie z mniejszym systemem nagłośnieniowym – był to d&b audiotechnik z serii V. Finalne próby muzyczne trwały 4 dni podczas których odtwarzaliśmy cały scenariusz koncertu przynajmniej dwa razy w ciagu dnia, nanosiliśmy korekty i powtarzaliśmy pewne sekwencje.

Jak wyglądały Twoje przygotowania?

Zanim do hali weszła cała produkcja miałem jeden dzień z samymi muzykami. Ustawiliśmy cały zespół w identyczny sposób jak na dużej scenie i „opięliśmy” w identyczny sposób jak na koncercie. Całą próbę nagrałem wielośladowo po Dante. Potem wszedłem do studia i pracowałem nad materiałem trzy dni. Tam na dużych studyjnych monitorach mogłem przygotować konsoletę SSL Live L300 czyli zaprogramować automatykę show i zewnętrzny outboard w postaci pluginów UAD zainsertowanych po MADI. Następnie wróciłem na próby muzyczne do hali gdzie to co przygotowałem w studio przeniosło się na warunki koncertowe w 90%.

SSL Live to konsoleta o ogromnym możliwościach brzmieniowych

Czy teraz przed każdym koncertem w poszczególnych miastach wykonujesz kolejne próby?

Robimy próby głównie dla komfortu muzyków, ale ja też wprowadzam zmiany ze względu na specyfikę hal. W zależności od tego na jaki obiekt trafimy wprowadzam niewielkie zmiany w mixie, a z inżynierem systemu pracujemy nad korekcją systemu PA. 

Używasz w takim razie tylko zewnętrznych pluginów do kreacji miksu?

Używam algorytmów dostępnych w stole, ale w pewnym momencie kończą mi się zasoby konsolety. Mówię tutaj o processingu. Mam na kanale jeden korektor, jeden kompresor. Jeżeli muszę zrobić wiele ruchów na kluczowych elementach jak np. na werblu czy wokalu i pozbyć się kilku formantów to w konsolecie kończy mi się EQ więc moim drugim narzędziem jest channel-strip z UAD’a. Pluginy mam zainsertowane na najważniejszych elementach mixu, żeby zachować przejrzystość struktury show. Pierwszy raz używam do tego celu UAD’a i jestem pod wielkim wrażeniem. Brzmi to rewelacyjne! Już na etapie przygotowań w studio mogłem w sterylnych warunkach sprawdzić jak się zachowują moje narzędzia w miksie – czy słyszę źle brzmiącą korekcję, zniekształcenia fazowe czy np. kompresor dusi sound, itd. To mi bardzo pomogło upewnić się, że wybieram takie narzędzia które dobrze działają.

Nagrywasz wszystkie koncerty?

Tak. Nagrywam ślady po Dante i robię wirtualne próby żeby upewnić się, że w konkretnej lokalizacji mam wszystkie detale pod kontrolą.

Ile w sumie wykorzystujesz kanałów na desce?

Ja używam 54, wszystkich sygnałów jest ponad 60. 

Rafał podczas realizacji koncertu w Poznaniu

Używasz UAD’a na większości kanałów?

Nie. Wykorzystuję w sumie 16 kanałów bo więcej nie potrzebuję.

Jak oceniasz możliwości brzmieniowe i środowisko pracy konsolety?

SSL jest do granic możliwości elastyczny bo właściwie każdą sesję zaczynasz od zupełnie czystej deski. Tylko od Ciebie zależy jak ułożysz sobie inputy, auxy i stemy. Jest to deska nad którą musisz na początku posiedzieć żeby dobrze przygotować Show. Mój mix ułożyłem tak, że mam 54 inputy, a pracuję głównie na dwóch layerach (warstwach). Żeby się na nich zmieścić i szybko poruszać mam w odpowiedni sposób zgrupowane bębny, gitary, klawisze, chórki, ślady z komputera (harmonie i FX’y), skrzypce, gitarę Dawida, a po drugiej stronie basy, klawisze i wokal Dawida wraz z efektami. I to w sumie tyle bo miks bębnów mam ustawiony, chórków nie ruszam w proporcjach, nie ruszam też loopów i dodatkowych bębnów z komputera. Niektóre ślady mam zaprogramowane w automatyce tak, że nie muszę mieć ich pod ręką. Reasumując, przez większość koncertu pracuję na tych dwóch warstwach. Teoretycznie mając do dyspozycji małą powierzchnię nie powinno mi się wygodnie pracować, ale jest zupełnie odwrotnie po dokładnej konfiguracji i programowaniu. To jest super!

W takim razie dużo procesów zautomatyzowałeś?

Tylko takie które gwarantują mi powtarzalność na całej trasie. Na przykład korekcję którą wiem, że muszę zrobić na danej piosence jak „ściemnienie” bębnów czy podniesienie lub zamknięcie tłumików które nie grają w danym utworze. Automatyzuje też wysyłki na pogłosy i parametry efektów. Jeśli jestem pewny na jakim poziomie dany instrument ma zagrać to ten proces zautomatyzowałem. Nie programuję EQ i dynamiki na wszystkich instrumentach w każdej piosence ponieważ to trochę się zmienia w zależności od obiektu w którym gramy. Jeżeli wprowadzam korekcję do konkretnego instrumentu to chcę żeby ona już taka została przez cały koncert.

Trochę inna perspektywa…

A jak podszedłeś do barwy w miksie?

To jest popowy koncert z wieloma elementami w aranżu więc trzeba być bardzo skrupulatnym i zachować porządek w mixie żeby nie stracić selektywności. Tutaj nie dałoby się zagrać czysto bez wprowadzania EQ czy nie odfiltrowując częstotliwości poniżej 500 czy 300 Hz na instrumentach które w tym paśmie są nieefektywne jak np. skrzypce lub mikrofon od dzwonków i shakera. Z jednej strony używam processingu który jest konieczny, odpalam kompresor kiedy na jednym inpucie np. z klawiszy / syntezatorów Kuby Galińskiego mam różnice poziomów brzmień, których on już nie może skorygować w obrębie jednego numeru. Z drugiej strony kompresory w SSL’u pozwalają też na kreowanie brzmienia bębnów czy basu bez żadnej degradacji sygnału. Więc do tak dużego i dynamicznego show te narzędzia sprawdzają się idealnie.

Na jakich mikrofonach zespół pracuje?

Dawid od lat śpiewa do mikrofonu DPA d:facto, na bębnach używamy setu który brzmieniowo bardzo dobrze pasuje do zestawu na jakim gra Marcin Ułanowski. Używamy do stopy klasyka AKG D112 VR, do werbla SHURE SM56, a na tomy mamy rewelacyjne Telefunkeny. To są naprawdę super mikrofony! Na blachy klasycznie C414, a na Hi-hat DPA. 

Rozumiem, że macie rozszycie FOH / monitor?

Tak – oczywiście. Miks monitorowy jest niezależny.

SSL Live to nie jest konsoleta na której pracujesz pierwszy raz?

Nie. Pracowałem już na niej wcześniej.

Czy można w ogóle spróbować określić jej brzmienie?

Wiesz co… SSL po prostu super brzmi! Ma takie algorytmy EQ czy kompresory, że naprawdę jeśli nawet przesadzisz i zgnieciesz sygnał to on nadal się obroni. Tutaj naprawdę trudno jest zepsuć sound. 

Dzięki za spotkanie. To pozostaje mi tylko życzyć Tobie kolejnych udanych miksów i udanego powrotu do Los Angeles 🙂

Wielkie dzięki, że pomimo korków w Poznaniu udało Ci się do mnie dotrzeć.